Włóczykije: GSB – Etap 1: Wołosate – Ustrzyki GórneKażdy z 21 etapów mojego GSB będzie miał swoją literkę – patronkę. Dla etapu 1 jest nią U jak Ukraina.
Marcin GrabińskiWłóczykije: GSB – Etap 1: Wołosate – Ustrzyki GórneKażdy z 21 etapów mojego GSB będzie miał swoją literkę – patronkę. Dla etapu 1 jest nią U jak Ukraina. Przed lekturą niniejszego artykułu, zachęcam do zapoznania się z poprzednim „GSB – Prolog”, w którym wyjaśniam motywy przejścia 500km Głównym Szlakiem Beskidzkim oraz dzielę się założeniami i planem. Mój GSB zaczął się nietypowo, bo od przejścia etapów 3 – 8a (Smerek -> nad Przełęczą Hałbowską). To przez zawirowania związane z koronawirusem i zakazem wyjazdów wypoczynkowych. Na początek, czyli do Wołosatego, trafiam dopiero pod koniec czerwca. Jestem w ramach „majówki”, którą musieliśmy przełożyć. Grupa jest 16-osobowa, bazę mamy w Wetlinie (Bieszczadzkie Marzenie). Dla wielu z nas to biuszczadzki pierwszy raz. Pogoda dopisuje, Bieszczady są zielone (co sprawia, że trudno wypatrzeć bieszczadzkie anioły, które jak wiadomo są całe zielone). Pierwszy dzień wykorzystaliśmy na wyprawę na sam koniec Polski – do źródeł Sanu. Drugi i trzeci poświęcamy na Główny Szlak Beskidzki. Nie każdy ma ochotę i siły przejść zaplanowanymi przeze mnie odcinkami GSB, ale każdy ma ochotę zachłysnąć się Bieszczadami. Jako organizator zaplanowałem więc taką wycieczkę, która pasuje każdemu. Zamówiłem transport z Wetliny do Wołosatego, na początek szlaku. Ja z małą grupką przejdziemy pierwszy odcinek GSB (GSB to szlak długodystansowy, więc oznaczony kolorem czerwonym – będzie mi towarzyszyć aż do końca, do Ustronia) z Wołosatego przez Rozsypaniec, Halicz do Ustrzyk Górnych. Dodamy sobie Tarnicę, która jest poza czerwonym szlakiem, ale prowadzi na nią krótki łącznik. Pozostali wejdą na Tarnicę bezpośrednio z Wołosatego, najbardziej popularnym szlakiem i też zejdą do Ustrzyk Górnych, gdzie mamy wyznaczone spotkanie i zamówiony transport do bazy w Wetlinie. Ich trasa będzie o 12km i dwa wzniesienia krótsza niż moja. Kupujemy bilety do Bieszczadzkiego Parku Narodowego, dzielimy się na dwie grupy i ruszamy. Szlak czerwony prowadzi najpierw asfaltem, który wkrótce zmienia się w leśną drogą, najpierw płaską, potem wznosząca się lekko pod górę. Po drodze możemy po naszej lewej podziwiać Tarnicę. Szlak będzie zakręcał, więc będziemy ją widzieli od południa i wschodu, aż w końcu na nią wejdziemy. Na początek idziemy na… wschód. Tak zaplanowano szlak – aby dojść do Ustronia (czyli na zachód), trzeba najpierw iść na wschód. Szlak prowadzi nas do jedynego punktu stycznego całego GSB z Ukrainą. I stąd literka „U” jako „sponsor etapu”. Tu warto wspomnieć, że przed II Wojną Światową Główny Szlak Beskidzki kończył się na Czernyhorze, obecnie na granicy ukraińsko-rumuńskiej. Dla ciekawych, polecam obszerny artykuł nt. historii tego najdłuższego w Polsce szlaku PTTK. Robimy fotkę ze słupkami granicznymi w oddali, nie przechodząc oczywiście na drugą stronę. Podobno jak się ma szczęście, to jest mandat od polskiego patrolu Straży Granicznej, a jak pecha to ukraińscy pograniczczycy zawożą do Lwowa na przesłuchanie… My co prawda granicy nie przekroczyliśmy, ale nasze komórki już tak, co okazało się dość kosztowne (synchronizacja zdjęć w tle z roamingiem danych…). Dało też dodatkowy efekt „podróży w czasie”. W związku z godzinną różnicą w czasie „naszym” i „ukraińskim”, zdjęcie zrobione przy granicy ma późniejszą godzinę niż te wykonane w dalszej części wędrówki, gdy komórka „wróciła” do polskiego czasu. Od Przełęczy Bukowskiej, gdzie dotknęliśmy granicy, szlak skręca pod kątem prostym w lewo. I tu dopiero zaczyna się prawdziwa wspinaczka – wchodzimy na szczyt Rozsypaniec, a za nim Halicz (1333m n.p.m.). Tu moje historyczne zamiłowanie (skrzywienie?) każe wspomnieć, że za czasów Bolesława Chrobrego Halicz był trójstykiem granic Polski, Węgier i Rusi Kijowskiej. Dziś góra w całości znajduje się w granicach Rzeczypospolitej. Od słowa „Halicz” pochodzi nazwa krainy/państwa „Ruś Halicka”, co później stało się źródłosłowiem dla „Galicji”. Szlak, mimo, że prowadzi dość mocno pod górę, nie jest trudny. W wielu miejscach zbudowano „schody” (progi drewniane, pomiędzy którymi jest ubity tłuczeń) z barierkami. Można się oczywiście zżymać na takie sztuczne ingerencje w szlak, ale ich funkcja to nie tylko ułatwianie wędrówki, ale przede wszystkim ochrona bieszczadzkiej roślinności. Bez schodów i barierek turyści zadeptaliby dużo szerszy pas szlaku. Po krótkiej wspinaczce w lesie wychodzimy wreszcie na połoniny, czyli niezalesiony obszar, porośnięty głównie trawami i niewysokimi krzaczkami jagód i borówek. Słowo „połonina” pochodzi od wyrazu „płony” i oznacza „pusty, nieużyteczny”. Połoniny może i są nieużyteczne, ale jakie piękne! Duża przestrzeń, brak zabudowań i dróg, gdzie nie spojrzeć – zielono (jest koniec czerwca, po obfitych opadach). Wystarczyła mi chwila wędrówki by postanowić tam wrócić, już po ukończeniu GSB. Halicz i widoki pomiędzy nim a Tarnicą warto zostawić sobie na deser GSB, a nie na jego przystawkę. Za rok mam zamiar przejść GSB w drugą stronę i wtedy Halicz będę miał na koniec. Gdzieś na Haliczu moi towarzysze wyprzedzili mnie i zostałem sam. Chyba nawet tak lepiej. Każdy krok to „och” i „ach”. Jest absolutnie fantastycznie przecudownie (wiem, wiem, teraz nikt tak nie mówi… takie widoki kwituje się dosadnym „k… ale za…e”, ale pomimo ścisłego wykształcenia mam pewien zasób przymiotników w języku polskim…). Co kilka metrów robię zdjęcie, po co chwilę wydaje mi się, że jest inny odcień zieleni, inny układ gór i chmurek rzucających na nie cień. I jeszcze jeden pozytyw tej trasy – z Wołosatego większość turystów idzie bezpośrednio na Tarnicę. Połoniny pod Haliczem mam praktycznie tylko dla siebie. Z Halicza szlak prowadzi w dół, na przełęcz GOPRowską. Za nią, po prawej od szlaku, jest źródełko. Napełniam bidon krystalicznie czystą i zimna wodą. Pewnie można ją pić bezpośrednio – tu nie ma żadnych zanieczyszczeń, ale na wszelki wypadek mój bidon ma podwójny filtr. Stąd znowu trzeba się wspinać – na przełęcz pod Tarnicą oraz na samą Tarnicę, najwyższy szczyt Bieszczad (1346m n.p.m.). I tu niespodzianka – spotykam część naszej grupy wchodzącej bezpośrednio z Wołosatego. Schodzimy więc do Ustrzyk Grn. razem. Tarnica jest popularnym celem dla turystów, więc tu kończy się prawie samotne wędrowanie. Ludzi sporo, ale nie na tyle by tworzyły się zatory. Jeszcze chwila na połoninach, po czym wchodzimy w las. Nie ma już zachwycających widoków, ale jest ulga dla … karku. Dzień był upalny, a idąc większość dnia na zachód, słońce spaliło mi lewą stronę karku. Następnego dnia z czapki z daszkiem i małego ręcznika zrobię nakrycie głowy „na beduina”. Ustrzyki Górne to niewielka miejscowość, która żyje z … wożenia turystów takich jak my. My transport mamy umówiony (lubię mieć wszystko zaplanowane), ale wydostanie się stąd nie stanowi większego problemu. We wsi są dwa duże parkingi a ruch busów i mini busów jak na dworcu PKS dużego miasta. W większości nie są to kursy rozkładowe – minibusy wożą grupy takie jak moja oraz zbierają indywidualnych turystów. Warto przejść się po po parkingu i zapytać zamówione busy czy mają miejsca. Najczęściej tak. My też zabieramy dwie pasażerki. Nasz bus jest opłacony, ale kierowca i tak bierze po „piątce” od obu dodatkowych pasażerek. Po drodze do naszej bazy w Wetlinie, zostawimy je w Brzegach Górnych. Jeśli jesteście w Bieszczadach i chcecie „zaliczyć” (nie lubię tego określenia w górach, ale część turystów tak traktuje wedrówki) Tarnicę, polecam wejście dłuższym, czerwonym szlakiem (tak jak ja w tym odcinku) i następnie powrót do Wołosatego szlakiem niebieskim. Halicz tak mnie zachwycił, że w sierpniu, już po skończeniu GSB, wróciłem w Bieszczady specjalnie by przejść ten szlak jeszcze raz. W następnym odcinku, też w ramach czerwcowej „majówki”, przejdziemy z Ustrzyk Górnych do Smereka, a po drodze przedreptamy dwie najbardziej znane połoniny – Caryńska i Wetlińska. 9 października 2020 |
Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.
więcej »Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.
więcej »34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.
więcej »GSB – Etap 21: Stożek - Ustroń
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 20: Węgierska Górka – Stożek
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 19: Hala Miziowa – Węgierska Górka
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 18: Markowe Szczawiny – Hala Miziowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 17: Hala Krupowa – Markowe Szczawiny
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 16: Skawa – Hala Krupowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 15: Turbacz – Skawa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 14: Krościenko nad Dunajcem - Turbacz
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 13: Przehyba – Krościenko nad Dunajcem
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 12: Hala Łabowska - Przehyba
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 21: Stożek - Ustroń
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 20: Węgierska Górka – Stożek
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 19: Hala Miziowa – Węgierska Górka
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 18: Markowe Szczawiny – Hala Miziowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 17: Hala Krupowa – Markowe Szczawiny
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 16: Skawa – Hala Krupowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 15: Turbacz – Skawa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 14: Krościenko nad Dunajcem - Turbacz
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 13: Przehyba – Krościenko nad Dunajcem
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 12: Hala Łabowska - Przehyba
— Marcin Grabiński