nr 08 (XXX)
październik 2003




powrót do indeksunastępna strona

Esensja
  Korespondencja

10 naj... Wyciągnąłeś na mnie miecz...

Witam,
Piękny artykuł, tyle powiem :)
Nawiązując do słusznej idei... i tak dalej, prawda, chciałbym wytknąć jedną wadę tekstu. W rankingu 10 pojedynków znalazła się scena 'nadrzewna' z filmu "Przyczajony Tygrys, Ukryty Smok". Film straszny, w sensie negatywnym, ale nie o tym przecież mowa ;) Mam zaledwie małą sugestię, z powyższym związaną:
Czy Li Mu Bai vs Jen Yu (Chow Yun-Fat vs Zhang Ziyi, "Przyczajony tygrys, ukryty smok") nie można zmienić na Ryunosuke vs samurajowie (Tatsuya Nakadai vs statyści, "Sword of Doom") ? Mam tutaj na myśli walkę końcową (56 trupów, o ile dobrze naliczyłem) :)
pozdrawiam serdecznie

Robert Łada




Hero

Witam serdecznie!
Tudno było mi powstrzymać zdziwienie czytając Pańską recenzję! Chciało by się powiedzieć "a nie mówiłam", to co sądzi Pan o "Hero, to prawie słowo w słowo to co od paru dni (czyli od czasu obejrzenia filmu) opowiadam każdemu kogo spotkam. Miło jest spotkać kogoś, kto odczuwa podobnie do nas, muszę bowiem przyznać, że moje zamiłowanie do filmów tzw. orientalnych nie jest ogólnie podzielane. Powiem szczerze, nikt ze znajomych nie chciał isć ze mną ani na "Tygrysa....", ani na "Hero". A nie są to ludzie mało inteligentni czy niewrażliwi na sztukę. W czym tkwi zatem trudność? Myślę, że (mimo tego co pan napisał) wschodni sposób narracji, wizualizacji, atmosfera opowieści, jej trochę teatralny i bardzo symboliczny charakter, jest niestety mało czytelny dla Europejczyków. Ale właśnie wszystkie te cechy fascynują mnie we wschodnich filmach. Ale muszą to być prawdziwe produkcje chińskie, japońskie, czy hinduskie, a nie amerykańskie falsyfikaty ( tu dygresja; z pewną nieśmiałością myślę o filmie z Tomem Cruisem pt." ostatni Samuraj", boję się iść, bo może to być straszliwa Chała, której nie zniosę). Wracajac jednak do filmu, ma Pan rację, jest to najpiękniejszy wizualnie film jak dotychczas widziałam. Powiem więcej, dzięki prostemu zabiegowi zastosowania zwolnionego tempa, widz ma czas, aby całe to bogactwo "zapercepować". Już wiem, że pójdę na ten film jeszcze raz! A, i jeszcze coś, ogladałam go z moim synem, który ma 11 lat. Był zachwycony, nie dość, że zrozumiał zawiłosci intrygi (jestem z niego dumna) to jeszcze stwierdził, że "to był najlepszy film jaki widział w życiu" (a widział sposo, ponieważ od lat zabieram go do kina).
Na koniec, ranking w/g mnie najpiekniejszych scen:
1. walka w żółtym, topolowym lesie,
2. sceny na dziedzińcu królewskiego pałacu: ten kontrast szarosci kamienia i zbroi i ognistych piór na hełmach wojowników!
3. walka Śnieżyczki i Bezimiennego ze strzałami Cin,
4.walka w pałacu Króla,
ach, dosyć tego, wszystko było prima!!!
Serdecznie pozdrawiam,

Natasza Sudnik

Z zainteresowaniem przeczytałem opinie Redakcji o filmie Hero zawarte w dziale "10 zgryźliwych tetryków" i chciałbym trochę popolemizować (jeszcze na gorąco). Film oglądałem (na razie) tylko raz, ale chyba pamiętam go na tyle, by nie pomylić czegoś istotnego. ;-) Zacznijmy od kolorów. Użyte w filmie kolory odzwierciedlają poszczególne elementy z chińskiej filozofii. I tak czerń oznacza wodę (i intelektualną "walkę"), czerwień - ogień (i gorące emocje), biel - metal (poświęcenie, ale i wyrachowanie), zieleń - drzewo (wzrost i rozwój - przemiana Złamanego Miecza), a przewijający się w każdej ze scen kolor żółty - ziemię. Pojawia się również część niebieska. Wyróżnia się z pozostałych kolorów, bo nie pasuje do koncepcji 5 elementów, ale zauważmy, że towarzyszy on opowieści cesarza, a nie Bezimiennego. Niebieski to kolor nieba, pozostałe kolory są kolorami ludzkimi, ziemskimi.
Podobne (albo niesprzeczne) spostrzeżenia pojawiają się w opiniach recenzentów i nie z tym chciałbym polemizować.
Nie mogę się zgodzić z opinią Kamili Sławińskiej, która napisała: "Jak to możliwe, by Yimou Zhang, który wie aż za dobrze, jak straszne bywa władza tyrana, zrobił film, w którym tyran gloryfikowany jest jako mąż opatrznościowy?". Wynika to chyba z całkowitego niezrozumienia zakończenia. Władca jest w nim ofiarą, a nie katem. Jako człowiek poszukuje zrozumienia, ale nie może go otrzymać - musi uśmiercić osobę, która to zrozumienie mu dała. Przypomina to sytuację ze znanego chińskiego mitu (opowieści?), w której jeden z generałów zakazał wojsku deptać zboże. Kiedy jego koń wszedł na pole sam na siebie wydał rozkaz śmierci - władca jest w tej opowieści sługą prawa. Jest osobą, która musi jako pierwsza przestrzegać rozkazów i praw. Choćby niektórym wydała się potem tyranem.
Być może drugi raz oglądając film będę miał inne przemyślenia, ale jak dla mnie to 10 punktów.

Witold "Szaman" Siekierzyński




Lee Child

Gwoli ścisłości informacji chciałam zaznaczyć, ze dwie powieści Lee Childa ukazały się w ramach serii "Książki wybrane" wydanictwa Reader's Digest. Są to "Po omacku" i "Płonące Echo"
Seria "Ksiażki wybrane" to wdawane co kwartał tomy zawierające cztery powieści w wersji skróconej, oczywiście za zgodą autorów.
Tak więc już od prawie dwóch lat (tom 20 ukazał się niedawno) polscy czytelnicy mogli zapoznać się z twrczością Lee Childa, chociaż w okrojonej wersji.
Co ciekawe, w notce towarzyszącej "Płonącemu Echu" powieść "Po omacku" określana jest jako debiut Childa, jednak sądząc z opisu "Po omacku" to przekład powieści "The Visitor" wydanej w kwietniu 2000 roku.

Joanna Słupek

powrót do indeksunastępna strona

4
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.