Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXVI

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Borja Gonzalez
‹The Black Holes›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułThe Black Holes
Scenariusz
Data wydania8 kwietnia 2020
RysunkiBorja Gonzalez
PrzekładIwona Michałowska-Gabrych
Wydawca Non Stop Comics
ISBN978-83-8110-937-6
Format120s. 166x238mm
Cena49,00
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Czas jest konstruktem umysłu
[Borja Gonzalez „The Black Holes” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Śniło mi się, że z jakimiś dziewczynami bez twarzy zakładałam kapelę punkową” – tak można by streścić jeden z wątków „The Black Holes”. Komiks jest oryginalny i mocno oniryczny, a mieszanie się płaszczyzn czasowych jeszcze to wrażenie pogłębia.

Agnieszka ‘Achika’ Szady

Czas jest konstruktem umysłu
[Borja Gonzalez „The Black Holes” - recenzja]

„Śniło mi się, że z jakimiś dziewczynami bez twarzy zakładałam kapelę punkową” – tak można by streścić jeden z wątków „The Black Holes”. Komiks jest oryginalny i mocno oniryczny, a mieszanie się płaszczyzn czasowych jeszcze to wrażenie pogłębia.

Borja Gonzalez
‹The Black Holes›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułThe Black Holes
Scenariusz
Data wydania8 kwietnia 2020
RysunkiBorja Gonzalez
PrzekładIwona Michałowska-Gabrych
Wydawca Non Stop Comics
ISBN978-83-8110-937-6
Format120s. 166x238mm
Cena49,00
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Zacznijmy od tego, że opis na tylnej okładce jest bałamutny. Nic nikogo nie „prześladuje”, opowieść nie wykazuje cech baśni, a już na pewno nie jest „makabryczna”. Chyba, że kogoś przeraża czarny trykot z namalowanym szkieletem. Mamy tutaj dwie przeplatające się opowieści, sprawiające wrażenie snu. Tak jak w snach, tak i tutaj czasem pojawiają się elementy niepasujące do rzeczywistości, a wydarzenia nie mają sensownego początku ani końca. W nocy fruwają motyle i gołębie, lodziarnia przy jakiejś leśnej dróżce czynna jest całodobowo, nastoletnie muzyczki wydają się nie mieć rodzin ani żadnego codziennego życia.
Poczucie nierealności pogłębia warstwa graficzna: postaci są rysowane dość umownie (nie mają twarzy ani dłoni), kolor jest stosowany wybiórczo. Dominuje złamana zieleń, ponieważ większość scen rozgrywa się nocą. Czerwienie i oranże służą do zaakcentowania pewnych szczegółów, takich jak wspominane już motyle albo kot. Stworzenia te przechodzą z jednego planu czasowego na drugi: na przykład na pierwszych stronach panienka z wiktoriańskiej posiadłości spaceruje nocą po lesie i widzi motyla, następnie śledzimy jego lot aż do momentu, kiedy przed okno wfruwa do pokoju nastoletniej wielbicielki punka.
Przeplatanie się czasów jest najciekawszą rzeczą w tym komiksie. Niezły jest też wątek zbuntowanej poetki z 1856 roku, natomiast założycielki kapeli nie mają w ogóle osobowości i trudno jest je od siebie odróżnić. Jedna ma cechę szczególną, mianowicie ciągle się przebiera – za wróżkę, dinozaura, szkielet, ducha i inne postaci – ale nie wiadomo, dlaczego tak robi i z czego to wynika. Mam wrażenie, że jedynym powodem jest to, aby scena jej spotkania z panienką z XIX wieku (tak, nie tylko zwierzęta wpadają tu czasem w dziury czasowe) wyglądała bardziej nastrojowo. Lubująca się w gotyckich klimatach arystokratka sądzi, że spotkała nieboszczyka – gdyby zamiast domniemanego szkieletu zobaczyła dziewczynę w dżinsach albo miniówie, cały klimat by runął. Szkoda tylko, że w polskiej wersji wypowiedzi „nieboszczyka” wyraźnie wskazują na płeć męską (a popełniła to Iwona Michałowska-Gabrych, czyli bardzo doświadczona tłumaczka!).
Dziewiętnastowieczna część opowieści ma dość konkretną fabułę: niezrozumiana przez siostry i matkę poetka buntuje się przeciwko życiu, gdzie jej zadaniem jest złapanie męża. Natomiast nastolatki z roku 2016 snują się po komiksie w te i wewte, nie poświęcając szczególnie dużo czasu muzyce. Niby widzimy ich próby, ale zarazem powiedziane jest, że dziewczęta niespecjalnie potrafią na czymkolwiek grać, zaś słów piosenek, o które ciągle się kłócą, nie poznajemy. We wszystkich recenzjach komiksu jak mantra powtarza się fraza „młodzieńcze marzenia”, jednak czy bohaterki w ogóle je mają? Ani razu nie pada stwierdzenie, że chciałyby gdzieś wystąpić. Sprawiają wrażenie zawieszonych w bezczasowości, a ich wątek składa się z pourywanych, niedopowiedzianych scenek: spotykają się w piwnicy będącej miejscem prób, wymieniają kilka zdań i idą na lody; pływają nocą w jeziorze i idą na lody, robią próbę, oglądają horror, robią próbę, założycielka zespołu znajduje martwego motyla… i tak to się toczy, trochę właśnie jak w snach, które przecież nie muszą mieć spójnej fabuły.
Nie jest to oczywiście żadną wadą, a dla wielu osób może być wręcz zaletą. Ja komiks przeczytałam z przyjemnością, problem w tym, że nie wiem, czy jakoś specjalnie często będę do niego wracać.
koniec
28 kwietnia 2020

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Normanie, powtarzasz się
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

2 VI 2024

„Zielony Goblin powraca” to oryginalnie 850 numer „Amazing Spider-Man”. U nas wszedł w skład dziesiątego tomu serii ukazującej się w ramach linii Marvel Fresh.

więcej »

Galaktyczny syndrom sztokholmski
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

1 VI 2024

Marvel to mistrz rozmieniania się na drobne. Jeśli jakiś pomysł zaskoczył, możemy być pewni, że za chwilę powstanie milion kopiujących go komiksów. Tak właśnie stało się z Mroczną Phoenix, której potęga przez kolejne pokolenia scenarzystów jest uszczuplana. Na przykład w takich historiach jak „Avengers: Wejście Feniksa”.

więcej »

Góra, czyli punkt kulminacyjny
Marcin Osuch

31 V 2024

Makoto Fukamachi, japoński fotograf uczestniczący w wyprawach wysokogórskich, podąża śladami Habu Jojiego, jednego z najwybitniejszych himalaistów z Kraju Kwitnącej Wiśni. Spotykając się z kolejnymi osobami, które miały do czynienia z Jojim, Fukamachi odkrywa przed czytelnikami historię tego tajemniczego człowieka. Tom pierwszy „Szczytu bogów” kończy się, gdy wspinacz wchodzi na arenę międzynarodową.

więcej »

Polecamy

Ambasadorka pokoju

Niekoniecznie jasno pisane:

Ambasadorka pokoju
— Marcin Knyszyński

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Bez twarzy
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż autora

I gwiazdka z nieba nie pomoże, kiedy brak natchnienia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Tajemnica beczki z solą
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Serializacja MCU
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Półelfi łotrzyk w kanale burzowym
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Zwariowane studentki znów atakują
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Transformersy w krainie kucyków?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Płomykówki i gadzinówki
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Jedyna nadzieja w lisiczce?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Ken odkrywa patriarchat, czyli bunt postaci drugoplanowych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.