Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Gry

Magazyn CCXXXVI

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks DriveThruRPG.com Skapiec.pl

Nowości

growe

więcej »

Zapowiedzi

growe

więcej »

Herbatnik: To co zwie się piractwem...

Ignacy Trzewiczek
Wiecie, że na rynku gier komputerowych nazywa się to piractwem? Mówię im. I, że to właśnie jest powód, dla którego rynek gier fabularnych nigdy nie stanie na nogi? Że jest cała rzesza graczy, którzy nie wspierają swoich ulubionych autorów lub gier, bo żal im wydać kasę na podręcznik i wolą przeczytać egzemplarz Mistrza Gry?

Ignacy Trzewiczek

Herbatnik: To co zwie się piractwem...

Wiecie, że na rynku gier komputerowych nazywa się to piractwem? Mówię im. I, że to właśnie jest powód, dla którego rynek gier fabularnych nigdy nie stanie na nogi? Że jest cała rzesza graczy, którzy nie wspierają swoich ulubionych autorów lub gier, bo żal im wydać kasę na podręcznik i wolą przeczytać egzemplarz Mistrza Gry?
zisiejszy odcinek Herbatnika pozwolę sobie zacząć od fragmentu jednego z artykułów Johna Wicka, tego od „Legendy Pięciu Kręgów”. Tak - i od „7th Sea”.
Historia ma miejsce na ubiegłorocznym Gen-Conie, największej w Stanach Zjednoczonych imprezie poświęconej grom. John ma stoisko, na którym sprzedaje swoje najnowsze dzieło, wydane przez jego własne, małe wydawnictwo, Orkworld. (Wick odszedł z AEG i pracuje teraz na własną rękę). W pewnym momencie do jego stoiska podchodzi grupa fanów L5K, koszulki, plakietki, wszystko o tym świadczy, że są wielkimi miłośnikami tej gry.
Posłuchajcie, co się wydarzyło:

„Szybkim krokiem podchodzą do stoiska. Znam trzech z nich. Podajemy sobie ręce. Pytają, co u mnie. Mówią, że Legenda nie jest już tą samą grą, odkąd odszedłem.
W końcu pytają: A więc to jest Orkworld?
Chcę pokazać im podręcznik, lecz widzę, że jeden z nich wyciąga portfel. Kupuję, mówi.
Świetnie, ktoś jeszcze? pytam.
Nie, mówi jeden z nich, On jest naszym Mistrzem Gry. Da nam poczytać swój podręcznik.

There is no spoon.

Wiecie, że na rynku gier komputerowych nazywa się to piractwem? Mówię im. I, że to właśnie jest powód, dla którego rynek gier fabularnych nigdy nie stanie na nogi? Że jest cała rzesza graczy, którzy nie wspierają swoich ulubionych autorów lub gier, bo żal im wydać kasę na podręcznik i wolą przeczytać egzemplarz Mistrza Gry?
Patrzą na mnie wystraszeni. Wściekam się.
Czy fani komiksów tak postępują? Nie. Nie pożyczają komiksów od swych przyjaciół, idą do sklepu i kupują albumy swoich ulubionych autorów wspierając wydawcę. Czy tak postępują fani muzyki? Nie. Kupują każdy album, każdy singiel swojego ulubionego zespołu. A nawet ci, którzy pożyczają płyty, w końcu kupują je, gdy uznają, że są dobre. A gracze? Do diabła, nie! Są piekielnie szczęśliwi, gdy ich MG kupi podręcznik i będą mogli go przeczytać.
Niektórzy z nich unikają mojego wzroku, patrzą w podłogę.
Prawdopodobnie sprzedam w sumie 3000 sztuk Orkworldu. Można założyć, że przynajmniej połowa z kupujących to MG. To oznacza, że 1500 z nich ma grupę minimum czterech graczy. A to oznacza 6000 graczy, którzy nie kupią tego podręcznika, tylko pożyczą od MG. To 6000 książek, które mógłbym sprzedać, 22$ za sztukę. Mógłbym mieć w kieszeni dodatkowe 132000 baksów. Ale nie! Sprzedam 3000 sztuk, cudem pokryję koszty produkcji i już nigdy więcej nie napiszę i nie wydam kolejnej gry, bo nie ma [cenzura] pieniędzy na rynku RPG. Bo gracze są biedni!
Patrzą na mnie, jakbym właśnie wsadził kulę prosto w głowę Kogoś Ważnego.
Już mam ich przepraszać, kiedy z tłumu, który wokół się zgromadził wychodzi jakiś facet i podchodzi do stoiska. Wyciąga 25 baksów na stół: Nie wiem coś ty za jeden, w życiu nie słyszałem o twojej grze, ale masz [cenzura] rację.
Bierze podręcznik i odchodzi.
Spoglądam na fanów L5K. Oni patrzą na mnie. Wybuchamy śmiechem.”

Tyle Wick.
Polscy gracze też są biedni.
Nie przepadają za kupowaniem oryginalnych podręczników. Oryginalne podręczniki służą do tego, by skrytykować polskie wydanie, by przejechać się po wydawcy, a następnie…
…skserować rzecz od kumpla lub na konwencie. W dupie mają twarde oprawy. Wspaniałe grafiki. Kolorowe wkładki.
Dwa razy w tygodniu jestem w gliwickim klubie Nizioł. Moi przyjaciele czytają tylko ksera. Grają tylko na kserach. Jedyne oryginalne podstawki w klubie, to moje podręczniki.
Dlaczego nie kupujecie oryginałów, pytam. Są wielkimi fanami L5K. Olbrzymimi. Oszaleli na punkcie tej gry.
Czy kupili podręcznik? Nie, nie ma na co liczyć.
Dlaczego? Raz na jakiś czas nie wytrzymuję i próbuję poruszyć ich serca. Do cholery, dlaczego nie kupisz oryginału. Wyszła właśnie „Droga żurawia”. Co dwa tygodnie grasz Żurawiem, nie czujesz potrzeby kupienia tego podręcznika?!
Jest drogi, pada odpowiedź.
Te słowa działają na mnie jak płachta.
Drogi?! Biorę w ręce pudełko jego kart. Jedno z _wielu_ pudełek.
Ile władowałeś w te zasrane kolorowe kartoniki?
Uśmiecha się.
Nie odpowie. Żaden karciarz się nie przyzna, jak bardzo jest szalony.
Raz na tydzień kupujesz booster, wydajesz kilkanaście zeta na kilka kartoników, z których, jak się po otwarciu okazuje, nie potrzebujesz żadnego. Może jeden. Reszta leci do kosza.
Droga Żurawia jest droga?!
Uśmiecha się. Nie potrafi odpowiedzieć.

W publikowanych co numer w Portalu ankietach zawsze było pytanie: Ile osób czyta Twój egzemplarz.
Cholerni fani mojego magazynu!
Wy, którym żal wydać te dwanaście zeta! Żeby was tak ścisnęło!
Portal mógłby być silnym magazynem. Ja nie musiałbym od dwóch lat pracować przy nim za darmo, a autorzy tekstów i ilustracji dostawaliby za swą pracę sumy godne, a nie przyprawiające o pusty śmiech.
Za każdym razem, kiedy spoglądam w feralne miejsce na ankiecie, miotam przekleństwami.
Jeden Portal to cztery osoby. Czasem pięć osób.
Raz było nawet dwanaście. A żeby was, całą dwunastkę skręciło.

Moi drodzy.
Ten tekst nie powstał po to, by was obrazić. By was zniechęcić do Trzewika.
Zrozumcie - od tego, czy kupujecie dany produkt, zależy nasza kondycja. Pieniądze, które wydajecie w sklepie nie trafiają do anonimowych osób. Ta kasa trafi do waszych ulubionych autorów. Zapewni im godny byt. Sprawi, że będą mogli stworzyć coś nowego, równie wspaniałego.

Wiecie co robi Hubert Czajkowski i dlaczego nie pracuje już dla MiM? Pracuje w Agencji Reklamowej. Z rysowania dla erpegowców nie można wyżyć.
Wiecie co robi Michał Oracz? Właśnie zaczął pracować w wydawnictwie wydającym „coś tam”. Z pracy w Portalu nie można utrzymać rodziny, nawet jeśli jest się z-cą RedNacza.
Wiecie co robi Artur Marciniak? Pomyślcie.
Tomasz Oracz? Marcin Mortka? Adam Wieczorek?

Zostało jeszcze na rynku kilka nazwisk.
Lepiej obudźcie się, nim będzie za późno.
koniec
1 maja 2001

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

W krainie Wojennego Młota: Kwiecień 2024
Miłosz Cybowski

7 V 2024

Jak na miesiąc, w którym „White Dwarf” świętuje swój pięćsetny numer, kwiecień minął bez większych warhammerowych nowości.

więcej »

Magia i Miecz: Z niewielką pomocą zagranicznych publikacji
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

25 IV 2024

Na trzeci numer „Magii i Miecza” trzeba było poczekać zdecydowanie dłużej, niż na drugi, ale warto było. Po raz pierwszy bowiem pojawił się w niej artykuł poświęcony systemowi Warhammer, a także opublikowano pierwszą przygodę z prawdziwego zdarzenia.

więcej »

W krainie Wojennego Młota: Marzec 2024
Miłosz Cybowski

3 IV 2024

Marzec nie przyniósł zbyt wielu nowości ze świata Warhammera – do najważniejszych należy zaliczyć prezentacje kolejnych dwóch armii do The Old World.

więcej »

Polecamy

See you Space Cowboy

W świecie pdf-ów:

See you Space Cowboy
— Miłosz Cybowski

Wyrzuty sumienia kanciarza
— Miłosz Cybowski

Więcej, ciekawiej i za darmo
— Miłosz Cybowski

Starzy Bogowie nie śpią
— Miłosz Cybowski

Typowe miasto
— Miłosz Cybowski

Gnijący las
— Miłosz Cybowski

Roninowie pod zaćmionym słońcem
— Miłosz Cybowski

Księga wiedźmich czarów
— Miłosz Cybowski

Pancerni bez psa
— Miłosz Cybowski

Słudzy Pana Rozkładu
— Miłosz Cybowski

Zobacz też

Tegoż autora

Detektyw: Kryminalna Gra Planszowa - wywiad z autorem
— Agata Hanak, Ignacy Trzewiczek

Oświadczenie
— Ignacy Trzewiczek

Herbatnik
— Ignacy Trzewiczek

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.