Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 9 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Przemysław Słowiński, Iwona Wygoda
‹Nie uśmiecha się życie do wilków… Ballada o Włodzimierzu Wysockim›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNie uśmiecha się życie do wilków… Ballada o Włodzimierzu Wysockim
Data wydania15 stycznia 2008
Autorzy
Wydawca Videograf
ISBN978-83-7183-559-9
Format280s. 130×205mm
Cena39,—
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

O człowieku, który się czekistom nie kłaniał…
[Przemysław Słowiński, Iwona Wygoda „Nie uśmiecha się życie do wilków… Ballada o Włodzimierzu Wysockim” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
W styczniu minęła 70 rocznica urodzin Władimira Wysockiego. Z tej też okazji ukazała się biografia rosyjskiego barda napisana przez polskich autorów – Przemysława Słowińskiego oraz Iwonę Wygodę. „Nie uśmiecha się życie do wilków…” nie jest wprawdzie książką wolną od błędów, ale za to pierwszą dostępną w języku polskim, która tak szczegółowo przedstawia tragiczne losy legendarnego aktora moskiewskiego Teatru na Tagance.

Sebastian Chosiński

O człowieku, który się czekistom nie kłaniał…
[Przemysław Słowiński, Iwona Wygoda „Nie uśmiecha się życie do wilków… Ballada o Włodzimierzu Wysockim” - recenzja]

W styczniu minęła 70 rocznica urodzin Władimira Wysockiego. Z tej też okazji ukazała się biografia rosyjskiego barda napisana przez polskich autorów – Przemysława Słowińskiego oraz Iwonę Wygodę. „Nie uśmiecha się życie do wilków…” nie jest wprawdzie książką wolną od błędów, ale za to pierwszą dostępną w języku polskim, która tak szczegółowo przedstawia tragiczne losy legendarnego aktora moskiewskiego Teatru na Tagance.

Przemysław Słowiński, Iwona Wygoda
‹Nie uśmiecha się życie do wilków… Ballada o Włodzimierzu Wysockim›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNie uśmiecha się życie do wilków… Ballada o Włodzimierzu Wysockim
Data wydania15 stycznia 2008
Autorzy
Wydawca Videograf
ISBN978-83-7183-559-9
Format280s. 130×205mm
Cena39,—
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Z tego faktu bezsprzecznie możemy być dumni: poza Rosją, Polska była chyba jedynym krajem, w którym Wołodia Wysocki cieszył się jeszcze za życia statusem postaci kultowej. Świadczą o tym chociażby tłumy fanów, którzy w maju 1980 roku – a więc zaledwie dwa miesiące przed śmiercią artysty – szturmowali budynek warszawskiej Operetki, aby zobaczyć go w roli szekspirowskiego Hamleta. W drugiej połowie lat 80. ubiegłego wieku sprowadzane ze Związku Radzieckiego płyty Wysockiego sprzedawane były w polskich sklepach muzycznych niemal na pniu, podobnie rzecz się miała z nielicznymi śpiewnikami. Serial „Gdzie jest Czarny Kot” (w oryginale: „Miesto wstrieczi izmienit’ nielzja”) oglądało się natomiast z niewiele mniejszymi emocjami niż przygody kapitana Klossa. I nieważne było, że głównym – i na dodatek pozytywnym – bohaterem był znienawidzony sowiecki milicjant; najważniejsze było, że grał go Wysocki.
W następnej dekadzie gwiazda Wołodii jednak nieco przygasła. Choć teraz można już było robić to bez przeszkód, poświęcone mu książki wcale nie zalały księgarskich półek. Ukazały się, jeszcze w 1990 roku, wspomnienia trzeciej żony pieśniarza Mariny Vlady „Wysocki, czyli przerwany lot” oraz „Wspominki o Włodzimierzu Wysockim” Daniela Olbrychskiego; ukazało się dwa lata później opowiadanie „Opowieść o dziewczynkach”, ale to było – z prozatorskich tekstów Wołodii – praktycznie wszystko. Pod koniec lat 90. pojawiła się natomiast książka Marleny Zimnej (na co dzień dyrektor koszalińskiego muzeum artysty) „Kto zabił Wysockiego?” – z większym oddźwiękiem spotkała się ona jednak za granicą niż w Polsce. Pięć lat później w Rosji wydano kolejną pozycję koszalinianki zatytułowaną „Wysocki – dwie lub trzy rzeczy, które o nim wiem”. W Polsce kilkuletnie milczenie wokół pieśniarza przerwała dopiero Bellona, publikując w 2005 roku, w dwudziestą piątą rocznicę śmierci autora „Polowania na wilki”, wspomnienia jednego z przyjaciół Wołodii, Dawida Karapetiana („Między słowem a sławą”). Rok temu natomiast ukazała się książka Ireny Wysockiej – prywatnie stryjecznej siostry poety – „Mój brat Wysocki. U źródeł” (nakładem krakowskiego Collegium Columbinum). Wreszcie w tym roku ukazała się biografia największej gwiazdy Teatru na Tagance – „Nie uśmiecha się życie do wilków…” (z podtytułem: „Ballada o Włodzimierzu Wysockim”). Chciałoby się rzec z ulgą: Nareszcie! Na tę książkę w Polsce czekano przecież co najmniej od dwudziestu lat.
Za rozwikłanie życiowych zakrętów Wysockiego zabrali się Przemysław Słowiński (specjalista od beletryzowanych biografii, poświęconych m.in. takim sławom, jak Jane Fonda, Bruce Lee, Muhammad Ali, Mike Tyson i Harry Houdini) oraz Iwona Wygoda. Postanowili oni, posiłkując się całkiem licznymi książkami i wspomnieniami opublikowanymi głównie w ojczyźnie barda, stworzyć obyczajowo-sensacyjną opowieść o człowieku, który się czekistom nie kłaniał. Który organicznie wręcz nienawidził wszystkiego, co ograniczało wolność – zarówno jednostki, jak i całego narodu. A jednak w ustroju takim uparcie żył. Chociaż wcale nie musiał, bo przecież okazji, by pozostać chociażby we Francji bądź w Stanach Zjednoczonych mu nie brakowało. Mimo to za każdym razem wracał – do Rosji, do Moskwy, do Teatru na Tagance, którego stał się nie tylko nieodłączną częścią, ale wprost żyjącą legendą. Co ciągnęło go do tego „domu umarłych”, w którym prócz licznego grona oddanych wielbicieli czekało nań zapewne niewiele mniej liczne grono szpicli, donosicieli i zawistników? Dlaczego, zamiast wybrać wolność na „zgniłym Zachodzie”, dobrowolnie wracał do swego więzienia? Książka Słowińskiego i Wygody stara się odpowiedzieć na te pytania, co – wbrew pozorom – wcale nie było sprawą łatwą. Ani kilkadziesiąt lat temu, jeszcze za życia Wysockiego, ani dzisiaj.
Przestaniemy się jednak dziwić wyborom dokonywanym przez artystę, gdy bliżej poznamy jego życie. A ono zostało opisane w książce z dużą dbałością o detale. Począwszy od dnia jego narodzin, zimowego poranka 25 stycznia 1938 roku przy moskiewskiej ulicy Trzeciej Mieszczańskiej, poprzez młodość spędzoną w domu ojca na osławionej ulicy Bolszoj Karietnyj (gdzie Wołodia poznał prawie wszystkie blaski i cienie życia w ojczyźnie przodującego proletariatu), pełną wzlotów i upadków niezwykle bogatą karierę artystyczną, aż po śmierć, która przyszła po niego o świcie 25 lipca 1980 do mieszkania przy Małej Gruzińskiej. Poznawszy koleje jego losu i twórczość poetycką – pamiętajmy, że Wysocki był nie tylko, jak sam śpiewał, „piewcem u mikrofona”, ale przede wszystkim poetą, który śpiewał własne wiersze – zrozumiemy jego decyzje o ciągłych powrotach do Moskwy. Tu czekała na niego wielbiąca go publiczność, drzwiami i oknami waląca na spektakle teatralne, w których grał, i na koncerty, podczas których nigdy się nie oszczędzał. Tu go – najnormalniej w świecie – potrzebowano, dosłownie „spijając słowa z jego ust”. Był nieodłączną częścią Rosji, uosabiał jej marzenia o wolności, dawał nadzieję na lepszą przyszłość. Podczas gdy na Zachodzie i w Ameryce Północnej traktowano go tylko jako ciekawostkę, uciekiniera z łagru, mogącego liczyć co najwyżej na zainteresowanie rosyjskiej emigracji i studentów rusycystyki. Dziwić mogą w tym kontekście opisane przez Słowińskiego i Wygodę względy, jakimi cieszył się Wysocki u wysokich funkcjonariuszy aparatu partyjnego i aparatu bezpieczeństwa. Pieśni barda, choć były zakazane, słuchali ponoć z przyjemnością i Leonid Breżniew, i Jurij Andropow (jeszcze w czasach, gdy szefował KGB), i Michaił Gorbaczow (gdy był sekretarzem partii w Kraju Stawropolskim). Niewidzialnej protekcji szefa tajnej policji Wysocki miał podobno zawdzięczać nawet parokrotne wyciągniecie z poważnych tarapatów, w jakie niemal bez przerwy wpadał. Ot, Rosja. Jak napisał dziewiętnastowieczny rosyjski poeta i dyplomata Fiodor Tiutczew (szczerze zresztą nienawidzący Polaków): „Nie sposób pojąć jej rozumem / Nie sposób zwykłą miarką mierzyć. / Ma w sobie tyle skrytej dumy, / Że w Rosję można tylko wierzyć”. A Wołodia był Rosjaninem z krwi i kości – mimo żydowskiego pochodzenia swojego dziadka, który, urodziwszy się w Brześciu nad Bugiem, mówił także po polsku…
„Nie uśmiecha się życie do wilków…” jest biografią zbeletryzowaną. Na szczęście autorzy nie nadużywają formy powieściowej, choć w kilku miejscach stanowczo mogą razić egzaltowane opisy przyrody i miłosnych uniesień Wołodii i Mariny Vlady. Gdy jednak przejść nad nimi do porządku dziennego bądź potraktować jako swoistą cenę, którą Słowiński i Wygoda postanowili zapłacić w zamian za szerszą recepcję książki, to „ballada o Wysockim” jawi się jako dzieło interesujące, chociażby z tego jednego powodu, że – rzadkie. Nie da się jednak ukryć, że i mankamentów książce tej nie brakuje. Podstawowym zarzutem jest jej zbytnia sensacyjność. Dowiadujemy się wiele o życiu osobistym pieśniarza, o jego obfitującej w szaleństwa młodości, licznych romansach i kolejnych (trzech) małżeństwach, o prześladowaniu przez agentów KGB, którzy – podstawiani przez swoje szefostwo – stawali się nawet „przyjaciółmi” Wysockiego. Jesteśmy szczegółowo informowani o alkoholowych ciągach, pobytach w szpitalach psychiatrycznych oraz – zwłaszcza w ostatnim rozdziale – uzależnieniu od morfiny, które było najprawdopodobniej skutkiem niezwykle perfidnych działań sowieckiego aparatu bezpieczeństwa. Czytamy o wspaniałej karierze w Teatrze na Tagance, przerywanej kłótniami z coraz bardziej zazdroszczącymi aktorowi popularności kolegami z pracy. Niewiele jednak tak naprawdę dowiadujemy się o Wysockim-aktorze i poecie. Autorzy nie pokusili się o szersze omówienie jego kreacji teatralnych i filmowych (poza wymienieniem tytułów, co i tak jest niepełne, bowiem nie wspominają na przykład słowem o jednym z najważniejszych filmów Wołodii – „Jak car Piotr Ibrahima swatał”); nie ma praktycznie słowa na temat analizy jego wierszy. Bez wątpienia – proporcje są mocno zachwiane. I boję się trochę, że gdy sięgną po tę biografię osoby, dla których Wysocki nie jest towarzyszem z lat dzieciństwa czy młodości, odkryją w nim jedynie kolejnego nieprzystosowanego do życia w realnym socjalizmie „poetę przeklętego”, alkoholika i furiata. A to – nie muszę chyba przekonywać – byłby obraz wyjątkowo niesprawiedliwy.
Na plus należy zaliczyć Słowińskiemu i Wygodzie zamieszczenie bibliografii i indeksu nazwisk. Na minus – brak kalendarium oraz choćby skrótowej listy najważniejszych spektakli, filmów i płyt Wysockiego. Nie ma też, niestety, zbyt wiele o jego twórczości prozatorskiej (opowiadaniach i powieściach, które również pisał). Docierając natomiast do ostatniej strony książki, zawierającej opis śmierci Wołodii, można odnieść denerwujące wrażenie, że urywa się ona nagle, jakby w połowie zdania. Tym samym pominięto całe „drugie życie” poety i pieśniarza. Autorzy nie przyjrzeli się temu wszystkiemu, co stało się z jego twórczością po 1980 roku, gdy wreszcie zaczęto legalnie publikować go w Związku Radzieckim – gdy na księgarskich półkach pojawiły się pierwsze tomiki poezji, a w sklepach muzycznych winylowe albumy „Miełodii”. Zdecydowanie zabrakło jednego rozdziału, który powinien być poświęcony „życiu po życiu” Wysockiego. Ten brak w pewnym stopniu rekompensuje jednak opis ostatnich (tygo)dni życia artysty. Jeszcze do niedawna okres ten spowity był mgłą tajemniczości. Kurtyna została częściowo odsłonięta dopiero w 2005 roku, kiedy to telewizja rosyjska z okazji 25 rocznicy śmierci Wołodii wyemitowała dokumentalny film „Smiert’ poeta”. Wypowiadały się w nim przede wszystkim osoby, które towarzyszyły Wysockiemu w tym czasie – m.in. Walerij Jankłowicz, Wadim Tumanow oraz młodziutka (wówczas niespełna dwudziestoletnia) kochanka aktora Oksana Afanasiewa. Mogę tylko domniemywać, że Słowiński i Wygoda skorzystali z tego filmu, choć nigdzie o nim nie wspomnieli. Nie zmienia to jednak w niczym faktu, że po książkę – choć daleko jej do ideału – warto sięgnąć. A dla wielbicieli rosyjskiego barda jest to mimo wszystko lektura obowiązkowa. Przynajmniej do czasu, gdy zostanie wydana w Polsce biografia jeszcze ciekawsza i rzetelniejsza.
koniec
18 lutego 2008
PS. Przydarzyło się autorom „Nie uśmiecha się życie do wilków…” również parę potknięć merytorycznych. Na stronie 360 na przykład mowa jest o wyrzuconym ze Związku Pisarzy ZSRR Władimirze Wojowniczu (taka wersja nazwiska powtarza się również w indeksie osób). Tymczasem chodzi o – znanego również w Polsce z książek „Życie i niezwykłe przygody żołnierza Iwana Czonkina”, „Czapka” i „Spiżowa miłość Agłai” – Władimira Wojnowicza. Na stronie 399 natomiast Słowiński i Wygoda wytykają błąd samej Marinie Vlady, która wspomina o podróży – razem z Wysockim – do Meksyku, gdzie aktorka miała wziąć udział w zdjęciach do kolejnego filmu. Vlady wspomina, że miało to miejsce w 1975 roku, podczas gdy autorzy biografii twierdzą, że dwa lata później. Jeśli mają rację, to całkowicie niezrozumiały staje się cały passus poświęcony krótkiemu pobytowi aktorskiej pary w Hiszpanii, przez którą wiodła ich droga do Ameryki Środkowej. Czytamy bowiem: „W rządzonej ciągle jeszcze przez generała Franco Hiszpanii, obywatele Związku Sowieckiego nie mogli sobie ot tak, bez żadnej wizy ani szczegółowej kontroli spacerować po Madrycie. Funkcjonariusz [tzn. żołnierz dokonujący na lotnisku w Madrycie odprawy paszportowej – przyp. SCh] zawołał coś z obłędem w oczach, z czego zrozumieli tylko: »sovieto«, »viso« i »criminale«”. Coś tu jest nie tak. Albo – albo. Jeżeli rację ma Marina Vlady i scena ta miała miejsce w 1975 roku – wszystko jest w porządku. Jeśli jednak prawda jest po stronie Słowińskiego i Wygody, czyli podróż do Meksyku via Madryt doszła do skutku dopiero wczesną jesienią 1977 roku, niemożliwe jest, by Hiszpania była „rządzona ciągle jeszcze przez generała Franco”, który już od dwóch lat… spoczywał w grobie (zmarł bowiem w listopadzie 1975).

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

UWAGA, MILICJA!: Trupy bez głów
Sebastian Chosiński

8 VI 2024

Wydanie takiej powieści, jak „Przeciwnicy”, musiało być w Związku Radzieckim w końcu lat 70. XX wieku zaskoczeniem. Choć grasowali w nim seryjni mordercy (jak chociażby Andriej Czikatiło), władze komunistyczne stały na stanowisku, że w Kraju Rad takowych nie ma. A tu pułkownik Władysław Kostienko musi prowadzić śledztwo w sprawie zbrodniarza, który nie tylko morduje, ale także rozczłonkowuje swoje ofiary.

więcej »

PRL w kryminale: Peerelowska femme fatale
Sebastian Chosiński

7 VI 2024

Opublikowana w MON-owskiej serii „Labirynt” „Przegrana stawka” Anny Kłodzińskiej ukazała się najpierw jako „gazetowiec” – i w takiej roli zapewne sprawdzała się nieźle. W zwartym wydaniu książkowym wybijają się jednak niedoskonałości fabuły. Zaskakuje też bijący z kart powieści mizoginizm, choć na szczęście jego nosicielem nie jest kapitan Szczęsny.

więcej »

Marzenia skrojone na miarę
Joanna Kapica-Curzytek

3 VI 2024

„Odlecieć jak najdalej” jest powieścią obyczajową, której akcja rozgrywa się w latach 60. XX wieku. Młodzieńcze marzenia boleśnie konfrontują się tutaj z twardymi realiami Polski za żelazną kurtyną.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

Wszystkie drogi prowadzą do Bazylei
— Sebastian Chosiński

Przez ciernie na… Manhattan
— Sebastian Chosiński

Z Izraela – via Maroko i Senegal – do Nowego Jorku
— Sebastian Chosiński

Zabić… cóż może być prostszego?!
— Sebastian Chosiński

Nad piękną i modrą Odrą
— Sebastian Chosiński

Braterski hołd
— Sebastian Chosiński

Jazzowe oblicze noise’u i post-rocka
— Sebastian Chosiński

Kto nie ryzykuje, ten… w spokoju nie żyje
— Sebastian Chosiński

W starym domu nie straszy
— Sebastian Chosiński

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.