Medyczne spojrzenie na sztukęStudiowała na uniwersytecie medycznym, ale spełnienie znalazła w sztuce. Z uwagą bada zwykłe, codzienne sytuacje, by wydobyć z nich coś nieoczywistego. Stawia na szczerość artystyczną i swobodę wypowiedzi. Z dobrym skutkiem, skoro galerie wystawiają jej prace, a pod swoje skrzydła wziął ją Wojciech Fibak. O kim mowa? O Natalii Bażowskiej.
Magda JurowiczMedyczne spojrzenie na sztukęStudiowała na uniwersytecie medycznym, ale spełnienie znalazła w sztuce. Z uwagą bada zwykłe, codzienne sytuacje, by wydobyć z nich coś nieoczywistego. Stawia na szczerość artystyczną i swobodę wypowiedzi. Z dobrym skutkiem, skoro galerie wystawiają jej prace, a pod swoje skrzydła wziął ją Wojciech Fibak. O kim mowa? O Natalii Bażowskiej. Kto? Natalia Bażowska jest artystką młodą wiekiem (rocznik 1980) i stażem, ale ma już na koncie kilkanaście wystaw indywidualnych i zbiorowych. Zanim zajęła się malarstwem, studiowała na Śląskim Uniwersytecie Medycznym w Katowicach. Wpłynęło to na jej sposób postrzegania świata, nie tylko w sztuce: „Studia medyczne pozwoliły mi zdystansować się do wielu atrybutów człowieczeństwa, wyrobiły pewien sposób postrzegania rzeczywistości, pozwoliły nabrać dystansu do siebie i świata. Uświadomiły mi, że tak naprawdę nie ma spraw płytkich, każda sytuacja w życiu ma swoje podłoże. I nie chodzi o to, żeby je analizować, po prostu konieczna jest akceptacja, pogodzenie się z każdym wymiarem tego, co nazywamy byciem człowiekiem”1). Fascynuje ją koncepcja podświadomości zbiorowej: „Dla mnie otaczająca przestrzeń jest wprost wypełniona projekcjami z naszego umysłu. Wystarczy tylko pozwolić swobodnie temu strumieniowi przepływać, żeby w pełni z niego korzystać”. W pewien sposób widać to w jej obrazach. Trzecią pasją Natalii Bażowskiej – poza medycyną i sztuką – są podróże. Oglądając obrazy na przykład Vincenta van Gogha, Fridy Kahlo czy Pabla Picassa, na pierwszy rzut oka widać, w jaki sposób postrzegają oni rzeczywistość i co charakteryzuje ich sztukę. A jakie są cechy sztuki katowickiej artystki i w jaki sposób tworzy ona swoje obrazy? Według Natalii Bażowskiej każda praca twórcza opiera się na tej samej zasadzie. „Jest to kwestią samego mechanizmu bądź systemu pracy, czy artysta uświadamia sobie pomysł, czy też po prostu tworzy, nie analizując go. Każda idea ma początek w podświadomości i tylko od jej autora zależy, czy przed realizacją dotrze ona do świadomej części naszego umysłu”. W swojej twórczości artystka nie stroni też od nawiązań, czerpiąc inspiracje z twórczości innych. Jej zdaniem wzmacniają one przekaz, są swoistym dialogiem z tym, co już było: „Sycę się artefaktami, które mnie fascynują. Potem wizje te drzemią w mojej głowie i wyłażą w najmniej spodziewanych momentach. Wydaje mi się, że jeśli do przekazania nowej informacji, koncepcji czy idei użyje się starych schematów, mają one większą siłę, łatwiej docierają do odbiorcy”. Artystyczne credo Natalii mogłoby wyglądać mniej więcej tak: Po pierwsze artysta powinien się wyzbyć pewnych wartości, które ograniczają go w procesie twórczym. Przy czym chodzi raczej o swobodę w poruszaniu wszystkich tematów, które go nurtują, a nie brak hamulców moralnych. Po drugie artysta powinien być szczery. „Zakładanie maski, kreowanie się na postać, którą tak naprawdę się nie jest, moim zdaniem nie przynosi dobrych efektów ani w sztuce, ani w życiu”. Trzeba się ciągle odnajdywać, raczej tworzyć, niż produkować, żyć niż wegetować. Po trzecie trzeba traktować rzeczywistość z rezerwą. Zbyt poważny stosunek do siebie i świata jest niebezpieczny, sprawia też, że artysta utyka w narzuconych konwencjach i przestaje się rozwijać. Mottem prac Natalii Bażowskiej są często słowa Franka Zappy: „bez odchyleń od normy nie byłoby postępu”. Co? Na swojej stronie internetowej artystka prezentuje – w cyklu „Pole morfogenetyczne” – część obrazów z wystawy „Pokój do rozmowy ze zwierzętami”, którą mogliśmy oglądać w katowickim Rondzie Sztuki. Ponieważ w twórczości Natalii Bażowskiej słowa mają duże znaczenie, trzeba zwrócić uwagę na ich tytuły. Odkrywanie ich znaczeń zacznijmy od lasu, który wyraźnie artystkę fascynuje. Może dlatego, że to „pierwotne otoczenie, coś nie do końca jeszcze ukształtowane. Las zmienia się tak szybko, że trudno nadać mu ramy czy granice”. Może zaś malarka darzy go taką sympatią jak Kazimierz Przerwa-Tetmajer, który lata temu z zachwytem pisał: Ciemny, pachnący, wielki las! Jak złotem ku mnie błyszczy mech! Ile tu duchów lata w krąg! Jak błyszczą skrzydła pośród drzew! O Boże! Cóż za cud i czar! Sto dębów z wiatrem szumi wraz! Sto dębów mgłę przerzyna wpław, złotą, słoneczną, letnią mgłę, i wonny, świeży wiatru dech złotych rozwiesił arfę wstąg…2) Być może taki właśnie las jest scenerią dwóch, trochę baśniowych, nierzeczywistych obrazów artystki. Pierwszy przedstawia dziwną postać leżącą na pachnącej trawie. Ponieważ wszystko tu jest niewyraźne, namalowane szybkimi pociągnięciami pędzla, nie wiemy, czy to po prostu jakieś zwierzę, czy też może nierealny stwór. Ponieważ lubię przeróżne mity, baśnie i opowieści, a do wiersza Tetmajera mam sentyment (sama mieszkam obok lasu), wolę sobie wyobrażać, że to tajemniczy stwór postanowił odpocząć na chwilę, grzejąc się w promieniach słońca i nie zważając na złote duchy latające w górze (bo przecież, konsekwentnie trzymając się linii poezji, te żółte plamy nad jego głową nie są na przykład jakimiś trywialnymi promieniami słońca czy innymi zjawiskami widocznymi zwykle na niebie). Drugi obraz to „Spotkanie” (na stronie internetowej artystki nie ma tytułu). Na dużych kawałkach szarych skał spotykają się dziwna rogata istota i kobieta. Kim są, o czym rozmawiają, możemy sobie tylko wyobrażać, ponieważ – tak jak i na innych obrazach Natalii Bażowskiej – postacie są rozmazane, stanowią mieszaninę kolorowych plam, nie mają żadnych charakterystycznych cech. Dzięki temu możemy interpretować jej sztukę na wiele sposobów, w zależności od aktualnego nastroju czy pomysłowości. Odłóżmy na bok baśnie i opowieści i chwilę odpocznijmy, tak jak bohater obrazu „Cisza”. Przedstawiono go na tle drzew. Na pierwszy rzut oka wygląda dziwacznie: jego twarz, namalowana czerwienią i zielenią, charakteryzuje się monstrualnymi, jakby otwartymi ustami, krzywym, mięsistym nosem i zniekształconymi uszami. Gdybyśmy spojrzeli na niego przez pryzmat medycyny, jego portret skojarzyłby nam się ze zdjęciami termowizyjnymi (na podczerwień). Dzięki nim można poznać rozkład temperatury skóry człowieka i wykryć zmiany chorobowe (wyższym temperaturom odpowiadają cieplejsze kolory). Ponieważ nie jestem lekarzem, analizę stanu ciała i ducha bohatera obrazu zostawię fachowcom. Przejdźmy dalej. Naszym oczom ukazuje się spotkanie dwóch niedźwiedzi toczących ze sobą „Dialog III”. Trochę dziwny to widok – niedźwiedź z lewej strony wygląda mniej więcej tak jak w rzeczywistości, z wyjątkiem niebieskozielonego pyska, którym styka się z niedźwiedziem tej samej barwy po prawej. Dzięki temu zabiegowi oba zwierzęta wydają się ze sobą stapiać. Ponieważ niedźwiedzie brunatne (bo takie mogą być bohaterami tego obrazu) żyją samotnie, a łączą się w pary jedynie w okresie godowym, sytuacja, którą obserwujemy, zyskuje intymny charakter. Porzućmy las i jego mieszkańców i przejdźmy teraz do świata ludzi. Postacią stojącą pomiędzy oboma miejscami może być kobieta z obrazu pt. „Lotna”. Przypomina mi trochę bohaterów komiksów, którzy w wyniku różnych okoliczności stawali się mutantami. Ta tajemnicza dama wyglądałaby całkiem normalnie, gdyby nie ogromne owadzie oczy. Kierując się słownikowymi znaczeniami tytułu, możemy się zastanawiać, czy bohaterka czuje się lekko i zwiewnie, czy jest osobą często i łatwo zmieniającą miejsce pobytu, czy może jest osobą pełną polotu, bystrą i pojętną. Ponieważ namalowano ją w plenerze, w świetlisty, słoneczny dzień, skłaniam się ku temu pierwszemu. W przeciwieństwie do „lotnej” kobiety bohater obrazu „Artur I” stoi twardo na ziemi. To ciemnowłosy mężczyzna w garniturze i pod krawatem przemawiający do mikrofonów. Tak jak i postacie z innych obrazów artystki zamiast twarzy ma dwukolorową plamę. Pierwsze chyba skojarzenie z imieniem Artur dotyczy legendy o celtyckim królu i jego rycerzach zasiadających przy okrągłym stole. Gdybyśmy wyobrażali sobie tego średniowiecznego władcę dziś, być może wyglądałby tak jak bohater obrazu Natalii Bażowskiej. I na koniec obraz, który bardzo mi się spodobał – „Celebrytki”. Panie znane z tego, że są znane, ubrane są w takie same czarne sukienki i buty na obcasach. Ich głowy zredukowano do plam. Przypomina mi to trochę portrety malowane przez El Greco. O ile jednak sławny Grek nieco wydłużonym twarzom swoich bohaterom nadawał uduchowiony wygląd, o tyle Natalia Bażowska przez podobny zabieg pozbawiła je indywidualności i inteligencji. Panie przypominają ujednolicone, bezduszne fabryczne wyroby serwowane przez media, zwłaszcza coraz bardziej popularne czasopisma, programy i serwisy plotkarskie. Mówi się, że sztuka jest zwierciadłem swoich czasów. Ciekawe, co pomyśli o naszych czasach ktoś, kto będzie za kilkanaście, kilkadziesiąt oglądał obrazy Natalii Bażowskiej. Gdzie? Próbkę twórczości Natalii Bażowskiej prezentowało niedawno katowickie Rondo Sztuki. Kto nie widział wystawy, może obejrzeć prace artystki na jej stronie internetowej. 30 marca 2011 |
Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.
więcej »Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.
więcej »34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.
więcej »GSB – Etap 21: Stożek - Ustroń
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 20: Węgierska Górka – Stożek
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 19: Hala Miziowa – Węgierska Górka
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 18: Markowe Szczawiny – Hala Miziowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 17: Hala Krupowa – Markowe Szczawiny
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 16: Skawa – Hala Krupowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 15: Turbacz – Skawa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 14: Krościenko nad Dunajcem - Turbacz
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 13: Przehyba – Krościenko nad Dunajcem
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 12: Hala Łabowska - Przehyba
— Marcin Grabiński
Minimalne poprawki w zapomnianych miejscach
— Magda Jurowicz
Słodko-gorzki powrót do przeszłości
— Magda Jurowicz
Kobieta niekobieca, artystka niebezpieczna
— Magda Jurowicz
Wspaniałe buty to priorytet w życiu kobiety (i pomidory)
— Magda Jurowicz
Radosne fałszowanie w życiowym chórze
— Magda Jurowicz
Ciężkie jest życie wziętego scenarzysty
— Magda Jurowicz
Irytujący literacki bigos
— Magda Jurowicz
Opętanie przez gotowanie
— Magda Jurowicz
Joł, kolęda, kolęda…
— Magda Jurowicz
Bajka dla dorosłych z tortoleniem w tle
— Magda Jurowicz