Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Granice nauki: Wirtualny fandom

Esensja.pl
Esensja.pl
Andrzej Zimniak
1 2 »
Oczekiwania, koncepcje i propozycje

Andrzej Zimniak

Granice nauki: Wirtualny fandom

Oczekiwania, koncepcje i propozycje
W coraz większym stopniu uzależniamy się od elektronicznego świata, realna rzeczywistość bywa wypierana przez wirtualną, symulacje przestają być oczywistymi namiastkami, a światowa „pajęczyna” staje się coraz ważniejszym bytem równoległym do „realu”. Jakie są oczekiwania wobec sieci formułowane przez użytkownika, który może być statystycznym Janem Kowalskim, ale także odbiorcą specjalistycznych informacji, naukowcem czy globtrotterem, lub kimś, kto chce zaprezentować swoje dzieło, czyli autorem? Spróbuję przedstawić niektóre potrzeby tych sieciowych konsumentów, a także moje własne postulaty wobec ludzi obecnie kreujących światową sieć internetu.
Temat technik informatycznych i rzeczywistości wirtualnej jest tak silnie eksploatowany, że wiele pytań i odpowiedzi przeszło już do kategorii truizmów, a czasem nawet… idiotyzmów. Zaliczają się do nich takie np. pytania: czy internet jest dobry, czy zły? Czy jest skarbnicą, czy śmietniskiem? Czy siedzenie przed monitorem ogłupia, czy może kształci? Z podobnym efektem można dociekać, czy klimat na Ziemi jest dobry, czy zły, czy biblioteka jest aby źródłem mądrości, albo czy czytanie czasopism robi człowiekowi dobrze. Oczywiście, jaki klimat jest, każdy widzi, i póki co nic nie jest w stanie go zmienić. Tylko od człowieka zależy, po jaką książkę sięgnie, bo w bibliotekach na sąsiednich półkach stoją dzieła Sokratesa i traktaty o urynoterapii oraz erotycznych doświadczeniach z kosmitami. Podobnie jest z lekturą czasopism - większość z nich to chłam, ale kto powiedział, że koniecznie trzeba sięgać po to, co występuje w nadmiarze?
Wobec wielości zagadnień, związanych z głównym tematem, trzeba skupić się na kilku wybranych sprawach. Chcę podkreślić, że nie jestem specjalistą informatykiem, lecz występuję z pozycji użytkownika, a więc napiszę o "konsumenckich” oczekiwaniach dotyczącychod cyberświata. Oczywiście niektórych jedyniewybranych, bo przecież nie da się wymienić wszystkich. Oto te, którym poświęcam szczególną uwagę:
a/ wydawanie, dystrybucja i sposób na wygodne czytanie elektronicznych tekstów - będą to oczekiwania autora, a zarazem czytelnika,
b/ udostępnienie bibliotecznej strony polskiej fantastyki - oczekiwania dużej grupy czytelników, a także badaczy literatury;
c/ budowa encyklopedycznej strony polskiej fantastyki - oczekiwania fandomu,
d/ budowa stron globtrottera - oczekiwania obieżyświatów.
Ad a/ Publikowanie w sieci.
W obszernym artykule p.t. „Rola słowa w cywilizacji obrazkowej” (do znalezienia w części publicystycznej mojej strony „http://zimniak.art.pl/”) opisałem już swoje prognozy nt. publikowania książek w tym, XXI stuleciu, więc nie chciałbym zanadto się powtarzać. Dodam tylko, że obserwuję coraz większe możliwości wydawania i przesyłania elektronicznych książek za pomocą sieci. Korzyści są nie do przecenienia - przede wszystkim odpadają koszty materiałów i produkcji samej książki, rozumianej jako zbiór dawniej zszytych, obecnie byle jak sklejonych kartek, zaczernionych drukiem i włożonych w kolorową okładkę. Autor wprost z dysku może bez ograniczeń rozsyłać swoje dzieło po świecie. Po drugie: skala dostępności zwiększy się niepomiernie, odpadnie drogi i zazwyczaj mało sprawny kolportaż. Każdy będzie mógł przeszukiwać nowości, a także archiwa, według tematyki, gatunku, konwencji, autora, sprzedawalności, mody, koloru i rozmiaru, pobrać i przejrzeć próbki, a następnie ściągnąć żądaną pozycję wprost na swój dysk, z dowolnego miejsca na świecie, sam nie ruszając się z fotela. Czy to nie kusząca perspektywa?
Cóż, jednak zawsze znajdą się malkontenci, którzy poszukają dziury w całym. Już słyszę ich utyskiwania, że nie każdy lubi czytać długie teksty z monitora. Otóż tak się składa, że i ja sam zaliczam się do ich grona, bo wolę walnąć się z książką na fotel albo i do łóżka, niż ślęczeć przed szklanym pudłem, a lekturę w tramwaju zaliczam do swoich rutynowych, a nawet obowiązkowych czynności. Z monitora, owszem, szczytuję krótkie informacje, gdy jednakale jak muszę przewijać stronę kilka razy, ściska mnie w dołku. Ale bez paniki, widzę światełko w tunelu - książkę można przecież sobie samemu wydrukować. Założę się z każdym niedowiarkiem o pół litra soku grejpfrutowego (może być pół na pół z dżinem), że już niebawem pojawią się na rynku drukarki, które według dostarczonego wraz z książką programu zadrukują dwieście stroniczek w odpowiednim formacie, a nawet same je skleją i umieszczą w migiem polakierowanych, błyszczących okładkach. Jak ktoś nie będzie miał drukarki, pójdzie z krążkiem do najbliższej księgarni albo zakładu foto-ksero-drukarskiego i tam wykonają mu usługę w 10 minut. Jak wyliczyłem, tak czy owak wyjdzie 3-krotnie taniej niż kupowanie gotowych książek, nawet po uwzględnieniu doli dla autora. Przy takim sposobie dystrybucji nieistotny stanie się problem małych nakładów, z których książki dziś są właściwie nie do zdobycia, natomiast internetowe wydanie trafi selektywnie wprost do zainteresowanych odbiorców. Zresztą za kilka lat sprawa uprości się jeszcze bardziej, bo do masowego zastosowania wejdą przenośne monitory w postaci folii, które można będzie złożyć i schować do kieszeni, a potem poczytać w tramwaju czy nawet w tradycyjnie ciemnym autobusie, bo druk będzie podświetlony. A więc definitywnie odpadnie problem (i koszty) drukowania.
Pierwsze polskie próby publikowania w internecie już były i trwają nadal. Olga Tokarczuk podobno prezentowała swoją książkę „Dom dzienny, dom nocny” pod adresem „www.swiatksiazki.pl”, ale teraz jest tam tylko reklama wydania klasycznego, czyli papierowego, oraz fragmenty. Później pod tym samym adresem darmo udostępnił swoją powieść „Madame” Antoni Libera, natomiast pod „ksiazka.arena.pl” można za jedne 7 złociszy kupić elektroniczną wersję dzieła Jarosława Kamińskiego „Jak nie dać się ogłupić - 46 krótkich kazań”, którą można najpierw ściągnąć, a potem uczciwie za nią zapłacić przelewem na podane konto. Bodajże już w końcu 2000 roku rozpoczął działalność portal „www.literatura.net.pl”, który niemalże sięgnął ideału: publikuje książki w sieci i płaci autorom honoraria! Nawiązałem z tą instytucją kontakt i mam pewne zastrzeżenia dotyczące opłat abonamentowych i procentowego udziału honorariów autorskich, poza tym oferowana proza sf jest tam mało reprezentatywna dla polskiego rynku, lecz duży krok w dobrą stronę został zrobiony. Z fantastycznej enklawy podobną drogą próbuje iść Rafał Ziemkiewicz, publikując na zachętę w sieci po kilka rozdziałów swoich książek. Ja także daję na swojej stronie fragmenty prozy, ale znacznie krótsze, a także streszczenia, docelowo wszystkich utworów.
Sprawy finansowe, zasadniczo wspólne dla wszystkich przedsięwzięć internetowych, omawiam w następnym punkcie.
Ad b/ Sieciowa Biblioteka Fantastyki.
Uważam, że biblioteczna strona polskiej fantastyki powinna stanowić duże i ambitne przedsięwzięcie, albowiem mieściłaby nie tylko oryginalne utwory literackie (opowiadania i powieści), lecz także ważne przeglądowe eseje i materiały krytycznoliterackie w postaci opracowań. A więc rola strony byłaby dwojaka: zarówno jako wydawnictwa, udostępniającego nowości, jak i obszernego archiwum.
Istnieje potrzeba stworzenia takiej specjalistycznej strony, oferującej szeroko pojętą fantastykę, ze względu na zdefiniowany profil zainteresowań ok. 100-tysięcznej rzeszy krajowych fanów. Aby przedsięwzięcie się udało, stronę powinni redagować ludzie z branży, sami rekrutujący się z fandomu, a nie przypadkowi redaktorzy przydzieleni do obsługi jeszcze jednego działu w dużym wydawnictwie.
Proponuję wprowadzenie następujących działów biblioteki:
  • klasyka,
  • wznowienia,
  • utwory nowe,
  • eseistyka,
  • opracowania krytycznoliterackie,
  • biografie i życiorysy.
Komercyjność. Podobno dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają, ale dżentelmeni to wymierający gatunek, więc zajrzyjmy do kiesy. Zarówno autorzy, jak i rozmaici webmasterzy czy sieciowi graficy muszą coś z tego wszystkiego mieć, inaczej zajmą się inną działalnością, aby zarobić na masełko do chleba. Niestety, miecz jest obosieczny: jak powszechnie wiadomo, łatwość przesyłania danych owocuje przy okazji możliwością pirackiego ich rozpowszechniania i, jak na razie, najwięksi spece od internetu z tą sprawą nie mogą sobie poradzić. King, który bodajże pierwszy zaczął sprzedawać książki przez sieć, musiał uciec się do sposobu: ogłosił, że jeśli 60% czytelników (procenty cytuję z pamięci) nie zapłaci, to zastrajkuje i nie napisze następnych rozdziałów. Nie podejmuję się tutaj i teraz konstruktywnie przedyskutować, ani tym bardziej rozwiązać problemu hakerstwa i piractwa sieciowego, bo jakbym miał jakiś genialny pomysł, nie siedziałbym tutaj, lecz robiłbym grube miliony dolców w jakiejś Krzemowej Dolince za oceanem albo za Żółtym Morzem. Można tylko żywić nadzieję, że jak pojawi się dużo elektronicznych książek, hakerzy nie wydołają z łamaniem zabezpieczeń tysięcy tekstów. Także nie wolno zapominać o tych uczciwych czytelnikach, którzy jednak wysupłają parę groszy, nie chcąc okradać swoich ulubionych pisarzy. Do tego jednak powszechny musi stać się pogląd, że piractwo to także sposób oszukiwania autora, nie zaś tylko krzewienie narodowego dorobku kultury.
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
Agnieszka ‘Achika’ Szady

1 XII 2023

Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.

więcej »

Razem: Odcinek 3: Inspirująca Praktyczna Pani
Radosław Owczarek

16 XI 2023

Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.

więcej »

Transformersy w krainie kucyków?
Agnieszka ‘Achika’ Szady

5 XI 2023

34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.

więcej »

Polecamy

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.