Trzeci tom serii „Snowpiercer”, publikowanej przez Wydawnictwo Kurc, stanowi bezpośrednią kontynuację zdarzeń opisanych w poprzedniej odsłonie. Śledzimy zatem dalsze losy pasażerów Icebrakera – tak, tak, Snowpiercer jak pamiętamy jest zamknięty wewnątrz tego pociągu. Czy dla ludzkości jest jeszcze jakakolwiek szansa na przetrwanie?
Dla dobra ludzkości
[Jacques Lob, Jean-Marc Rochette „Snowpiercer. Przez wieczny śnieg #3” - recenzja]
Trzeci tom serii „Snowpiercer”, publikowanej przez Wydawnictwo Kurc, stanowi bezpośrednią kontynuację zdarzeń opisanych w poprzedniej odsłonie. Śledzimy zatem dalsze losy pasażerów Icebrakera – tak, tak, Snowpiercer jak pamiętamy jest zamknięty wewnątrz tego pociągu. Czy dla ludzkości jest jeszcze jakakolwiek szansa na przetrwanie?
Jacques Lob, Jean-Marc Rochette
‹Snowpiercer. Przez wieczny śnieg #3›
Puig Vallès – mężczyzna wykonujący w pociągu obowiązki mierniczego – został wysłany z misją namierzenia źródła tajemniczego sygnału. Kiedy radary Icebreakera przechwyciły sygnał pochodzący z drugiej strony oceanu, władze zdecydowały się na pokerową zagrywkę. Na koła założono gąsienice i pociąg wyruszył w trasę przez ocean. Niestety okazało się, że nadzieje na znalezienie innych ludzi były złudne. Sygnał nadawany był automatycznie, a w pobliżu nie odnaleziono oznak życia. Tak zakończył się poprzedni tom. Wydawało się, że to już koniec. Nie ma szans na znalezienie innych ludzi, nie ma szans na ratunek. Kolejna odsłona tej postapokaliptycznej opowieści rozpoczyna się jednak zaskakującym zwrotem akcji. Choć Puig jest załamany i chce wracać do pociągu, dostaje polecenie znalezienie źródła elektryczności. Jeśli bowiem sygnał cały czas jest nadawany, to znaczy, że w pobliżu musi być jakieś zasilanie. Jeśli jest zasilanie, to może jednak są i ludzie.
Osobą, która najbardziej naciska na kontynuację jest Val Kennel, partnerka Puiga. To ona uświadamia mu, że nie ma alternatywy. Powrót do pociągu to wyrok śmierci dla wszystkich. Zatem mierniczy i jego towarzysze kontynuują swoją misję, ale teraz szukają źródła energii zasilającej sprzęt nadający sygnał. Okazuje się, że są na szczycie drapacza chmur i ruszają w dół. Poszukiwania są owocne. Mężczyźni odnajdują ukryty dworzec kolejowy i sprowadzają tam pociąg. Jednak podczas ich nieobecności w Icebrakerze miał miejsce kolejny przewrót polityczny. Teraz rządzi tu w imieniu ludu Laura Lewis, która obwołała się nową prezydent pociągu. Puig, jako ostatni żyjący członek dawnej Rady, zostaje oskarżony i uwięziony. Oczekiwanie na proces się przedłuża. Gdy ledwo żywemu mierniczemu daje się uwolnić z klatki, przekonuje się, że wszyscy pasażerowie pociągu… zniknęli.
Trzeci tom przynosi nie tylko zaskakujące rozwinięcie tej epopei, ale także kolejną zmianę na fotelu scenarzysty. Poprzednią odsłonę napisał Benjamin Legrand, który przejął obowiązki zmarłego Jacquesa Loba. Album „Stacja końcowa”, bo taki tytuł nosi historia zawarta w trzecim tomie, napisał Olivier Bocquet. O ile ciągłość pomiędzy opowieściami Legranda i Loba jest dość umowna, o tyle Bocquet bezpośrednio kontynuuje historię Legranda, potwierdzając, że nie ma takiego zakończenia komiksu, którego nie dałoby się zamienić na początek nowej historii. Przecież finał tomu drugiego wydawał się ostateczny. Schorowani i skonfliktowani pasażerowie Icebrakera stracili nadzieję na ratunek. Sygnał okazał się być złudną nadzieją. Tymczasem jest zupełnie inaczej. Dzięki wytrwałości partnerki Puiga – bo to przecież Val zmusza go do kontynuacji misji – sytuacja zmienia się diametralnie. Pasażerowie odnajdują ukrytą bazę i wszystko wskazuje na to, że jest jednak szansa na przetrwanie.
Wraz z kolejną zmianą scenarzysty również rysownik postanowił wprowadzić modyfikacje do swojej stylistyki. Jean-Marc Rochette nadal utrzymuje swoje prace w surowej, realistycznej konwencji, ale teraz dodaje kolor. Owszem barwy są stonowane i płaskie, ale stanowi to interesującą odmianę i trzeba przyznać, że pasuje do tej stylistyki. Grube, ekspresyjne kreski, dużo czerni oraz liczne zbliżenia ukazywane w dużych kadrach pozwalają czytelnikowi poczuć atmosferę zniszczonego świata.
Trzeci tom „Snowpiercera” trzyma poziom. Dostajemy kolejną interesującą historię o ludzkości zmierzającej ku katastrofie. Pojawia się wprawdzie nadzieja, ale przyszłość nadal jest niepewna. Podziały, konflikty, nienawiść dążenie do realizacji partykularnych interesów nadal stanowią cechę ludzi. W walce o przetrwanie po raz kolejny cel uświęca środki. Na tym tle widzimy dwójkę głównych bohaterów – Puiga oraz Val – próbujących zachować swoje człowieczeństwo oraz uchronić łączące ich uczucie. Do działania popycha ich coś jeszcze. Warto się przekonać, bo komiks naprawdę dobrze się czyta. Czy jednak to wystarczy, by przetrwać w tym nieprzyjaznym świecie? Po lekturze pozostaje zaś oczekiwanie na ostatni akcent tej historii, czyli prequel ze scenariuszami Matza zatytułowany „Extinctions”, którego dwa akty zostały opublikowane przez Castermana w latach 2019 i 2020. Wydawnictwo Kurc zapowiedziało już wydanie tego tomu. ukaże się z polskim tytułem „Wymieranie”.