Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Neil Gaiman, Richard Isanove, Andy Kubert
‹1602 #1›

1602 #1
EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Tytuł1602 #1
Tytuł oryginalny1602
Scenariusz
Data wydaniasierpień 2004
RysunkiAndy Kubert, Richard Isanove
Wydawca Egmont
Cykl1602
ISBN-1083-237-9127-9
Format170×260
Cena14,90
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

Superbohaterowie w wehikule czasu
[Neil Gaiman, Richard Isanove, Andy Kubert „1602 #1” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Neil Gaiman osiągnął w komiksowym światku pozycję, która zapewnia mu status gwiazdy. Dlatego każdy kolejny jego projekt traktowany jest z uwagą. Nie inaczej jest w przypadku pierwszego tomu nowej serii Gaimana – „1602”, który pozostawia po sobie bardzo dobre wrażenie.

Sebastian Chosiński

Superbohaterowie w wehikule czasu
[Neil Gaiman, Richard Isanove, Andy Kubert „1602 #1” - recenzja]

Neil Gaiman osiągnął w komiksowym światku pozycję, która zapewnia mu status gwiazdy. Dlatego każdy kolejny jego projekt traktowany jest z uwagą. Nie inaczej jest w przypadku pierwszego tomu nowej serii Gaimana – „1602”, który pozostawia po sobie bardzo dobre wrażenie.

Neil Gaiman, Richard Isanove, Andy Kubert
‹1602 #1›

1602 #1
EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Tytuł1602 #1
Tytuł oryginalny1602
Scenariusz
Data wydaniasierpień 2004
RysunkiAndy Kubert, Richard Isanove
Wydawca Egmont
Cykl1602
ISBN-1083-237-9127-9
Format170×260
Cena14,90
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Crossovery w świecie komiksów nie są nowym zjawiskiem. Roi się - zwłaszcza ostatnimi czasy - od albumów, w których pojawiają się postacie z innych serii. Czasami są to jedynie „gościnne występy”, niekiedy jednak urastają one do roli pełnoprawnych bohaterów. Gaiman wybrał jeszcze inną opcję – wykorzystał w swoim nowym projekcie rzeszę amerykańskich superbohaterów ze stajni Marvela i przeniósł ich w czasie o czterysta lat wstecz. Nie odbierając im ponadnaturalnych zdolności, rzucił ich w odmęty początków purytańskiego wieku siedemnastego, kiedy nie ucichły jeszcze echa religijnych wojen zapoczątkowanych radykalnymi teologicznymi poglądami Marcina Lutra. Kiedy z jednej strony rodziła się nowa, protestancka moralność, pod wieloma względami surowsza jeszcze od typowego katolickiego wychowania, z drugiej zaś – do kontrofensywy przechodził Kościół, nie wahający się przed ponownym rozpaleniem inkwizycyjnych stosów.
Tytuł komiksu to data – akcja rozgrywa się w roku 1602, krótko przed śmiercią królowej Elżbiety I (niekiedy zwanej także Wielką), córki słynnego króla Wielkiej Brytanii Henryka VIII i jego dwórki, a później również straconej na szafocie drugiej żony, Anny Boleyn. Był to rok zaiste niezwykły. Niespotykane wcześniej anomalie pogodowe – burze, trzęsienia ziemi, powodzie – zdają się zapowiadać rychłe nadejście Apokalipsy. Starzejąca się monarchini jest wielce zaniepokojona takim obrotem spraw. Choć doskonale wie, iż niewiele już jej pozostało czasu, Elżbieta stara się za wszelką cenę wykorzystać go z pożytkiem dla swoich poddanych. Nakazuje więc jednemu ze swoich najbardziej zaufanych ludzi, szefowi wywiadu Jego Królewskiej Mości, sir Nicholasowi Fury’emu, rozwiązać tajemnicę.
Fury jest pierwszym bohaterem, którego doskonale znamy z zupełnie innej roli. Na kolejnych stronach starych znajomych będzie niemal lawinowo przybywać. Szybko przekonamy się, że Gaiman zaludnił siedemnastowieczną Europę większością Marvelowskich superbohaterów. Począwszy od Matta Murdocka (w naszym świecie znanego również jako Daredevil), poprzez Fantastyczną Czwórkę, doktora Bruce’a Bannera (czyli Hulka), Petera Parkera (w komiksie Gaimana występującego jako Parquah, alias Spider-Mana) i innych, aż po X-Menów profesora Charlesa Xaviera. Niektórzy noszą wprawdzie nieco zniekształcone nazwiska, ale rozpoznajemy ich bez większych problemów – po mocach, które oryginalnie zostały im dane.
Aby usprawiedliwić obecność takiej ilości komiksowych herosów w „1602”, Gaiman musiał „wypożyczyć” ze współczesności również któregoś z nader licznych superzłoczyńców. Wybór padł na Victora von Dooma – na co dzień dającego się we znaki ekipie „Fantastic Four”.
Fabuła komiksu, w którą Gaiman wplótł również – od wieków zapładniającą umysły historyków i poszukiwaczy sensacji – tajemnicę nigdy nie odnalezionego skarbu templariuszy, świetnie wpisuje się w polityczne realia epoki. Scenarzysta z dużym znawstwem przedstawił zawirowania ówczesnej Europy, a przede wszystkim niewygasły jeszcze konflikt katolickiej Hiszpanii, popieranej przez papiestwo, z protestancką Anglią, jak również zabiegi króla Szkocji Jakuba Stuarta o odziedziczenie brytyjskiego tronu po bezpotomnej śmierci Elżbiety.
Jednakże komiks w ani jednym miejscu nie zamienia się w drętwy naukowy dyskurs. Zresztą wraz z rozwojem akcji Gaiman odchodzi nieco od historycznych realiów, oddając pole literackiej fikcji. Zabieg, który scenarzysta zastosował, może wydawać się nieco ryzykowny. Trudno bowiem wyobrazić sobie Charlesa Xaviera (w komiksie przedstawionego jako Carolus Javier) w roli nobliwego opiekuna „elitarnej szkoły dla szlachetnie urodzonych”… A jednak, czytając „1602”, wcale nie mamy wrażenia, że są oni postaciami z zupełnie innej epoki. Bezsprzecznie jest to zasługa nieprzeciętnego literackiego talentu Gaimana, który nie tylko stworzył kolejną – nader udaną – wariację z superbohaterami w tle, ale na dodatek potrafił nadać współczesnym herosom zupełnie nowe oblicze.
Komiks jest świetnie napisany – znać rękę prawdziwego mistrza! Rozrzucone przez autora wątki, z upływem czasu zaczynają się zazębiać i po wielu nitkach prowadzić do przysłowiowego kłębka. Na rozwiązanie zagadki przyjdzie nam jednak jeszcze poczekać. Chciałoby się rzec, że na szczęście, bo to oznacza, że będzie ciąg dalszy. Oczekiwanie nań możemy sobie umilać chociażby wyszukiwaniem zawartych w pierwszym albumie licznych smaczków – podtekstów, sugestii, nawiązań do oryginalnych komiksów z lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. I do innych dzieł literackich i komiksowych – chociażby „Imienia róży” Umberto Eco (w mniejszym) bądź „Trzeciego testamentu” (w znacznie szerszym zakresie). Niekiedy nawet nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że gaimanowski Otton von Doom wzorowany był tyleż na postaci doktora Victora Frankensteina, co na Tolkienowskim Sauronie. Nie traktujcie tego jednak jako zarzut. Wręcz przeciwnie – postmodernizm w wydaniu Gaimana jest najwyższej próby.
Na uwagę zasługuje jednak również strona graficzna komiksu. Jest ona wypadkową współczesnych technik z aż nazbyt, by były przypadkowe, widocznymi nawiązaniami do siedemnastowiecznego – a więc także z epoki, w jakiej umieścił Gaiman akcję serii – malarstwa holenderskiego i flamandzkiego (Rembrandta, van der Poela, de Hoocha i innych). Przede wszystkim uwidacznia się to w charakterystycznej kolorystyce (odcienie brązu) oraz grze świateł i cieni. Czasami tylko postaci mogą wydawać się zbyt… kanciaste, co z kolei przywodzi na myśl specyficzny styl Enrico Mariniego. Nie zmienia to jednak w niczym oceny komiksu, który – choć i tematem, i klimatem znacznie różni się od „Sandmana”, najbardziej znanego komiksu Gaimana – to mimo wszystko w niczym mu nie ustępuje.
koniec
29 września 2004

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Urodziny Pająka
Marcin Knyszyński

20 V 2024

Ale dużo czytania będzie w najnowszym albumie z cyklu „The Amazing Spider-Man. Epic Collection”! Jest to tom najbardziej wypełniony materiałami dodatkowymi, podsumowaniami, esejami, wypowiedziami twórców i wspominkami. Okazja jest w końcu nie byle jaka – człowiek-pająk skończył trzydzieści lat! Dokładnie tyle – mamy wszak rok 1992.

więcej »

Film animowany w gratisie
Marcin Osuch

19 V 2024

Czy tom trzynasty serii może być pechowy? Na pewno dla Jona Arbucle’a, pod tym względem niewiele się zmienia.

więcej »

Sześćdziesiąt lat minęło…
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

18 V 2024

„Wasp: Małe światy” to pozycja, po którą powinien sięgnąć każdy fan Marvela znad Wisły. Głównie z pobudek patriotycznych. W większości jest bowiem zilustrowana przez naszego człowieka w Ameryce – Katarzynę Niemczyk, ukrywającą się pod pseudonimem Kasia Nie.

więcej »

Polecamy

Ambasadorka pokoju

Niekoniecznie jasno pisane:

Ambasadorka pokoju
— Marcin Knyszyński

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Maska kryjąca twarz mroku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Sekrety Xaviera
— Andrzej Goryl

Jeszcze raz, ale inaczej
— Andrzej Goryl

Batman metalem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Religijny fanatyk z Kosmosu
— Sebastian Chosiński

DC Comics: Tata w opałach
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Masakra w Tull
— Paweł Ciołkiewicz

Królestwo iluzji
— Paweł Ciołkiewicz

Coś się kończy, coś zaczyna
— Paweł Ciołkiewicz

Gilead ożyje…
— Paweł Ciołkiewicz

Tegoż autora

Jazzowe oblicze noise’u i post-rocka
— Sebastian Chosiński

Kto nie ryzykuje, ten… w spokoju nie żyje
— Sebastian Chosiński

W starym domu nie straszy
— Sebastian Chosiński

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.