Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXVI

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Garth Ennis, Lewis Larosa
‹Punisher MAX: #1›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPunisher MAX: #1
Scenariusz
Data wydania5 kwietnia 2017
RysunkiLewis Larosa
Wydawca Egmont
CyklPunisher MAX, Punisher
Format288s.
Cena89,99
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

Nie ma kresu zbrodni
[Garth Ennis, Lewis Larosa „Punisher MAX: #1” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Nareszcie! Po latach nieobecności na polski rynek powraca (i to w wielkim stylu) Pogromca. Dzięki wydawnictwu Egmont otrzymaliśmy właśnie eleganckie, zbiorcze wydanie dwunastu pierwszych zeszytów „Punisher vol. 6” ze scenariuszem Gartha Ennisa i rysunkami Lewisa Larosa i Leonardo Fernándeza.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Nie ma kresu zbrodni
[Garth Ennis, Lewis Larosa „Punisher MAX: #1” - recenzja]

Nareszcie! Po latach nieobecności na polski rynek powraca (i to w wielkim stylu) Pogromca. Dzięki wydawnictwu Egmont otrzymaliśmy właśnie eleganckie, zbiorcze wydanie dwunastu pierwszych zeszytów „Punisher vol. 6” ze scenariuszem Gartha Ennisa i rysunkami Lewisa Larosa i Leonardo Fernándeza.

Garth Ennis, Lewis Larosa
‹Punisher MAX: #1›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPunisher MAX: #1
Scenariusz
Data wydania5 kwietnia 2017
RysunkiLewis Larosa
Wydawca Egmont
CyklPunisher MAX, Punisher
Format288s.
Cena89,99
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Był czas, kiedy Punisher miał swój własny miesięcznik i był równie popularny co „Spider-Man” i „Batman”. Niestety kryzys na rynku komiksowym w drugiej połowie lat 90. nie oszczędził i jego. Choć TM-Semic imał się różnych pomysłów by utrzymać tytuł na rynku (na przykład publikował go w czerni i bieli, ale za to ze zwielokrotnioną liczbą stron), musieliśmy na długie lata pożegnać Franka Castle′a. W międzyczasie co prawda otrzymaliśmy jego przygody autorstwa Gartha Enisa i Steve′a Dillona „Wita ponownie, Frank” i zbiorcze wydanie pierwszych zeszytów, w których się pojawił w zbiorze „Essential” ale jak na dwadzieścia lat, jakie upłynęły od zamknięcia tytułu to niewiele.
Jest szansa, że dzięki inicjatywie Egmontu ta sytuacja ulegnie zmianie. W ramach linii wydawniczej Max Comics otrzymujemy potężną dawkę przygód Punishera, które oryginalnie ukazały się w 2004 roku. To na razie początek, ponieważ już zapowiedziane są dalsze dwa tomy (na sierpień i grudzień). Do wszystkich skrypt napisał Garth Ennis i jest to doskonały wybór, ponieważ to on odpowiada za reinkarnację tej postaci za Oceanem.
Scenarzystę można albo kochać, albo nienawidzić, innej opcji nie ma. Zwolennicy wskażą jego bezkompromisowość, mocne dialogi, krwawe rozwiązania fabularne i niezmiennie ironiczno-krytyczny stosunek do religii. To samo zapewne wymienią przeciwnicy. I słusznie, ponieważ jego komiksów w żadnym razie nie należy polecać dzieciom, ani osobom o słabych nerwach. Uczciwie trzeba jednak przyznać, że obok niewątpliwych arcydzieł, jak „Kaznodzieja”, „Pielgrzym”, czy „Hellblazer”, trafiały mu się ewidentne niewypały („Pro.”, „Hitman / Lobo: Ten głupi wał”, „Thor: Wikingowie”) lub po prostu rzeczy przeciętne („Ghost Rider: Droga ku potępieniu”, „Fury”). Można również zastanawiać się nad tym, czy poza brzydotą, bluźnierstwem i ekstremalną przemocą, jego prace niosą jakieś przesłanie. Osobiście mam co do tego wątpliwości, aczkolwiek nie czynię z tego zarzutu. Garth jest komiksowym odpowiednikiem Quentina Tarantino – wykorzystuje dobrze znane motywy, ale tworzy z nich całkiem nową jakość, podnosząc pulpę do rangi sztuki.
Tak jest z „Punisherami” jego autorstwa. Oczywiście ze względu na to, że jednak tytuł ten należy do marvelowskiego mainstreamu, nie jedzie po bandzie jak we wspomnianym „Kaznodziei” (rezygnuje na przykład z treści antyreligijnych), ale i tak mamy do czynienia z dziełem ekstremalnym. Na pierwszy tom składają się dwie dłuższe historie (każda po sześć zeszytów), przedstawiające Pogromcę nie jako bohatera, a opętanego manią zabijania psychopatę. Obie są bardzo brutalne i bliżej im do konwencji thrillera, niż akcyjniaka, ale poza tym różni je wszystko.
Otwierająca zbiór „Od początku” to chyba najmroczniejsza historia o Punisherze, jaką kiedykolwiek dane mi było przeczytać. Frank Castle zostaje wystawiony przez swojego dawnego współpracownika – Micro agencji rządowej, która ma zamiar pozyskać go jako agenta, by wspólnie pacyfikować członków Al-Kaidy na Bliskim Wschodzie. Jak się jednak okazuje złapanie Punishera to jedno, a przekonanie go do współpracy to zupełnie inna sprawa. Garth Ennis wyolbrzymia w tej opowieści wszystkie negatywne cechy naszego (anty)bohatera, dla którego zbijanie stało się celem samo w sobie i nie ma już nic wspólnego z zemstą za śmierć rodziny, czy wymierzaniem sprawiedliwości. Mamy tu również głos w sprawie interwencji w Iraku i nie jest on zgodny z obowiązującą natenczas polityką administracji prezydenta George′a W. Busha. Dlatego, choć w „Od początku” pojawia się tyle ofiar, że nawet nie jesteśmy w stanie ich policzyć, jest to pozycja ze wszech miar pacyfistyczna i antywojenna.
Jednak komiks ten nie robiłby tak piorunującego wrażenia, gdyby nie rewelacyjne, utrzymane w ciemnej tonacji, brudne rysunki Lewisa Larosa. Zwłaszcza sceny z sali przesłuchań robią piorunujące wrażenie, za sprawą dużej ilości kresek i grubych warstw tuszu. Dzięki temu ma się wrażenie, że postacie są niemal zrośnięte z otaczającą ich ciemności. Co najwyżej można się przyczepić tego, że Castle ma więcej zmarszczek niż Clint Eastwood.
Gdybym miał przydzielać ekstrakt tylko za pierwsze sześć zeszytów, poważnie zastanawiałbym się nad maksymalną punktacją. Sytuację komplikuje druga część tomu „Mała Irlandia”. Jest to rasowy Ennis, ale już nie tak genialny. Sama historia również należy do bardziej stereotypowych. Tym razem Pogromca, po tym, jak cudem uniknął śmierci w zamachu bombowym, bierze na cel zwaśnione gangi Irlandczyków działające w Hell′s Kitchen, które marzą o potędze, jaką mieli dawni przestępcy działający na tym terenie. Ennis pokazuje tu jedną ze swoich sztandarowych umiejętności, a mianowicie kreowanie mięsistych, charakterystycznych postaci drugoplanowych. Ponieważ jest ich sporo, spychają Punishera na bok i bardziej niż jego perypetie, interesujące są poczynania Irlandczyków.
Myślę, że idealnie w tej historii odnalazłby się ze swoimi prostymi rysunkami Steve Dillon. Zamiast niego mamy za to Leonardo Fernándeza, którego kreskę cechuje większa szczegółowość, ale jednocześnie jest mniej charakterystyczna. Ot, kawał dobrej roboty, ale bez ekscytacji.
A skoro przy rysunkach jesteśmy, to na deser możemy podziwiać oryginalne okładki zeszytów autorstwa Tima Bradstreeta. Choć tak po prawdzie niewiele mówią o zawartości komiksów, to jednak idealnie wprowadzają w klimat i cieszą oko fotorealizmem. Niektóre z nich spokojnie mogłyby zawisnąć jako ozdoba niejednej galerii (polecam zwłaszcza te do odcinków 2, 7, 9 i 11).
Jak już wspomniałem rozdźwięk między dwoma historiami jest dość znaczny i nie pozwala mi wystawić maksymalnej oceny. Nie zmienia to faktu, że „Punisher” pod kierownictwem Gartha Ennisa to kawał świetnej, męskiej lektury. Może nie do końca mamy tu do czynienia z Pogromcą, jakiego wykreowały zeszyty wydawane przez TM-Semic, ale, jak zaznaczono na tylnej stronie okładki, czasy się zmieniły. Ja w każdym razie kupuję tę metamorfozę w całości i z niecierpliwością czekam na dalsze tomy.
koniec
25 maja 2017

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Zabić… cóż może być prostszego?!
Sebastian Chosiński

3 VI 2024

O Karolu Kocie krążyły w stolicy Małopolski legendy. Wiersz o nim napisał Marcin Świetlicki. Inspirowany jego postacią film nakręcił Marcin Koszałka, a książki napisali Przemysław Semczuk i Andrzej Gawliński. Teraz „Wampir z Krakowa” trafił na karty komiksu. Co nie zaskakuje, bo przecież jest postacią, która idealnie pasuje do horroru. A do tego właśnie gatunku literackiego przynależy „Spółdzielnia” – trzynasty zeszyt z serii „Wydział 7”.

więcej »

Normanie, powtarzasz się
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

2 VI 2024

„Zielony Goblin powraca” to oryginalnie 850 numer „Amazing Spider-Man”. U nas wszedł w skład dziesiątego tomu serii ukazującej się w ramach linii Marvel Fresh.

więcej »

Galaktyczny syndrom sztokholmski
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

1 VI 2024

Marvel to mistrz rozmieniania się na drobne. Jeśli jakiś pomysł zaskoczył, możemy być pewni, że za chwilę powstanie milion kopiujących go komiksów. Tak właśnie stało się z Mroczną Phoenix, której potęga przez kolejne pokolenia scenarzystów jest uszczuplana. Na przykład w takich historiach jak „Avengers: Wejście Feniksa”.

więcej »

Polecamy

Ambasadorka pokoju

Niekoniecznie jasno pisane:

Ambasadorka pokoju
— Marcin Knyszyński

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Inne recenzje

Staruszek Frank
— Marcin Knyszyński

Tegoż twórcy

Po drugiej stronie lustra
— Marcin Knyszyński

Nawet maszyna do zabijania chce pokoju
— Paweł Olejniczak

Wieczny Punisher
— Andrzej Goryl

Max nierówny komiks
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Staroświeckie postapo
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż autora

Normanie, powtarzasz się
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Galaktyczny syndrom sztokholmski
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Niech żyje król!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Sześćdziesiąt lat minęło…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Napoleon i jego cień
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Maska kryjąca twarz mroku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Włoski Kurosawa
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Palec z artretyzmem na cynglu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.