Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXVI

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Philippe Buchet, Jean David Morvan
‹Armada #12: Wolna strefa›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułArmada #12: Wolna strefa
Scenariusz
Data wydaniakwiecień 2010
RysunkiPhilippe Buchet
Wydawca Egmont
CyklArmada
ISBN978-83-237-3773-5
Cena27,90
GatunekSF
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

W poszukiwaniu tożsamości
[Philippe Buchet, Jean David Morvan „Armada #12: Wolna strefa” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Armada” od samego początku była komiksem o poszukiwaniu tożsamości. Najpierw było to zadanie Navis, uroczej bohaterki tej serii. Teraz wygląda na to, że stało się ono także udziałem autorów.

Marcin Osuch

W poszukiwaniu tożsamości
[Philippe Buchet, Jean David Morvan „Armada #12: Wolna strefa” - recenzja]

„Armada” od samego początku była komiksem o poszukiwaniu tożsamości. Najpierw było to zadanie Navis, uroczej bohaterki tej serii. Teraz wygląda na to, że stało się ono także udziałem autorów.

Philippe Buchet, Jean David Morvan
‹Armada #12: Wolna strefa›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułArmada #12: Wolna strefa
Scenariusz
Data wydaniakwiecień 2010
RysunkiPhilippe Buchet
Wydawca Egmont
CyklArmada
ISBN978-83-237-3773-5
Cena27,90
GatunekSF
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
W kilku pierwszych albumach sprawa była prosta, wręcz banalna. W odległej przyszłości agenci tytułowej Armady natknęli się na prawie niezamieszkałą planetę. „Prawie” jak zwykle robi dużą różnicę, tym bardziej w sytuacji, gdy jedynym mieszkańcem odkrytej planety jest ostatnia znana przedstawicielka rodu ludzkiego. Żeby było ciekawiej, z jednej strony przedstawicielka ta żyje na łonie przyrody niczym Tarzan, z drugiej natomiast jej umysł jest odporny na wszelkie psycho-sztuczki agentów Armady. I wydawało się, że cały cykl będzie opierał się na poszukiwaniu przez Navis swoich pobratymców, z jej pracą agentki specjalnej jako tylko tło. Jednak już w ósmym tomie („Natura ludzka”) poszukiwania zakończyły się „sukcesem”. Od tego momentu autorzy chyba trochę się pogubili i szukają dla całej serii jakiegoś spójnego kierunku. Osobiście zakładałem, że teraz obsesją Navis stanie się poszukiwanie kolebki ludzkości – Ziemi. Jednak Morvan (scenarzysta) postawił na formalno-prawne przepychanki z udziałem służb specjalnych i najwyższych urzędników Armady.
Album dwunasty zaczyna się – jak większość poprzednich – od „trzęsienia ziemi” iście w hitchcockowskim stylu. I nawet nie warto zgadywać, kto jest kim, kto do kogo i dlaczego strzela. Dzięki retrospektywnemu skokowi dowiadujemy się, że cała ta zadyma to tylko jeden z elementów misternej gry prowadzonej przez tymczasowego sojusznika Navis, mecenasa Ehmte Ciss-Rona (obrońcy byłej agentki w procesie wytoczonym przez Armadę). Krok drugi to wizyta Navis, wraz z jej częściowo przypadkowymi towarzyszami na żywej planecie, której aura powoduje, że… zobaczycie zresztą sami, to taka wariacja na temat Solaris. Ale równie ważna jak specyfika planety, jest tożsamość trójki towarzyszącej głównej bohaterce. A są to: generał Rib’Wund, generał Rammasz oraz asasyn z terrorystycznej grupy Kerhe-Dizzo (działania tej grupy spowodowały kosmiczną katastrofę i pochłonęły dziesiątki tysięcy istnień – album „Pułapka”). Na którym z nich Navis chce wypróbować niezwykłe właściwości planety? Co w ten sposób osiągnie? Już ten krótki opis pokazuje jak mocno „Wolna strefa” jest powiązana z poprzednimi albumami serii. Lektura jest wciągająca, ale nieznajomość wcześniejszych wydarzeń może chwilami silnie doskwierać.
Graficznie album niewiele wnosi w porównaniu z poprzednimi, chociaż trzeba przyznać, że otwierająca go sekwencja robi wrażenie. Takich scen akcji nie powstydziłby się żaden porządny film sensacyjny. Chwilami ma się wręcz wrażanie, że to nie statyczny komiks, ale film właśnie. Rysownik (Philippe Buchet) osiąga taki efekt poprzez niezwykle dynamiczne kadrowanie, częstą zmianę ujęć oraz narrację za pomocą dużej liczby obrazków. Pobocznym efektem takiego podejścia jest zmęczenie czytelnika koniecznością bardzo precyzyjnego śledzenia kolejności kadrów.
Album sam w sobie jest raczej przejściowy, stawia więcej nowych pytań odnośnie Armady i Navis, niż daje odpowiedzi. Dla fanów serii rzecz obowiązkowa, tym, którzy nie mieli dotychczas do czynienia z tą serią, sugeruję sięgnięcie po wcześniejsze części.
koniec
11 października 2010

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Normanie, powtarzasz się
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

2 VI 2024

„Zielony Goblin powraca” to oryginalnie 850 numer „Amazing Spider-Man”. U nas wszedł w skład dziesiątego tomu serii ukazującej się w ramach linii Marvel Fresh.

więcej »

Galaktyczny syndrom sztokholmski
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

1 VI 2024

Marvel to mistrz rozmieniania się na drobne. Jeśli jakiś pomysł zaskoczył, możemy być pewni, że za chwilę powstanie milion kopiujących go komiksów. Tak właśnie stało się z Mroczną Phoenix, której potęga przez kolejne pokolenia scenarzystów jest uszczuplana. Na przykład w takich historiach jak „Avengers: Wejście Feniksa”.

więcej »

Góra, czyli punkt kulminacyjny
Marcin Osuch

31 V 2024

Makoto Fukamachi, japoński fotograf uczestniczący w wyprawach wysokogórskich, podąża śladami Habu Jojiego, jednego z najwybitniejszych himalaistów z Kraju Kwitnącej Wiśni. Spotykając się z kolejnymi osobami, które miały do czynienia z Jojim, Fukamachi odkrywa przed czytelnikami historię tego tajemniczego człowieka. Tom pierwszy „Szczytu bogów” kończy się, gdy wspinacz wchodzi na arenę międzynarodową.

więcej »

Polecamy

Ambasadorka pokoju

Niekoniecznie jasno pisane:

Ambasadorka pokoju
— Marcin Knyszyński

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Zwolnij pan, panie Morvan!
— Marcin Knyszyński

Lekki przesyt
— Marcin Knyszyński

Dalej, przez galaktykę!
— Marcin Knyszyński

W służbie jej kosmicznej mości
— Marcin Knyszyński

Skąd jesteś, Ziemianko?
— Tomasz Nowak

Superkiller nie wystarczy
— Marcin Osuch

Szybka i wściekła
— Marcin Osuch

Esensja czyta dymki: Maj 2011
— Esensja

Navis - ostatnia samurajka
— Marcin Osuch

Mowgli 3001
— Jakub Gałka

Tegoż autora

Góra, czyli punkt kulminacyjny
— Marcin Osuch

Film animowany w gratisie
— Marcin Osuch

Kraina bez gwiazd
— Marcin Osuch

Uczmy się języków!
— Marcin Osuch

„Szalony Kojot” przez dwie chmury?
— Marcin Osuch

Aparat, góry, człowiek
— Marcin Osuch

Niech prezydent się tym zajmie
— Marcin Osuch

Ratunek czy porwanie?
— Marcin Osuch

Zatrzymane w słowach
— Marcin Osuch

Broń i pieniądze
— Marcin Osuch

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.