Włóczykije: GSB – Etap 9: Bartne – RopkiKażdy z 21 etapów mojego GSB ma swoją literkę – sponsora. Dla etapu 9 jest nią R jak Rotunda i Ropki. Będzie o… pięknym cmentarzu oraz poznamy tajniki alfabetu używanego przez Łemków. I oczywiście, jak na Beskid Niski przystało, nie zabraknie błota i pustych szlaków.
Marcin GrabińskiWłóczykije: GSB – Etap 9: Bartne – RopkiKażdy z 21 etapów mojego GSB ma swoją literkę – sponsora. Dla etapu 9 jest nią R jak Rotunda i Ropki. Będzie o… pięknym cmentarzu oraz poznamy tajniki alfabetu używanego przez Łemków. I oczywiście, jak na Beskid Niski przystało, nie zabraknie błota i pustych szlaków. Przed lekturą niniejszego artykułu, zachęcam do zapoznania się z tekstem „GSB – Prolog”, w którym wyjaśniam motywy przejścia 500km Głównym Szlakiem Beskidzkim oraz podzieliłem się założeniami i planem. W poprzednim odcinku opisałem Etap 8: Chyrowa – Bartne. Przez błota Beskidu Niskiego od Wisłoczka do Krynicy Zdrój towarzyszy mi Богдан, a więc wędrówka jest międzynarodowa. W odcinku 9 skorzystam z jego znajomości cyrylicy, a w zasadzie dwóch odmian cyrylicy. Ale o tym później. Mamy dziś do przejścia 29km – z jednej strony sporo, ale z drugiej to przecież Beskid Niski, więc cóż trudnego? Po przejściu całego Głównego Szlaku Beskidzkiego okaże się, że etap 9 będzie trzecim najtrudniejszym. I nie jest to tylko wrażenie subiektywne – mogę trudność zmierzyć punktami GOT. Odcinek dzisiejszy ma ich 43, a na podium wyprzedzą je tylko etapy „Węgierska Górka – Stożek” (44pkt GOT) oraz „Krościenko – Turbacz” (46pkt). Zeby oddać skalę, etap z najwyższym szczytem całego GSB, Babią Górą, jest wyceniony „tylko” na 32pkt GOT. Jeszcze lepszym porównaniem jest moja niedawna wyprawa na Czerwone Wierchy i Giewont (cztery 2-tysięczniki jednego dnia) – 35pkt GOT. Ostatni na GSB weekend dojazdowy wymagał trochę gimnastyki logistycznej. Za daleko od domu, żeby jechać autem w sobotę i wrócić w niedzielę. Za daleko od „cywilizacji” żeby skorzystać z komunikacji publicznej. I wreszcie za daleko od dotychczasowej bazy – Wisłoczka. Dylemat rozwiązałem znajdując nocleg w Ropkach, Dwór Rajdany. Uzgodniłem z właścicielem pakiet „2 noclegi i śniadania + dowóz do Bartnego i przywiezienie z Krynicy”. Nikt oczywiście takiej oferty na booking.com nie ma, ale od czego telefon. Co prawda kilka pierwszych prób było kwitowanych przez „nie da się”, „nie oferujemy takiej usługi”, „nie ma w cenniku”. Na szczęście właściciel dworu Rajdany okazał zrozumienie i bez problemu dobiliśmy targu. Przy okazji, właścicielom krynickich pensjonatów polecam przestawienie mentalności z „nie da się” na „zobaczmy co można zrobić”. Do Ropek docieramy w piątek wieczorem, już po zachodzie słońca. Ropki są na przysłowiowym końcu świata, kończy się asfalt, oświetlenia nie ma, nawet Mapy Google nie są do końca pewne ostatnich kilkuset metrów. Koniec języka za przewodnika i docieramy na miejsce. Nasza miejscówka okazuje się obszernym domem zbudowanym na wzór dworku szlacheckiego. Mamy do dyspozycji „alkierz”, czyli obszerny pokój z łazienką w rogu domu. Takich alkierzy jest 4, a cały środek zajmują ogromny salon z aneksem kuchennym oraz przestronna sala kominkowa. Meble stylowo dopasowane do domu, ale nie kosztem wygody. A wisienką na torcie jest sam właściciel, pan Andrzej. Gawędziarz-erudyta. Gdyby nie konieczność wczesnej pobudki następnego dnia, przegadalibyśmy całą noc. W sobotę wstajemy skoro świt, śniadanie i jedziemy do Bartnego. Dzień jest pochmurny, spodziewamy się deszczu i nauczony doświadczeniem spod Magury (woda w butach), zakładam stuptuty. Jazda wąskimi górskimi drogami dłuży się i zastanawiamy się, czy na pewno chcemy to z powrotem przejść… Oczywiście, że chcemy! W Bartnem żegnamy się z panem Andrzejem i ruszamy. Najpierw szybki fragment przez wioskę a po kilkunastu minutach wchodzimy w las (oczywiście błotnisty i oczywiście pusty!) i ruszamy pod górę. Takich „ruszamy pod górę” będzie dzisiaj cztery i każde kolejne co raz trudniejsze. Te cztery podejścia z perspektywy czasu zlewają się w jedno. W pamięci tkwi ostatnie, Kozie Żebro – bardzo strome zbocze pokonywane w ulewnym deszczu. A na szczycie niespodzianka – słońce, które szybko suszy nam ubrania i jeszcze szybciej poprawia humory. Nazwa szczytu sugerowałaby jakiś specyficzny kształt albo chociaż porządną legendę. A po prostu została nadana przez austriackich kartografów, którzy na szczycie znaleźli… zgadnijcie co :) Więcej miejsca poświęcę trzeciemu szczytowi, Rotundzie. Na jego szczycie znajduje się cmentarz. Piękny cmentarz. Zdaję sobie sprawę, że te dwa słowa zwykle nie są łączone w jednym zdaniu. Ale ten na Rotundzie jest po prostu piękny. Jest to cmentarz żołnierzy poległych w czasie ofensywy karpackiej w 1914/15 (Pierwsza Wojna Światowa), a konkretnie w bitwie stoczonej na tym wzgórzu w marcu 1915. We wspólnych mogiłach pochowani są żołnierze obu walczących armii: rosyjskiej i austro-węgierskiej. A gdy przypomnimy sobie z historii jak wyglądała Rosja i Austro-Węgry na początku XX wieku, to zdamy sobie sprawę, że o tym cmentarzu nie można mówić „austriacki” czy „rosyjski”. Wiemy na pewno, że na cmentarzu pochowani są Rosjanie, Austriacy i Czesi. W obu armiach byli Polacy, Ukraińcy i Żydzi. I być może w grobie znajdziemy Polaka w rosyjskim mundurze obok Polaka w uniformie austriackim. Jedni umierali za cara, drudzy za kaisera, a jedni i drudzy daleko od domu w bezsensownej wojnie. Teraz leżą razem. I chyba już nie strzelają do siebie. Wcześniej na GSB spotkałem się już z cmentarzem żołnierzy poległych w IWŚ (odcinek Cisna – Duszatyn), ale były to pojedyncze, proste krzyże. Tu mamy duży i piękny cmentarz, zaprojektowany przez słowackiego architekta Dušana Jurkovicia. Widzimy 5 drewnianych wież, zwieńczonych krzyżami nawiązującymi do tradycji Łemkowskiej. Centralna, najwyższa, ma 16m, pozostałe cztery o wysokości 12m, tworzą kwadrat. Na kamiennej tablicy widnieje napis w j.niemieckim, który w tłumaczeniu brzmi: „Nie płaczcie, że leżymy tak z dala od ludzi, W poprzednich dwóch odcinkach mojej wędrówki poznałem historię Polaków z Zaolzia zasiedlających Wisłoczek, zajrzałem do świata, którego już nie ma (ślady Łemkowskie u podnóży Magury Wątkowskiej) a tutaj zapomniana historia pierwszej wojny światowej. W kolejnym odcinku „odwiedzę” Nikifora Krynickiego. Główny Szlak Beskidzki to krajoznawcza skarbnica. Wystarczy mieć oczy otwarte. Ostanie kilometry, po zejściu z Koziego Żebra do Hańczowej, to nudny asfalt. Takie kilometry, choć po płaskim, są czasami bardziej męczące niż podejścia. Pokonaliśmy je jednak dość szybko, popędzani chmurami zapowiadającymi kolejny dziś deszcz. Zwolniliśmy dopiero prawie u celu, przed tabliczką z napisem Ropki. Napis jest dwujęzyczny. Widząc „Рiпкы” odruchowo powiedziałem, „Bogdan, zobacz, napis po ukraińsku”. Ale ten napis nie jest ukraiński – jest łemkowski. Mój towarzysz uświadomił mnie, że ostatnia litera nazwy nie występuje w alfabecie ukraińskim – jest rosyjska. A z kolei druga litera jest typowo ukraińska, nie ma jej w rosyjskiej wersji cyrylicy. Łemkowie są narodem wołoskim, przyjęli kulturę rusińską (nie mylić z rosyjską!) a ich alfabet to połączenie cyrylicy ukraińskiej i rosyjskiej. Wieczorem w Dworze Rajdany długo rozmawialiśmy o tym z panem Andrzejem. Wcześniej jednak uznaliśmy, że 29km to mało i wpadliśmy na pomysł by się przejść, 5km w jedną stronę, do Wysowej, do karczmy Łemkowskiej. Taki żarcik, podjechaliśmy autem – głównie ze względu na deszcz. Ale siły i humory na dodatkowe, łatwe 10km były. W kolejnym odcinku dojdę do Krynicy Zdrój i zakończę część GSB realizowaną z doskoku. Jeszcze raz będzie mi towarzyszył Богдан i tym razem wystąpi w roli Bobra Budowniczego. Dla zainteresowanych wysłuchaniem moich opowieści o Głównym Szlaku Beskidzkim, wspólnie z Miejską Biblioteką Publiczną w Czeladzi, filia nr 2, prowadzę cykl 10 spotkań online o mojej wędrówce. W momencie oddawania tego artykułu „do druku”, dostępne są już trzy części. W sekcji „Filmy” („Videos”) strony Klubu Włóczykijów na FB będą archiwizowane kolejne odcinki. Transmisje online na stronie Klubu Włóczykijów na FB i tamże informacja o terminach. 4 grudnia 2020 |
Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.
więcej »Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.
więcej »34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.
więcej »GSB – Etap 21: Stożek - Ustroń
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 20: Węgierska Górka – Stożek
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 19: Hala Miziowa – Węgierska Górka
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 18: Markowe Szczawiny – Hala Miziowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 17: Hala Krupowa – Markowe Szczawiny
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 16: Skawa – Hala Krupowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 15: Turbacz – Skawa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 14: Krościenko nad Dunajcem - Turbacz
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 13: Przehyba – Krościenko nad Dunajcem
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 12: Hala Łabowska - Przehyba
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 21: Stożek - Ustroń
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 20: Węgierska Górka – Stożek
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 19: Hala Miziowa – Węgierska Górka
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 18: Markowe Szczawiny – Hala Miziowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 17: Hala Krupowa – Markowe Szczawiny
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 16: Skawa – Hala Krupowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 15: Turbacz – Skawa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 14: Krościenko nad Dunajcem - Turbacz
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 13: Przehyba – Krościenko nad Dunajcem
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 12: Hala Łabowska - Przehyba
— Marcin Grabiński