Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Mike Carey, Peter Gross, Ryan Kelly, Dean Ormston
‹Dzieci i potwory›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDzieci i potwory
Scenariusz
Data wydaniakwiecień 2008
RysunkiDean Ormston, Peter Gross, Ryan Kelly
Wydawca Egmont
CyklLucyfer
ISBN978-83-237-2920-4
Format208s. 170×260 mm
Cena49,00
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Oswajania Lucyfera ciąg dalszy
[Mike Carey, Peter Gross, Ryan Kelly, Dean Ormston „Dzieci i potwory” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Dzieci i potwory” – drugi tom „Lucyfera” Mike’a Careya – w niczym nie ustępuje swojemu poprzednikowi. I choć powstał przez pączkowanie, jako produkt uboczny „Sandmana”, pod pewnymi względami udało mu się nawet przebić pierwowzór Neila Gaimana. Przede wszystkim dlatego, że ma wyrazistszego bohatera. Ale czy to może dziwić, skoro pierwszoplanową postacią komiksu jest sam Diabeł?

Sebastian Chosiński

Oswajania Lucyfera ciąg dalszy
[Mike Carey, Peter Gross, Ryan Kelly, Dean Ormston „Dzieci i potwory” - recenzja]

„Dzieci i potwory” – drugi tom „Lucyfera” Mike’a Careya – w niczym nie ustępuje swojemu poprzednikowi. I choć powstał przez pączkowanie, jako produkt uboczny „Sandmana”, pod pewnymi względami udało mu się nawet przebić pierwowzór Neila Gaimana. Przede wszystkim dlatego, że ma wyrazistszego bohatera. Ale czy to może dziwić, skoro pierwszoplanową postacią komiksu jest sam Diabeł?

Mike Carey, Peter Gross, Ryan Kelly, Dean Ormston
‹Dzieci i potwory›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDzieci i potwory
Scenariusz
Data wydaniakwiecień 2008
RysunkiDean Ormston, Peter Gross, Ryan Kelly
Wydawca Egmont
CyklLucyfer
ISBN978-83-237-2920-4
Format208s. 170×260 mm
Cena49,00
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Neil Gaiman nie tylko pobłogosławił twórców „Lucyfera”, oddając im na własność stworzoną przez siebie postać, ale nawet – po publikacji pierwszych zeszytów – przyznał, że komiks spełnił jego oczekiwania. Lepszej rekomendacji dzieło Mike’a Careya (scenariusz) oraz Petera Grossa, Ryana Kelly’ego i Deana Ormstona (rysunki) doczekać się chyba nie mogło. Pochwały autora „Sandmana” nie były zresztą tylko czczą kurtuazją. „Diabeł na progu” zachował bowiem wszystkie atuty pierwowzoru – wyrazistego bohatera, niepowtarzalny mroczny klimat, nutkę nostalgii i wreszcie fabularną nieprzewidywalność, która sprawiła, że do ostatniej planszy czytelnik nie spodziewa się, czym uraczy go scenarzysta. Tom drugi – „Dzieci i potwory” – jest pod tym względem równie udany. Złożyły się nań dwie dłuższe opowieści: „Dom o komnatach bez okien” oraz historia tytułowa, nawiązująca zresztą bezpośrednio do epilogu pierwszego tomu, czyli nowelki „Zrodzona z umarłymi”.
W pierwszym tomie poznaliśmy Lucyfera znudzonego nieco odwieczną walką między Dobrem a Złem. Porzuciwszy piekło, Gwiazda Zaranna rozpoczął karierę biznesowo-gastronomiczną, otwierając w Los Angeles (Mieście Aniołów) bar o znaczącej nazwie „Lux” („Światło”). Jak się jednak okazało, ta przedwczesna emerytura przerwana została przybyciem boskiego posłańca – anioła Amenadiela. Ten zaś złożył Lucyferowi pewną intratną propozycję. Czy mógł wówczas przewidywać, że władca Piekieł, ponownie zasmakowawszy wyrafinowanej i tradycyjnie dwuznacznej moralnie gry, postanowi powrócić na arenę i odzyskać dawną moc? Ponoć władza jest afrodyzjakiem działającym z niesamowitą siłą, chciałoby się rzec – w sam raz dla Diabła… „Dom o komnatach bez okien” jest właśnie historią powrotu Lucyfera do dawnej świetności. Pewnego dnia porzuca on swój ziemski interes, bramę między światami, znajdującą się w piwnicy baru, zostawiając pod opieką oddanej sobie demonicy Mazikeen, i udaje się do piekła japońskich bogów, aby od bogini-matki Izanami odebrać swoje, pozostawione niegdyś w swoim piekle, anielskie skrzydła. Na obcym terenie Niosący Światło jest niemal bezbronny – pokusa, by pozbyć się konkurencyjnego władcy Piekieł, będzie więc dość spora. Szybko się jednak okaże, że o sile Lucyfera decyduje wcale nie broń ani tajemna siła, ale przede wszystkim inteligencja i spryt.
Opowieść tytułowa z kolei to prawdziwy fabularny majstersztyk. Ilość rozwiniętych w niej i wzajemnie przeplatających się motywów jest tak duża, że nawet krótkie streszczenie intrygi wydaje się niezwykle karkołomnym zadaniem. Dość powiedzieć, że akcja obraca się wokół strzeżonej przez Mazikeen bramy – wrót do innego świata – o którą, pod nieobecność Lucyfera, rozegra się bezpardonowa wojna. Wezmą w niej udział bogowie, demony, a nawet zastępy niebieskie pod wodzą ciągle depczącego Gwieździe Zarannej po piętach Amenadiela. Trup ściele się gęsto, co musi oczywiście rodzić podstawowe pytanie: Dokąd prowadzi otwarta przez Lucyfera brama, skoro tylu gotowych jest poświęcić życie dla zdobycia kontroli nad nią?… Szkatułkowa budowa „Dzieci i potworów” wciąż otwiera przed nami nowe wątki – stąd wielość postaci i liczne nawiązania do wcześniejszych historii. Niekiedy można się w tym wszystkim pogubić. Wystarczy jednak cierpliwość i odrobina koncentracji. Dotarłszy do końca opowieści, zdołamy wszystkie klocki ułożyć na właściwe miejsce. I dopiero wtedy dostrzeżemy maestrię Careya.
Wielką zaletą serii jest wielowymiarowość głównych postaci. Choć pewnie znajdą się i tacy, którzy zarzucą scenarzyście moralną ambiwalencję. Lucyfer nie jest bowiem jednoznacznie zły, tak samo jak i służący Niebu Amenadiel nie jest jednoznacznie dobry. W komiksie Careya – podobnie zresztą było również w „Sandmanie”, chociaż chyba nie aż w tak dużym stopniu – Zło nieustannie miesza się z Dobrem i na odwrót. Niekiedy trudno orzec, który z bohaterów po której stronie barykady się znajduje. Ale czy w prawdziwym życiu jest inaczej? Z tego punktu widzenia należałoby uznać „Lucyfera” za komiks realistyczny, co oczywiście byłoby pewnym nadużyciem. Z realizmem ma on jednak niemało wspólnego, gdyż uosabia rzeczywiste ludzkie obawy, strachy i tęsknoty. Bo czym innym jest postępowanie kapłanki Eriszad, jak nie dążeniem do eutanazji? A jak nazwać postępowanie Sandalfona, jak nie próbą połączenia zapłodnienia in vitro z klonowaniem? Czy nie o te właśnie sprawy trwa od kilkunastu miesięcy gorący spór polityczno-etyczno-religijny w naszym kraju? Przynajmniej jednego można jednak być pewnym – żadna ze stron konfliktu nie posłuży się w sporze „Lucyferem” jako argumentem.
Strona graficzna niczym specjalnie nie zaskakuje, ale wciąż trzyma wysoki poziom, podążając śladem wyznaczonym przez twórców „Sandmana”. Gross, Kelly i Ormston zadbali jednak o różnorodność: w zależności od wątku zmienia się nie tylko sposób rysowania, ale również kadrowania. Kreska bardzo realistyczna (sceny miejskie w Los Angeles, postać Lucyfera) płynnie przechodzi w fantastyczne wizje, które wywieść można od klasyków powieści gotyckich (demony, sceny w piekle). Zmienne plany natomiast dodają całej opowieści dynamiki, co idealnie współgra z szybko rozwijającym się wątkiem sensacyjnym. Generalnie można odnieść wrażenie, że Carey – konstruując fabułę „Dzieci i potworów” (w większym) oraz „Domu o komnatach bez okien” (w mniejszym stopniu) – założył sobie odgórnie: w porównaniu z „Sandmanem” nieco mniej filozofowania, a więcej akcji! Co zresztą nieźle się sprawdziło. Byłoby jednak dobrze, gdyby w kolejnych tomach ten pierwiastek opowieści nie wypchnął całkowicie na margines rozważań filozoficzno-etycznych.
koniec
26 czerwca 2008

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Urodziny Pająka
Marcin Knyszyński

20 V 2024

Ale dużo czytania będzie w najnowszym albumie z cyklu „The Amazing Spider-Man. Epic Collection”! Jest to tom najbardziej wypełniony materiałami dodatkowymi, podsumowaniami, esejami, wypowiedziami twórców i wspominkami. Okazja jest w końcu nie byle jaka – człowiek-pająk skończył trzydzieści lat! Dokładnie tyle – mamy wszak rok 1992.

więcej »

Film animowany w gratisie
Marcin Osuch

19 V 2024

Czy tom trzynasty serii może być pechowy? Na pewno dla Jona Arbucle’a, pod tym względem niewiele się zmienia.

więcej »

Sześćdziesiąt lat minęło…
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

18 V 2024

„Wasp: Małe światy” to pozycja, po którą powinien sięgnąć każdy fan Marvela znad Wisły. Głównie z pobudek patriotycznych. W większości jest bowiem zilustrowana przez naszego człowieka w Ameryce – Katarzynę Niemczyk, ukrywającą się pod pseudonimem Kasia Nie.

więcej »

Polecamy

Ambasadorka pokoju

Niekoniecznie jasno pisane:

Ambasadorka pokoju
— Marcin Knyszyński

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Saga Młota dobiega końca
— Andrzej Goryl

Zamknięta w opowieści
— Agata Włodarczyk

Coś kontra nic
— Marcin Knyszyński

Na właściwych torach
— Marcin Knyszyński

Krótko o komiksach: Ostry zakręt
— Marcin Knyszyński

Po krawędzi monety
— Marcin Knyszyński

Kto jest godzien?
— Marcin Knyszyński

Początek uniwersum
— Marcin Knyszyński

Nie przegap: Maj 2021
— Esensja

Wolności!
— Marcin Knyszyński

Tegoż autora

Jazzowe oblicze noise’u i post-rocka
— Sebastian Chosiński

Kto nie ryzykuje, ten… w spokoju nie żyje
— Sebastian Chosiński

W starym domu nie straszy
— Sebastian Chosiński

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.