Włóczykije: GSB – Etap 5: Duszatyn – pod TokarniąKażdy z 21 etapów mojego GSB ma swoją literkę – sponsora. Dla etapu 5 jest nią O jak Osława (pewnie nie wiecie co to Osława – nie szkodzi, ja też nie wiedziałem przed tym etapem).
Marcin GrabińskiWłóczykije: GSB – Etap 5: Duszatyn – pod TokarniąKażdy z 21 etapów mojego GSB ma swoją literkę – sponsora. Dla etapu 5 jest nią O jak Osława (pewnie nie wiecie co to Osława – nie szkodzi, ja też nie wiedziałem przed tym etapem). Przed lekturą niniejszego artykułu, zachęcam do zapoznania się z tekstem „GSB – Prolog”, w którym wyjaśniam motywy przejścia 500km Głównym Szlakiem Beskidzkim oraz podzieliłem się założeniami i planem. W poprzednim odcinku opisałem Etap 4: Cisna – Duszatyn. W etapie 5 towarzyszą mi Robert vel Traper i Jonasz. Nocleg mieliśmy w Latarni Wagabundy w Woli Michowej. W związku z tym, że Wola Michowa jest dość daleko od czerwonego szlaku, a my mamy do przejścia 22km, umawiamy się z gospodarzem na podwózkę do Duszatyna, skąd zaczynamy wędrówkę. Dzień słoneczny, już rano upał daje się we znaki. Początek szlaku wiedzie drogą asfaltową wzdłuż przełomu rzeki Osławy. To miejsce, gdzie warto się wybrać. Czytelnikom i wędrowcom polecam spacer nieużywanymi torami kolei wąskotorowej. Są zarośnięte, ale stosunkowo łatwo dostępne. Można nimi dojść na most, z którego widać przełom rzeki – charakterystyczna grecka Omega. My jednak zostawiamy ten widok i koncentrujemy się na naszym czerwonym szlaku. Po chwili zostawiamy asfalt i skręcamy w las. Przedtem jednak przekraczamy granicę – rzeka Osława oddziela Karpaty Wschodnie od Zachodnich i co za tym idzie, Bieszczady od Beskidu Niskiego. Góry, roślinność i zwierzęta są z obu stron takie same, ale człowiek musi wszystko nazwać i podzielić. Takich „rzecznych” granic jest na Głównym Szlaku Beskidzkim więcej (linki prowadzą do postów ze zdjęciami autora tekstu z poszczególnych pasm górskich):
Na szczęście nad głębokim „kanionem” Osławy jest most, nie musimy schodzić na dół, by potem wejść na drugą stronę. Wszystkie pozostałe rzeczne granice będą się z takim zejściem i wejściem wiązały. Po drugiej strony spotkaliśmy ekipę malującą znaki na szlaku. Podobno spotkanie „znakarzy” przynosi szczęście. Nie jestem przesądny, ale warto chwilę porozmawiać. Idą w przeciwną stronę, więc jesteśmy pierwsi na świeżo malowanym szlaku. Przy okazji – moja ocena oznakowania GSB w Bieszczadach jest zdecydowanie pozytywna. Dalej w Beskidzie Niskim nie zawsze będzie idealnie, trzeba zachować czujność, ale generalnie cały szlak jest dobrze oznakowany. Dziękujemy! Schodzimy do Komańczy, przez którą przechodzimy chodnikiem wzdłuż głównej szosy. Komańcza zasługuje na wizytę, warto przespacerować się 9km ścieżką krajoznawczą, dobrze oznaczoną i opisaną. Na ścieżce można zobaczyć m.in. trzy drewniane kościoły – rzymsko-katolicki, grecko-katolicki i prawosławny. Komańcza to także miejsce internowania kardynała Stefana Wyszyńskiego. My jednak nie możemy pozwolić sobie na zwiedzanie, kupujemy wodę (przed nami kilkanaście km bez żadnej cywilizacji) i w drogę. Z Komańczy szlak wspina się łagodnym, ale długim i przez to monotonnym podejściem. Niestety wiedzie drogą leśną zrytą przez traktory, co sprawia, że podejście jest nużące. Na górze są obszerne łąki, które są koszone przez właścicieli – a efektem ubocznym jest zabłocony szlak. Przez dwie godziny nie robię żadnego zdjęcia i błotne podejście bardzo się dłuży. Wreszcie wychodzimy z lasu i przed nami rozległa hala wokół Wahalowskiego Wierchu. Jest naprawdę duża, przejście jej zajmuje nam jakieś 45min. Po błotnej ścieżce w lesie z ulgą wychodzimy na słoneczną łąkę. W rozkoszowaniu się ciepłem i przestrzenią nie przeszkadza nawet traktor zajęty koszeniem. Trzeba jednak uważać, bo na całej hali są tylko dwa oznaczenia szlaku. Warto mieć mapę turystyczną i włączony GPS w komórce. Po hali wejście w cienisty las (tu z kolei cień jest ulgą po ekspozycji słonecznej na łące) i idziemy w stronę Chaty w Przybyszowie. Chata znajduje się w obniżeniu, najpierw trzeba zejść na ok. 520m n.p.m., a potem znowu wspinać się na Tokarnię (775m). Ale taki urok górskiego wędrowania. Chata w Przybyszowie to miejsce specyficzne. Dość ekscentryczny gospodarz-samotnik i jedyny w swoim rodzaju klimacik. Nie jest to oficjalne schronisko PTTK, ale można dostać piwo i przenocować na glebie. Przesiedziałem tam chyba 45min, ale w końcu trzeba iść, na końcu trasy czeka transport na nocleg do Wisłoczka. Etap kończy się poważnym podejściem na Tokarnię (775m n.p.m.), która zostaje Szczytem Dnia. Góra znacznie niższa, niż Wołosań (1071m), który były szczytem dnia poprzedniego. Żaden ze szczytów Beskidu Niskiego na Głównym Szlaku Beskidzkim nawet nie zbliży się do 1000m (wszystkie będą poniżej 900m n.p.m.) – co wcale nie oznacza, że wędrówka w tym pięknym i mało znanym paśmie należy do łatwych. Tokarnia nie jest zalesiona, z jej szczytu rozciąga się rozległa panorama. Przyjemnie jest posiedzieć na trawie w popołudniowym słońcu i podziwiać falujące wzgórza Beskidu Niskiego i szachownicę pól u ich podnóża (więcej zdjęć można zobaczyć tutaj). Po sesji zdjęciowej na szczycie Tokarni schodzimy łagodnie opadającym zboczem na przełęcz pod Tokarnią, gdzie… zostawiamy czerwony Główny Szlak Beskidzki i żółtym szlakiem, prowadzącym wiejską drogą, schodzimy do Woli Piotrowej, skąd przyjaciele zabierają nas do Wisłoczka na nocleg. Następnego dnia rano podwiozą nas w to samo miejsce i będziemy kontynuować wędrówkę GSB. W następnym odcinku przejdę od Przełęczy pod Tokarnią do Wisłoczka i opowiem bardzo ciekawą historię zasiedlania wioski. 6 listopada 2020 |
Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.
więcej »Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.
więcej »34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.
więcej »GSB – Etap 21: Stożek - Ustroń
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 20: Węgierska Górka – Stożek
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 19: Hala Miziowa – Węgierska Górka
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 18: Markowe Szczawiny – Hala Miziowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 17: Hala Krupowa – Markowe Szczawiny
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 16: Skawa – Hala Krupowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 15: Turbacz – Skawa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 14: Krościenko nad Dunajcem - Turbacz
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 13: Przehyba – Krościenko nad Dunajcem
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 12: Hala Łabowska - Przehyba
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 21: Stożek - Ustroń
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 20: Węgierska Górka – Stożek
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 19: Hala Miziowa – Węgierska Górka
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 18: Markowe Szczawiny – Hala Miziowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 17: Hala Krupowa – Markowe Szczawiny
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 16: Skawa – Hala Krupowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 15: Turbacz – Skawa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 14: Krościenko nad Dunajcem - Turbacz
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 13: Przehyba – Krościenko nad Dunajcem
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 12: Hala Łabowska - Przehyba
— Marcin Grabiński
W tym roku byłam z mężem na Tokarni, pięknie tam jest