Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Elżbieta Leszczyńska
‹Gelimer›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorElżbieta Leszczyńska
TytułGelimer
OpisAutorka pisze o sobie:
Jestem emerytowaną redaktorką, pracowałam m.in. w Naszej Księgarni. Wydawnictwo Skrzat wydało moje dwie książki dla dzieci i młodzieży, a Esensja opublikowała mój dramat „Baśń o miłości” oraz opowiadanie „Umowa”.
Gatunekdramat

Gelimer

Elżbieta Leszczyńska
« 1 2 3 4 6 »

Elżbieta Leszczyńska

Gelimer

ZOE:
Kiedy słyszę: Justynian, słabną mi kolana.
Na imię: Teodora dech w piersiach ustaje.
Oni są tak potężni, ich gwiazda tak znana,
Że ponad nich wyrosnąć, cudem się wydaje.
Podziwiam cię, mój miły.
GELIMER:
Nie takim znów cudem.
Justynian to syn chłopa, no a cesarzowa…
Lepszym się szczyci domem niejedna królowa,
A niejeden król bardziej starożytnym ludem.
Ja chociażby… Przez dziada jestem spokrewniony
Z Walentynianem, rzymskim prawdziwym cesarzem,
A o germańskich przodkach, królach, całe tomy
Mogliby wypisywać skrzętni kronikarze.
Ale nie mówmy o tym, bo szkoda sprawami
Poważnymi obciążać tę prześliczną głowę.
Weź swoją lirę, Zoe. Sprawnymi palcami
Po strunach błądź i pieśni zaśpiewaj mi nowe.
(Zoe bierze instrument, próbuje i śpiewa)
ZOE:
„Był kiedyś bóg, pan słońca, w złocistej koronie
I był bóg, pan błękitnej tafli wielkiej wody.
Matki Ziemi synowie.
Codziennie się witali w braterskim pokłonie,
Wymieniali uściski żaru i ochłody.
Matki Ziemi synowie.
Jednego dnia księżniczka stanęła nad wodą,
By podziwiać twarz jasną i łabędzią szyję.
Obaj ją pokochali.
Czyja będziesz, księżniczko? Gdzie losy powiodą?
Do żaru złocistego, czy fala cię skryje?
Obaj ją pokochali.
Żaden nie chciał ustąpić, aż pan na błękicie
Porwał jasną księżniczkę i schował w głębiny.
Bracia się poróżnili.
Obraził się złocisty i odszedł, a życie
Na ziemi usychało z powodu dziewczyny.
Bracia się poróżnili.
Ludzie Ziemię objęli: Matko błagaj syna,
Niech nam przywróci ciepło złotego promienia.
Obaj twoi synowie.
Ziemia pełna litości do słońca się wspina,
Lecz łatwiej łzę wycisnąć z martwego kamienia.
Obaj twoi synowie.
U pana wody Ziemia stanęła przed drzwiami,
A on jej mówi: Matko, to jest moja żona.
Wszystko ginie na świecie.
Trzeba mi was ukarać, bo obaj synami
Jesteście niegodnymi – rzekła obrażona.
Wszystko ginie na świecie.
W księżyca jasną tarczę zmieniła księżniczkę.
Mąż tylko nocą żonę ogląda z daleka.
Matka jest sprawiedliwa.
A słońce, gdy ujrzało ją jasnym obliczem,
Wciąż dogonić próbuje, lecz ona ucieka.
Matka jest sprawiedliwa.”
(Milczą przez chwilę)
To, Gelimerze, moja ostatnia piosenka.
Wczoraj mi ją nieznany darował włóczęga.
GELIMER:
Dziękuję za nią, miła, jest smutna i piękna
I dziwnie do ostatniej głębi serca sięga.
(do siebie)
Annę mi przypomniała. Jej dusza w tej pieśni
Została uwięziona… i jej smutne oczy…
Zaraz pójdę do Anny, jeszcze dosyć wcześnie,
Tylko sumienie szczelnie mgłą wina otoczę.
(Nalewa wina do pucharów. Podaje Zoe)
Pijmy, Zoe, śpiewajmy, tańczmy póki można.
ZOE:
Coś się zmieniło, panie, moje serce czuje.
Oddalasz się ode mnie, nie byłam ostrożna.
Ta pieśń… Że ją śpiewałam, już teraz żałuję.
(Pukanie do drzwi)
GELIMER:
Kto śmie tak długo pukać, królowi przeszkadzać?!
(Wchodzą dwaj gwardziści)
GWARDZISTA I:
Królu, twoi żołnierze z pałacowej gwardii.
GELIMER (do siebie):
Wielkie dzięki, okazja sama się nadarza,
Żeby wyjść stąd bez słowa uciążliwej skargi.
(do żołnierzy)
Witajcie. Jakieś pilne przynosicie wieści?
GWARDZISTA II:
Tyle wieści, że w głowie więcej się nie zmieści.
Wszystkie, królu, w pałacu, wszystkie bardzo ważne.
Czekają tam na ciebie pod pieczą Aspara,
Twojego sługi, wodza naszego, więc zaraz,
Jeśli tylko rozkażesz, rozpoczniemy jazdę
Powrotną. Twój koń czeka u progu gospody.
GELIMER:
Wyruszamy natychmiast.
(do Zoe)
Wybacz piękna Zoe.
Jeśli Aspar mnie szuka, ma pewnie powody.
(Wychodzą)
ZOE:
Znowu nam przeszkodzono, a z takim mozołem,
Nitka po nitce, moją pajęczynę snuję.
Ale Zoe cierpliwa i nie zrezygnuje.
III
(Sala tronowa pałacu w Kartaginie. Gelimer niedbale siedzi na tronie. U jego stóp w równie niedbałej pozie – Aspar.)
ASPAR:
Żebyś to, panie, widział, jak Hilderyk stary
Łzawym okiem spoglądał na straży posiłek.
Jemu kazałem dawać wodę i suchary.
Dosyć się w życiu napchał, czas zadbać o linię.
GELIMER:
Asparze, powierzyłem go raz twojej pieczy
I nie chcę o tym słyszeć, wróć zatem do rzeczy.
Mówiłeś, że wódz maurów, Amr, znowu się ruszył,
Że duży pas południa dokładnie spustoszył.
ASPAR:
Takie wieści mi przyniósł posłaniec z granicy.
GELIMER:
Trzeba ich wszystkich wyrżnąć, niech przykład zadziała
Raz na zawsze. Niełatwo wytłumaczyć dziczy,
By się od naszych granic z daleka trzymała.
A wieść druga?
ASPAR:
Z Sycylii przez naszych przysłana.
Armia cesarska właśnie opuszcza nabrzeża
Portowe i podąża, z czułością żegnana
Przez dwór Amalasunty, do naszych wybrzeży.
GELIMER:
Duża ich liczba? Jaki wódz nimi dowodzi?
Nosy każę odrąbać za brak wiadomości.
ASPAR:
Tysiąc głów jazdy, razy szesnaście – piechoty.
I większość z nich nie z greckiej kształtowana kości.
Są tam różne narody…
GELIMER:
A wódz? Kto jest wodzem?
ASPAR:
Belizariusz, mój panie, rodak Justyniana.
GELIMER:
Słyszałem, nie najlepiej mu poszło na wschodzie.
Myślę, że nie musimy bać się tego pana.
Już raz dostali cięgi, dostaną i drugi.
Trzeba plany obmyślić i podzielić role.
Po Ammatasa teraz poślij jakieś sługi.
Może chłopak bezpiecznie ruszyć z nami w pole.
ASPAR:
Hej, jest tam kto?!
(Pojawia się straż)
Sprowadzić królewskiego brata.
GELIMER:
Na śmierć byłbym zapomniał. Gdzie jest moja flota?
Przecież mam niezłą siłę, co nigdy nie chybia.
ASPAR:
Niestety, właśnie teraz Sardynię zdobywa.
Nie mamy z nią łączności.
GELIMER:
Dlaczego nic nie wiem
O ruchach moich statków, Asparze, nicponiu?
ASPAR:
Mówiłem tobie, panie. Dokładnie dni siedem
Minęło, jak pomknęły po zielonej toni.
Sam rozkaz podpisałeś.
Ilustracja: <a href='mailto:rafal.wokacz@gmail.com'>Rafał Wokacz</a>, wygenerowane przy pomocy AI
Ilustracja: Rafał Wokacz, wygenerowane przy pomocy AI
GELIMER:
Naprawdę? Przyznaję,
Że ostatnio wciąż piłem i mało pamiętam.
Nie wezmę do ust wina do czasu zwycięstwa.
Możesz mnie nazwać łotrem, gdy wezmę…
ASPAR:
Nawzajem
Nazwij mnie łotrem, jeśli coś nie pójdzie gładko.
GELIMER:
Nie imię łotra wtedy zarobisz, lecz stryczek.
ASPAR:
Gdy będzie ten, kto pętlę zaczepi na haku.
GELIMER:
Jeszcze znajdę dość siły, byś rozstał się z życiem.
ASPAR:
Tak sobie gawędzimy jak dwaj przyjaciele,
A nie mamy, mój królu, czasu nazbyt wiele.
Zanim Ammatas przyjdzie, trzeba zdecydować,
Co robimy…
GELIMER:
Niech o to cię nie boli głowa.
Już mam wszystkie rozkazy i plany gotowe.
Twój król tu sobie siedzi, rozmawia, a skrycie
Obmyśla posunięcia, odgaduje drogę
Przeciwnika. O wszystkim obaj usłyszycie.
Powiedz, kto się ukrywa pod wodza imieniem?
Jaki to człowiek, żołnierz, czy blisko z cesarzem
Jest związany? Ty plotki znasz nawet z podziemia.
Chyba rozkosz z nich czerpiesz, bo nigdy cię razem
Z kobietą nie widziałem.
ASPAR:
Ja ciebie z wieloma.
I tak na nas dwóch, królu, wypada, jak trzeba.
Że też ci od tych westchnień nie spadnie korona.
GELIMER:
No, no, przyhamuj trochę, bo napotkasz biedę.
ASPAR:
Belizariusz ma żonę poczciwą i syna.
Jemu jest Teodozjusz, a jej – Antonina.
W dzień uczucia ich łączą rodzinne, a nocą
Miłość bardziej konkretna, do tego namiętna.
Stary nie podejrzewa, jak się sprawy toczą,
Choć wszystkie o tym w lesie śpiewają ptaszęta.
Jeśli tak przenikliwy jest we własnym domu,
To i nam nie zaszkodzi…
(Wchodzi Ammatas. Gelimer spostrzega brata i siada dostojnie na tronie. Aspar też przyjmuje godną postawę)
GELIMER:
Podejdź Ammatasie.
Czemu tak cicho stąpasz, chyłkiem, po kryjomu.
Jesteś wszak bratem króla i księciem, głuptasie.
AMMATAS:
Witaj bracie i witaj Asparze. Mój królu
Przybyłem na wezwanie najszybciej, jak mogłem.
Powiedz mi, proszę, co jest wezwania powodem,
Bo od różnych domysłów już dostałem bólu
Biednej głowy.
GELIMER:
Powodem jest twój honor nowy.
Dowództwo wojsk królewskich, na równi z Asparem.
AMMATAS:
Ja mam prowadzić wojsko? Nie jestem gotowy.
ASPAR (do siebie):
Chyba ktoś urok rzucił i związał go czarem.
Mówi jak pomylony…
« 1 2 3 4 6 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: <a href='mailto:rafal.wokacz@gmail.com'>Rafał Wokacz</a>

Baśń o miłości
Elżbieta Leszczyńska

14 II 2021

Dziwny lęk dzisiaj zmącił niewzruszony spokój
Od wielu lat goszczący w tym podziemnym świecie.
Ten intruz w me królestwo nieproszony wkroczył,
Pamięć, z tak wielkim trudem usypianą przecież,
Obudził, a z nią wszystko wróciło do życia.
Najcięższy bój stoczyłem ze sobą w tej celi,
Najcięższy bój z nadzieją, tym punkcikiem bieli
W jaskini jak noc czarnej i nie do przebycia.

więcej »

Przed podziałem
Bartosz Wieczorek

20 I 2009

Obsada:
Kierownik – człowiek silny, zdecydowany
Kuba – psycholog; młody człowiek, spokojny
X – charyzmatyczna postać
Ksiądz – wesoły, o głosie pełnym troski

więcej »

Strzelec wyborowy
Adam Słowikowski

4 I 2008

Miejsce: Park miejski
Czas: Bliżej nieokreślony, chociaż podejrzewa się 15 kwietnia 2006 roku
Występują:
Eros jako Amor, Jan Kowalski jako Mężczyzna, Jakub Burski jako Lekarz

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Umowa
— Elżbieta Leszczyńska

Baśń o miłości
— Elżbieta Leszczyńska

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.