Miejsca, które warto odwiedzić: Bliskie spotkania krowiego stopniaGdzie w trzystupięćdziesięciotysięcznym mieście można obejrzeć żywe kozy, kury i gęsi, oraz uświadomić dzieciom, że mleko przed znalezieniem się w kartonie wytworzone było w krowie? Muzeum Wsi Lubelskiej, zwane przez Lublinian po prostu skansenem, daje takie możliwości. A przy tym jest po prostu piękne.
Agnieszka ‘Achika’ SzadyMiejsca, które warto odwiedzić: Bliskie spotkania krowiego stopniaGdzie w trzystupięćdziesięciotysięcznym mieście można obejrzeć żywe kozy, kury i gęsi, oraz uświadomić dzieciom, że mleko przed znalezieniem się w kartonie wytworzone było w krowie? Muzeum Wsi Lubelskiej, zwane przez Lublinian po prostu skansenem, daje takie możliwości. A przy tym jest po prostu piękne. Dwudziestosiedmiohektarowy teren skansenu rozciąga się wzdłuż drogi wylotowej na Warszawę, jednak z zewnątrz widać tylko małą cerkiew greckokatolicką i kilka dachów. Reszta tonie w wysokich drzewach, skutecznie oddzielających od miasta. Chaty i inne zabudowania (wiatrak, olejarnia, kuźnia, spichlerz) rozrzucone są dość luźno po terenie, przez co niektóre miejsca wyglądają jak skrzyżowanie wsi z parkiem. Na rozstajach dróżek stoją drewniane drogowskazy, a niekiedy też świątki lub kapliczki. Są też pastwiska oraz niewielkie poletka, gdzie można śledzić proces wegetacji. W odpowiednich porach odbywają się pokazy koszenia siana, żniw, wykopków i tym podobnych, z imprezami towarzyszącymi: potańcówka, kiermasz „tematycznych” wyrobów, pieczenie ziemniaków w ognisku lub pokazy ginących zawodów. Budynki zostały przeniesione z różnych miejsc Lubelszczyzny, można więc obejrzeć rozmaite typy zagród. Najbardziej typowe to takie, gdzie dom i zabudowania gospodarskie stoją wokół sporego podwórza ogrodzonego płotem. W innych wszystkie pomieszczenia tworzą zwartą, kwadratową konstrukcję z niewielkim dziedzińczykiem pośrodku, wyglądając trochę jak budowla obronna. Przyznam, że nigdy takiego obejścia nie widziałam na żywo i kiedy jestem w skansenie, zawsze do nich wchodzę i próbuję sobie wyobrazić, jak się tam mieszkało. Przed bogatszymi chatami znajdują się ogródki z kwiatami; oprócz nich wyraźną wskazówką zamożności gospodarza jest dach kryty gontem. Biedniejsi musieli zadowolić się strzechą, która – położona przez dobrego fachowca – potrafiła przetrwać nawet czterdzieści lat (w skansenie wymieniane są mniej więcej co piętnaście). Do wnętrza chałup można zajrzeć przez otwarte okna lub drewnianą barierkę zagradzającą wejście do izby, ponieważ uboższe chaty mają okienka nieco tylko większe od przeciętnego lufcika. Widać wyposażenie izby stanowiącej zarazem kuchnię i sypialnię: garnki, święte obrazy udekorowane kwiatami z bibułki (umiejętność ich wyrobu należała do zasobu wiedzy każdej porządnej panny na wydaniu), a czasem nawet ślubne zdjęcia, aczkolwiek niekoniecznie należące do właścicieli tej konkretnej chaty. W sąsiadujących z izbami komorach lub po prostu w sieni wyeksponowano sprzęt gospodarstwa domowego: sita i przetaki, tary do prania, dzieże, kopyście i mnóstwo innych rzeczy, których przeznaczenie powoli znika w pomroce dziejów. Z kolei w stodołach można obejrzeć międlarki, ręczne sieczkarnie, różnego rodzaju balie i koryta, grabie do siana czy kozły do piłowania drewna. „Obejrzeć” znaczy również „pomacać, zakręcić korbą, a nawet wleźć do środka” – zrobiłam kiedyś zdjęcie, na którym rozebrany do pasa kolega całkiem realistycznie udaje, że się kąpie w wielkiej balii. Szkoda, że nie mieliśmy wody, żeby go chociaż powierzchownie polać… W sektorze Wyżyna Lubelska znajduje się wielka, wspólna studnia, napędzana kołowrotem, z dość pomysłowym systemem koryt do pojenia bydła, a w niektórych obejściach są też studnie z żurawiami. Co prawda z żadnej nie da się zaczerpnąć wody, ale wyglądają nader malowniczo. Ponieważ wieś bez zwierząt nie jest wsią, w skansenie rezydują krowy, kozy, konie, gęsi i kury, a także króliki. Szczególnie polecam wizytę w maju, parę tygodni po narodzinach koźlątek. To, co wyczyniają po wypuszczeniu na otwartą przestrzeń, przerasta najlepsze cyrki świata. Z kolei na rozległych łąkach nad stawami zdarzało mi się spotkać zająca czy bażanta. Mniej więcej w centrum skansenu znajduje się dworek z przełomu wieków, wyposażony jak mieszkanie średniozamożnej ziemiańskiej rodziny: ojciec, matka, syn i kuzynka-rezydentka (taki jest opis na tabliczce). Co ciekawe, nie ma w nim kuchni, która ze względów przeciwpożarowych znajdowała się w osobnym budynku. Domownicy musieli punktualnie przybywać na posiłki, ponieważ wystygniętych potraw nikt nie fatygował się odgrzewać. Drugą ciekawostką jest znajdująca się w głównej sieni gaśnica strażacka – przedwojenna, ale jak najbardziej sprawna i atestowana. Nowym1) – z 2013 roku – dodatkiem do Muzeum Wsi jest… miasteczko, a właściwie jego fragment, jedyny fragment ekspozycji nie przeniesiony, lecz zbudowany od zera. Odtworzono pierzeję rynku, ze sklepami i punktami usługowymi w przedwojennym stylu. Kawałek dalej znajduje się też restauracja oraz gabinet dentysty. Restauracja jest tylko ekspozycją, jednak nie znaczy to, że w skansenie nie można się pożywić. Mniej więcej w połowie drogi między wejściem a stawami znajduje się domek, w którym można kupić gorące przekąski, napoje, a od niedawna nawet lody. Z kolei w pobliżu dworku często rozkłada się kramik z regionalnymi specjałami, takimi jak cebularze czy piróg biłgorajski. Dla spragnionych strawy duchowej mamy kościoły w dwóch obrządkach: katolicki, z okazałą plebanią, oraz wspominaną już cerkiewkę. Zazwyczaj można do nich wejść, a miłym dodatkiem jest sącząca się cicho z głośników nastrojowa muzyka w wykonaniu chórów. Jednym z ulubionych przez zwiedzających – no, poza miejscami, w których można zjeść – fragmentów skansenu jest sektor Wyżyna Lubelska, gdzie jest najwięcej zwierzaków oraz największe zagęszczenie zagród. Ja szczególnie lubię kwiaty przed chatami: zawsze się zastanawiam, czy tak właśnie wyglądał ogródek zrujnowany pewnego dnia przez tarzające się konie, niedopilnowane przez małego chłopca, który wiele lat później został moim ojcem. :-) 6 września 2020 1) Miałam napisać „najnowszym”, jednak w połowie września w sektorze Powiśle otwarta zostanie zagroda z Brzezin! Zdjęcia można już zobaczyć na oficjalnej stronie Muzeum. |
Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.
więcej »Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.
więcej »34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.
więcej »GSB – Etap 21: Stożek - Ustroń
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 20: Węgierska Górka – Stożek
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 19: Hala Miziowa – Węgierska Górka
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 18: Markowe Szczawiny – Hala Miziowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 17: Hala Krupowa – Markowe Szczawiny
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 16: Skawa – Hala Krupowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 15: Turbacz – Skawa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 14: Krościenko nad Dunajcem - Turbacz
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 13: Przehyba – Krościenko nad Dunajcem
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 12: Hala Łabowska - Przehyba
— Marcin Grabiński
Kiedy para - buch!
— Wojciech Gołąbowski
Ochorowiczówka ma młodsze rodzeństwo!
— Wojciech Gołąbowski
Budować 33 lata i… wyjechać
— Wojciech Gołąbowski
Sentymenty, zadziwienie, oszołomienie
— Wojciech Gołąbowski
Szopka inna niż zwykle
— Wojciech Gołąbowski
Domek mały, Górki Wielke, serce ogromne
— Wojciech Gołąbowski
Roosevelt jest królem, a czołg skoczkiem
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Jaka jest różnica między dzwonem a fajką?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Wieś, która odpływa w przeszłość
— Beatrycze Nowicka
A z jakiego to filmu?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Po komiks marsz: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Po komiks marsz: Luty 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Krótko o filmach: Walka Thora z podwodnym Sauronem
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Weekendowa Bezsensja: Wszystko, czego nigdy nie chcielibyście wiedzieć o… Esensji (31)
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
I gwiazdka z nieba nie pomoże, kiedy brak natchnienia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Tajemnica beczki z solą
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Serializacja MCU
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Półelfi łotrzyk w kanale burzowym
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Zwariowane studentki znów atakują
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
To muzeum to jakiś kompletny skansen ;-) Znam i również polecam.