Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXVI

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Steve Dillon, Garth Ennis
‹Strach i wstręt›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułStrach i wstręt
Tytuł oryginalnyHellblazer: Fear and Loathing
Scenariusz
Data wydania24 listopada 2008
RysunkiSteve Dillon
Wydawca Egmont
CyklHellblazer
Cena49,00
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

Niezwykły facet w średnim wieku
[Steve Dillon, Garth Ennis „Strach i wstręt” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Garść opowieści z życia Johna Constantine’a opowiedzianych przez mistrzów współczesnego komiksu Gartha Ennisa i Steve’a Dillona – to powinien być hit! A jednak nie do końca. W drugim wydanym w Polsce tomie „Hellblazera” – „Strach i wstręt” – nie brakuje wprawdzie wzlotów, ale zdarzają się również potknięcia. Jak w każdej sadze, która powstaje przez lata…

Sebastian Chosiński

Niezwykły facet w średnim wieku
[Steve Dillon, Garth Ennis „Strach i wstręt” - recenzja]

Garść opowieści z życia Johna Constantine’a opowiedzianych przez mistrzów współczesnego komiksu Gartha Ennisa i Steve’a Dillona – to powinien być hit! A jednak nie do końca. W drugim wydanym w Polsce tomie „Hellblazera” – „Strach i wstręt” – nie brakuje wprawdzie wzlotów, ale zdarzają się również potknięcia. Jak w każdej sadze, która powstaje przez lata…

Steve Dillon, Garth Ennis
‹Strach i wstręt›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułStrach i wstręt
Tytuł oryginalnyHellblazer: Fear and Loathing
Scenariusz
Data wydania24 listopada 2008
RysunkiSteve Dillon
Wydawca Egmont
CyklHellblazer
Cena49,00
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W ubiegłym roku minęło dwadzieścia lat od czasu, gdy w Ameryce ukazał się pierwszy tom przygód Johna Constantine’a. Sam bohater jest jednak nieco starszy; po raz pierwszy pojawił się bowiem w 1985 roku jako epizodyczna postać na kartach serii „Potwór z bagien”, w czasach, kiedy za jej scenariusz odpowiadał Alan Moore. Czytelnicy obdarzyli go tak dużą sympatią, że wkrótce DC Comics – a w zasadzie Vertigo – podjęło decyzję o stworzeniu dlań osobnego cyklu. Początkowo autorami przygód Johna byli Jamie Delano oraz Dave McKean (w Polsce znany przede wszystkim dzięki Gaimanowskiemu „Sandmanowi”). Na początku lat 90. XX wieku zadanie odświeżenia serii powierzono jednak Irlandczykowi Garthowi Ennisowi oraz Brytyjczykowi Steve’owi Dillonowi. Ennis był wówczas dopiero u progu kariery, Dillon natomiast miał już wtedy na koncie między innymi kilka przygód „Doktora Who” oraz całkiem pokaźną kolekcję zeszytów z „Sędzią Dreddem”.
I to właśnie od stworzonych przez obu panów historii Egmont postanowił rozpocząć wydawanie „Hellblazera” w Polsce. Na pierwszy ogień poszły „Niebezpieczne nawyki” (w oryginale zeszyty 41-46), a następnie „Strach i wstręt” (zeszyty 62-67) zawierający opowieści powstałe w 1993 roku. Jeśli wierzyć Warrenowi Ellisowi, który jest autorem wstępu do „Strachu i wstrętu”, ten właśnie zbiór „należy do najlepszych dzieł grozy lat dziewięćdziesiątych”. Cóż, po takiej deklaracji, która wyszła spod pióra jednego z najciekawszych twórców komiksowych ostatnich dwóch dekad, apetyt musi być olbrzymi. Niestety, pierwsze dwie historie nie są w stanie go zaspokoić.
Akcja „Ostatniego z rodu” rozgrywa się w Liverpoolu, dokąd Constantine przybywa ze swoją nową kochanką, Irlandką Kit, na zaproszenie swojej siostry Cheryl Masters. Jak się szybko okazuje, mimo nadchodzących świąt zaproszenie to jest podyktowane znacznie bardziej przyziemnymi pobudkami. Córka Cheryl i siostrzenica Johna, Gemma, postanowiła bowiem pójść w ślady ukochanego wujaszka i zainteresowała się magią. Naiwna dziewczynka nie zdawała sobie jednak oczywiście sprawy, czym takie zabawy mogą się skończyć. Doskonale za to wiedział o tym Constantine – postanowił więc ochronić Gemmę i dać wycisk temu, kto ją w to bagienko wciągnął. Tę banalną historyjkę ratują jedynie wtręty retrospekcyjne, które wyjaśniają pewną tajemnicę z zamierzchłej przeszłości rodu Constantine’ów.
Jeszcze mniej interesująco wypada „Czterdziestka” – opowieść o tym, jak John świętował swoje czterdzieste urodziny. Opuszczony przez przyjaciół (Chas ma właśnie dyżur i jest uziemiony przez całą noc, a Kit musiała pilnie wyjechać do chorej ciotki), postanawia upić się w samotności. Nie spodziewa się jednak, że gdy ze sporym zapasem alkoholu pojawi się w domu, będą tam już na niego czekać… znajomi z przeszłości (kilku dość zaskakujących). Niestety, poza tym, że Constantine i jego kompani nie stronią od alkoholu ani nieco mocniejszych używek, o głównym bohaterze serii nie dowiadujemy się z tego rozdziału niczego nowego. Ot, typowa zapchajdziura; opowieść, która powstaje, gdy trzeba wypełnić warunki kontraktu, a akurat nie przychodzi do głowy żaden interesujący pomysł.
Na szczęście cztery ostatnie – połączone ze sobą fabularnie – fragmenty („Za Boga i ojczyznę”, „Londyn mnie zabija”, „W dół, ku ziemi” oraz „Drogi Johnie”) to już Ennis i Dillon w najlepszej formie. Wielopłaszczyznowa historia dotyka istotnych problemów społecznych, w tym przede wszystkim odradzającego się w Wielkiej Brytanii rasizmu i ksenofobii. W tle pojawia się natomiast wątek przeżywającego poważne rozterki moralne archanioła Gabriela, który nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, w co właśnie wdepnął. Ennis sprytnie łączy wszystkie motywy w iście wybuchowym finale trzeciej odsłony, by w ostatniej skupić się już tylko na postaci Constantine’a. Emocje jedynie pozornie zostają w nim wyciszone, bo przecież tak naprawdę żaden z mężczyzn nie życzyłby sobie, aby jego udziałem stały się problemy, które bezlitośnie dopadają Johna. Ale cóż… gdy prowadzi się takie życie jak on, należy być przygotowanym na najgorsze.
O ile od strony fabularnej „Strach i wstręt” to zbiór nierówny, o tyle graficznie trudno cokolwiek Steve’owi Dillonowi zarzucić (realistyczna, choć nie do przesady, kreska; mroczny klimat odpowiednio budujący nastrój grozy; świetne operowanie światłocieniem). Nie jest to może jeszcze mistrzostwo świata, ale znakomita zapowiedź tego, co – we współpracy z Ennisem – Dillon ofiaruje fanom komiksu, kiedy już obaj panowie pożegnają się z „Hellblazerem”. Musimy bowiem pamiętać o tym, że prawdziwa erupcja ich talentu nastąpi dopiero w drugiej połowie lat 90., kiedy wystartują z „Kaznodzieją”. Sukces nowej serii nie byłby jednak tak wielki, gdyby nie wcześniejsze doświadczenie zdobyte przez nich podczas pracy nad dziejami Johna Constantine’a.
koniec
25 maja 2009

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Normanie, powtarzasz się
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

2 VI 2024

„Zielony Goblin powraca” to oryginalnie 850 numer „Amazing Spider-Man”. U nas wszedł w skład dziesiątego tomu serii ukazującej się w ramach linii Marvel Fresh.

więcej »

Galaktyczny syndrom sztokholmski
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

1 VI 2024

Marvel to mistrz rozmieniania się na drobne. Jeśli jakiś pomysł zaskoczył, możemy być pewni, że za chwilę powstanie milion kopiujących go komiksów. Tak właśnie stało się z Mroczną Phoenix, której potęga przez kolejne pokolenia scenarzystów jest uszczuplana. Na przykład w takich historiach jak „Avengers: Wejście Feniksa”.

więcej »

Góra, czyli punkt kulminacyjny
Marcin Osuch

31 V 2024

Makoto Fukamachi, japoński fotograf uczestniczący w wyprawach wysokogórskich, podąża śladami Habu Jojiego, jednego z najwybitniejszych himalaistów z Kraju Kwitnącej Wiśni. Spotykając się z kolejnymi osobami, które miały do czynienia z Jojim, Fukamachi odkrywa przed czytelnikami historię tego tajemniczego człowieka. Tom pierwszy „Szczytu bogów” kończy się, gdy wspinacz wchodzi na arenę międzynarodową.

więcej »

Polecamy

Ambasadorka pokoju

Niekoniecznie jasno pisane:

Ambasadorka pokoju
— Marcin Knyszyński

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Twoje zdrowie, John!
— Andrzej Goryl

Niech się stanie rzeź
— Andrzej Goryl

Okultysta z sąsiedztwa
— Andrzej Goryl

Inwazja prosto z piekła
— Marcin Knyszyński

Powrót z martwych
— Marcin Knyszyński

„John Smith”. Aha.
— Marcin Knyszyński

Po bandzie
— Marcin Knyszyński

„MAX” ale na wesoło
— Marcin Knyszyński

Powrót do domu
— Marcin Knyszyński

Demon na tronie z czaszek
— Marcin Knyszyński

Tegoż autora

Nad piękną i modrą Odrą
— Sebastian Chosiński

Braterski hołd
— Sebastian Chosiński

Jazzowe oblicze noise’u i post-rocka
— Sebastian Chosiński

Kto nie ryzykuje, ten… w spokoju nie żyje
— Sebastian Chosiński

W starym domu nie straszy
— Sebastian Chosiński

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.