Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

O krytyce i krytykach

Esensja.pl
Esensja.pl
Jak powstają recenzje? Pomysły na moje, rodzą się już w momencie oglądania filmu, spektaklu czy wystawy. Towarzyszące mi uczucia ubieram w słowa i tak powstaje tekst.

Justyna Fular

O krytyce i krytykach

Jak powstają recenzje? Pomysły na moje, rodzą się już w momencie oglądania filmu, spektaklu czy wystawy. Towarzyszące mi uczucia ubieram w słowa i tak powstaje tekst.
Nigdy wcześniej nie zastanawiałam się nad „mechanizmem” swojego pisania krytycznego. Do czasu kiedy ktoś zwrócił uwagę, że wszystkie moje recenzje są pochlebne. – Dlaczego? – zapytałam siebie. Piszę pod wpływem emocji, uczuć. Nasuwa się pytanie: czy krytyk powinien kierować się sercem czy rozumem? To oczywiście zależy od wielu czynników. Ja znajduje się w tej komfortowej sytuacji, że nie tylko mogę pisać teksty subiektywne i emocjonalne, ale też sama mogę decydować o ich zawartości. Piszę więc o tych wydarzeniach kulturalnych, które wywarły na mnie jakiś wpływ, wobec których zajmuję zdecydowane stanowisko, które mi się wyraźnie podobają lub nie podobają. Na szczęście rzadko trafiam na przedsięwzięcia złe. Te, które zwykle oglądam, dostarczają mi materiału do pozytywnych recenzji. Choć oczywiście nie piszę o wszystkim. Nie dlatego, że to, o czym nie piszę jest złe, po prostu nie dostarczyło mi pomysłu na recenzję.
A jak decyduję na co się wybrać, gdzie pójść, co warto zobaczyć? Najchętniej zobaczyłabym wszystko, ale to z oczywistych powodów jest niestety niemożliwe. Czytam więc recenzje innych, którzy widzieli to już przede mną i dzielą się swymi uwagami. Lubię wcześniej wiedzieć coś na temat spektaklu, wystawy, filmu zanim sama to zobaczę. Chcę znać opinie innych, zanim wyrażę własną. Znam jednak ludzi, którzy wolą iść „w ciemno”. Twierdzą, że nie można mieć własnego zdania, gdy jest się już zasugerowanym przez media krzyczące na przykład o jakimś filmie. Oczywiście nie zawsze trzeba wierzyć temu co słyszymy, ale znając różne opinie, generalnie się z nimi zgadzamy lub nie. One kierują naszą uwagę na elementy, których moglibyśmy nie zauważyć. Możemy przez nie zapomnieć o sprawach, które zwróciły nasza uwagę, chociaż nikt wcześniej o nich nie wspominał. Napisałam wyżej „generalnie”, ponieważ możemy zgadzając się z jakąś opinią dodać jeszcze coś od siebie.
Ciekawe jest to, na ile ludzie wierzą krytykom. Są w stanie mieć swoje zdanie i odwagę by je wyrazić, czy ufają autorytetowi recenzentów bezrefleksyjnie jako autorytetom przyjmując ich argumentację?
De gustibus non est disputandum. Każdy ma prawo mieć własne zdanie. Istnieje jednak przekonanie, że są krytycy, którzy własnego zdania nie posiadają. To znaczy raz chwalą, raz ganią w zależności od tego jak pisali poprzednio. Czy to jest w porządku?
Zarzucono mi, że zawsze chwalę. Wytłumaczyłam się wyżej. Znam jednak dziennikarza piszącego o sztukach teatralnych, który najczęściej wszystko krytykuje. W dodatku przyznaje znaczki, których ilość mówi o wartości spektaklu. Często zdarzają się ujemne – słaby, beznadziejny, klapa, a nawet „brak słów”. Myślę, że przeciętnego czytelnika taka recenzja fachowca do teatru zniechęci. Chociaż z drugiej strony czasem niepochlebna opinia może być bardziej zachęcająca, ale to szczególne przypadki – o tym za chwilę. Zastanawia mnie dlaczego człowiek, który się zna na tym, o czym pisze, nie potrafi dostrzec nic pozytywnego w danym spektaklu. Może wszystkie należą do tych, które mu się zdecydowanie nie podobają, tak jak mnie większość się podoba. Ale czy to możliwe?…? Ktoś zasugerował mi, że pisząc kolejną recenzję, na przykład komiksu podobnego do poprzednich, trudno dostrzec w nim coś dobrego, więc się go krytykuje.
Podkreślam, że każdy ma prawo do własnego zdania. Mogę się z nim jednak liczyć dopiero wtedy, kiedy ma argumenty popierające dane stanowisko. Bardziej istotne jest dla mnie nie to, czy coś się komuś podoba czy nie, ale dlaczego prezentuje takie a nie inne stanowisko.
Nawiasem mówiąc, wydawało mi się, że ludziom zajmującym się kulturą zależy na tym, by innych „zarazić” swoim entuzjazmem, zainteresować sztuką. Powinni też być świadomi tak przyziemnego faktu, że zniechęcając czytelników do teatru, przyczyniają się do jego upadku, tak że w konsekwencji sami krytycy mogą stracić pracę.
Dla aktorów, reżyserów i innych twórców czytających na swój temat niepochlebne opinie mam pocieszenie – większość geniuszy nie była lubiana przez krytykę i niedoceniana przez sobie współczesnych.
Trochę inaczej wygląda krytyka sztuk plastycznych. Tu, częściej niż w innych dziedzinach, działa zasada: im więcej kontrowersji, tym lepiej. Ale czy głośne dzieło jest sztuką – pokaże czas.
Spotkałam się z postmodernistyczną opinią, że w dzisiejszych czasach bez reklamy i promocji artysta nie może zaistnieć. Niektórzy stawiają więc sztukę na równi z chipsami, proszkiem czy innymi produktami, które trzeba reklamować, żeby się dobrze sprzedawały. Czy krytyka jest więc rodzajem działalności marketingowej?
Inni sądzą, że jeśli twórca jest dobry, to sam „wypłynie” bez reklamy. Zdanie wielu odbiorców kształtuje jednak krytyka. Niektórzy uważają, że to ona decyduje o tym, co można nazwać sztuką, kto zasługuje na miano wybitnego artysty. Są tacy, którzy ślepo zgadzają się z opinia znawców, gdyż nie chcą zostać uznani za ignorantów.
Zdarza się, że jakieś dzieło zaistniało tylko dzięki rozgłosowi stwarzanemu przez media, czego przykłady mieliśmy niedawno. Informacje o obiektach, na które dotąd nikt nie zwracał uwagi dotarły do całej Polski, kiedy jeden z dziennikarzy stwierdził, że są kontrowersyjne. Miał prawo. Jednak zamieszanie przez niego wywołane było większym wydarzeniem niż jego przyczyna. Jest to oczywiście świetna reklama dla dzieła i jego twórcy. Ale przynosi tylko chwilową sławę, gdyż już po tygodniu wszyscy zapominają i o jednym i o drugim. Okazało się, że nie były to kontrowersje podobne do tych, które wywołał rewolucyjny w tamtych czasach obraz Moneta początkujący impresjonizm.
Smutną jest opinia podkreślająca wagę krytyki, że więcej ludzi pisze niż czyta. Jeśli już czyta, to nie książkę, tylko jej recenzję, w oparciu o którą wypowiada się tak, jakby przeczytali książkę. Mam nadzieje, że to skrajne przypadki.
Rzeczywiście pisze wiele osób i liczę, że czyta równie dużo. Im więcej ludzi pisze, tym więcej opinii możemy poznać. Są one w dzisiejszych czasach łatwo dostępne. Ale żeby informacje były dostępne, muszą najpierw zaistnieć. Kiedy pewnego pisarza zapytano o jego nową powieść, ten odpowiedział, że nie ma już nic do powiedzenia, wszystko zawarł w swojej książce. Może pora więc skończyć krytykę krytyki? Zatem przejdę teraz do krytyki właściwej.
koniec
1 czerwca 2001

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
Agnieszka ‘Achika’ Szady

1 XII 2023

Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.

więcej »

Razem: Odcinek 3: Inspirująca Praktyczna Pani
Radosław Owczarek

16 XI 2023

Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.

więcej »

Transformersy w krainie kucyków?
Agnieszka ‘Achika’ Szady

5 XI 2023

34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.

więcej »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.