Włóczykije: GSB – Etap 8: Chyrowa – BartneKażdy z 21 etapów mojego GSB ma swoją literkę – sponsora. Dla etapu 8 jest nią H jak Hałbowska Przełęcz. A także jak (C)Hyrowa raz pisana przez samo H, raz przez CH. W poprzednim odcinku dowiedzieliśmy się dlaczego uczniowie na dyktandach są torturowani dwoma zapisami tego samego (wydawałoby się) dźwięku.
Marcin GrabińskiWłóczykije: GSB – Etap 8: Chyrowa – BartneKażdy z 21 etapów mojego GSB ma swoją literkę – sponsora. Dla etapu 8 jest nią H jak Hałbowska Przełęcz. A także jak (C)Hyrowa raz pisana przez samo H, raz przez CH. W poprzednim odcinku dowiedzieliśmy się dlaczego uczniowie na dyktandach są torturowani dwoma zapisami tego samego (wydawałoby się) dźwięku. Przed lekturą niniejszego artykułu, zachęcam do zapoznania się z tekstem „GSB – Prolog”, w którym wyjaśniam motywy przejścia 500km Głównym Szlakiem Beskidzkim oraz podzieliłem się założeniami i planem. W poprzednim odcinku opisałem Etap 7: Wisłoczek – Chyrowa. Przez błota Beskidu Niskiego od Wisłoczka do Krynicy Zdrój będzie mi towarzyszył Богдан, a więc wędrówka jest międzynarodowa. Mamy dziś do przejścia 34km – po podobnym dystansie poprzedniego dnia. Jemy bardzo wczesne śniadanie w schronisku pod (C)Hyrową, potem pani Ludmiła ratuje nasze wciąż wilgotne buty użyczając… suszarki do włosów. I ruszamy w drogę. Dzień jest pochmurny, mglisty, ale póki co nie pada. Zaczynamy od zrobienia zdjęcia cerkwii po-Łemkowskiej (obecnie używana jako kościół rzymsko-katolicki) a potem przez 4h nie spotkamy nikogo ani nie zobaczymy żadnego zabudowania czy drogi. Tylko las i mgła. I błoto. Dużo błota. Esencja Beskidu Niskiego. W czasie wędrówki przez las otrzymujemy po dwa alerty RCB z zapowiadanymi atrakcjami pogodowymi – jest cały katalog, oprócz śniegu: burza, nawałnica, silny wiatr, grad, intensywne opady. Jedno ostrzeżenie pewnie zignorowałbym. Ale drugie każe mi się zastanowić nad planem B. Póki co idziemy przed siebie – nie mamy innego wyjścia, trzeba dojść do cywilizacji, w naszym przypadku – wsi Kąty. Po 4 godzinach od wymarszu, spotykamy pierwszego dzisiaj człowieka. Pan idzie w przeciwną stronę i zdaje nam relacje z warunków jakie panują pod Magurą Wątkowską (przy okazji, wiecie ile gór w Polsce nosi nazwę Magura lub Magurka? Warto poszperać!). Mówi o rzece po kolana płynącej szlakiem i jak długo zajęło mu zejście. Jego relacja, plus wcześniejsze alerty RCB, sprawiają że przy najbliższym postoju sięgam po mapę i planuję szczegóły planu B. Plan ten zakłada obejście Magury trawersem od przełęczy Hałbowskiej, łatwiejszym żółtym szlakiem. Ale zanim tam dojdziemy, mamy jeszcze jakieś 2h marszu naszym szlakiem czerwonym i czas na podjęcie ostatecznej decyzji. Tuż za Kątami dopada nas ulewa. W zasadzie Ulewa przez bardzo duże „U”. Woda wlewa się do butów od góry (co skłania mnie do zaopatrzenia się w stuptuty na kolejne etapy). A górskie buty mają taką cechę, że są wodoodporne. Więc gdy woda dostanie się do środka od góry, już nie wyjdzie. Po dwóch godzinach wędrówki z wodą w butach stopy się gotują (jest lato – deszcz jest obfity, ale ciepły). Po drodze wchodzimy na teren Magurskiego Parku Narodowego, ale jesteśmy tak zaabsorbowani wodą z góry i z dołu, że ledwo ten fakt odnotowujemy. Z każdym chlupoczącym krokiem utwierdzam się w przekonaniu, że trzeba będzie z GSB zejść. Wiem, że będę potem „musiał” wrócić i przejść brakujące kilometry czerwonego szlaku, ale rozsądek bierze górę. Jak powiada Pismo: „W obliczu niebezpieczeństwa przezorny ukrywa się; prostacy prą do przodu i ponoszą szkodę”. Ks. Przypowieści Salomona (Przysłów) 22:3 Na przełęczy Hałbowskiej przestaje padać i wychodzi słońce. Suszymy się w napotkanej wiacie (których w MPN jest kilkanaście), przydaje się ręcznik z mikrofibry do odsączenia wody z butów. Suche nie będą, ale w ciepły dzień wilgoć nie przeszkadza aż tak bardzo. Będą przeszkadzać natomiast odciski – efekt 2 godzin chodzenia z wodą w butach. Tu rada – odcisków nie przekłuwamy, zagoją się same. Podejmujemy ostateczną decyzję – schodzimy z czerwonego szlaku i idziemy dalej żółtym, w większości prowadzącym dobrymi leśnymi drogami, trawersem zbocza Magury. Jednak im dalej idziemy, tym mocniej świeci słońce. Robi się wręcz upalnie. Gdy docieramy do „cywylizacji” (wieś Kotań), jest już upalnie. I zaczynam żałować zejścia ze szlaku. Do czasu, gdy spojrzę w prawo, za siebie – na Magurze, tam gdzie mieliśmy iść, kotłuje się czarna burzowa chmura. Jesteśmy zaledwie kilkanaście kilometrów od Magury i około 400m poniżej szczytu, ale pogoda jakże odmienna. Przestaję żałować zejścia ze szlaku i wiem, że podjąłem dobrą decyzję. Teraz, drodzy czytelnicy, pora na małą podróż w czasie. Zostawiłem czerwony szlak (zabrakło ok 15km), ale nie mam zamiaru odpuścić przejścia całego Głównego Szlaku Beskidzkiego. Wracam na przełęcz Hałbowską kilka tygodni później żeby przejść brakujące kilometry. Z uwagi na odległość (jakieś 250km od domu), do „obowiązkowych” 15km dokładam sobie prawie drugie tyle i tworzę bardzo przyjemną pętlę, z wejściem na Magurę Wątkowską i dotarciem do bacówki w Bartnem czerwonym szlakiem oraz powrotem na parking szlakiem żółtym. Jeśli będziecie w okolicach Magurskiego Parku Narodowego, to tę pętlę zdecydowanie polecam. W sam raz na 1-dniową wycieczkę. Mapa oraz dokładny opis na moim blogu. Tutaj tylko krótko nadmienię czego możemy się spodziewać. Na początek i koniec pętli wybrałem parking przy po-Łemkowskiej cerkwi w Kotani (uwaga – wieś Kotań jest rodzaju żeńskiego, a więc mówimy „w Kotani” a nie „w Kotaniu” – jest to związane z Łemkowską historią okolicy). Cerkiew ta, jak wiele innych po wysiedleniach Łemków, służy obecnie społeczności rzymsko-katolickiej. Podobnie jak cerkiew wypatrzona w Świątkowej, gdy schodziliśmy z szlaku. W Małopolsce jest specjalny szlak Architektury Drewnianej, w wielu miejscowościach możemy znaleźć piękne drewniane kościoły lub cerkwie. Szlak z Kotani na Magurę wiedzie przez Park Narodowy. Jest przyjemnie pusto. Pomimo dobrze oznakowanego szlaku i infrastruktury (wiaty, tablice informacyjne), ten park nie cieszy się dużą popularnością. Nawet nikt nie fatyguje się pobierać opłat za wejście – jest tylko informacje, żeby bilety zakupić online. Są jeszcze miejsca w polskich górach, gdzie można uciec przed tłumami. W ciągu pierwszej połowy wędrówki, do Bacówki w Bartnem, spotykam dosłownie kilku turystów. Nawet w Bacówce nie ma tłumów i spokojnie można zjeść jajecznicę i wypić kawę. Powrót szlakiem żółtym przez Świątkową to kolejna okazja do zapoznania się z Łemkowską przeszłością Beskidu Niskiego. Napotykam krzyże, pomniki, tablice informacyjne. Dla mnie Główny Szlak Beskidzki to nie tylko wysiłek fizyczny i „zdobywanie” gór. To także znakomita okazja do poznania nieznanego, do lekcji Historii w terenie. A Łemkowie, tak jak Żydzi, Tatarzy, Niemcy, Litwini, Ukraińcy i Białorusini, są częścią naszej, polskiej historii. To jedyny odcinek mojego GSB, który nie udało się przejść zgodnie z planem. Wróciłem i uzupełniłem. W kolejnym odcinku przejdę jeszcze jeden długi i mokry etap, z Bartnego do Ropek. Dalej będzie mi towarzyszył Богдан i udzieli mi lekcji z alfabetu używanego przez Łemków. Dla zainteresowanych wysłuchaniem moich opowieści o Głównym Szlaku Beskidzkim, wspólnie z Miejską Biblioteką Publiczną w Czeladzi, filia nr 2, prowadzę cykl 10 spotkań online o mojej wędrówce. W momencie oddawania tego artykułu „do druku”, dostępne są już dwie części. W sekcji „Filmy” („Videos”) strony Klubu Włóczykijów na FB będą archiwizowane kolejne odcinki. Transmisje online na stronie Klubu Włóczykijów na FB i tamże informacja o terminach. ![]() 27 listopada 2020 |
Nadszedł czas na podsumowanie strat szeroko pojętej popkultury w 2020 roku. Dziś miesiące styczeń-marzec.
więcej »Każdy z 21 etapów mojego GSB ma swoją literkę – sponsora. Dla etapu 15 jest nią A jak Asfalt. Po zejściu z Turbacza czekał długi odcinek asfaltowy – Rabka Zdrój, Skawa, Jordanów, Bystra Podhalańska. A po drodze zamknięty szlak przez nową S7 („Zakopiankę”).
więcej »Każdy z 21 etapów mojego GSB ma swoją literkę – sponsora. Dla etapu 12 jest nią T jak Turbacz. Turbacz jest zwornikiem rozrogu Gorców. Brzmi skomplikowanie, ale oznacza, że od Turbacza rozchodzą się grzbiety łączące wszystkie szczyty Gorców.
więcej »GSB – Etap 15: Turbacz – Skawa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 14: Krościenko nad Dunajcem - Turbacz
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 13: Przehyba – Krościenko nad Dunajcem
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 12: Hala Łabowska - Przehyba
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 11: Krynica Zdrój – Hala Łabowska
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 10: Ropki – Krynica Zdrój
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 9: Bartne – Ropki
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 8: Chyrowa – Bartne
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 7: Wisłoczek – Chyrowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 6: pod Tokarnią - Wisłoczek
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 15: Turbacz – Skawa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 14: Krościenko nad Dunajcem - Turbacz
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 13: Przehyba – Krościenko nad Dunajcem
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 12: Hala Łabowska - Przehyba
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 11: Krynica Zdrój – Hala Łabowska
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 10: Ropki – Krynica Zdrój
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 9: Bartne – Ropki
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 7: Wisłoczek – Chyrowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 6: pod Tokarnią - Wisłoczek
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 5: Duszatyn – pod Tokarnią
— Marcin Grabiński