WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Autor | Kuba Myszkorowski |
Tytuł | Brzydcy |
Gatunek | humor / satyra |
BrzydcyKuba MyszkorowskiBrzydcyBrzydki I: I teraz ma satysfakcję! Cholerny dorobkiewicz! Oni wszyscy są tacy sami! Brzydki II: Chciał nawet przyjść, żeby cię zbadać. Brzydki I: Fu! Wiesz, co on dotyka tymi rękami? Brzydki II: Wiem, widziałem. Brzydki I: To dobrze, że… Słucham?! Jak to, widziałeś?! Brzydki II: Normalnie, pokazał mi. Brzydki I (ze zgrozą): Nie do wiary! Kiedy? Gdzie? Brzydki II: No tam, przed windą. Brzydki I: Szarlatan i zboczeniec! Brzydki II: Ale dotknąć nie dał. Brzydki I: Jeszcze czego! Brzydki II: Nie wiem o co ci chodzi. Co jest złego tym, że facet lubi sobie od czasu do czasu pogrzebać? Brzydki I: Jak ci nie wstyd?! Brzydki II: A czego tu się wstydzić? Każdy jeden to lubi. No przyznaj się, że nawet ciebie to pociąga. Brzydki I: Jak śmiesz?! To takie przyziemne! Brzydki II: Powiedziałbym, że podziemne. Brzydki I: Słucham? Brzydki II: Na wierzchu są tylko te największe, pospolite. O szlachetne nie jest już tak łatwo. Brzydki I: Kto, jak kto, ale żebyś ty wygadywał takie świństwa. Brzydki II: Co cię ugryzło? Nie widzę nic złego w zbieraniu kamieni. Brzydki I: Kamieni?! Brzydki II: Kamieni. A ty o czym myślałeś? Brzydki I: Ja? Nie, ja tak tylko… Brzydki II: Ostatnio zrobiłeś się strasznie drażliwy. Brzydki I (wskazując na sufit): To przez niego! Brzydki II: Czasami mam takie wrażenie, że mógłbym go nawet polubić. To całkiem miły gość, oczywiście jak na tak doszczętnie zepsutą gnidę. Brzydki I: Sam nie wiesz, co mówisz. A do tego jeszcze zupełnie niepotrzebnie napaplałeś mu o mnie. Czy ty nie umiesz trzymać języka za zębami? Brzydki II: Już ci mówiłem, że mnie zaskoczył. Brzydki I: Na tobie w ogóle nie można polegać. I jakby tego było mało, zaczynasz go podziwiać! Brzydki II: Tego nie powiedziałem! Brzydki I: Nie! Nie! (przedrzeźniając) On zbiera kamienie! On jest lekarzem! On jest taki wspaniały! To wszystko ja mówiłem? Brzydki II: Przesadzasz. Brzydki I: Tylko cię ostrzegam, wiem jak to się może skończyć. Pamiętasz mojego kuzyna. Brzydki II: Tego od byka? Brzydki I: Tego samego. Brzydki II: Skończmy już ten temat. Nie cierpię go tak samo, jak ty. Brzydki I: Co masz do mojego kuzyna? Chodzi o ten wypadek z bykiem? Brzydki II (wskazując na sufit): Mówię o nim! Brzydki I: Aha. (podejrzliwie) I dalej nim gardzisz? Brzydki II: Niezmiennie! Brzydki I: Wciąż uważasz go za ohydnego libertyna, trawiącego życie na biologizmie i konsumpcjonizmie? Brzydki II: Bez dwóch zdań! Brzydki I: I ciągle oburza cię to ich niekończące się gloryfikowanie miłości i innych, niemniej absurdalnych wymysłów? Brzydki II: To obraza dla człowieczeństwa! Brzydki I: Ale chciałeś się z nim zakolegować! Brzydki II: A jak to się ma do tego, że go nie szanuję? Brzydki I: Przecież nie chciałbyś spędzać czasu z kimś, kto cię irytuje i drażni? Cisza (jak najbardziej niezręczna). Brzydki I: Prawda? Brzydki II: Oczywiście! Co za głupie pytanie?! Brzydki I: Swój chłop! No, daj mordę! Brzydki I rzuca się w objęcia Brzydkiemu II. Ten jest raczej opanowany w reakcjach i czułości przyjmuje bardzo spokojnie. Brzydki I wycałowuje go z dubeltówki i z powrotem siada przy stole. Brzydki I: I co było dalej? Brzydki II: A… No więc szedłem sobie pasażem. Brzydki I: A on szedł z naprzeciwka. Brzydki II: Dokładnie. Kiedy zbliżył się do mnie, mogłem mu się przyjrzeć. Brzydki I: A to po co? Brzydki II: Zwyczajnie, z ciekawości. Brzydki I: Ciekawości? Brzydki II: Oczywiście niezdrowej ciekawości. Brzydki I (z uznaniem): No ja myślę. Brzydki II: Patrzę ja na niego i uwierzyć nie mogę: idzie i uśmiecha się. Brzydki I: Jak to uśmiecha? Brzydki II: Normalnie, twarzą. Brzydki I: Nie mówił nic? Brzydki II: Nic. Tylko się uśmiechał. Brzydki I: A to szelma! Brzydki II: Myślałem może, że coś śmiesznego wydarzyło się za moimi plecami. Brzydki I: Słuszne rozumowanie. Brzydki II: Odwróciłem się, ale za mną była tylko gruba baba z arbuzem, co nie jest specjalnie śmieszne. Brzydki I: No nie wiem. Baby z arbuzami bywają całkiem dowcipne. Jak ta, która spotkał mój kuzyn, kiedy szedł z bykiem do krowy. Zapytał ją… Brzydki II: Ta baba z arbuzem była zupełnie zwyczajna. Brzydki I: Może odrobinę rubaszna? Brzydki II: Nie, nie wydaje mi się. Brzydki I: Figlarna? Psotliwa? Rozpustna? Wyuzdana? Brzydki II: Nie, nie! Nudna i tyle! Zwyczajna baba. Brzydki I: Może z arbuzem było coś nie w porządku. Brzydki II: Nie, arbuz też niczego sobie. Wielki i zielony. Zupełnie zwykły, arbuzowaty. Brzydki I: Ot, smutek… Brzydki II: A ten się uśmiecha! Brzydki I: Barbarzyńca. Brzydki II: No to pomyślałem, że może ze mnie się śmieje. Powiedz mi: czy ja wyglądam śmiesznie? Brzydki I: Nie bardziej niż zwykle. Brzydki II (przegląda się w lusterku): Tak też mi się wydawało. Brzydki I: Może przypomniał sobie jakiś dowcip? Brzydki II: Nie, to nie w jego stylu… Brzydki I: Patologiczny przypadek! Brzydki II: A kiedy mnie mijał, usłyszałem coś… Brzydki I: Burczało mu w brzuchu? Brzydki II: Gorzej. Brzydki I: Chyba nie powiesz, że… Brzydki II: Gwizdał! Brzydki I: Drań! Może coś smutnego? Marsza żałobnego, albo mszę Bacha? Brzydki II: Gdzie tam! Jakaś wesoła melodia, aż się chciało tańczyć…To szło tak (nieudolnie naśladuje gwizdanie). Brzydki I: Przestań! Przestań! Gnida! A ty, co zrobiłeś? Brzydki II: Nic… Brzydki I: Nic? Brzydki II: No prawie nic… Niewiele więcej niż nic… Takie nic w przybliżeniu…. Brzydki I: Tak?! Brzydki II: Ukłoniłem się… Brzydki I (nie może odzyskać tchu): Ukłoniłeś?! Jak ci nie wstyd! Brzydki II: A co miałem zrobić? Brzydki I: Jeszcze się pyta! Trzeba było go spoliczkować parasolem. Brzydki II: Przy ludziach?! Brzydki I: Przy ludziach to nawet lepiej! Cisza. Brzydki II (entuzjastycznie): Przecież ja nie mam parasola! Brzydki I: Mogłeś od kogoś pożyczyć. Brzydki II: Dzisiaj nie padało. Gdy pada deszcz… Brzydki I: Gdy pada deszcz to siedzisz w kawiarni! Brzydki II: Wspominałem o tym? Brzydki I: Coś napomknąłeś. Cisza. Brzydki II: Nie miej do mnie pretensji. Brzydki I: Nie wiem, czy potrafię ci jeszcze zaufać. Dawniej… Kiedyś było inaczej, coś nas łączyło. Brzydki II: Przecież my nigdy nie ten tego… Brzydki I (z oburzeniem): Oczywiście, że nie! Ale kiedyś były wspólne idee! Wierzyliśmy w to samo, wierzyliśmy w ducha! W wyższość umysłu nad ciałem. Brzydki II: Nadal wierzę w to samo, co i ty, tylko… Brzydki I: Tylko? Brzydki II: Tylko czasem zastanawiam się, czy może nie dałoby się tego połączyć. Brzydki I: Oczywiście, że nie! Przecież to przeciwieństwa. Jak prawda i fałsz, biały i czarny, plus i minus… Brzydki II: Bolek i Lolek. Brzydki I: Powiedzmy. Nie można ich łączyć. Trzeba sobie wyraźnie powiedzieć: jestem za tym, albo jestem za tamtym. Brzydki II: Właśnie, my tylko mówimy… Brzydki I: Nie rozumiem. |
Justyna (po przeczytaniu pewnej recenzji): Nie miałam co korekcić, nawet jednego przecinka nie mogłam postawić. #Jak żyć.
więcej »Wojtek: Lead by się przydał.
Achika: CMOK!
Wojtek: Za krótki i zbyt hermetyczny. Rozwiń, proszę.
Achika: Całuję MOcno Kolegę.
GSB – Etap 21: Stożek - Ustroń
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 20: Węgierska Górka – Stożek
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 19: Hala Miziowa – Węgierska Górka
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 18: Markowe Szczawiny – Hala Miziowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 17: Hala Krupowa – Markowe Szczawiny
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 16: Skawa – Hala Krupowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 15: Turbacz – Skawa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 14: Krościenko nad Dunajcem - Turbacz
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 13: Przehyba – Krościenko nad Dunajcem
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 12: Hala Łabowska - Przehyba
— Marcin Grabiński
Zakodowany
— Kuba Myszkorowski
Skecz z przydziału pod tytułem Wars moriendi
— Kuba Myszkorowski
Eleonora
— Kuba Myszkorowski
Czepek włóż – czepek zdejmij
— Kuba Myszkorowski