Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Gdzie leży Ukubar, albo o wpływie zasady nieoznaczoności Heisenberga na literaturę

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 3 »
Seminarium miało tytuł „Historia na rozstajach: ścieżki niewybrane” i było bardzo interesujące. Pod koniec konwentu Godryk spytał mnie o cytaty z kapowniczka (a imię ich legion), więc odpowiedziałam, że wszyscy je przeczytają w sprawozdaniu. Mruknął: „Tak, za pół roku”. No i wygląda na to, że wykrakał…

Agnieszka ‘Achika’ Szady

Gdzie leży Ukubar, albo o wpływie zasady nieoznaczoności Heisenberga na literaturę

Seminarium miało tytuł „Historia na rozstajach: ścieżki niewybrane” i było bardzo interesujące. Pod koniec konwentu Godryk spytał mnie o cytaty z kapowniczka (a imię ich legion), więc odpowiedziałam, że wszyscy je przeczytają w sprawozdaniu. Mruknął: „Tak, za pół roku”. No i wygląda na to, że wykrakał…
Publiczność i szalony kapelusznik Godryk<br/>fot. Achika
Publiczność i szalony kapelusznik Godryk
fot. Achika
Droga od przystanku tramwajowego do hotelu „Skaut” wydawała się ciągnąć w nieskończoność, ale tak to już jest, kiedy człowiek spieszy się na pierwszy punkt programu. Była nim prelekcja Tomka Kozłowskiego o książkach nienapisanych. Najbardziej znany przykład to drugi tom „Poetyki” Arystotelesa, wokół którego skupia się akcja „Imienia róży” Eco. Z kolei w jednej z książek Borgesa bohater natyka się na tom encyklopedii, w którym figuruje notka o państwie Ukubar (szkoda, że nie San Escobar…), niewystępująca w innych egzemplarzach tej encyklopedii. Okazuje się, że istnieje tajne stowarzyszenie, które rozprowadza po świecie informacje o tym nieistniejącym państwie. Po kilkudziesięciu latach w szkołach uczy się już języka i historii Ukubaru, a po pewnym czasie ten język zostaje uznany za obowiązujący. Być może była to jakaś przedziwna droga do zdobycia władzy nad światem.
„Blady ogień” zawiera niezbyt długi poemat o pięknie amerykańskiej przyrody i gigantyczne przypisy, w których autor książki wyjaśnia, że odkupił prawa do publikacji od spadkobierców poety, a poemat jest tak naprawdę o nim. Ania Studniarek polecała książkę „Dom z liści”, gdzie są fascynujące przypisy do przypisów. Ja z kolei wspomniałam o książce Moersa „Miasto śniących książek” oraz o powieści „Niezwykłe przygody Anatola stukniętego na początku”, która występuje w „Siódmym wtajemniczeniu” Niziurskiego.
Paulina Szulc w swojej prelekcji „Międzygatunkowe wędrówki fantastyki” mówiła o postmodernizmie i o tym, jak na literaturę lat 70. wpłynął rozwój fizyki kwantowej, a szczególnie zasada nieoznaczoności Heisenberga. Pisarze stwierdzili, że niekoniecznie trzeba tworzyć zupełnie nowe rzeczy – można żerować na starych, nawiązywać do nich, wdawać się w gry z czytelnikiem.
Jakiś naukowiec nazwiskiem Czapliński ponoć krytykował brak realizmu w fantastyce jako poważne zagrożenie dla czytelnika. Paulina skomentowała: „To jest oczywiste, że wszyscy umrzemy, tylko pytanie, czy przez fantastykę czy przez brak klimatyzacji w tej sali.” Wielkie poruszenie (oraz rozbawienie) wzbudził slajd zawierający cytat z niejakiego J[erzego?] Jarzębskiego, pełen absurdalnych zarzutów wobec fantastyki: rzekomo napełnia ona czytelnika lękiem, uczy go bierności, sugeruje, że przybędzie jakaś siła wyższa i rozwiąże wszystkie problemy, wyzwala naiwność. „Jaką fantastykę on czytał?”, zdumiałam się, a na to Paulina: „Pisaną przez głównonurtowców!”
Tradycyjne ognisko<br/>fot. Achika
Tradycyjne ognisko
fot. Achika
Może istnieć fantastyka niefantastyczna: np. w „Mistrzu gry” Sergio Kokisa bohater spotyka w barze Boga i „wreszcie może mu to i owo wygarnąć”. Jest to książka filozoficzna, ale gdyby bohater mówił to samo do kumpla, to jednak nie byłoby to samo. Helen Oyeyemi „Mała Ikar”, Lisa See „Miłość Peonii” – elementy fantastyczne mogą równie dobrze być zmyśleniem lub halucynacją bohaterki, ale powieści te pokazują nam inne kultury: Nigeria, Chiny.
James Rollins „Mapa trzech mędrców”: występuje tam elitarna jednostka naukowców-komandosów o nazwie Sigma Force. Nie zdążyłam zanotować, co konkretnie robili, ale Jo’Asia skomentowała, że naukowcy-komandosi to dopiero fantastyka! Ktoś zauważył, że sześćdziesiąt lat temu powieść obyczajowa osadzona w naszych obecnych realiach byłaby fantastyką. Jo’Asia na to, że na pewnej liście dyskusyjnej był kiedyś wątek „Co bym zabrał/a na pierwszy Worldcon”. Pomysł Jo’Asi brzmiał: wziąć iPada i powiedzieć, że właśnie potroiłam moc pamięci operacyjnej na świecie.
Podsumowanie brzmiało: wszyscy wyrośliśmy na takich czy innych baśniach, fantastykę mamy wpisaną w kod kulturowy. Rozwinęłam barwną wizję jaskiniowców, którzy siedzą przy ognisku i słuchają, jak jeden z nich tropił niedźwiedzia, i szedł pół dnia po jego śladach, a potem znalazł świeżą kupę i wiedział, że niedźwiedź jest niedaleko, więc szedł dalej, tylko bardziej ostrożnie, a słońce już było wysoko i przygrzewało coraz mocniej… i tak snuje opowieść, a słuchacze stopniowo wyciekają do sąsiedniego ogniska, gdzie inny jaskiniowiec opowiada, jak lawa z wulkanu już-już go dopadała, ale on chwycił pterodaktyla za nogi i przefrunął nad rzekę, gdzie skoczył na dryfującą kłodę i surfował na niej po wodospadzie, a potem dotarł do stada mamutów przechodzącego przez bród, złapał jednego za futro i wskoczył mu na grzbiet…
Wieczorem jak zawsze piekliśmy kiełbaski na ognisku i prowadziliśmy długie nocne rodaków rozmowy (aczkolwiek nie tak długie, jak kiedyś, bo człowiek nie robi się coraz młodszy).
• • •
Prelekcja bez awarii sprzętu jest jak ryba bez roweru
Prelekcja bez awarii sprzętu jest jak ryba bez roweru
W sobotę tłumy zjawiły się na stand-up show… znaczy, prelekcję Miśka i Pewuca „Historie i rzeczywistości alternatywne”.
W powieści Isaaca Asimova „Koniec wieczności” opisane są podróże w czasie, prowadzone w celu pilnowania bezpieczeństwa ludzkości. Okazuje się, że zamiast zabijać wynalazcę, wystarczy schować dokumenty, żeby nie dostał grantu na badania.
Prelegenci pokazali zwiastun jakiejś gry komputerowej upozorowany na kronikę kinową. Hitler został zabity w 1924 r. i cały świat walczy ze Stalinem. Amerykanie broniący Berlina przed armią radziecką to musi być ciekawy widok. W powieści „Vaterland” nie powiodła się inwazja w Normandii, Stany Zjednoczone wycofały się z wojny, skutkiem czego na początku lat 60. istnieje imperium o nazwie Germania i walczy z ZSRR. Maciej Parowski opublikował kiedyś w Nowej Fantastyce swój pomysł na to, że we wrześniu 1939 roku ciężkie ulewy opóźniają marsz hitlerowców przez Polskę, co daje czas aliantom na wkroczenie, potem rozwinął to w powieść „Burza”. Film Machulskiego „AmbaSSada” zawiera portal czasowy w windzie w jednej z warszawskich kamienic. Hitler ginie, bohaterowie wracają do zmienionego XXI wieku: nie ma Pałacu Kultury, za to jest dzielnica żydowska w pełnej krasie, wujek bohaterki pytany o II wojnę dziwi się: „Co, ten incydent wrześniowy?”. Stalina nikt już nie pamięta („trzeciorzędny watażka”), co akurat byłoby zupełnie nierealne.
Serial „Misfits”. Jeden z bohaterów przeniósł się w czasie, aby zrobić to, co jest celem większości podróżników w czasie, to znaczy zabić Hitlera. Niestety, nie udało mu się to, za to naziści weszli w posiadanie jego telefonu komórkowego i poznali nowe technologie, przez co wrócił do XXI wieku, gdzie to właśnie oni rządzą światem. W powieści Harry’ego Turtledove’e „Wojna światów w równowadze”. W 1942 na Ziemię przybywają jaszczury, dzięki temu wszystkie walczące frakcję momentalnie się jednoczą przeciwko nim.
Pewuc: Z jednym wyjątkiem. W 1942 Żydzi zrozumieli dogłębnie, że nie mają na co liczyć od nikogo, więc współpracują z jaszczurami.
Misiek: Do dziś są o to posądzani.
Warsztaty literackie
Warsztaty literackie
Misiek oznajmił „Teraz przechodzimy do specjalnego podgatunku, kiedy to w przeszłość przenosi się coś, co jest w stanie dokopać Hitlerowi fizycznie” i na początek opowiedział o filmie, gdzie XXI-wieczny lotniskowiec przenosi się wstecz do momentu ataku na Pearl Harbour, zabija Japończyków i wraca. Dość zabawnie wyglądał fragment, który zobaczyliśmy na ekranie: odrzutowce ścigają cesarskie awionetki. Gonia, gonią i dogonić nie mogą…
Z kolei u Orsona S. Carda w „Badaczach czasu” bohaterowie mogą dokonać tylko jednej, jedynej interwencji. Postanawiają powstrzymać Kolumba przed wyprawą na zachód, ale ich wysiłki sabotuje inny podróżnik w czasie, starający się nie dopuścić do największej rzezi w historii ludzkości, jaką było odkrycie Europy przez Azteków…
Zmiany w czasie mogą być globalne albo lokalne, czego najlepszym przykładem jest „Powrót do przyszłości” albo polski „Ile waży koń trojański”.
Agnieszka Fulińska opowiadała o tym, co ją irytuje w historiach alternatywnych. Najczęstsze błędy to anachronizmy (w 1944 roku bohaterowie umawiają się pod Pałacem Kultury), wprowadzenie dużej zmiany, która nie powoduje żadnych innych zmian (w 1683 Sobieski walczy pod Wiedniem jako przywódca pogańskiego królestwa Polan), „nasz” sposób myślenia (równouprawnienie, demokracja itp.) u postaci z innych epok, a także błędne rzutowanie jednego modelu na całą epokę: XIX wiek bynajmniej nie wszędzie wyglądał jak wiktoriańska Anglia – na przykład we Francji mogła pojawić się para gejowska. Connie Willis w swojej powieści najpierw kilka razy podkreśla, że nie wolno do przyszłości przewieźć żadnego przedmiotu, a potem bohaterka wraca w średniowiecznej sukni (w tym momencie na slajdzie pojawiła się jaszczurka robiąca facepalm).
Najlepiej ubrana tolkienistka w Polsce
Najlepiej ubrana tolkienistka w Polsce
Agnieszka pokazała kadr z serialu BBC „Wojna i pokój”: absurdalność kroju sukni Gillian Anderson nawet ja zauważyłam. Większość prelekcji poświęciła na znęcanie się nad powieściami Piskorskiego, ale to już naprawdę są detale zauważalne raczej dla specjalistów: beton i kokaina w 1873, Saint-Just określany mianem „prawnika z ludu”, badanie w 1830 kultury lateńskiej (nazwa powstała znacznie później). Ktoś daje żebrakowi trzy zaśniedziałe napoleondory – po pierwsze, był to majątek, po drugie nie zaśniedziałyby ze względu na wysoki procent złota w składzie stopu. Przyczepiała się, że Delacroix maluje inną wersje „Wolności wiodącej lud na barykady”, a mógłby to być jakiś mniej oczywisty obraz, że Ludwik Bonaparte nie był gruby ani tchórzliwy, jak to pisze Piskorski. W końcu zaczęła wchodzić w takie szczegóły, że się znudziłam i poszłam do sąsiedniej sali na warsztaty literackie, prowadzone przez Annę „Siemomysłę” Hrycyszyn oraz Paulinę Szulc w zastępstwie Olgi Niziołek.
1 2 3 »

Komentarze

04 XII 2019   12:03:27

> beton i kokaina w 1873

1. Beton został wynaleziony i był używany w budownictwie w Asyrii, potem w starożytnym Rzymie czasów republiki (około 200 p.n.e.). Kopuła rzymskiego Panteonu, wykonana w 125 r. n.e. do dziś jest najwiękdzym obiektem zrobionym z niezbrojonego betonu. (Tak na marginesie: cement portlandzki został opatentowany w 1824 r.)

2. Vin Mariani (produkowane z Bordeaux z dodatkiem liści koki) zostało wprowadzone na rynek w 1863 r. W 1885 amerykańska firma farmaceutyczna Parke, Davis & Co. (obecnie oddział Pfizera) wprowadziła na rynek kokainę w papierosach, proszku i zastrzykach. (Ciekawostka: W 1898 Bayer opatentował nazwę 'heroina' i sprzedawał ją jako lekarstwo na kaszel. Zarówno kokainę jak i heroinę używano w leczeniu uzależnienia od morfiny.)

04 XII 2019   21:02:16

O betonie w Rzymie prelegentka nawet wspominała (oraz o tym, że wynalazek został zapomniany), natomiast co do reszty i tak musiałam uwierzyć na słowo. Jest też możliwe, że źle zapisałam datę, no ale tego się już nie da odtworzyć.

19 XII 2019   22:06:58

>Z kolei początkujący twórcy fantasy często piszą o światach >wzorowanych na naszym średniowieczu i nie mają przy tym >pojęcia o wartości złota: na przykład bohater płaci złotą monetą za piwo w karczmie (a za konia czterema – spotkałam się >z takim przypadkiem).

Właśnie kończę 1 tom "Opowieści sieroty" C. M. Valente. Niedawno też zapoznałem się z powyższym artykułem. Czytam, czytam Panią Valentea tu bach! jedna z postaci magyra (istota zbliżona do syreny) płaci właśnie w karczmie złotem. C. M. Valente nie jest początkującą autorką więc zmusiło mnie to następujących refleksji.
1. Złoto w światach fantasy może występować częściej niż w naszym świecie, a bije się z niego monety ze względu na trwałość i ładny kolor...
2. W Europie w epoce odkryć geograficznych nastąpił napływ dużych ilości złota ze świeżo odkrytej Ameryki. Nietrudno mi wyobrazić sobie konkwistadora, który płaci w karczmie czystym złotem. No ale można się przyczepić: epoka wielkich odkryć, to już nie średniowiecze.
3. W historii wielokrotnie miały miejsce gorączki złota. W Kolndike w XIX wieku na pewno górnicy płacili złotem za tak prozaiczne rzeczy jak narzędzia, żywność czy właśnie piwo.
4. W Skandynawii i ogólnie w Europie północnej nadal znajdowane są skarby zakopane przez wikingów. Najwięcej jest tam srebra (odnaleziono wiele tysięcy arabskich monet), ale zdarza się i złoto. Również nietrudno mi wyobrazić sobie wikinga płacącego złotem. A wikingowie to już średniowiecze.

19 XII 2019   22:10:37

Klondike nie Kolndike rzecz jasna.

19 XII 2019   22:39:56

Jeśli mówimy o odkrywcy/rabusiu/kimkolwiek, kto właśnie przepija fortunę, bo ma taką fantazję, to OK. Ale jeśli złota moneta jest standardową ceną kufla piwa czy czego tam, to w takim razie czym się w tym świecie płaci za naprawdę drogie rzeczy? Platyną? Dobra, tylko niech autor o tym wspomni.
PS. "Opowieści sieroty" są rewelacyjne, mam tu gdzieś entuzjastyczną recenzję.

19 XII 2019   23:24:22

1. Pewnie ongiś tę recenzję czytałem, bo właśnie entuzjastyczne opinie skłoniły mnie do lektury. Chętnie wrzucę "Opowieści sieroty" na listę najlepszy książek fantasy, jakie czytałem, ale jeszcze czeka tom 2. A do recenzji zajrzę ponownie.

2. W Ameryce prekolumbijskiej złota używano tylko do celów dekoracyjnych i kultowych. Majowie zamiast pieniędzmi płacili ziarnami kakao. W Azji i Oceanii używano muszelek. A handel wymienny znany był na całym świecie, także w Europie. BTW w Polsce jeszcze nie tak dawno z braku drobnych monet wydawano resztę w cukierkach. Zdarza się to jeszcze na wschód od Bugu.

Co do płacenia za drogie rzeczy (np. prestiż) ludzka wyobraźnia nie zna granic. Polecam hasło "potlacz" w Wikipedii i nie tylko.

A w "Archiwum burzowego światła" Sandersona płaci się burzowymi kulami :-)

20 XII 2019   09:56:17

To byłby w sumie niezły pomysł na humorystyczną miniaturkę, tylko trzebaby to zrobić subtelnie. Jakaś stereotypowa erpegowa drużyna poszukiwaczy przygód robi dziwne i bezsensowne rzeczy, a na koniec okazuje się, że jesteśmy w świecie fantasy nie arturiańskim, tylko prekolumbijskim...
(oczywiście konie wykluczone w takim razie).

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
Agnieszka ‘Achika’ Szady

1 XII 2023

Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.

więcej »

Razem: Odcinek 3: Inspirująca Praktyczna Pani
Radosław Owczarek

16 XI 2023

Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.

więcej »

Transformersy w krainie kucyków?
Agnieszka ‘Achika’ Szady

5 XI 2023

34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.

więcej »

Polecamy

Zobacz też

Tegoż autora

I gwiazdka z nieba nie pomoże, kiedy brak natchnienia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Tajemnica beczki z solą
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Serializacja MCU
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Półelfi łotrzyk w kanale burzowym
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Zwariowane studentki znów atakują
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Transformersy w krainie kucyków?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Płomykówki i gadzinówki
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Jedyna nadzieja w lisiczce?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Ken odkrywa patriarchat, czyli bunt postaci drugoplanowych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.