Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Korzenie: Złe, złe czasy…

Esensja.pl
Esensja.pl
Winicjusz Kasprzyk
Wzięła mnie cholera, trafił mnie szlag, krew uderzyła do głowy a na licu pokraśniały jagody. Nie dość, że niszczy się nieliczne pamiątki przeszłości, to zarazem odbiera mi się prawo, czy może nawet obowiązek, opisywania zabytków architektury wartych zwiedzenia. Istnieje bowiem ryzyko, że „koneserzy” antyków odwiedzą opisywane przeze mnie miejsca. I rozgrabią to, co jeszcze pozostało.

Winicjusz Kasprzyk

Korzenie: Złe, złe czasy…

Wzięła mnie cholera, trafił mnie szlag, krew uderzyła do głowy a na licu pokraśniały jagody. Nie dość, że niszczy się nieliczne pamiątki przeszłości, to zarazem odbiera mi się prawo, czy może nawet obowiązek, opisywania zabytków architektury wartych zwiedzenia. Istnieje bowiem ryzyko, że „koneserzy” antyków odwiedzą opisywane przeze mnie miejsca. I rozgrabią to, co jeszcze pozostało.
Odzyskane epitafium
Odzyskane epitafium
Wszystko dlatego, że, jak mało kiedy, postanowiłem obejrzeć wiadomości telewizyjne, nim przyjdzie najważniejsza ich część – prognoza pogody. „W okolicach Drezna, na terenie posesji obywatela takiego a takiego kraju, odnaleziono skradzione w Świerzawie na Dolnym Śląsku epitafia…”. Tak z grubsza głosiła telewizyjna informacja. Ktoś inny powiedziałby – cóż w tym ciekawego? Kradzież jak wiele innych. Nie dla mnie. Mnie zalała krew.
Przez setki lat, począwszy od wojny trzydziestoletniej, Dolny Śląsk nawiedzały zmienne koleje losu – zazwyczaj z małą dlań korzyścią. Krótkie okresy bujnego rozkwitu gospodarczego i kulturalnego przerywały trwające dziesiątki lat niepokoje religijne i narodowościowe. Jednak w porównaniu z czasami nam współczesnymi, bo tak chyba należy powiedzieć o wydarzeniach sprzed sześćdziesięciu lat, można o latach poprzedzających wiek XX powiedzieć: „lata względnej stabilizacji”. Wiek XX, a w szczególności Druga Wojna Światowa, przynosi kulturze tego regionu istny holocaust. Dotychczasowi mieszkańcy tych ziem uciekają w popłochu przed zbliżającą się Armią Czerwoną. Sprzyja tej decyzji faktyczne okrucieństwo żołnierzy radzieckich, w szczególności z oddziałów tyłowych, jak i Goebelsowska propaganda. Cóż, okrucieństwa popełniane na ludności przez Armię Czerwoną do bajek nie należą, jednak mało komu przychodziło wtedy do głowy jak wielkie zmiany zajdą w sferze kultury tego regionu.
Rycerz bez skazy i twarzy
Rycerz bez skazy i twarzy
Wyspecjalizowane odziały NKWD depczą po piętach oddziałom frontowym. Ich cel to maksymalne wykorzystanie bogactwa gospodarczego i kulturalnego terytoriów należących do III Rzeszy. Krócej? Chodzi o pieniądze – specjalistyczne maszyny, robotnicy – ba! – całe fabryki jadą pociągami na wschód. Ale nie tylko. Dzieła sztuki, których uciekinierzy nie zdążyli zabrać na furmanki w ostatniej chwili, wierząc do końca gauleiterowi Hankemu, że Armia Czerwona zostanie powstrzymana ostatecznie na rubieżach Odry. Wszystko ma wartość. Zostają puste domy, folwarki, pałace – często na kuchniach można znaleźć ciepłą zupę. Radzieccy żołnierze są przerażeni faktem wypływania wody z dziwnych rurek w ścianach (dla większości z nich to pierwszy kontakt z kranem) i strzelają do nich, w wyniku czego sami zostają ranni odłamkami tynku lub pocisków wystrzeliwanych z małej odległości. Dowódcy oddziałów, w zależności od ich zaangażowania „wychowawczego” i wiedzy ogólnej, od czasu do czasu próbują powstrzymać akty wandalizmu – z jak mizernym skutkiem! Przez okna wyrzucane są liczące kilkaset lat meble, obrazy, dywany. Jeśli blisko jest linia kolejowa, to w przeciągu kilku dni ładowane one są na… odkryte wagony, którymi odbędą resztę zimowo-wiosennej drogi na wschód. Reszta zostaje na mrozie bądź deszczu. Czerwonoarmiści narzekają, że takie właśnie pozostawione meble najgorzej się palą… Należy jednak uczciwie przyznać, że i sami Niemcy, w szczególności zaś decydenci III Rzeszy, nie byli w tym względzie lepsi. Jako przykład może posłużyć zamek w Książu, skonfiskowany w latach czterdziestych sławnemu rodowi Hochberg von Pless i przerobiony pod kątem przyszłej kwatery Hitlera. Przerobiony tak skutecznie, że niewiele pozostało z pierwotnego wystroju jego wnętrz.
Lato 1945 – wiecie jak pierwsi repatrianci, dostający nakaz osadnictwa na Dolnym Śląsku, nazywali te ziemie? Dziki Zachód – to nie eufemizm, te ziemie były tak opustoszałe i niebezpieczne, że trudno komuś żyjącemu w naszych czasach to sobie wyobrazić. Przyczynili się do tego sami osadnicy, rabując i niszcząc co popadło, zgodnie z zasadą: „Niemieckie, znaczy złe”. Zły to, zły czas dla Śląska.
Uratowane przed zniszczeniem i zabezpieczone w muzeum ‹X›
Uratowane przed zniszczeniem i zabezpieczone w muzeum ‹X›
Jednak, mimo wszystko, pozostaje tu niewielki odsetek autochtonów. Głównie w małych osadach, koloniach, wsiach. Zostają i jakoś żyją – nawet osadnicy ze wschodu zazwyczaj traktują ich z szacunkiem. Pozostają do przełomu lat czterdziestych i pięćdziesiątych, by zostać ostatecznie wysiedlonymi za Odrę. Równocześnie trwa odbudowa wielkich miast, takich jak Warszawa, Gdańsk, Poznań a nawet, paradoksalnie z pozoru, Wrocław. Miasta potrzebują budulca, a w szczególności zabytkowych zwieńczeń kamienic i pałaców. Nadchodzi druga fala destrukcji – znów pojawiają się specjalistyczne komisje inwentaryzujące, a głównie demontujące „znienawidzoną niemczyznę”. Mało kogo interesuje, że pewna część budowli pamięta czasy Bolesława II Małego, ostatniego z Piastów Śląskich linii świdnicko – jaworskiej, i są jednymi z niewielu pozostałych tu pamiątek dawnego zamiaru przywrócenia tych ziem do Polski. To nie ma znaczenia. Są przecież plany 5- i 10-cioletnie i muszą być wykonane. I właściwie jest to już koniec dolnośląskich rezydencji, które, choć zdewastowane w różnym stopniu, przetrwały wojenną nawałnicę. Proces destrukcji staje się niejako usankcjonowany państwowo – skoro państwo demontuje, to ja nie mogę? Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ta trzecia fala zniszczenia trwa nadal, z dnia na dzień z otoczenia pozostałych kościołów, pałaców i ruin zamkowych znikają mizerne ślady przeszłości.
Niech teraz ktoś mi powie, bo ja nie jestem w stanie tego zrozumieć – niech mi ktoś wytłumaczy, jaką swołoczą trzeba być, by dla własnej próżności, celem przyozdobienia własnego ogródka wyrwać z kościelnego muru epitafium poświęcone zmarłym przed setkami lat.
koniec
7 grudnia 2005

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
Agnieszka ‘Achika’ Szady

1 XII 2023

Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.

więcej »

Razem: Odcinek 3: Inspirująca Praktyczna Pani
Radosław Owczarek

16 XI 2023

Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.

więcej »

Transformersy w krainie kucyków?
Agnieszka ‘Achika’ Szady

5 XI 2023

34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.

więcej »

Polecamy

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.