Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

20 lat Esensji: Wywiad z redakcją Esensji

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 »

Esensja

20 lat Esensji: Wywiad z redakcją Esensji

Marcin Osuch: Zacznę od truizmu, dwadzieścia lat to szmat czasu, zmienialiśmy się my, zmieniało nasze otoczenie, zmieniał stosunek do Esensji. Zaczęło się poznania Konrada i wciągnięcia mnie do Framzety, wymęczyłem wtedy jeden albo dwa króciutkie recki bodaj filmowe. Chwilę potem Framzeta połączyła się z The Valetz Magazine i powstała właśnie Esensja. Wtedy magazyn ten miał dla mnie znaczenie przede wszystkim towarzyskie. Przez Konrada przyszła kolej na kolejne osoby – Artura Długosza, Marcina Hermana, Pawła Nurzyńskiego. Nie mając zobowiązań rodzinnych spotykaliśmy dosyć często na piwie, rozmawialiśmy o „Władcy pierścieni”, „Gwiezdnych wojnach”, ogólnie o popkulturze. Po kilkuletniej przerwie, pojawił się pomysł komercjalizacji magazynu. Oczekiwanie było banalne, zarabiać na tym co nas fascynuje. Cóż, nie udało się. Być może byliśmy już za starzy aby rzucić wszystko i zaangażować się na 100% w Esensję, a może po prostu na popkulturze nie da się zarobić?
Konrad Wągrowski: Hej, ale mieliście nie pisać, jak to się wszystko zaczęło! Chcecie zanudzić czytelników? Dawajcie prosto – czego oczekiwaliście, co otrzymaliście?
Marcin Osuch: Z oczekiwaniami to trzeba uważać, bo czasem się mogą zrealizować. Kto pamięta, że zaraz na początku chcieliśmy zrobić z „Esensji” papierowe pismo? Były już wyceny, oferty od drukarni. Kurczę, jakie to szczęście, że nic z tego nie wyszło. Utopilibyśmy kasę i pewnie zatopili całą esensyjną inicjatywę.
Wojciech Gołąbowski: Ja podobno znalazłem swoją pierwszą żonę… (tak z przekąsem twierdzi moja lepsza połowa) Coś w tym pewnie jest, bo mimo lat z uporem maniaka codziennie doglądam jak sprawy się mają, czy i co trzeba „postawić” (czytaj: opublikować), przeglądam tony spamu, próbując nie przegapić spadku nigeryjskiego miliardera zafascynowanego Esensją, średnio raz w miesiącu w weekend przypominam sobie, że w zasadzie to już czas na kolejny „Magazyn” – i nagle wszystko inne traci znaczenie, bo muszę się tym zająć, bo przecież nikt inny… Czy to jeszcze odpowiedzialność, czy już pycha?
Piotr „Pi” Gołębiewski: Jakieś 14 lat temu skończyłem studia i siedziałem na bezrobociu i chcąc wypełnić czymś wolny czas, szukałem portali, na których mógłbym coś publikować. Wtedy jeszcze panowała powszechna wiara, że da się zarabiać na publikacjach tekstów w internecie. Taaaa… Wciąż czekam na wypłatę honorarium za pierwszy tekst. Co ciekawe, zauważyłem, że im mam mniej czasu, tym bardziej pili mnie do pisania tekstów. To znaczy, o wiele więcej piszę, kiedy mam na głowie rodzinę i pracę, niż kiedy tego wszystkiego nie było.
A odnosząc się do pytania Konrada, to w sumie nie oczekiwałem niczego, a otrzymałem ważną część życia. Czasem mam dość, zwłaszcza kiedy przedawkuję teksty w jakimś miesiącu, albo namęczę się z jakimś tekstem przekrojowym, a ten przegrywa pod względem wejść czytelników ze swoimi starutkimi publikacjami „Muzyka a branża porno"… Niemniej jak przez dłuższy czas wykazuję mniejszą inicjatywę, to potem mnie coś ciśnie w dołku. Moim marzeniem jest publikacja większej ilości tekstów rocznie od Sebastiana, ale gdzie mi tam do sztucznej inteligencji.
Agnieszka Szady: Ja zyskałam sporadyczną rozpoznawalność na konwentach („Ooo, to ty jesteś ta Achika z Esensji!”), a wieloletnie pisanie recenzji sprawiło, że nieźle potrafię ująć w słowach to, co chcę przekazać – umiejętność przydatna również w pracy zawodowej. Zyski bardziej namacalne to wciąż rosnąca kolekcja komiksów. Ale najważniejsze jest poczucie nieustannego dokładania swoich cegiełek do tak fantastycznego przedsięwzięcia. Znajomi i rodzina czasem pytają mnie, czemu właściwie ciągle piszę te recenzje i relacje. Odpowiedź brzmi: Bo nie wyobrażam sobie wersji rzeczywistości, w której tego NIE robię.
Wojciech Gołąbowski: Podpisuję się pod ostatnim zdaniem powyższej wypowiedzi.
Joanna Kapica-Curzytek: Ja też. Świetnie powiedziane!
Adam Kordaś: Madness? This… Is… Esensja!
Piotr „Pi” Gołębiewski: Achika, biorąc pod uwagę, że się nigdy nie spotkaliśmy, to też jakbym cię zobaczył na konwencie, powiedziałbym: „Ooo, to ty jesteś ta Achika z Esensji!”.
Anna „Cranberry” Nieznaj: Moje pierwsze nadzieje co do Esensji dotyczyły publikacji alternatywnych fanfików gwiezdnowojennych, które pisałyśmy razem z Achiką. I tu realizacja wręcz przerosła oczekiwania, bo urosło nam z tego całe skomplikowane i wewnętrznie sprzeczne uniwersum tekstów, które – co najdziwniejsze – znalazły zainteresowanych czytelników. Gdyby nie możliwość publikacji, nie porwałabym się na napisanie też całej gwiezdnowojennej powieści.
Jednak cały czas byłam kimś z zewnątrz i dopiero jakoś w tym momencie (2010?) nagle znalazłam się w zespole redaktorskim działu literackiego, co pozwoliło mi obejrzeć od kuchni proces selekcji i pracy nad redagowanym tekstem. To szalenie ciekawe doświadczenie, zmieniające sposób patrzenia chyba na stałe.
Wobec braku czasu na redagowanie stałam się sekretarką działu (i w ten sposób okazało się, że mam w umiejętnościach zawodowych prowadzenie korespondencji służbowej, co dało mi pewność siebie w tej dziedzinie i poza Esensją), a potem – też w myśl zasady, że nigdy nie wiesz, dokąd zaprowadzi cię ścieżka, na którą lekkomyślnie wejdziesz – nagle zaczęłam pisać recenzje książkowe, choć wcześniej zaklinałam się, że absolutnie nie umiem pisać publicystyki.
Teraz znów mam z racji prozy życia pewien spadek formy esensyjnej, ale jak widać, otrzymałam rzeczy, których się wyjściowo zupełnie nie spodziewałam, co w ogóle wydaje mi się charakterystyczną cechą dużych, robionych wspólnie przedsięwzięć: człowiek może mieć jakąś wizję własnego celu, ale czasem dopiero pod wpływem innych ludzi wymyśla sobie zupełnie nowe cele.
Niestety nie udało nam się zmienić esensyjnego hobby w zawód – obawiam się, że diagnoza Marcina, że byliśmy już zbyt zaangażowani we własne dorosłe życie, żeby móc (i chcieć!) rzucić się w to na 100%, jest prawdziwa. Nie spełniliśmy warunku koniecznego sukcesu, nawet jeżeli nie jest on warunkiem wystarczającym, by zarabiać na kulturze.
Joanna Kapica-Curzytek: A czy nasze dwudziestolecie nie jest już samo w sobie sukcesem? Pisało o nas czasopismo „Press"… Pojawiamy się też w raporcie Top Marka (publikowanym corocznie przez to pismo), obejmującym 50 najważniejszych branż. W 2019 roku wśród portali najczęściej piszących o branży książkowej zajęliśmy drugie miejsce. Jesteśmy rozpoznawalni. Szczególnym prezentem na nasz jubileusz było to, że na październikowym konwencie Europejskiego Stowarzyszenia Science Fiction (ESFS) – Euroconu ogłoszono wyniki głosowania w kilkunastu kategoriach i okazało się, że „Esensja” została uznana za najlepszy magazyn 2020 roku!
Anna „Cranberry” Nieznaj: Miałam na myśli „sukces” samego przekształcania Esensji-wolontariatu w Esensję komercyjną, ale oczywiście, że Esensja jako przedsięwzięcie w wolontariacie odniosła sukces i to wcale nie mały!
Joanna Kapica-Curzytek: W pełni się zgadzam!
Marcin Osuch: Nie wiem czy słyszeliście o teorii trzech światów? Dla właściwego funkcjonowania, człowiek powinien mieć wszystkie trzy. Pierwszy to rodzina, drugi to sprawy zawodowe, a trzeci świat to coś swojego, bardzo prywatnego. I dla mnie tym trzecim światem jest właśnie „Esensja”. Nie daje pieniędzy, nie daje sławy, ale daje poczucie robienia czegoś fajnego, interesującego. Jak wpadłem na pomysł z cyklem o „Pilocie śmigłowca” to kilka miesięcy po dwie, trzy godziny dziennie siedziałem nad tymi tekstami.
Piotr „Pi” Gołębiewski: Dobra teoria, tylko potem przychodzi żona i mówi, że znów bezproduktywnie siedzę przy laptopie i to za darmo.
Joanna Kapica-Curzytek: …albo mąż! Który mnie akurat wspiera, choć nie ma czasu na czytanie wszystkich esensyjnych tekstów, niestety.
Piotr „Pi” Gołębiewski: Nie, no, żona brała ślub ze mną, wiedząc, że w pakiecie dostanie „Esensję”, dlatego przymyka oko na to, że wieczorem w piątek, zamiast oglądać z nią jakiś film, produkuję na ostatnią chwilę recenzję komiksową na sobotę.
Agnieszka Hałas: Ja dołączyłam do esensyjnej ekipy w roku 2010, ponieważ byłam w trakcie radykalnej, cokolwiek rozpaczliwej wolty zawodowej i zależało mi na tym, żeby nabyć kompetencji w zakresie selekcjonowania oraz redagowania opowiadań. Z czasem zyskałam całkiem sporą wiedzę na temat tego, jakie problemy przewijają się w tekstach początkujących pisarzy, uzbrojona w tę wiedzę głosiłam później na konwentach popularną prelekcję „Nieporadnik młodego autora” (najpierw wspólnie z Anią Kańtoch, potem sama) oraz prowadziłam warsztaty. Miałam też przyjemność przyjąć do publikacji i zredagować takie perełki, jak „Tamdarej w innych światach” Radka Raka, „Blues Roberta Johnsona” Pawła Ciećwierza czy nominowane do Nagrody im. Janusza Zajdla „Dzikie stworzenia” Krystyny Chodorowskiej. A nie rezygnuję (choć od jakichś trzech lat mam na Esensję niestety bardzo mało tzw. „łyżek” i odbija się to negatywnie na funkcjonowaniu działu literackiego), bo są problemy ze zrekrutowaniem następcy…
« 1 2 3 »

Komentarze

14 X 2020   19:34:51

Pogratulować dwudziestolecia! Wypiłbym wasze zdrowie, ale mleko mi się skończyło. ;)

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
Agnieszka ‘Achika’ Szady

1 XII 2023

Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.

więcej »

Razem: Odcinek 3: Inspirująca Praktyczna Pani
Radosław Owczarek

16 XI 2023

Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.

więcej »

Transformersy w krainie kucyków?
Agnieszka ‘Achika’ Szady

5 XI 2023

34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.

więcej »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.