Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

‹Droga do Ashramu›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDroga do Ashramu
Data wydania1998
Wydawca Instytut Wydawniczy Świadectwo
ISBN83-87531-50-2
Format339s.
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Buntowników pamięci (wcale nie żałobny) rapsod

Buntowników w historii polskiej literatury nigdy nie brakowało. Na swój sposób buntowali się – przeciwko zastanemu porządkowi świata, jak i uwarunkowaniom społeczno-politycznym – już nasi romantycy.

Sebastian Chosiński

Buntowników pamięci (wcale nie żałobny) rapsod

Buntowników w historii polskiej literatury nigdy nie brakowało. Na swój sposób buntowali się – przeciwko zastanemu porządkowi świata, jak i uwarunkowaniom społeczno-politycznym – już nasi romantycy.

‹Droga do Ashramu›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDroga do Ashramu
Data wydania1998
Wydawca Instytut Wydawniczy Świadectwo
ISBN83-87531-50-2
Format339s.
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Najbardziej dramatyczny oddźwięk znalazł ów bunt bodajże w twórczości Zygmunta Krasińskiego. Bezsprzecznie buntownikami byli i twórcy Młodej Polski, i moderniści, i – nieco późniejsi – futuryści. Nikt jednak nigdy nie określał ich dokonań mianem „kontrkultury”. Zapewne tylko dlatego, że w tamtych czasach pojęcie to jeszcze nie funkcjonowało. Dziś za to używane bywa często, może nawet nazbyt, w odniesieniu do wszystkich tych pisarzy, poetów, także publicystów, którzy tworzyli poza głównym, aprobowanym przez PRL-owski aparat państwowy nurtem powojennej literatury polskiej, bądź krążyli tylko po jego obrzeżach. Powoduje to, iż samo pojęcie literatury – czy też poezji – kontrkulturowej niebezpiecznie nam się rozrasta.
W antologii „Droga do Ashramu” padają aż trzy różne, choć w rozmaity sposób splecione ze sobą, definicje „kontrkultury”. Ich autorzy rozpatrują owo zjawisko literackie na odmiennych płaszczyznach. Dla Dariusza Lebiodyspiritus movens powstania wspomnianej antologii – kontrkultura, wywodząca się z ruchów społecznych końca lat 60-tych, idzie w parze z kontestacją, zaś kontestacja to przede wszystkim „eskalacja sprzeciwu wobec władzy” (strona 7). Jednak nie żadnej konkretnej władzy, kapitalistycznej czy komunistycznej, ale władzy generalnie. Kontrkulturę w dużym stopniu utożsamia Lebioda z ruchem hippisowskim i głoszonymi przezeń hasłami umiłowania wolności. Nieco inaczej spogląda na kontrkulturę Jerzy Grundkowski,. Dla niego jest ona „przeciwieństwem afirmacji życia. Jeśli ktoś chleje wódę i zażywa narkotyki, albo rozrabia po ulicach, to on nie lubi życia. Nie na darmo wielu spośród twórców kontrkultury przedwcześnie zgasło, wieszając się lub zapijając na śmierć” (strona 269). Wbrew pozorom to jedynie rozwinięcie, dopowiedzenie definicji Lebiody – bez zbędnej w tym przypadku ideologii. Ideologii nie unika za to Krzysztof Derdowski, wskazujący na powiązania literatury kontrkulturowej w Polsce ze sprzeciwem jej twórców, często zapewne dość przypadkowym, wobec ustroju Polski Ludowej. Stała owa literatura, jego zdaniem, w opozycji do „kultury oficjalnej, urzędowej, administracyjnie strzeżonej; zawsze miała mocno określone zabarwienie polityczne i ujawniała się w okresach politycznych przesileń” (strona 284).
Krzysztof Derdowski
Krzysztof Derdowski
Twórcy antologii postawili więc przed sobą niezwykle trudne zadanie, chcąc – odniósłszy się do wspomnianych powyżej definicji – zebrać w jednym, niezbyt obszernym na dodatek tomie „najmocniejsze wiersze polskie napisane po wojnie”. Choć łączyć miała je owa „kontrkulturowość”, nie mogło być mowy o zachowaniu stylistycznej czy tematycznej jedności.. Mimo że trudno formułować powyższe jako zarzut, to wybór poezji musi budzić kontrowersje. „Wielu autorów odrzuciliśmy” – przyznaje Lebioda. Dlaczego? Bo z jednej strony „nie chcieliśmy zbytnio wulgaryzować i przejaskrawiać”. Czyżby zaistniała tu nieświadoma redaktorska autocenzura?Z drugiej strony – wielu autorów „nie mogliśmy wziąć do paki z racji niezgodności z ostatecznym kształtem zestawu”. Brzmi to dość enigmatycznie. Derdowski przyznaje, że podobna antologia winna obejmować kilkadziesiąt nazwisk (objęła w sumie trzydzieści). Wśród tych poetów, których zabrakło, wymienia: Aleksandra Wata, „odrzucającego marksistowski światopogląd i wynikające zeń rozwiązania estetyczne”, Kazimierza Ratonia, Andrzeja Babińskiego. Ja dorzuciłbym jeszcze Stanisława Grochowiaka (czyżby turpizm nie był kontrkulturowy?), Tomasza Jastruna i Antoniego Pawlaka. Oni też, jak wielu innych, odrzucali światopogląd marksistowski. Jacka Podsiadłę i Marcina Świetlickiego, którzy dla młodych ludzi mijającej dekady są nie mniej znaczącymi postaciami niż Bursa czy Stachura dla ich rodziców – poeci otwierający antologię. A poeci rocka? Nieżyjący już Piotr Marek, Maciek Maleńczuk, przecież to pomniki kontrkultury! Poeci „kontestujący” i „odrzucający” i od używek raczej nie stroniący. Oni szczęścia nie mieli. Kto zatem miał?
Witold Różański
Witold Różański
Wybrać trzydziestu spośród – załóżmy – setki, to spora sztuka. By w tej trzydziestce znaleźli się przedstawiciele różnych pokoleń, prezentujący odmienne poetyckie światy i sposoby myślenia, to zadanie nader karkołomne. Nie narazić się przy tym na docinki i krytykę, rzecz wręcz niemożliwa. Mimo to redaktorzy „Drogi do Ashramu” podjęli się tej misji. Tworząc zestawienie, oparli się przede wszystkim na sztandarowych postaciach kontrkultury . Stąd też, całkowicie zresztą zasłużona, obecność Andrzeja Bursy, Edwarda Stachury, Ryszarda Milczewskiego-Bruno, Rafała Wojaczka – tych artystów i poetów, którzy już przed laty trafili na strony szkolnych podręczników, a których buntownicze ostrza zostały przez to nieco stępione. Tu jednak ponownie warczą, krzyczą, mówią swoim własnym głosem i zapewne – jak lat temu czterdzieści, trzydzieści, dwadzieścia – wywołują uczucie „gęsiej skórki”. na całym ciele. Zasłużyli takoż na obecność Wincenty Różański, Jerzy Szatkowski, Marek Obarski i Andrzej Sikorski, a nawet – mówiący o innych sprawach i zupełnie innym językiem – Dariusz Lebioda i Marek Grabowicz. Niektórzy poeci posłużyć mogą za ciekawostkę: Ariana Nagórska, bądź najmłodsi w całym gronie, Paweł Skutecki i Maciej Muzalewski. Daleko im jeszcze do klasy poprzedników, a i określanie ich przymiotnikiem „kontrkulturowi” – jest nieco na wyrost.
Nie mniej ciekawe niż część poetycka „Drogi do Ashramu” są również aneksy. Notki biograficzne niemal wszystkich poetów uwzględnionych w antologii oraz dokumenty i zdjęcia pochodzące ze zbiorów Jerzego Szatkowskiego – „Archiwum Bruna” [Milczewskiego].
Andrzej Sikorski
Andrzej Sikorski
Redaktorzy nie ustrzegli się jednak dość przykrej wpadki, (wynikającej pewnie z pobieżnej korekty: fotografia Marka Obarskiego znalazła się w kategorii „żyjących poetów antologii”, mimo że nieco wcześniej pojawia się informacja o jego śmierci w roku 1997. Na karb korekty należy też zrzucić, jak sądzę, błędną pisownię nazwiska wokalisty bydgoskiego zimnofalowego zespołu Variete Grzegorza Kaźmierczaka, którego Derdowski w swoim posłowiu nazywa „Kazimierczakiem”. Poważnym uchybieniem wydaje mi się także brak dat powstania zdecydowanej większości wierszy, a w przypadku trudności z ich ustaleniem, źródeł, z jakich zostały zaczerpnięte. To zdecydowanie ułatwiłoby poruszanie się po mapie powojennej polskiej poezji, umożliwiłoby badanie przyczyn i skutków, i co najważniejsze pomogłoby zrozumieć ową kontrkulturową postawę autorów!
W nocie zamykającej antologię Dariusz Lebioda nakreślił pokrótce historię jej powstania, przyznając, że miała ona ujrzeć światło dzienne już w połowie lat 80-tych. I wtedy też powinna się ukazać! Byłaby wówczas wydarzeniem na księgarskim rynku, pozycją głośno dyskutowaną i wzbudzającą niemałe emocje. Dzisiaj stanowi raczej rodzaj przewodnika. I to niekompletnego. W międzyczasie wiele się zmieniło; być może za kilka bądź kilkanaście lat historia ponownie zatoczy koło i wtedy okaże się, że „Droga do Ashramu” była zwieńczeniem starej epoki, lecz zapowiedzią nowej.
koniec
1 lipca 2003

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: <a href='mailto:aszady@uw.lublin.pl'>Agnieszka ‘Achika’ Szady</a>

Zarodzinuj
Arkadiusz Szałajko

18 V 2024

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:aszady@uw.lublin.pl'>Agnieszka ‘Achika’ Szady</a>

Majowe czytanie w rzepaku
Małgorzata Szepelak

4 V 2024

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:aszady@uw.lublin.pl'>Agnieszka ‘Achika’ Szady</a>

O nas
Waldemar Jagliński

27 IV 2024

Waldemar Jagliński – znany już czytelnikom Esensji z opowiadania „Niebieskie wody” wraca tym razem z poezją – cyklem wierszy-szkiców o wspólnym mianowniku „O nas”.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż autora

Nad piękną i modrą Odrą
— Sebastian Chosiński

Braterski hołd
— Sebastian Chosiński

Jazzowe oblicze noise’u i post-rocka
— Sebastian Chosiński

Kto nie ryzykuje, ten… w spokoju nie żyje
— Sebastian Chosiński

W starym domu nie straszy
— Sebastian Chosiński

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.