Z teleportu: Krwiożercze pralkiczyli „Kto za tym wszystkim stoi?”
Byłem ostatnio u znajomego w sąsiednim wymiarze. Właśnie wprowadził się do nowego mieszkania i ma facet problem. Wraz z łazienką zainstalowano mu pralkę. Cóż to za problem, zapytacie? Dobra pralka nie jest zła. Jak mu się nie podoba, to niech sobie kupi inną… Otóż jest pewien szkopuł. Pralki w jego świecie (podobnie jak inne urządzenia AGD) nie są kupowane. Producent jedynie udziela licencji na ich użytkowanie. Bywa, powiecie. Co świat to obyczaj. Pewnie takie rozwiązanie ma swoje zalety. Owszem ma. Dla producentów. Jest bowiem tak ustalone, że poprzez instalację pralki użytkownik zgadza się na warunki licencji. Gdzie jest to ustalone? W tejże Licencji. Co można zaś w niej znaleźć? Wiele ciekawych punktów. Zazwyczaj w jednym z pierwszych zdań pada stwierdzenie, że „POPRZEZ INSTALACJĘ, OTWARCIE OPAKOWANIA LUB JAKIEKOLWIEK INNE WYKORZYSTANIE TEJ PRALKI ZGADASZ SIĘ NA WARUNKI TEJ UMOWY”. Czy muszę dodawać, że tekst umowy znajduje się wewnątrz pudełka? Czytajmy jednak dalej. W punkcie pierwszym możemy znaleźć wspaniałą rzecz: „PRODUCENT zastrzega sobie prawo do uaktualnienia, modyfikacji lub zmiany Umowy Licencyjnej w dowolnym momencie.” W każdym momencie, wobec tego Producent może stwierdzić, że Użytkownik pralki ma mu płacić co miesiąc 1000 kredytek. Czyż nie jest to piękne? Nie, albowiem im dalej, tym lepiej! Otóż „Wszelkie nazwy, prawa własności i prawa własności dóbr intelektualnych zawartych i dotyczących Pralki (włączając w to i jednocześnie nie ograniczając się do: wszelkich nazw, kodu komputerowego, tematów, obiektów, dialogów, powiedzeń, pomysłów, grafiki, animacji, dźwięku, kompozycji muzycznych, efektów audiowizualnych, metod operacji, praw moralnych, wszelką powiązaną dokumentacją, informacji na temat profilu użytkownika, nagrań i oprogramowania) są własnością PRODUCENTA”. Kod komputerowy? Powiedzenia? Spokojnie. Świat mojego przyjaciela jest pod względem technicznym trochę bardziej rozwinięty technologiczne i tam każda lodówka czy mikser ma własny mikroprocesor, wyświetlacz i głośniczek do komunikacji z Użytkownikiem. Nie ma się co dziwić, że producenci zabezpieczają się jak mogą. Spokojnie. Dlaczego jednak roszczą sobie prawa do „profili użytkownika”, „powiązanej dokumentacji” lub (o zgrozo!) „nagrań"? Okazuje się, że zgodnie z umową twoje ustawienia pralki (że przy praniu skarpetek ma grzać nie do 60 ale 65 stopni) lub praca naukowa (dotycząca powiedzmy wpływu proszków na raka skóry) nie mówiąc o nagraniach (czyli tekstu jakim cię pralka wita) stają się własnością Producenta pralki i to on będzie zbierał wpływy… Ale może jesteśmy przewrażliwieni? Przecież Producent też się musi jakoś zabezpieczać. A jeśli jesteśmy już przy zabezpieczeniach – cóż my otrzymujemy instalując pralkę? Otrzymujemy produkt, którego nie obejmuje żadna gwarancja. Czemu? „PRODUCENT wyraźnie zrzeka się zapewnienia jakiejkolwiek gwarancji dla Pralki i Instrukcji. Pralka i Instrukcja są dostarczone „jak są”, bez gwarancji żadnego rodzaju, włączając w to gwarancje kupieckie, przystosowanie do określonego celu, lub gwarancje nienaruszalności. Na użytkowniku spoczywa ryzyko wypływające z użytkowania i działania zarówno Pralki jak i Instrukcji. Jednak PRODUCENT gwarantuje, że w ciągu 90 dni od daty zakupu Programu, nóżki na których opiera się Pralka będą wolne od wad produkcyjnych. Jeśli w czasie tego okresu nóżki okażą się wadliwe i zostanie przedstawiony dowód zakupu wadliwej Pralki, PRODUCENT może 1) naprawić wadę, 2) dostarczyć użytkownikowi produkt o takiej samej lub niższej wartości, lub 3) zwrócić pieniądze.” HA! Za swoje ciężko zapracowane kredytki kupujemy prawo do instalacji rzeczy, która może nie działać. A na dodatek producent takiego bubla o tym wie i nic nie zrobi, aby nam to zadośćuczynić. A co jeśli pralka działa, ale zamiast prać i prasować – brudzi olejem i drze na kawałki? Wszechwiedząca Licencja i to uwzględniła: „ZARÓWNO PRODUCENT, JEGO SEKCJE, ODDZIAŁY I PRACOWNICY NIE SĄ ODPOWIEDZIALNE W ŻADEN SPOSÓB ZA UTRATĘ LUB JAKIEGOKOLWIEK RODZAJU SZKODY SPOWODOWANE KORZYSTANIEM Z TEJ PRALKI.” To że pralka została skonstruowana niezgodnie z wszelkimi prawidłami i rozwaliła całą instalację elektryczną w domu nic nie znaczy. Skoro ją uruchomiłeś, to sam jesteś sobie winien… Coraz łatwiej możemy zobaczyć proste tłumaczenie licencji: „dałeś nam swoje pieniądze matołku, to teraz martw się sam”. No trudno. Przecież nie wyrzuci się tego paskudztwa z domu. Może uda się go naprawić? Nie. Nie można: „Użytkownik nie może, w części lub całości, kopiować, fotokopiować, reprodukować, tłumaczyć, rekonstruować, modyfikować Pralki”. Uważacie? Nie macie prawa modyfikować tego grata, (czyli go naprawić) nie macie również prawa zrobić sobie zdjęcia z podartą koszulą w ręku na tle Pralki. Nie próbuj również porąbać bydlaka w akcie desperacji. Porąbanie to też modyfikacja… Nie można jednak dać ponieść się nerwom. Nie próbujcie złamać Licencji ponieważ (jak już pisałem na początku) poprzez instalacje pralki w swojej łazience zatwierdziłeś Umowę, a w niej następujące zdania – „Niniejszym zgadzam się, że PRODUCENT dozna niepowetowanej szkody jeśli nie zostaną dotrzymane warunki niniejszej Umowy Licencyjnej. Dlatego zgadzam się, aby PRODUCENT miał prawo, bez obligacji lub dowodów szkody, do odpowiedniego odszkodowania w przypadku złamania tej Umowy Licencyjnej. W przypadku sporu pomiędzy stronami związanymi z tą Umową Licencyjną strona, która wygra spór będzie mieć prawo do wyegzekwowania od drugiej strony wszelkich kosztów, płac prawników i innych wydatków związanych z udziałem w sporze.” Przetłumaczyć? Dobrze. W każdym momencie możesz spodziewać się, że przyjdzie do ciebie wezwanie do sądu jako oskarżonego w sprawie złamania Umowy Licencyjnej Pralki. Producent tegoż urządzenia zażąda od ciebie niebotycznej sumy, a ty będziesz musiał udowadniać, że nie popełniłeś przestępstwa. I przegrasz. Chwilę! To jest niezgodne z prawem! To ONI muszą przedstawić dowody, że jestem winny. Owszem. Jest jednak mały haczyk. „Niniejsza umowa została sporządzona w oparciu o prawo [tutaj jakieś egzotyczne miejsce] i wszelkie spory, które mogą się wokół niej pojawić będą rozpatrywane w oparciu o prawo [tego egzotycznego miejsca]. Użytkownik wyraża zgodę, że wszelkie roszczenia i postępowania prawne wytoczone przez jedną ze stron zostaną złożone i będą rozpatrywane w dowolnym sądzie [egzotycznego miejsca]”. Domyślasz się co może stanowić prawo tamtego miejsca? Cieszysz się? Oczywiście w różnych Umowach można znaleźć różne dodatkowe „ciekawostki” np.:
Dodatkowo lektura Licencji może przynieść dozę humoru, albowiem są pełne one błędów gramatycznych i interpunkcyjnych. Niestety czasem jest to uśmiech zgrozy, gdy dociera sens słów tak potwornie czasem zniekształconych. Długo rozmawiałem z przyjacielem na tematy związane z tymi ograniczeniami, których podałem powyżej tylko przykłady. Jak sobie na przykład radzą z bublami? Otóż Producenci po wyprodukowaniu co większego złomu nie nadającego się do użytku (czyli zazwyczaj nowego modelu pralki czy lodówki) po pewnym czasie umieszczają w sieci magazynów automatyczne roboty, które po zainstalowaniu na pralce poprawią co większe błędy. Roboty te są rozpowszechniane przez producenta bezpłatnie. Co nie znaczy, że są darmowe. Co to, to nie. Sam taki robot do ciebie nie przyjedzie. Najpierw do takiego magazynu trzeba dotrzeć (a nie każdy może) i przetransportować tegoż robota do siebie. Bardzo mało osób ma możliwość bezpłatnego przewozu 5-cio lub więcej tonowego (bo zwykle tyle ważą) potworka do domu. Robot taki przy pracy potrafi zdemolować kuchnię lub łazienkę czego koszty oczywiście poniesie Użytkownik. Bardzo często bywa również tak, że poprawiając niektóre błędy, wprowadzone zostaną nowe… Co robić w takiej sytuacji? Przed zakupem pralki lub innego urządzenia żądać:
Są też maniacy, którzy wbrew ogólnemu trendowi tworzą różne urządzenia dając do nich pełną dokumentację, służąc pomocą i rozdają je (w większości) za darmo. Przykładami mogą być np. cały zestaw „Kuchnia Dalekiej Ekspansji” czy „Gorące Noce Osnową Mojej Egzystencji” lub poszczególne urządzenia jak „SoLniczna RóżNości”, „Interdyscyplinarny Noblista Nauki”, „PIlnik Narosłych Egzoszkieletów”. Ukoronowaniem tego trendu jest „Liniowy Interpolator Naturalnych Umiejscowień Xandu”. Niestety większość firm sprzedających mieszkania domyślnie instaluje urządzenia, od których ciężko się uwolnić dzięki samym Licencjom (o samowbudowywaniu się tychże urządzeń w mieszkanie i niemożności ich usunięcia bez burzenia budynku, wspominał nie będę). Rozmawialiśmy ze znajomym całą noc. Do domu wróciłem nad ranem. Jak to dobrze, że jesteśmy względem nich opóźnieni – myślałem. W uszach ciągle brzmiały mi słowa mego przyjaciela które szepnął mi na odchodnym. „Ratujcie się. Jeszcze nie jest za późno.”. On ma rację. Walczmy. Jeszcze możemy wygrać. 1 marca 2001 Wszelkie cytaty pochodzą z Umów Licencyjnych ogólnie dostępnego oprogramowania. Zamienione zostały jedynie:
|
Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.
więcej »Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.
więcej »34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.
więcej »GSB – Etap 21: Stożek - Ustroń
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 20: Węgierska Górka – Stożek
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 19: Hala Miziowa – Węgierska Górka
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 18: Markowe Szczawiny – Hala Miziowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 17: Hala Krupowa – Markowe Szczawiny
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 16: Skawa – Hala Krupowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 15: Turbacz – Skawa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 14: Krościenko nad Dunajcem - Turbacz
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 13: Przehyba – Krościenko nad Dunajcem
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 12: Hala Łabowska - Przehyba
— Marcin Grabiński
Dobre czasy? Złe czasy!
— Michał Młotek
Abonament lodówkowy
— Michał Młotek
Z (użyczonego) teleportu – Autostróże prawa drogowego
— Wojciech Gołąbowski
„ZABRANIA SIĘ!” 5’000 razy
— Michał Młotek
Pamięci Stanisława Lema (1921-2006)
— Michał Młotek
Najnowszy film Kevina Smitha
— Michał Młotek
386
— Michał Młotek
Cokolwiek
— Michał Młotek
Strefa Carrolla
— Michał Młotek
Witajcie w ciekawych czasach
— Michał Młotek
BACZNOŚĆ!!
— Michał Młotek
Więzienie umysłu
— Michał Młotek