Magazyn ESENSJA nr 5 (VIII)
czerwiec 2001




poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

Esensja
  Korespondencja

Pechowa trzynastka ("Trzynaście dni")

Chciałbym rozwiać pewne wątpliwości jakie mogą się pojawić po przeczytaniu recenzji filmu "13 dni" pani Draniewicz. Nie wierzy ona, ze dyskusje wyglądały w sztabie kryzysowym w czasie kryzysu kubańskiego tak jak je przedstawiono w filmie.
Muszę zapewnić, że wyglądały właśnie tak. Owe narady były nagrywane i kilkanaście lat po kryzysie kubańskim zostały opublikowane jako "Kennedy Tapes". Zostały one następnie użyte miedzy innymi (z koniecznymi skrótami) jako fragment scenariusza filmu. Gdyby były jakieś świadectwa bójki, zostałyby one bezwzględnie wykorzystane - to przecież bardzo filmowe. W dodatku zdziwienie spokojnym zachowaniem polityków i generałów uważam za nieco... dziwne. Przecież to ludzie, którzy kierują jednym z dwóch supermocarstw, są w stanie zniszczyć gatunek ludzki. Nie dochodzi się do takich stanowisk tracąc nerwy przy każdej okazji. Jedna z głównych postaci filmu jest gen. Curtis LeMay - człowiek, który, jako dowódca lotnictwa bombowego w czasie wojny na Pacyfiku, zmiótł z powierzchni ziemi najważniejsze miasta japońskie! Jedynym wyjaśnieniem jest to, że autorka przypisała kulturę polskiej polityki na scenę amerykańską, ale nie jest to usprawiedliwienie.

Mikołaj Machowski


Herbatnik: To, co zwie się piractwem

Serdecznie pozdrawiam i na wstępie podziękowania i pozdrowienia względem "Esensji".
Chciałbym krótko odnieść się do felietonu imć Ignacego Trzewiczka o piractwie, bo porusza on ważną i trudną sprawę.

Na wstępie zastrzeżenia - 
Po pierwsze primo: jestem przeciwko piractwu i szczęśliwie stać mnie na podręczniki i dodatki.
Po drugie primo: jestem fanem RPG, natomiast nigdy nie grałem i nadal nie gram w karcianki.

Trudno polemizować z tym, że środowisko RPG opiera się głównie na piractwie, kserówkach oraz materiałach ściągniętych z netu (o czym świadczą chociażby posty typu: "gdzie na necie znaleźć można..."). Jest to z punktu widzenia wydawcy rzecz naganna - ba, zwykła kradzież. Jest jednak druga strona medalu (podobnie jak w przypadku gier komputerowych czy płyt): kogo DKN stać na wydanie 100 zł na podręcznik (w niektórych przypadkach więcej niż jeden), po 30-70 zł (jak dobrze pójdzie na "obowiązkowe" dodatki sztuk 3-6 rocznie) plus dla przyjemności raz w miesiącu "MiM", raz na dwa miesiące "Portal". Mnie - tak. Może Pana Trzewiczka też. Ale - to w końcu nie było tak dawno - pamiętam radosne lata nauki szkolnej i studiowania. Nie każdemu mamusia lub tatuś daje parę baniek kieszonkowego. Dzieciaków naprawdę nie stać na zakup obowiązkowych zestawów dobrego gracza. I nie zawsze stać na to ich rodziców. Nie stać na to nawet "dorosłych" (tzn. takich na własnym utrzymaniu). To trochę tak, jak krytyka wygłaszana przez zamożnego obywatela skierowana przeciwko bezrobotnemu, który z zasiłku wygospodarowuje sobie kasę na kupno jednego kompaktu na stadionie: "Jak możesz popierać piratów ?! Ja zawsze kupuję oryginały, mimo że kosztują 5 razy drożej." Jak to zwykle bywa w przypadku łamania prawa (a z takim mamy do czynienia także w przypadku RPG), istnieje ekonomiczne jego uzasadnienie: zapotrzebowanie rynkowe trafia na nieprzekraczalną barierę w postaci ceny. Oczywiście, nie przeczę, że są również osoby, które stać na przekroczenie tej bariery, a mimo to prawo łamią. To jednak także wina powszechności ("wszyscy tak robią") oraz braku reakcji odpowiednich organów.
Jeśli chodzi o moją skromną osobę, to posiadam odczucia ambiwalentne. Choćby dlatego, że mój kontakt z RPG rozpoczynał się w czasach, gdy przywieziony z Zachodu podręcznik był rarytasem; człowiek więc na kserówkach się wychował. Uważam też osobiście, że wydawcy robią sobie z graczy jaja, chcąc wycisnąć z nich jak najwięcej pieniędzy: podstawka, podręcznik MG, podręcznik gracza, monsters' manual, dodatek nr 1-20, zasłonka MG, specjalne kostki, podstawka 2 edycja, podręcznik MG 2 edycja itd. Najczęściej wszystko można by wydać w 3 książkach, zamiast w 30. Aha, i jeszcze jedno - dlaczego gry RPG nie są wydawane w formie paperbackowej ?

Odpowiem przy okazji na wątpliwość, co do różnicy pomiędzy zbieraczami komiksów i kart, a graczami: jak sama nazwa wskazuje - zbieracze zbierają, a gracze - grają.

Jeśli ktoś doszedł aż tutaj - serdeczne pozdrowienia dla całej REDAKCJI, a w szczególności dla Imć Ignacego

Z poważaniem

Tomasz Pacek vel BRAGNI


Esensja z papieru

Po przemyśleniu co nieco o wersji papierowej Esensji - zdecydowanie nie, ponieważ gdyby istniała wersja papierowa trzeba by było zlikwidować internetową, bo teraz prawie każdy Polak ma komputer w domu, a co za problem ściągnąć sobie pismo z netu u siebie czy u kolegi ? Za ściągnięcie w taniej taryfie w TPSA wydamy co najwyżej 1.05 zł, a nie na przykład 10 zł na wersję papierową. Z wyłączeniem Esensji z Internetu wiązałyby się też inne niekorzyści, na przykład dla autorów opowiadań lub komiksów. Czy zamieszczalibyście tyle opowiadań i tyle dobrej jakości i wielkości obrazków komiksowych w wersji papierowej? Sądzę, że nie, a przecież opowiadania są przez wielu (czyt. przeze mnie też) uznawane za najlepszy dział. To znaczy, moglibyście umieszczać tyle opowiadań, ale wtedy przybyło by stron gazetce, a "grubnięcie" papierowych gazet oznacza podwyższenie ceny, a podwyższenie ceny może niektórych odstraszyć (tzn. ewentualnych nowych czytelników), a niektórym uniemożliwić ich kupienie (tzn. młodsi czytelnicy, którzy nie mają swoich dochodów a matka nie chce im dawać pieniędzy na "jakiś badziew" mimo, iż nawet nie czytała nigdy Esensji). Poza tym coś takiego jak powieść musiałaby przestać istnieć na zawsze. Do tego ilość artykułów musiałaby się ogromnie obniżyć, a przecież artykuły macie świetne i czytelnik zakochany w Waszej gazetce (czyt. Ja ;)) dwa razy by się zastanowił zanim by kupił tak poobcinaną wersję. W wersji internetowej nawet jeśli dacie jakiś badziewny artykuł to nic się nie stanie, bo jedyną jego wadą będzie te dodatkowe 2 KB, a w wersji papierowej każdy nie najlepszy artykuł to nagana ze strony czytelników, że "na co my wydajemy nasze pieniądze" lub "za taki artykuł to moglibyście dać stronę więcej reklam". Jak widzicie, przedstawiłem tylko rzeczy przeciw, a teraz za. Gdybyście robili papierową wersję za to mielibyście kasę. Kasa oznacza to, że moglibyście płacić redaktorom, a to oznacza zwiększony poziom ich tekstów (o ile jeszcze można go zwiększyć ), poza tym za reklamy bilibyście mamonę, a gdyby dać coś takiego, że płacicie np. 4zł za kilobajt tekstu ASCII ( tzn. txt ) na przykład opowiadania, to na pewno więcej czytelników zabrało by się do pisania i to nie na niskim poziomie, ponieważ chcieliby zarobić trochę kasy, a po Waszej selekcji tekstów zostałyby tylko najlepsze, co oznaczałoby poziom, jakiego prawdopodobnie brakuje większości polskich magazynów SF. To tyle. Kończę i oddaję swój głos na to, żeby zostało jak jest (czyli wersja internetowa) a nie na papierze.

Pozdrawiam całą redakcję najlepszego polskiego zine-u traktującego o SF

Golonko


Prośba do Czytelników

Bardzo prosimy osoby nadsyłające materiały do pisma "Esensja" o nie wysyłanie ich listem poleconym. Ponieważ "Esensja" nie ma osobowości prawnej, mamy problemy z odbiorem takich przesyłek na poczcie.
Jesli chcą Panstwo wysyłać jednak poleconym, proszę adresować nastepująco:


Konrad Wągrowski
ul. Afrykańska 12/64
03-966 Warszawa
Redakcja

poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

4
powrót do początku
 
Magazyn ESENSJAhttp://www.esensja.pl
redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.