Pokolenie GNU: ProfesjonalizmJanusz A. Urbanowicz Profesjonalizm jest w Polsce słowem zmitologizowanym. Używa się go w wielu sytuacjach w zależności od potrzeby. Reklamuje się „profesjonalne” produkty. Co najmniej jeden rząd obiecywał, że będzie postępował profesjonalnie.
Janusz A. UrbanowiczPokolenie GNU: ProfesjonalizmProfesjonalizm jest w Polsce słowem zmitologizowanym. Używa się go w wielu sytuacjach w zależności od potrzeby. Reklamuje się „profesjonalne” produkty. Co najmniej jeden rząd obiecywał, że będzie postępował profesjonalnie. Czym jest, bądź bywa profesjonalizm? Larry Niven jest profesjonalnym pisarzem science fiction. Twardej fantastyki naukowej. Ma świetnie pomysły techniczne – Pierścień, Rozeta Światów, obcy Obcy, protektorzy, a mimo to jest bardzo kiepskim pisarzem. Jego bohaterowie właściwie nie mają czegoś takiego, jak psychika – cóż wiemy o rozterkach wewnętrznych Teeli Brown? W całym „Pierścieniu”, główny bohater, Louis Wu może ze trzy razy przejawia jakieś stany wewnętrzne, pokazuje że posiada psychikę. A poza tym jest zdobywcą doskonałym, nie boi się, nie waha, zastanawia się tylko, co zrobić w danej sytuacji. A Pierścień jest najlepszą książką Nivena z tych, które czytałem. I nie można odmówić jego autorowi profesjonalizmu. Żyje z pisania i jest uznanym twórcą fantastyki. I nikomu jakoś nie przeszkadza, że w cyklu o Znanym Kosmosie są nielogiczności – że Protector kończy się w momencie, kiedy na Ziemię leci cała flota termojądrowych statków protektorów i ma tu dotrzeć w ciągu kilkuset lat. W książkach dziejących się później, nie ma o tym słowa. W Sieci jestem dawno. Na tyle dawno, żeby pamiętać czasy bez WWW, czasy „Gophera”. Z tamtych czasów został mi zwyczaj chęci pomocy, kiedy dostrzegam, że coś nie działa. Niestety, zdarza się – coraz częściej – że pomoc ta jest niemile widziana. Przeglądałem sobie stronę pewnego fantastycznego periodyku, która w używanych przeze mnie, nieco niestandardowych ustawieniach1), wyglądała nieczytelnie. Na stałe ustalona odległość między liniami tekstu (prosty błąd koncepcyjny przy tworzeniu arkusza stylu) kolidował z ustawioną w mojej przeglądarce wielkością czcionek, co powodowało nakładanie się linii i nieczytelność tekstu. Ponieważ miałem pod ręką fachowca od WWW, zapytałem go, co autor inkryminowanej strony powinien zmienić – i wyjaśnienie wysłałem autorom strony. Otrzymałem odpowiedź, że moje poprawki może wprowadzą (istotnie, część wprowadzili, ale większa część makiety pisma dalej pozostaje dla mnie nieczytelna), ale tak w ogóle to layout niedługo zostanie zmieniony (było to pół roku temu i do dzisiaj nie został) i poza tym nie będą dla mnie przerabiać. Bo jestem mniejszością ze swoimi wyśrubowanymi parametrami. Cóż, w takim razie – mniejszością jest każdy, nomen omen „profesjonalny” gracz w gry komputerowe, bo poza solidnym siedemnastocalowym monitorem reszta sprzętu jest klasy graczowej. Później jeszcze dowiedziałem się, że pisząc na forum publicznym, że coś nie działa a powinno, obrażam twórców serwisu, sugerując skrajny brak wiedzy w tej dziedzinie. (Zaraz tam skrajny.) Nikt nie jest doskonały i nikt nie jest wszystkowiedzący, a do swojej pracy trzeba podchodzić z pewną pokorą. Zwłaszcza w Sieci, gdzie standardy i rozwiązania techniczne zmieniają się nieomal z dnia na dzień. Nie można zakładać, że to, co zrobiliśmy jest idealne – bo zawsze może znaleźć się ktoś lepszy. I nie można zakładać, że to, co się robi jest idealne. Ani przyjmować krytyki jako ataku personalnego. Na tym też polega profesjonalizm. W Sieci dużo częściej z profesjonalnym podejściem spotkać się można przy przedsięwzięciach amatorskich, niekomercyjnych. System operacyjny Debian jest tworzony przez kilkuset ochotników. Są podzieleni na grupy zadaniowe, mają zestaw standardów, spory zestaw dokumentacji projektowej, jest dział kontroli jakości, jest dział produkcji odpowiedzialny za przygotowanie obrazów płyt CD-ROM, z których po załadowaniu z sieci użytkownicy „wysmażą” sobie nośniki instalacyjne. Organizacja lepsza niż w niejednej firmie informatycznej. A ci ludzie nie robią tego zawodowo. I każdy może przyjść i pokazać, co można zrobić lepiej, i jeśli obroni swój pomysł w bardzo ostrej krytycznej dyskusji – taka zmiana zostanie wprowadzona. Profesjonalizm biznesowy objawia się inaczej: otóż pewien internetowy serwis fantastyczny wymyślił, że będzie prowadził centrum informacji o klubach fantastyki. To znaczy, że fanowie będą tworzyć tam swoje strony klubowe i zamieszczac wieści z życia klubów. Świetny pomysł – fanowie tworzą swoje strony klubowe za darmo, a serwis zwyska popularność. Przyjdą reklamodawcy. Profesjonalne podejście. Tylko pogratulować. Podobne podejście zastosowało kiedyś Yahoo zastrzegając sobie prawa autorskie do rzeczy publikowanych na ich serwerze Geocities. I kogo to obchodzi, że coś takiego, jak internetowy spis, centrum informacyjne klubów fantastyki już istnieje, robione w czynie społecznym. To nieprofesjonalne. Kto by się tym przejmował. Jest też wreszcie profesjonalizm taki jakim opisał go Sapkowski, który w „Coś się kończy, coś się zaczyna” opisał prawdziwą profesjonalistkę, dziwkę Merle gotową za pieniądze pójść do łóżka z każdym. Nawet ze złotym smokiem. W naturalnej postaci. 1 grudnia 2000 1)Duży rozmiar pisma i wielkość ekranu, a poza tym zwyczajny Netscape – który z kilkunastu przeglądarek WWW jakie znam, nie jest ani najwygodniejszy ani przeze mnie ulubiony, no ale przynajmniej jest standardowy – a przynajmniej tak mi się wydawało. |
Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.
więcej »Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.
więcej »34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.
więcej »GSB – Etap 21: Stożek - Ustroń
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 20: Węgierska Górka – Stożek
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 19: Hala Miziowa – Węgierska Górka
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 18: Markowe Szczawiny – Hala Miziowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 17: Hala Krupowa – Markowe Szczawiny
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 16: Skawa – Hala Krupowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 15: Turbacz – Skawa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 14: Krościenko nad Dunajcem - Turbacz
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 13: Przehyba – Krościenko nad Dunajcem
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 12: Hala Łabowska - Przehyba
— Marcin Grabiński
Święte wkurwienie
— Janusz A. Urbanowicz
Wspomnienie
— Janusz A. Urbanowicz
I będą dzielić...
— Janusz A. Urbanowicz
Niech sczezną marketingowcy
— Janusz A. Urbanowicz
Kto się boi Joanny Rowling
— Janusz A. Urbanowicz
Wiek tandety
— Janusz A. Urbanowicz
Film
— Janusz A. Urbanowicz
Wewnętrzna emigracja
— Janusz A. Urbanowicz
Ucieczka w jogurt
— Janusz A. Urbanowicz
Podróż do granic pamięci
— Janusz A. Urbanowicz
Ramota
— Janusz A. Urbanowicz
Loser fiction
— Janusz A. Urbanowicz
Kryminał czarny jak węgiel
— Eryk Remiezowicz, Janusz A. Urbanowicz
Postludzkość w świętym gaju
— Janusz A. Urbanowicz
Terminator: Domknięcie
— Janusz A. Urbanowicz
Dwugłos: Gerry
— Marta Bartnicka, Janusz A. Urbanowicz
Nie ma wody na pustyni
— Janusz A. Urbanowicz
O jedną planetę za daleko
— Janusz A. Urbanowicz
Inna wojna
— Janusz A. Urbanowicz
Si vi pacem, para bellum
— Janusz A. Urbanowicz