Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXVI

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Stéphane Bervas, Sylvain Cordurié
‹Sherlock Holmes Society #1: Przygoda w Keelodge›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSherlock Holmes Society #1: Przygoda w Keelodge
Scenariusz
Data wydania10 kwietnia 2019
RysunkiStéphane Bervas
Wydawca Egmont
CyklSherlock Holmes Society, Sherlock Holmes
ISBN9788328135970
Format56s. 21.6x28.5cm
Cena34,99
Gatunekkryminał
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Powrót do życia, a zaraz potem…
[Stéphane Bervas, Sylvain Cordurié „Sherlock Holmes Society #1: Przygoda w Keelodge” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Po pięciu dylogiach poświęconych słynnemu detektywowi z londyńskiej ulicy Baker Street Sylvain Cordurié postanowił stworzyć wreszcie historię o znacznie większym rozmachu fabularnym. Tak narodził się sześcioksiąg „Sherlock Holmes Society”, w którym – a przynajmniej w jego pierwszej części – naprzeciwko Holmesa stają przeciwnicy będący ostatnimi czasy jednymi z najpopularniejszych elementów składowych popkultury.

Sebastian Chosiński

Powrót do życia, a zaraz potem…
[Stéphane Bervas, Sylvain Cordurié „Sherlock Holmes Society #1: Przygoda w Keelodge” - recenzja]

Po pięciu dylogiach poświęconych słynnemu detektywowi z londyńskiej ulicy Baker Street Sylvain Cordurié postanowił stworzyć wreszcie historię o znacznie większym rozmachu fabularnym. Tak narodził się sześcioksiąg „Sherlock Holmes Society”, w którym – a przynajmniej w jego pierwszej części – naprzeciwko Holmesa stają przeciwnicy będący ostatnimi czasy jednymi z najpopularniejszych elementów składowych popkultury.

Stéphane Bervas, Sylvain Cordurié
‹Sherlock Holmes Society #1: Przygoda w Keelodge›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSherlock Holmes Society #1: Przygoda w Keelodge
Scenariusz
Data wydania10 kwietnia 2019
RysunkiStéphane Bervas
Wydawca Egmont
CyklSherlock Holmes Society, Sherlock Holmes
ISBN9788328135970
Format56s. 21.6x28.5cm
Cena34,99
Gatunekkryminał
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Najpierw było pięć dylogii – nazwijmy je dla ułatwienia – „głównego nurtu” („Wampiry Londynu”, „Necronomicon”, „Crime Alleys”, „Podróżnicy w czasie” i dotąd jeszcze niewydane w Polsce „Kroniki Moriarty’ego”) oraz jedna dylogia poboczna („Mandragora”). Scenarzystą wszystkich – łącznie dwunastu – albumów był Francuz Sylvain Cordurié, a za stronę wizualną odpowiadała czterech artystów: Serb Vladimir Krstić (sześć tomów) oraz trzech Włochów Alessandro Nespolino, Marco Santucci i Andrea Fattori (po dwa). Chronologicznie całość zamknęła druga odsłona „Podróżników…”, rozgrywająca się zimą 1894 roku. Wtedy też mogło się wydawać, że po zdradzeniu czytelnikom największego sekretu Sherlocka Holmesa, Cordurié zwinie swój kramik stojący na ulicy Baker Street w Londynie i więcej do tematu nie wróci. Nic z tego jednak! Dodam (z całkowitym przekonaniem): Na szczęście.
Jeszcze w tym samym roku, w którym francuski scenarzysta dopinał „Fugit irreparabile tempus”, zaplanował kontynuację. Tym razem miała to być historia pomyślana z większym rozmachem, która ostatecznie wyewoluowała w sześcioczęściową serię „Sherlock Holmes Society” (2015-2018). Co ciekawe, zapewne chcąc wpłynąć na uatrakcyjnienie kolejnych odcinków, Cordurié zaprosił do współpracy sześciu różnych ilustratorów (w tym dwóch, z którymi pracował już wcześniej przy tym projekcie). Tom pierwszy – „Sprawę w Keelodge” – narysował „debiutant”, rok Sylvaina, Stéphane Bervas. Słowo debiutant wziąłem w cudzysłów, ale rzeczywiście dokonania Bervasa do tamtej pory raczej nie rzucały na kolana. Miał na koncie zaledwie dwa albumy futurystycznej opowieści „2021” (2012-2013) Stéphane’a Betbedera; parę miesięcy później ukazał się natomiast szósty tom cyklu fantasy „Oracle” (2015), w którym maczał palce do spółki z Cordurié, a w 2017 roku trzecia odsłona „Zombies Néchronologies” autorstwa Oliviera Peru.
Czy zatem Sylvain coś ryzykował, oddając rozpoczęcie swojego nowego cyklu w ręce tak niedoświadczonego artysty? Nawet jeśli tak – to ryzyko się opłaciło. Z powierzonego zadania Bervas wywiązał się doskonale. Choć na pewno trochę czasu zabrało przyzwyczajenie się do nieco – z naciskiem na „nieco” – inaczej narysowanej postaci (i facjaty) Holmesa. Akcja „Sprawy w Keelodge” zaczyna się w lipcu 1894 roku, parę miesięcy po ogromnych zawirowaniach opisanych w „Podróżnikach…”. Holmes wrócił do swojej prawdziwej tożsamości, ponownie zamieszkał na Baker Street 221B (pod opieką pani Hudson) i odnowił relacje z doktorem Johnem Watsonem, który właśnie pomaga mu złapać – na polecenie inspektora Lestrade’a ze Scotland Yardu – Kubę Rozpruwacza. Ten wątek Cordurié traktuje jednak tylko jako introdukcję, nie rozwija go (choć na pewno byłby bardzo interesujący). Bo nie mniej ważne rzeczy zaczną dziać się za chwilę. Gdy detektyw szykuje się – w towarzystwie swego przyjaciela – na spotkanie z czeskim konsulem, odwiedza go jego starszy brat Mycroft, od jakiegoś czasu pracujący dla królowej Wiktorii. A taka wizyta nie wróży nic dobrego.
Mimo oporów Sherlocka (który lubi dopełniać obietnic i ma wyrzuty z powodu „odwołania” spotkania z dyplomatą obcego kraju), udaje się on – w ważnej sprawie państwowej (inną zresztą Mycroft nie zawracałby mu głowy) – do Irlandii Północnej. Do miasteczka Keelodge, w którym zaszły niecodzienne wydarzenia. Badała je znana epidemiolożka, a niegdyś bliska przyjaciółka Watsona, doktor Rebecca Jones. Badała i… najprawdopodobniej padła ich ofiarą. W każdym razie sprawa stała się na tyle poważna, że uzasadnione było sprowadzenie na miejsce słynnego detektywa. Holmes i Watson szybko przekonują się, że Mycroft nie przesadza. Że to, co stało się z mieszkańcami Keelodge zagraża całemu Zjednoczonemu Królestwu. A może i nawet światu. Nic więc dziwnego, że ryzykując życiem obaj decydują się podążyć śladem doktor Jones i wyjaśnić sprawę. Tyle że to, co dane im będzie zobaczyć, zdecydowanie przerasta wyobraźnię (choć, nie ukrywajmy, Cordurié zadbał przecież o to, by Sherlock widział już wcześniej rzeczy najpotworniejsze). A najgorsze, jak się zdaje, dopiero przed nimi. Czytaj: w kolejnych odsłonach serii.
Francuski scenarzysta w swoich komiksach o Holmesie chętnie sięga po inspiracje dziełami innych twórców – pisarzy czy filmowców. Pod tym względem jest prawdziwym postmodernistą. Cokolwiek może mu się przydać do podbicia napięcia w fabule, wykorzystuje to. Tym razem padło na – nie, to nie żadna szczególnie chroniona tajemnica – nieumarłych, „żywe trupy” czy, jeśli wolicie, zombie. Bo też znacznie istotniejsze od tego, że się pojawiły, jest to, dlaczego tak się stało i kto (lub co) za całe to zdarzenie odpowiada. Sherlock wydaje się najwłaściwszą osobą do rozgryzienia tej zagadki – tu na pewno Mycroft się nie myli. Rysunki Bervasa są – odpowiednio do tematu – niepokojące. Choć mrokiem na pewno nie przebijają ani „Wampirów Londynu”, ani „Necronomiconu”. Głównie dlatego, że akcja rozgrywa się w ciągu dnia. Grafik nadrabia jednak czym innym, a możliwości, biorąc pod uwagę przeciwnika, z jakim mierzy się tym razem Holmes, na pewno mu nie brakuje. Jak na otwarcie nowej serii, „Sprawa w Keelodge” prezentuje się znakomicie. Oby dalej było tak samo dobrze!
koniec
27 maja 2019

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Normanie, powtarzasz się
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

2 VI 2024

„Zielony Goblin powraca” to oryginalnie 850 numer „Amazing Spider-Man”. U nas wszedł w skład dziesiątego tomu serii ukazującej się w ramach linii Marvel Fresh.

więcej »

Galaktyczny syndrom sztokholmski
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

1 VI 2024

Marvel to mistrz rozmieniania się na drobne. Jeśli jakiś pomysł zaskoczył, możemy być pewni, że za chwilę powstanie milion kopiujących go komiksów. Tak właśnie stało się z Mroczną Phoenix, której potęga przez kolejne pokolenia scenarzystów jest uszczuplana. Na przykład w takich historiach jak „Avengers: Wejście Feniksa”.

więcej »

Góra, czyli punkt kulminacyjny
Marcin Osuch

31 V 2024

Makoto Fukamachi, japoński fotograf uczestniczący w wyprawach wysokogórskich, podąża śladami Habu Jojiego, jednego z najwybitniejszych himalaistów z Kraju Kwitnącej Wiśni. Spotykając się z kolejnymi osobami, które miały do czynienia z Jojim, Fukamachi odkrywa przed czytelnikami historię tego tajemniczego człowieka. Tom pierwszy „Szczytu bogów” kończy się, gdy wspinacz wchodzi na arenę międzynarodową.

więcej »

Polecamy

Ambasadorka pokoju

Niekoniecznie jasno pisane:

Ambasadorka pokoju
— Marcin Knyszyński

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Hodowla Zła w centrum Londynu
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

Nad piękną i modrą Odrą
— Sebastian Chosiński

Braterski hołd
— Sebastian Chosiński

Jazzowe oblicze noise’u i post-rocka
— Sebastian Chosiński

Kto nie ryzykuje, ten… w spokoju nie żyje
— Sebastian Chosiński

W starym domu nie straszy
— Sebastian Chosiński

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.