Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jacek Dukaj
‹Lód›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLód
Teatr Teatr Provisorium
AutorJacek Dukaj
ReżyseriaJanusz Opryński
MuzykaRafał Rozmus
ScenografiaJustyna Łagowska
ChoreografiaLeszek Bzdyl
KostiumyJustyna Łagowska
CharakteryzacjaMateusz Stępniak
ObsadaSławomir Grzymkowski, Łukasz Lewandowski, Martyna Kowalik, Eliza Borowska
Data premiery2 grudnia 2013
WWW

Scena za ciasna na Lód
[Jacek Dukaj „Lód” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Wystawienie „Lodu” Jacka Dukaja na scenie wydawało się pomysłem tak szalonym, trudnym w realizacji i niezrozumiałym, że oczywiste było, iż sama ciekawość przyciągnie do teatru na Woli w Warszawie widzów zarówno z obozu fantastycznego, jak i mainstreamowego. I sama ciekawość została zaspokojona.

Karolina „Nem” Cisowska

Scena za ciasna na Lód
[Jacek Dukaj „Lód” - recenzja]

Wystawienie „Lodu” Jacka Dukaja na scenie wydawało się pomysłem tak szalonym, trudnym w realizacji i niezrozumiałym, że oczywiste było, iż sama ciekawość przyciągnie do teatru na Woli w Warszawie widzów zarówno z obozu fantastycznego, jak i mainstreamowego. I sama ciekawość została zaspokojona.

Jacek Dukaj
‹Lód›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLód
Teatr Teatr Provisorium
AutorJacek Dukaj
ReżyseriaJanusz Opryński
MuzykaRafał Rozmus
ScenografiaJustyna Łagowska
ChoreografiaLeszek Bzdyl
KostiumyJustyna Łagowska
CharakteryzacjaMateusz Stępniak
ObsadaSławomir Grzymkowski, Łukasz Lewandowski, Martyna Kowalik, Eliza Borowska
Data premiery2 grudnia 2013
WWW
Spekulacje na temat tego, jak długi będzie musiał być spektakl, jak bardzo streszczona powieść i jakie efekty musiałyby zostać użyte,żeby oddać choćby ułamek tego, czym jest „Lód”, dopuszczały żartobliwe teorie, że będzie on trwał miesiącami, że ktoś uruchomi korbę Kotarbińskiego, żeby naćmieczać i odćmieczać scenę w zależności od tego, czy akcja dzieje się w Lecie, czy w Lodzie.
Teatr jako medium niespecjalnie nadaje się do przekazywaniu skomplikowanych naukowych teorii czy założeń. Nie daje możliwości do tego sama forma przekazu, w której wiele łatwo przeoczyć, przegapić, zapomnieć. Teatr nie jest dobry do teoretyzowania, a od samej treści dużo bardziej liczy się to, jak jest wykładana.
Począwszy od najbardziej prozaicznych rzeczy – zawinił setting. Platformy na szynach, odrobina kamieni i stroje wyglądające jak podsumowanie tygodnia przyciągały uwagę swoją ubogością. Efekty świetlne i muzyka już w osiemnastym wieku bywały wykorzystywane lepiej. Przy aranżowaniu powieści z gatunku fantastyki naukowej sztuka powinna bazować na oddziaływaniu na zmysły i podświadomość. Subtelne zabiegi miały spowodować, że widz będzie zdawał sobie sprawę z przekazu, nawet jeśli w pełni sobie go nie uzmysłowi. Podobnie widz w teatrze nie musi aktorowi wierzyć na słowo, że rzeczywistość staje się wielowartościowa lub dwuwartościowa, jak nie musi mu na słowo wierzyć, że go coś boli lub że cierpi – wszystko to musi być widoczne i możliwe do odczucia. Potencjału emocjonalnego „Lodu” nie wykorzystano, potencjał ekperymenu myślowego zmarnowano.
Cała poetyka słów Dukaja wykoleiła się na grze aktorskiej. Aktorzy robili wrażenie ściągniętych raczej z cyrku niż z prawdziwego teatru, ich gra była komiczna, przesadzona i przeegzaltowana. Nie wiem, co wzbudzało największe zażenowanie w widzach: sceny „slow motion” czy niekończące się pokazy golizny. Same w sobie pokazy golizny nie są takie złe (chociaż dobre sztuki i bez nich sobie radzą), ale te tutaj nie były zupełnie niczym uzasadnione, poza może hipotetycznym paragrafem w umowie, że każda aktorka ma obowiązek pokazać przynajmniej raz pierś i oba pośladki. Reżyser większość estetyki pozostawiał w domyśle, ale powierzchowności aktorek jakoś nie. Przyrodzenie ojca Mroza odpuszczono sobie chyba tylko dlatego, że grał go cień.
Tesla i Christine to chyba największa porażka spektaklu. Oboje mówili z brytyjskim akcentem i byli postaciami skrajnie „przaśnymi”. Christine, której zmysłowość w książce jest raczej mimowolna, została ubrana w nagość, wulgarność i nachalność. Szaleństwo Tesli (bo o geniuszu zapomniano) zostało oswojone poprzez bardzo marną grę i slapstickowe rozwiązania. Nie byłoby to takie złe, gdyby nie fakt, że było marne. I Jelenie nie odpuszczono. Osobowość Lata, jej rozedrganie, zamiast przejawiać się w różnorodności gry i byciu przekonującą w każdej z tych ról, została spłycona do śmieszności i – znowu – oswojonej niepoczytalności. Co do samego Benedykta – dużo lepiej by mu zrobiło, gdyby się na scenie nie pojawił. Wtedy sztuka „się działa by się”. Sama narracja zrobiłaby sztukę lepiej niż Benedykt – tak płytki i zwyczajny, że aktor, podejrzewam, nie musiał nawet zmieniać formy po swoim ostatnim spektaklu.
Scena aktu-nieaktu między Benedyktem i Jeleną mogłaby uratować całość, gdyby się do niej przyłożono. Wystarczyło, że aktor by go nie wygłaszał publiczności, a sobie samemu, patrząc na Jelenę, że ona by mu w tym czasie nie gmerała bez sensu przy tych bandażach. Scena spotkania z ojcem Mrozem nie była zupełnie schrzaniona. Aktor po raz pierwszy zapomniał o tym, że stoi na scenie, dał się ponieść grze i mówił do ojca, nie do słuchaczy, chociaż mogło to być także spowodowane faktem, że gdyby odwrócił się frontem, to byłoby mu widać przyrodzenie.
Przesłanie „Lodu” zostało streszczone, spłycone i wysuszone do postaci instant. Pozostało z niego zaledwie to, z czego współczesny teatr słynie: humor, seks, bóg i polityka.
koniec
3 maja 2014

Komentarze

03 V 2014   18:43:45

Czasami lepiej nie pisać jak się nie ma odpowiedniej wiedzy na temat, jestem spokojnym człowiekiem, ale ta recenzja sprawiła, że się zagotowałem. "Lód" to słaby spektakl, jednak z innych względów niż wyżej wymienione i ta linia krytyki jedynie ośmiesza autorkę. Przeanalizujmy to punkt po punkcie.

"Teatr jako medium niespecjalnie nadaje się do przekazywaniu skomplikowanych naukowych teorii czy założeń."
To, że się czegoś w danej formie nie robi nie oznacza, że forma nie jest do tego odpowiednia. Dla przykładu porównajmy przedstawienie teatralne z wykładem. Wykładowca i aktor posługują się podobnym zestawem środków. Oczywiście, nie neguję różnic, tym bardziej pomiędzy komunikacją oralną a piśmienną (przedstawienie - powieść), jednak twierdzenie, że teatr został w tej kwestii w jakiś sposób upośledzony jest ze wszech miar błędne. Scena potrafi się mierzyć z naprawdę poważnymi zagadnieniami.

"Efekty świetlne i muzyka już w osiemnastym wieku bywały wykorzystywane lepiej."
Myślę, że świece mogą dawać niezły klimat, a jeżeli pisząc o muzyce masz na myśli "Don Giovanniego", to przyznaję rację, nie da się znaleźć takiej, która lepiej opowiada historię. Przypominam, że oświetlenie sceny pojawia się z oświetleniem gazowym, a na dobre wchodzi wraz z elektrycznością. Teatralne zabawy światłem to raczej od wielkiej reformy teatru, a nie XVIII wiek.

"Przy aranżowaniu powieści z gatunku fantastyki naukowej sztuka powinna bazować na oddziaływaniu na zmysły i podświadomość."
To zdanie jest tak bardzo o niczym, że nie wiem jak się do niego odnieść. Zwłaszcza kwestia nieświadomości, spektakl ma pełnić funkcję terapeutyczną? Czy może bardziej po jungowsku, uświadamiać istnienie archetypów w nieświadomości zbiorowej? Jeżeli to drugie, to jak najbardziej "Lód" ma takie ambicje. No i dlaczego ta nieświadomość ma takie ogromne znaczenie przy fantastyce NAUKOWEJ, rozumiem, że gatunek żadnego świadomych procesów myślowych nie implikuje?

GOLIZNA I AKTORSTWO - niech już będzie hurtem. Może jestem zdemoralizowanym zbokiem, ale "niekończących się pokładów golizny" nie uświadczyłem. Pojawia się nagość, ale ona ma ważną funkcję w zupełnie niepojawiającym się tutaj wątku, mianowicie tego całego "SIĘ". Dziania się, utraty podmiotowości, jedyne co miał reżyser by to pokazać, to ciała aktorów, które próbują wyrwać się z zamrożenia. Nie był to najlepszy pomysł, ale nie od czapy. Przy założeniach jakie są w "Lodzie" metoda aktorska nie zdała egzaminu, nie ze względu na slapstickowość, ale ze względu na problem indywidualności poszczególnych postaci. Po prostu aktorstwo rozmija się z tekstem.

Tesla mówi z amerykańskim akcentem, a nie brytyjskim. Może dlatego, że zamarzł w amerykańskości ;) Poza tym Lewandowski jest najjaśniejszym punktem tego przedstawienia, świetnie gra swoją komediową rolę i tylko dzięki niemu publiczność się nie pospała.

"Wystarczyło, że aktor by go nie wygłaszał publiczności, a sobie samemu, patrząc na Jelenę, że ona by mu w tym czasie nie gmerała bez sensu przy tych bandażach."

Wiemy jak to lepiej zrobić, co nie? Znowu dzieję SIĘ, a nie pomiędzy bohaterami, stąd mówienie gdzieś w przestrzeń. Co do samych nieodpowiednio zrealizowanych scen i nie takich postaci to chciałbym zauważyć, że adaptacji należy pozostawić pewne pole autonomii.

"Przesłanie „Lodu” zostało streszczone, spłycone i wysuszone do postaci instant."
Po przedstawieniu odnosi się raczej wrażenie, że nie wiadomo o co chodziło reżyserowi i gdyby naprawdę dokonał wyboru i trzymał się jednego klucza interpretacyjnego mogłaby to być naprawdę dobra sztuka. Tak dla porządku, jakie jest przesłanie "Lodu" (Dukaja oczywiście).

"Pozostało z niego zaledwie to, z czego współczesny teatr słynie: humor, seks, bóg i polityka."
A już myślałem, że tak szeroko tu komentowane "przyrodzenia".

04 V 2014   09:06:54

"Przy aranżowaniu powieści z gatunku fantastyki naukowej sztuka powinna bazować na oddziaływaniu na zmysły i podświadomość."
To zdanie jest tak bardzo o niczym, że nie wiem jak się do niego odnieść. Zwłaszcza kwestia nieświadomości, spektakl ma pełnić funkcję terapeutyczną? Czy może bardziej po jungowsku, uświadamiać istnienie archetypów w nieświadomości zbiorowej? Jeżeli to drugie, to jak najbardziej "Lód" ma takie ambicje. No i dlaczego ta nieświadomość ma takie ogromne znaczenie przy fantastyce NAUKOWEJ, rozumiem, że gatunek żadnego świadomych procesów myślowych nie implikuje?

Mój Boshe... O co kaman ? Podświadomość,nieświadomość...

04 V 2014   10:21:41

Podświadomość to błędne tłumaczenie Freuda, więc z niego nie korzystam.

04 V 2014   12:23:07

Nie ma to jak spróbować przepchnąć własne poglądy poprzez próbę podważenia autorytetu recenzującego prezentując wiedzę ogólną i próbując udowodnić, że autor nie wiedział co ma na myśli. Argumenty ad personam zwykle świadczą o braku argumentów merytorycznych.
Bo tak, miałam na myśli osiemnastowieczne oświetlenie świecami. Tak, wiem jak wyglądał teatr w osiemnastym wieku, wiem o tym chyba więcej niż chciałabym wiedzieć. Nie muszę udowadniać, że efekty świetlne na starannie przygotowanej scenie robiły wrażenie, każdy może to wygooglować lub przyjść na wykład. Jakkolwiek porównanie może się wydawać przesadzone (podobnie jak "był wolny jak ślimak!"), to dla znających temat będzie raczej zabawne lub złośliwe niż nietrafione.
Tak, celowo używam słowa "podświadomość", w psychologii używa się go zamiennie z "nieświadomością" bo to drugie jest bliższe znaczeniowo niemieckiemu "Unbewussten" ale wprowadza niepotrzebną konfuzję. "Podświadomość" się w języku kulturowym obroniła i zadomowiła, a ja nie jestem purystą.

Udowodniliśmy już, że każdy po studiach lub umie korzystać z wikipedii, tak? To dobrze. Z resztą wypowiedzi nie dyskutuję bo to spór o preferencje, a mnie nie brak lepszych rozrywek.

PS: Oczywiście, że Tesla miał akcent amerykański a nie brytyjski! Lapsus, niedopatrzenie, moja wina, przyznaję.

04 V 2014   13:57:05

Odnoszę się właściwie wyłącznie do tekstu, więc nie wiem, gdzie widzisz argumenty ad personam (co najwyżej drobne złośliwości).

Oświetlenie, porównanie jest nieuzasadnione, gdyż w przypadku "Lodu" światło jest znaczące i jego funkcją nie jest jedynie zapewnienie dobrej widoczności.

Właściwie nie chodzi mi o takie czy inne tłumaczenie pojęcia, co pociągnięcie tematu. O co chodzi z "oddziaływaniem na podświadomość"?

Uniknęłaś odpowiedzi o przesłanie "Lodu", więc zadaję je ponownie. Narzekasz na spłycenie, zupełnie nie podpierając tego zestawieniem treści (nie mam na myśli fabuły) książki z przedstawieniem. Tu nie chodzi o preferencje, a o warstwę filozoficzną, która nie została przez Ciebie ruszona, a ma wpływ na formę spektaklu.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fot. za zygmunthubner.pl

Ulisses: Everyman, czyli rzecz o inscenizacji Zygmunta Hübnera
Paweł Kozłowski

30 VIII 2015

„Ulisses”, monumentalna powieść Jamesa Joyce’a, w 1970 roku została wyreżyserowana przez Zygmunta Hübnera i wystawiona na deskach gdańskiego Teatru Wybrzeże.

więcej »

O monologach romantyków
Miłosz Cybowski

13 IV 2014

Jak dowodzą „Towiańczycy. Królowie chmur” Jolanty Janiczak, na temat polskiego romantyzmu, polskich wieszczów i ich życia można powiedzieć bardzo dużo. Szkoda tylko, że wystawiony na deskach Teatru Starego w Krakowie spektakl w reżyserii Wiktora Rubina wygląda raczej jak nieskoordynowany monolog.

więcej »

Zajrzeć za fasadę
Magdalena Wąsowicz

3 III 2012

„Jekyll i Hyde” to musical, który może zaskoczyć niejednego widza. Ci, którzy wciąż kojarzą musicale przed wszystkim z łatwymi w odbiorze komediami, będą bez wątpienia zdziwieni spektaklem wystawianym przez Teatr Rozrywki w Chorzowie. Akcja rozgrywa się bowiem w niepokojących, ciemnych uliczkach Londynu. Bohaterowie nieustannie lawirują pomiędzy salonami angielskiej arystokracji, burdelami i domem wariatów, a dominujący temat to hipokryzja i zło kryjące się na dnie ludzkich dusz.

więcej »

Polecamy

Zobacz też

Inne recenzje

Przeczytaj to jeszcze raz: My nie marzniemy
— Anna Nieznaj

Esensja czyta: III kwartał 2008
— Michał Foerster, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Daniel Markiewicz, Paweł Sasko, Konrad Wągrowski, Marcin T. P. Łuczyński

Się czyta
— Michał Foerster

Tegoż twórcy

O tym, czego nie boi się Dukaj
— Mieszko B. Wandowicz

Człowiek przeżywający
— Joanna Kapica-Curzytek

Przeczytaj to jeszcze raz: Dryf
— Beatrycze Nowicka

Nanomagia i chłopięce marzenia
— Beatrycze Nowicka

Wieczność porasta rdzą
— Justyna Lech

Człowiek przekraczający
— Daniel Markiewicz

Esensja czyta: Luty-marzec 2010
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Daniel Markiewicz, Marcin Mroziuk

Esensja czyta: Grudzień 2009
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Marcin T.P. Łuczyński, Daniel Markiewicz, Beatrycze Nowicka, Monika Twardowska-Wągrowska, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Esensja czyta: Październik-listopad 2009
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Marcin T.P. Łuczyński, Joanna Słupek, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski, Krzysztof Wójcikiewicz

Z Pozycjonistami na Bubeków i Członków!
— Konrad Wągrowski

Wkrótce

zobacz na mapie »

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.