Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXVI

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Clarence Weatherspoon
‹Josephine #1: Tchnienie Czarnego Lądu #1›

Josephine: Tchnienie Czarnego Lądu #1
EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTchnienie Czarnego Lądu #1
Scenariusz
Data wydaniagrudzień 2003
RysunkiClarence Weatherspoon
KolorMaciej ‘Ivan’ Iwanicki
Wydawca Mandragora
CyklJosephine
ISBN-1083-89036-67-3
FormatB5
Cena9,90
Gatunekgroza / horror, kryminał, przygodowy
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Josephine: Tchnienie Czarnego Lądu #1 str. 1.

A na imię ma Josephine
[Clarence Weatherspoon „Josephine #1: Tchnienie Czarnego Lądu #1” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Josephine #1” to komiks z gatunku, do którego w innych krajach zalicza się większość tytułów, zaś u nas bardzo nieliczne. Ten jest przypadkiem szczególnym, bo nie dość, że interesujący, to jeszcze dobrze narysowany. Polski komiks przygodowy.

Artur Długosz

A na imię ma Josephine
[Clarence Weatherspoon „Josephine #1: Tchnienie Czarnego Lądu #1” - recenzja]

„Josephine #1” to komiks z gatunku, do którego w innych krajach zalicza się większość tytułów, zaś u nas bardzo nieliczne. Ten jest przypadkiem szczególnym, bo nie dość, że interesujący, to jeszcze dobrze narysowany. Polski komiks przygodowy.

Clarence Weatherspoon
‹Josephine #1: Tchnienie Czarnego Lądu #1›

Josephine: Tchnienie Czarnego Lądu #1
EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTchnienie Czarnego Lądu #1
Scenariusz
Data wydaniagrudzień 2003
RysunkiClarence Weatherspoon
KolorMaciej ‘Ivan’ Iwanicki
Wydawca Mandragora
CyklJosephine
ISBN-1083-89036-67-3
FormatB5
Cena9,90
Gatunekgroza / horror, kryminał, przygodowy
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Josephine: Tchnienie Czarnego Lądu #1 str. 1.
Zwlekałem z recenzją pierwszego zeszytu „Josephine” zatytułowanego „Tchnienie Czarnego Lądu #1” z dwóch powodów. Chciałem poznać kontynuacje, przekonać się, czy autorowi starczy zapału i umiejętności, oraz zobaczyć, jak zareaguje rynek na porządną przygodową zeszytówkę rysowaną przez Polaka. Mijały miesiące, miesiące zamieniły się w lata, aż wreszcie wydawnictwo zapowiedziało kontynuacje. Jednak w formie dla mnie zaskakującej. Kiedy już ją przeczytałem, stwierdziłem, że warto jednak omówić oba zeszyty oddzielnie.
„Tchnienie Czarnego Lądu #1” to zdecydowanie bardzo ambitny pomysł. Przypomnijmy, że „Josephine” zadebiutowała na łamach „Produktu” i już wtedy czuć było w tym komiksie potencjał na przyzwoitą, rozrywkową historię. Zeszytowe wydanie tylko zaostrzyło mój apetyt, bo oto po latach posuchy trafia się coś „made in Poland”, co nie jest ani koniunkturalną efemerydą, ani formalnym eksperymentem, ani też – co bardzo istotne – ambitnym komiksem na poważny temat. „Josephine” to dziecko popkultury, kwintesencja przeczytanych przez autorów książek i komiksów, obejrzanych filmów, przegranych gier. Można wyliczać tu inspiracje i odniesienia, zamierzone i nie przez autora, ale bynajmniej nie w tym rzecz. Bo chodzi o komiks, który bez żadnych bagaży opowiada prostą w gruncie rzeczy historię w ciekawy sposób. Takiej czystej radości snucia opowieści w polskim komiksie nie było od dawna. A jeśli już zawęzimy obszar poszukiwań do komiksu przygodowego, to przyjdzie nam prawdopodobnie cofnąć się do lat 80. I to jest największa siła tego zeszytu.
Wydając zeszyt, zadbano o stworzenie odpowiedniego nastroju – kolejny plus. Sam komiks poprzedza trafny, stylizowany wstęp, mający zaintrygować czytelnika sprawą tajemniczego amuletu, którego posiadaczką jest tytułowa Josephine Durmaz. A zaraz potem rozpoczyna się właściwa historia, która każdemu wychowanemu na powieści przygodowej człowiekowi powinna przypaść do gustu. Grupa podróżnych zostaje gdzieś w Afryce świadkiem makabrycznych obrzędów murzyńskich. Pech sprawia, że z obserwatorów stają się uczestnikami wydarzeń. Dochodzi do wymiany ognia i zgodnie z regułą Indiany Jonesa dysponujący bronią białą ulegają posiadaczom broni palnej. Rok później do londyńskiego portu przybija niewielki kuter rybacki „Minotaur” z martwą załogą na pokładzie. Do rozwiązania zagadki zostaje wezwana ze Scotland Yardu Josephine Durmaz. A jest nad czym się głowić. Statek przybił do nadbrzeża w gęstej mgle, oględziny pozwalają stwierdzić, że załoga już wtedy nie żyła, jedno z ciał pełne jest obrzydliwych robaków, a przydzielony konstabl zaczyna gadać od rzeczy. Na dodatek wśród lin i szmat zostaje znaleziona głowa Murzyna.
Biorąc pod uwagę niezwykle cechy amuletu pani Durmaz, można założyć, że dla Scotland Yardu była ona bardzo cennym nabytkiem. Kto wie, może nawet swoją pozycję zawdzięcza głównie dzięki mocom amuletu. Bo cóż może być bardziej przydatnego dla funkcjonariusza tej chwalebnej instytucji tropiącej morderców, jeśli nie możliwość porozumienia się z umysłem ofiary? A to właśnie umożliwia tajemniczy amulet, o którego pochodzeniu nie ma w tym zeszycie żadnych informacji. Jednak w przypadku murzyńskiej głowy moce amuletu zawodzą. Na podstawie listy załogi „Minotaura” udaje się ustalić, że wśród trupów brak jednego mężczyzny. I właśnie poszukiwaniem jego śladów zajmuje się pani Durmaz oraz Thomas Stiller, pies gończy Scotland Yardu. Dodać tu należy, że końcówka zeszytu zapowiada bardzo obiecującą kontynuację, a ostatni kadr wręcz rozpala ciekawość do czerwoności. Kolejny plus – za umiejętność serializowania opowieści.
Zaletą komiksu, podkreślającą zresztą jego nietypowość, jest też kolor. Bo owszem, za 9,90 zł dostajemy 34 plansze kolorowego komiksu, co może jest ceną nieco wygórowaną, ale zdecydowanie akceptowalną. Można tego koloru nie lubić, podobnie zresztą jak i kreski rysownika, ale fakt jest faktem. Nie mam nic przeciwko komiksom czarno-białym, ale kibicuję pokolorowanym, bo nabierają często dodatkowych smaczków. Nie mówiąc już o tym, że to trudna sztuka, pokolorować porządnie komiks. A „Tchnienie Czarnego Lądu #1” dobrze się tu broni. I w takiej postaci wchodzi mi lepiej.
Tak więc rozstawałem się z „Josephine” w nastrojach iście gorących. Z podziwem dla autorów i wydawcy, zaintrygowany historią, wyczekujący niecierpliwie kontynacji. Niestety, moja cierpliwość została wystawiona na ciężką próbę, ale o tym w recenzji „Tchnienie Czarnego Lądu #2”.
koniec
15 grudnia 2005

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Galaktyczny syndrom sztokholmski
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

1 VI 2024

Marvel to mistrz rozmieniania się na drobne. Jeśli jakiś pomysł zaskoczył, możemy być pewni, że za chwilę powstanie milion kopiujących go komiksów. Tak właśnie stało się z Mroczną Phoenix, której potęga przez kolejne pokolenia scenarzystów jest uszczuplana. Na przykład w takich historiach jak „Avengers: Wejście Feniksa”.

więcej »

Góra, czyli punkt kulminacyjny
Marcin Osuch

31 V 2024

Makoto Fukamachi, japoński fotograf uczestniczący w wyprawach wysokogórskich, podąża śladami Habu Jojiego, jednego z najwybitniejszych himalaistów z Kraju Kwitnącej Wiśni. Spotykając się z kolejnymi osobami, które miały do czynienia z Jojim, Fukamachi odkrywa przed czytelnikami historię tego tajemniczego człowieka. Tom pierwszy „Szczytu bogów” kończy się, gdy wspinacz wchodzi na arenę międzynarodową.

więcej »

Klasyczny Papa Baranowski
Dagmara Trembicka-Brzozowska

30 V 2024

Niemal trzy dekady – tyle czasu upłynęło między powstaniem pierwszych opowiastek o Szlurpie i Burpie, a ich ostatnią "prawdziwą" iteracją. W 2017 roku zebrano je w albumie „Bezdomne wampiry o zmroku” w Kulturze Gniewu, dwa lata temu wznowiono z kilkoma dodatkowymi planszami i nową okładką.

więcej »

Polecamy

Ambasadorka pokoju

Niekoniecznie jasno pisane:

Ambasadorka pokoju
— Marcin Knyszyński

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Dokąd jedzie ten tramwaj?
— Artur Długosz

Tegoż autora

Zasłużyć na pamięć
— Artur Długosz

Tylko we dwoje
— Artur Długosz

Dokąd jedzie ten tramwaj?
— Artur Długosz

Cicho sza
— Artur Długosz

Dekoltem i szpadą
— Artur Długosz

Co łączy entropię i plamkę ślepą
— Artur Długosz

Gra Roku 2004
— Artur Długosz

Zabić Hitlera!
— Artur Długosz

Conan, nie Conan?
— Artur Długosz

Zagraj w to jeszcze raz!
— Artur Długosz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.