Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXVI

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Garth Ennis, Carlos Ezquerra, Steve Pugh
‹Kaznodzieja #6: Dawne dzieje: Święty od Morderców›

Kaznodzieja #6: Dawne dzieje: Święty od morderców
EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDawne dzieje: Święty od Morderców
Tytuł oryginalnySaint of Killers
Scenariusz
Data wydaniawrzesień 2004
RysunkiCarlos Ezquerra, Steve Pugh
PrzekładMaciej Drewnowski
KolorPamela Rambo
Wydawca Egmont
CyklKaznodzieja
Format108 s. 170×260 mm
Cena24,90
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

Mścić się też trzeba umieć
[Garth Ennis, Carlos Ezquerra, Steve Pugh „Kaznodzieja #6: Dawne dzieje: Święty od Morderców” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Pierwsze dwa tomy „Kaznodziei” sporo namieszały na polskim rynku komiksowym. Niestety, kolejne albumy cechowały się już niższym poziomem i fabularną atrakcyjnością. Podseria zatytułowana „Dawne dzieje”, której pierwszy zeszyt – „Święty od Morderców” – ukazał się kilka tygodni temu, miała odświeżyć zmurszałą już nieco konwencję. Zabieg okazał się jednak próbą mało udaną.

Sebastian Chosiński

Mścić się też trzeba umieć
[Garth Ennis, Carlos Ezquerra, Steve Pugh „Kaznodzieja #6: Dawne dzieje: Święty od Morderców” - recenzja]

Pierwsze dwa tomy „Kaznodziei” sporo namieszały na polskim rynku komiksowym. Niestety, kolejne albumy cechowały się już niższym poziomem i fabularną atrakcyjnością. Podseria zatytułowana „Dawne dzieje”, której pierwszy zeszyt – „Święty od Morderców” – ukazał się kilka tygodni temu, miała odświeżyć zmurszałą już nieco konwencję. Zabieg okazał się jednak próbą mało udaną.

Garth Ennis, Carlos Ezquerra, Steve Pugh
‹Kaznodzieja #6: Dawne dzieje: Święty od Morderców›

Kaznodzieja #6: Dawne dzieje: Święty od morderców
EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDawne dzieje: Święty od Morderców
Tytuł oryginalnySaint of Killers
Scenariusz
Data wydaniawrzesień 2004
RysunkiCarlos Ezquerra, Steve Pugh
PrzekładMaciej Drewnowski
KolorPamela Rambo
Wydawca Egmont
CyklKaznodzieja
Format108 s. 170×260 mm
Cena24,90
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Akcja dotychczasowych tomów „Kaznodziei” rozgrywała się w Stanach Zjednoczonych w czasach nam współczesnych. Natomiast „Święty od Morderców”, stanowiący początek podserii opatrzonej tytułem „Dawne dzieje”, mimo że jedynie w formie retrospekcji, przenosi nas jednak o sto lat wcześniej – w świat dziewiętnastowiecznego Dzikiego Zachodu. Tym samym z mocno krwiożerczej historii z pogranicza sensacyjnego thrillera i opowieści grozy, „Kaznodzieja” zmienia się w amalgamat westernu i horroru. Na pozór brzmi to bardzo atrakcyjnie, jednakże w praktyce okazuje się chwytem mało emocjonującym. Garth Ennis, tradycyjnie odpowiedzialny za fabułę, tak bardzo bowiem dał się ponieść konwencji swego ulubionego gatunku filmowego, czyli westernu (co sam zaznacza w dość obszernym wstępie), że zapomniał o wartości nadrzędnej – frapującym scenariuszu.
Wstęp Ennisa daje całkiem dobre wyobrażenie tego, co czeka nas w dalszym ciągu komiksu. Amerykański scenarzysta wymienia w nim swoje filmowe inspiracje, które posłużyły mu do stworzenia kanwy scenariusza „Świętego…”. Wśród wielu przywołanych przez twórcę „Kaznodziei” postaci – zarówno historycznych, jak i współczesnych – padają między innymi nazwiska Johna Forda, Johna Wayne’a, Lee Marvina i Clinta Eastwooda. Zwłaszcza tego ostatniego należy chyba uznać za „ojca chrzestnego” „Dawnych dziejów”, tym bardziej że Ennis w kilku miejscach odwołuje się do jego Oscarowego dzieła „Bez przebaczenia”. W tym kontekście można się więc długo zastanawiać, jak to możliwe, by – mając tak świetne wzory i całą plejadę hollywoodzkich gwiazd do dyspozycji – wysmażyć tak miałką i wtórną historię…
Głównym bohaterem albumu jest – na wzór filmowych dzieł Sergia Leone, a później także wielu innych spaghetti i amerykańskich antywesternów – bezimienny kowboj. Jak mówią o nim inni: „znany zabójca”, „morderca”, „rzeźnik” i „łowca nagród”, mówiąc w skrócie – „sam szatan!”.
Opis ten idealnie pasuje do Williama Munny’ego z lat młodości, kiedy to życie ludzkie nie przedstawiało dlań żadnej wartości. Bohatera „Świętego…” łączy z główną postacią westernu Eastwooda jednak znacznie więcej. Przede wszystkim podobna droga życiowa – najpierw pojawienie się kobiety, która zmienia bezlitosnego awanturnika w przykładnego i kochającego męża, a następnie splot dramatycznych wydarzeń, które prowadzą go, jak przed laty, na drogę zemsty.
Bezimienny mściciel z kart albumu Ennisa bardzo łatwo jednak – zdecydowanie nazbyt łatwo! – porzuca swój wewnętrzny spokój i psychiczną stabilizację, by na powrót przeobrazić się w siejącego strach i grozę potwora. Brakuje mu odrobiny refleksji, zadumy, choćby cienia wątpliwości, które tak wspaniale odegrał Eastwood w roli podstarzałego rewolwerowca. Ennis postawił na przemoc i właśnie nadmiar tej przemocy, zakłócający wewnętrzną równowagę opowieści, stał się przyczyną jego artystycznej porażki.
Całkowicie niezrozumiałe wydają się również głosy zachwytu scenarzysty nad stroną graficzną albumu, za którą w trzech czwartych odpowiedzialny jest debiutujący w „Kaznodziei” Steven Pugh. Jego „staranne rysunki (…) z niezwykłym wdziękiem uchwyciły klimat, o który mi chodziło” – przyznał Ennis we wstępie. Wrażenia czytelnika mogą być jednak zupełnie inne. Postaci są wyjątkowo grubo „ciosane”, a ich – narzucona odgórnie przez autora fabuły – brzydota staje się w wielu miejscach wręcz karykaturalna. Sugerując się stylem graficznym, można nawet odnieść wrażenie, iż adresatem tego albumu są dzieci, co oczywiście stoi w całkowitej sprzeczności z zawartą na obwolucie adnotacją: „tylko dla dorosłych”.
Jest jednak i chwalebny wyjątek, czyli rozdział trzeci opowieści, który – z braku czasu i goniących terminów – zilustrował Carlos Ezquerra (współtwórca legendarnego „Pielgrzyma”). Tutaj jest już czym sycić oko, tym bardziej że Ezquerra – mniej lub bardziej świadomie – nawiązał do estetyki „Pielgrzyma” (chociażby postać głównego bohatera, w nieodłącznym kapeluszu na tle żółtych płomieni). Z kolei inne kadry przywodzą na myśl mroczne opowieści z „Sandmana” (vide partia pokera między diabłem a aniołem śmierci) i „Hellboya” (postać władcy piekła). Nadal świetnie prezentują się okładki poszczególnych rozdziałów autorstwa Glenna Fabry’ego. Gdybyż tak namalowano całego „Kaznodzieję”…!
koniec
15 stycznia 2005

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Galaktyczny syndrom sztokholmski
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

1 VI 2024

Marvel to mistrz rozmieniania się na drobne. Jeśli jakiś pomysł zaskoczył, możemy być pewni, że za chwilę powstanie milion kopiujących go komiksów. Tak właśnie stało się z Mroczną Phoenix, której potęga przez kolejne pokolenia scenarzystów jest uszczuplana. Na przykład w takich historiach jak „Avengers: Wejście Feniksa”.

więcej »

Góra, czyli punkt kulminacyjny
Marcin Osuch

31 V 2024

Makoto Fukamachi, japoński fotograf uczestniczący w wyprawach wysokogórskich, podąża śladami Habu Jojiego, jednego z najwybitniejszych himalaistów z Kraju Kwitnącej Wiśni. Spotykając się z kolejnymi osobami, które miały do czynienia z Jojim, Fukamachi odkrywa przed czytelnikami historię tego tajemniczego człowieka. Tom pierwszy „Szczytu bogów” kończy się, gdy wspinacz wchodzi na arenę międzynarodową.

więcej »

Klasyczny Papa Baranowski
Dagmara Trembicka-Brzozowska

30 V 2024

Niemal trzy dekady – tyle czasu upłynęło między powstaniem pierwszych opowiastek o Szlurpie i Burpie, a ich ostatnią "prawdziwą" iteracją. W 2017 roku zebrano je w albumie „Bezdomne wampiry o zmroku” w Kulturze Gniewu, dwa lata temu wznowiono z kilkoma dodatkowymi planszami i nową okładką.

więcej »

Polecamy

Ambasadorka pokoju

Niekoniecznie jasno pisane:

Ambasadorka pokoju
— Marcin Knyszyński

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Krótko o komiksach: Kwiecień 2003
— Robert Adler, Wojciech Gołąbowski, Tomasz Sidorkiewicz

Krótko o komiksach: Kwiecień 2002
— Artur Długosz, Wojciech Gołąbowski, Tomasz Sidorkiewicz

Krótko o komiksach: Wrzesień 2001
— Artur Długosz, Marcin Herman, Paweł Nurzyński

Tegoż autora

Nad piękną i modrą Odrą
— Sebastian Chosiński

Braterski hołd
— Sebastian Chosiński

Jazzowe oblicze noise’u i post-rocka
— Sebastian Chosiński

Kto nie ryzykuje, ten… w spokoju nie żyje
— Sebastian Chosiński

W starym domu nie straszy
— Sebastian Chosiński

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.