Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 12 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jaume Cabré
‹Wyznaję›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWyznaję
Tytuł oryginalnyJo confesso
Data wydania20 lutego 2013
Autor
PrzekładAnna Sawicka
Wydawca Marginesy
ISBN978-83-63656-24-9
Format768s. 140×230mm; oprawa twarda
Cena49,90
Gatunekmainstream
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

O „Polonii” i „Cracovii” w katalońskiej telewizji

Esensja.pl
Esensja.pl
Jaume Cabré
„Od jakiś sześciu lat w katalońskim kanale TV3 leci program nazywany „Polonia”. To jeden z najpopularniejszych programów. Rodzaj politycznej satyry, w której na równi obrywają Katalończycy i Hiszpanie. Nazywamy go „Polonia”, żeby wyśmiać wszystkich, którzy upierają się przy słowie „polaco” jako obeldze w naszym kierunku”- mówi wybitny kataloński pisarz i scenarzysta, Jaume Cabre, autor bestsellerowej powieści „Wyznaję”, która niedawno ukazała się w Polsce.

Jaume Cabré

O „Polonii” i „Cracovii” w katalońskiej telewizji

„Od jakiś sześciu lat w katalońskim kanale TV3 leci program nazywany „Polonia”. To jeden z najpopularniejszych programów. Rodzaj politycznej satyry, w której na równi obrywają Katalończycy i Hiszpanie. Nazywamy go „Polonia”, żeby wyśmiać wszystkich, którzy upierają się przy słowie „polaco” jako obeldze w naszym kierunku”- mówi wybitny kataloński pisarz i scenarzysta, Jaume Cabre, autor bestsellerowej powieści „Wyznaję”, która niedawno ukazała się w Polsce.

Jaume Cabré
‹Wyznaję›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWyznaję
Tytuł oryginalnyJo confesso
Data wydania20 lutego 2013
Autor
PrzekładAnna Sawicka
Wydawca Marginesy
ISBN978-83-63656-24-9
Format768s. 140×230mm; oprawa twarda
Cena49,90
Gatunekmainstream
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Michał Hernes: Dlaczego pana, jako agnostyka, boli, że ludzie wykorzystują Boga do usprawiedliwiania przemocy?
Jaume Cabre: Taką reakcje wywołuje u mnie każda forma upraszczania i negowania rzeczywistości. Jeżeli ktoś wykorzystuje Go do zabijania, to człowiek ten traci wyrzuty sumienia. Wysublimowania boska idea pozwala mu czynić to bez żadnego współczucia względem ofiar, które torturuje i zabija. Możesz mówić „Bóg”, ale też wstawić w to miejsce słowa takie jak „Kontynent”, „Ideał”, „Państwo”, „Makroekonomia” czy „Idealne Społeczeństwo”. Co prawda problemy kościoła katolickiego nie są moimi problemami, jednakże jestem zgorszony swobodą, z jaką mówi się o eskalacji pederastów i że tak naprawdę ta sprawa nie została rozwiązana. Przedstawiciele kościoła nie chcą otworzyć swoich oczu na to, że jeśli nie przemyślą na nowo kwestii celibatu, będzie to skutkowało wieloma kłopotami. Irytuje mnie również przepych Watykanu i nie zezwalanie na to, by kobiety zostały duchownymi, arcybiskupami bądź papieżami. Mój otwarty umysł nie potrafi zrozumieć, dlaczego to wszystko nie jest możliwe. Co ciekawe, w młodości chciałem zostać nie tylko pilotem, strażakiem lub piłkarzem, ale też papieżem. Imponowało mi, jakie miał okazałe stroje i że sześciu niewolników niosło fotel, na którym siedział. Papieski ubiór wyglądał na droższy od tego noszonego przez Trzech Króli. Współcześnie zrezygnowano z fotela na rzecz papamobile i czar tego rytuału prysł.
Otwartość i świeże spojrzenie można natomiast dostrzec w pańskiej powieści „Wyznaję”, w której urywa pan zdania i czasem rezygnuje z interpunkcji. Skąd taki pomysł?
Styl podąża za tonem, który wybieram, żeby wytłumaczyć opowieść rodzącą się na moim biurku. Gdy patrzy się na moją twórczą drogę, od „Fra Junoy o L’agonia dels sons”, po „Senyoria” i „L’ombra de l’eunuc”, to widać, że rozciągam językowe możliwości, ale zachowując narracyjną potrzebę opowieści. Nie jestem w stanie ciągle pisać tak samo. Staram się dostosować styl do historii, którą aktualnie opowiadam. Kiedy pracowałem nad „Les veus del Pamano”, to zmierzyłem się z ambicją, by być w każdym okresie. Pisząc „Wyznaję”, chciałem z kolei przyjąć „boską perspektywę”, poprzez bycie przez cały czas w każdej epoce. Bym był tam ja, ale też narrator i czytelnik.
Jest pan również scenarzystą. Byłby pan w stanie napisać scenariusz do filmu na podstawie tego dzieła?
Nie i jestem tego absolutnie pewien. Po ośmiu latach pracy nad tą historią, chcę się trzymać jak najdalej od głównego bohatera i jego świata. Nie byłbym w stanie nic więcej z tym zrobić.
Czy na kanwie tej kompletnie niefilmowej historii mógłby powstać film?
Możliwe jest wszystko. Gdyby tak się stało, moje zaangażowanie w ten projekt byłoby jednak minimalne.
Roland Barthes powiedział, że literatura to pytania minus odpowiedzi.
Ci, którzy szukają pytań, powinni czytać poezję. Poszukujący odpowiedzi niech natomiast siedzą cicho i zadają sobie pytania, ale po sięgnięciu po wiersze albo po chwili milczenia. Powołując się na Pascala, celem dobrej edukacji jest osiągnięcie stanu, w którym nabiera się świadomości, że jednostka może być samowystarczalna i milcząca. Mogę cię zapewnić, że nie dla każdego jest to oczywiste. Osobiście jestem osobą bardzo cierpiącą. W młodości charakteryzował mnie większy luz, ale od kiedy urodziły mi się dzieci, zacząłem cierpieć. Teraz, gdy mam wnuki, cierpię nawet bardziej! I nie mogę nic na to poradzić. Na poziomie kolektywnym boję się cynizmu rządów, które starają się usprawiedliwiać każde kłamstwo i szwindel. Dodatkowo, wykluczają z polityki skrupuły, używając psychicznej i ekonomicznej przemocy. „Mogę zabić cię ponieważ mam władzę, a ty, nędzniku, możesz jedynie odgrywać rolę ofiary i zamknąć się”. Czy to cię nie przeraża?
Ogromnie. Równie negatywnie odnosi się pan do Hiszpanii?
To bardzo skomplikowane państwo. Życie w tym kraju jest męczące. Musisz znosić wydziwianie, krytycyzm czy zniesławienia. Jako Katalończycy zmierzamy do niepodległości, ale Hiszpania nie ułatwia nam tego, ponieważ stosuje nieczyste zagrywki. Po swojej stronie ma szpiegów, armię i Boga. Jestem stary i doświadczyłem na własnej skórze reżimu generała Franco. To smutne, że co prawda mamy demokrację, jednak wciąż są tarcia. I to niezależnie od faktu, czy mówię o lewicy bądź prawicy. Wielki kataloński dwudziestowieczny pisarz, Josep Pla, zwykł mawiać, że do prawicowego Hiszpana najbardziej podobny jest lewicowy Hiszpan. Jeżeli zaś chodzi o Unię Europejską, to mam jedno marzenie z nią związane. Chciałbym, żeby stała się ona Europą należącą do ludzi i aby państwa przekazały jej przywódcom wiele ze swoich przywilejów. Jeśli tak się stanie, będzie to wielki krok w kierunku utrzymywania na niskim poziomie narodowego szowinizmu i stawianiu na kolektywną wspaniałomyślność. To wcale nie stoi w sprzeczności z tym, co mówiłem wcześniej o niepodległości mojego kraju. Kiedy Katalonia stanie się niepodległa, będzie to oznaczało olbrzymi postęp i wzmocnienie siły Europy jako państwa. Kiedy widzę „senyerę”, czyli katalońską flagę z czterema czerwonymi paskami na żółtym tle, wzruszam się tak samo, jak gdy ty widzisz swoją. Kiedy jednak staniemy się niepodległym krajem, schowam ją do szafki i będę myślał o czymś innym. Coś mi mówi, że postąpię tak nie tylko ja.
Słyszałem, że w Hiszpanii Katalonię porównuje się do Polski.
Niektórzy Hiszpanie nazywają nas, Katalończyków, „polacos’, ponieważ mówimy w języku, którego nie rozumieją. Staramy się jednak podchodzić do tego z humorem i od jakiś sześciu lat w katalońskim kanale TV3 leci program nazywany „Polonia”. To jeden z najpopularniejszych programów. Rodzaj politycznej satyry, w której na równi obrywają Katalończycy i Hiszpanie. Nazywamy go „Polonia”, żeby wyśmiać wszystkich, którzy upierają się przy słowie „polaco” jako obeldze w naszym kierunku. Co ciekawe, producenci postanowili zrobić taki sam program, ale poświęcony sportowi i sportowym brudom. Nazwali go… „Crackòvia”. Także jest przezabawny.
W „Wyznaję” kluczową rolę odgrywa z kolei cytat z Wisławy Szymborskiej.
Cenię ją tak samo jak Miłosza, Gombrowicza i innych polskich pisarzy, z których twórczością miałem styczność. Nie postrzegam siebie jako znawcę polskiej literatury, ale na szczęście dzieła kilku z polskich literatów zostały przetłumaczone na kataloński. Jeżeli zaś chodzi o Szymborską, to pomyślałem sobie, że jej wiersz pomoże mi spointować historię Adrià Ardevola. Często zwracam się o pomoc do moich mądrzejszych kolegów. Poezja Szymborskiej jest, rzecz jasna, prosta, ale mocno cię nokautuje i sprawia, że zanurzasz się w samo sedno życia. Jednocześnie, jako czytelnik, ubolewam, że nie jestem w stanie przeczytać wszystkiego, ale to, niestety, niemożliwe. Zawsze musisz wybierać, kierując się kryteriami swoimi bądź innych. Na uwadze trzeba też mieć języki, którymi się posługujesz i dzieła, które zostały na nie przetłumaczone. Niestety, nie potrafię czytać po polsku.
Twierdzi pan za to, że żyje pan nie w kraju, tylko właśnie w języku.
Wszyscy w nim mieszkamy. To, co kształtuje nas jako wspólnotę, wraz z kulturowym kontekstem, codziennym życiem i kolektywną formą życia, jest nadane i oferowane nam przez naszych rodziców i nasz język. Ostatnio moja włoska tłumaczka powiedziała mi, że podobne refleksje towarzyszą jej odnośnie Emila Ciorana. Już Wittgenstein powiedział, że nasz sposób rozumienia świata i jego ekspresji odbywa się za pomocą języka. Każdy z języków ma określone miejsce w Wszechświecie. Gdy więc umiera, następuje katastrofa. To pauperyzacja ludzkości. Czasem zadziwia mnie, jak przejmujemy się ginięciem gatunków ptaków. To oczywiście smutne, ale zbyt obojętnie podchodzimy do zanikania języków. Dochodząc do konkluzji- zamieszkujemy język, który scala nas jako społeczeństwo i pomaga nam socjalizować się z innymi. To także most dla inteligencji; umożliwia komunikacje z innymi lingwistycznymi społecznościami. Uważam, że Europa stanie się w końcu państwem z ponad pięćdziesięcioma językami. Czy w tej sytuacji ograniczymy się tylko do komunikowania się przy pomocy języka angielskiego? Mam nadzieje, że nie. Wierzę, że- jak to powiedział Umberto Eco- tłumaczenie to język Europy. I najdroższe kłamstwo różnorodności. Multijęzyczność Europejczyka to początek drogi w tym kierunku.
Jaka będzie więc przyszłość języka katalońskiego?
To nie zależy wyłącznie od nas, ale od politycznej woli otaczających nas mocarstw. Te nie za bardzo przejmują się językami, które nie zaliczają się do języków władzy. W naszych rękach jest natomiast wywalczenie niepodległości. My, Katalończycy, jesteśmy multijęzykowi od czterech czy pięciu pokoleń. A przynajmniej dwujęzyczni. Możemy komunikować się po hiszpańsku albo francusku, czyli w katalońskim francuskim. Wszystko zależy od pokolenia. Wielu z nas porozumiewa się też po angielsku. Pamiętajmy, że sporo języków należy do małego zakresu terytorialnego, ale są bezpieczne, ponieważ stoi za nimi państwo. Są to: litewski, estoński, słoweński czy macedoński. To jeden z powodów, dla których mamy wyzwoleńcze zapędy. Jeśli chcesz, to opowiem pewną anegdotę.
Proszę mówić.
Moje książki są tłumaczone na hiszpański, ale do niedawna były w Hiszpanii bardzo słabo znane. Wynikało to przede wszystkim z ignorancji Hiszpanów, ponieważ tworzę w języku katalońskim. Trudno uwierzyć, że takie coś ma miejsce nawet w dwudziestym pierwszym wieku, ale to prawda. W hiszpańskim kraju panuje niewytłumaczalna niechęć do katalońskiej literatury. Od lat trudno ją przezwyciężyć, nawet wśród intelektualistów i ludzi myślących postępowo. Na szczęście, od jakiegoś czasu hiszpańscy czytelnicy wykazują zainteresowanie moją twórczością. To miłośnicy dobrej literatury, dla których absolutnie nie ma znaczenia, skąd książka pochodzi i w jakim języku została napisana. Liczy się tylko to, żeby ich zainteresowała. Tymczasem okazało się, że podchodzą do moich dzieł z dużym respektem. Codziennie dostaje e-maile od hiszpańskojęzycznych czytelników, także tych z Ameryki Łacińskiej. Zawierają one wyrazy wdzięczności i zdziwienia, że nie słyszeli o mnie wcześniej. Oznacza to, że moje książki – a nie jestem w tym osamotniony – pomagają przełamać niechęć, która często bywa irracjonalna.
Trudno się dziwić. „Wyznaję” to przykład literatury przepięknej i zapierającej dech w piersiach. Ważną rolę odgrywa w tej książce muzyka, której w literackich dziełach – w przeciwieństwie do filmów – nie słyszymy. Czy więc książki tracą z tego powodu na wartości?
Nie, są muzyką przepełnione. Mógłbym wskazać wiele przykładów. Weźmy fragment, w którym Bernat Plensa gra w drugiej suicie Ciacconę, ponieważ Adrià jest smutny. Jako czytelnik możesz ją poczuć i usłyszeć. Zgadzam się, że nie towarzyszy temu muzyka, ale słowo jest lepsze od tysiąca obrazów i setek dźwięków!
Pańskie dzieło jest jednym długim listem miłosnym. To godne podziwu, że wybrał pan właśnie taką formę w czasach e-maili, Facebooka i Twittera.
Minęło sporo czasu, od kiedy napisałem ostatni list i bardzo tęsknię za tą formą komunikacji. Tworzenie tak długiej powieści w czasach, kiedy Twitter nadaje życiu tempo, jest bliskie podżeganiu do buntu. Ale czytelnicy udzielą odpowiedzi na pytanie, czy warto tak postępować.
Rozmawiał: Michał Hernes
koniec
12 kwietnia 2013

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Koledzy od komiksów to już by cię gonili z widłami
Tomasz Kołodziejczak

21 III 2024

O albumie "Historia science fiction", polskiej fantastyce i całej reszcie, z Tomaszem Kołodziejczakiem rozmawia Marcin Osuch

więcej »

Wracać wciąż do domu
Ursula K. Le Guin, Michał Hernes

24 I 2018

Cztery lata temu opublikowaliśmy krótki wywiad z Ursulą K. Le Guin.

więcej »

Jak zrobić „Indianę Jonesa” lepszego od „Poszukiwaczy Zaginionej Arki”?
Menno Meyjes

23 XI 2014

Usłyszałem od Spielberga, że nie powinienem kręcić, dopóki nie poznam emocjonalnego sedna sceny, dopóki nie spojrzę na nią z sercem- mówi Menno Meyjes, scenarzysta „Koloru purpury” i „Imperium słońca”, które wkrótce ponownie wejdą do polskich kin.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

A więc to tylko tyle
— Joanna Kapica-Curzytek

Spod pióra selekcjonera
— Joanna Kapica-Curzytek

Wszystko w życiu ma ze sobą związek
— Joanna Kapica-Curzytek

O prawdzie nieskażonej ludzkimi wątpliwościami
— Joanna Kapica-Curzytek

Bez wprawy i bez rutyny
— Joanna Kapica-Curzytek

Niebo gwiaździste nad don Rafelem i prawo moralne w nim
— Joanna Kapica-Curzytek

Zła pamięć
— Joanna Kapica-Curzytek

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.