Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 12 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Gary Frank, Geoff Johns
‹Batman: Ziemia Jeden #1›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBatman: Ziemia Jeden #1
Scenariusz
Data wydaniakwiecień 2015
RysunkiGary Frank
Wydawca Egmont
CyklBatman, DC Deluxe
ISBN9788328110182
Cena75,00
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Batman ten sam, lecz nie taki sam
[Gary Frank, Geoff Johns „Batman: Ziemia Jeden #1” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Po udanym starcie „Nowego DC Comics” Egmont postanowił wprowadzić na polski rynek kolejną superbohaterską serię tego wydawnictwa – „Ziemia Jeden”. W ramach tego cyklu od pięciu lat pojawiają się opowieści przedstawiające doskonale znanych bohaterów w alternatywnym świecie. W przypadku Batmana pozwoliło to na opowiedzenie historii narodzin Mrocznego Rycerza po raz kolejny, bez oglądania się na wcześniej rozwijane wątki. Warto było? Zdecydowanie!

Sebastian Chosiński

Batman ten sam, lecz nie taki sam
[Gary Frank, Geoff Johns „Batman: Ziemia Jeden #1” - recenzja]

Po udanym starcie „Nowego DC Comics” Egmont postanowił wprowadzić na polski rynek kolejną superbohaterską serię tego wydawnictwa – „Ziemia Jeden”. W ramach tego cyklu od pięciu lat pojawiają się opowieści przedstawiające doskonale znanych bohaterów w alternatywnym świecie. W przypadku Batmana pozwoliło to na opowiedzenie historii narodzin Mrocznego Rycerza po raz kolejny, bez oglądania się na wcześniej rozwijane wątki. Warto było? Zdecydowanie!

Gary Frank, Geoff Johns
‹Batman: Ziemia Jeden #1›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBatman: Ziemia Jeden #1
Scenariusz
Data wydaniakwiecień 2015
RysunkiGary Frank
Wydawca Egmont
CyklBatman, DC Deluxe
ISBN9788328110182
Cena75,00
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Mogłoby się wydawać, że twórcy komiksów superbohaterskich gonią w piętkę, skoro co jakiś czas próbują opowiadać dzieje tych samych postaci od nowa. Jak nie w ramach „Nowego DC Comics”, to w cyklu „Ziemia Jeden”. Ileż bowiem razy można maglować historię zamachu na rodziców Bruce’a Wayne’a i dociekać, kto za tym stał i jakie miało to skutki na dalsze losy osieroconego chłopca? Okazuje się, że można – i to niemal w nieskończoność. Co więcej: należy się z tego cieszyć. Pod warunkiem jednak, że kolejna odsłona tej historii będzie trzymać odpowiednio wysoki poziom. A tak jest w przypadku, opublikowanego oryginalnie przed trzema laty, albumu „Batman. Ziemia Jeden”. Akcja nowego cyklu DC Comics – zatytułowanego właśnie „Ziemia Jeden” („Earth One”) – rozgrywa się, wzorem literatury fantastycznonaukowej, w alternatywnej rzeczywistości, na planecie przypominającej do złudzenia Ziemię, ale na której wydarzenia biegną własnym torem. Istnieje więc Gotham, w którym mieszkają Wayne’owie; zostaje też popełniona zbrodnia, z powodu której po latach rodzi się samotny wojownik pragnący pomścić niewinne ofiary.
By zamaskować swą tożsamość – zakłada kostium nietoperza. Znamy to doskonale. I co z tego! Ważne, że po raz n-ty opowieść ta potrafi zaciekawić. I że mimo wszystko pojawiają się w niej nowe – można by rzec: alternatywne – elementy. Nowa wersja opowieści o narodzinach Batmana rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych, przez autora scenariusza określonych bardzo ogólnie: „obecnie” i „wtedy”. Obie płaszczyzny dzieli kilkanaście lat. „Obecnie” Bruce Wayne jest młodym mężczyzną przed trzydziestką, który wciąż nie potrafi poradzić sobie z traumatycznymi przeżyciami z dzieciństwa (czyli tego, co wydarzyło się „wtedy”). Był naocznym świadkiem śmierci swoich rodziców. Policja nigdy nie wykryła sprawcy bandyckiego napadu. Ale czy to może dziwić, skoro wiedzą poliszynela jest, że strażnicy porządku w Gotham City należą do najbardziej skorumpowanych w świecie? Bruce’owi tamto wydarzenie nie daje spokoju. Czuje się winny – głównie dlatego, że to on uparł się na wizytę w kinie tamtego wieczoru, to on wybiegł z sali kinowej na ciemną uliczkę, w której zaskoczył Wayne’ów morderca. Gdyby nie upór chłopca wszystko mogło potoczyć się zupełnie inaczej – rodzice by żyli, on dorastałby w pełnej i szczęśliwej rodzinie.
Inne byłoby także Gotham. Istotną zmianą w porównaniu z klasyczną opowieścią o Batmanie jest to, że Thomas Wayne stracił życie w toku kampanii przedwyborczej. Kandydował na burmistrza miasta, aby wygrawszy, raz na zawsze odsunąć od władzy obłudnego i sprzedajnego Oswalda Cobblepota. Po latach dorosły już Bruce nie ma wątpliwości, że śmierć rodziców miała związek z toczącą się wówczas walką o władzę nad Gotham. Zyskał na to nawet pośredni, ale przekonujący (przynajmniej jego) dowód – na jednym z aktualnych zdjęć prasowych zobaczył Jacoba Weavera, ochroniarza burmistrza, z należącą niegdyś do Thomasa Wayne’a zapalniczką w ręku. A zanim dostał robotę u Cobblepota, Weaver był gliniarzem – w dniu śmierci rodziców Bruce’a pojawił się jako jeden z pierwszych na miejscu zbrodni. Młody magnat dochodzi więc do wniosku, że jeśli odpowiednio mocno przyciśnie ekspolicjanta, ten zdradzi mu tajemnicę tamtego feralnego wieczoru i doprowadzi go prostą drogą do zleceniodawcy mordu. Musi jednak ukryć swoją tożsamość, staje się więc Mrocznym Rycerzem, mścicielem odzianym w kostium nietoperza (dlaczego właśnie akurat taki, jest oczywiście – i to całkiem sensownie – wytłumaczone).
Tyle że Batman z Ziemi Jeden nie posiada ponadnaturalnych mocy swego protoplasty. Do wszystkiego – sam lub z pomocą innych – musi dopiero dojść. I stopniowo, zbierając siniaki i łapiąc kontuzje, dochodzi. Na kogo zaś może liczyć? Z jednej strony na niezawodnego Alfreda Pennywortha, który – o dziwo – w niczym nie przypomina postaci kanonicznej (zamiast dystyngowanym lokajem jest weteranem wojennym, byłym żołnierzem piechoty morskiej); z drugiej natomiast – na Luciusa Foksa (który, dla odmiany, nie został poddany praktycznie żadnemu liftingowi). Poza Mrocznym Rycerzem, Alfredem i Luciusem Foksem bardzo istotną postacią jest również detektyw Jim Gordon, którego los – który to już raz? – stawia na drodze prowadzącego śledztwo w sprawie śmierci swoich rodziców Bruce’a. Pierwsze spotkania obu panów nie należą dla żadnego z nich do przyjemnych doświadczeń. Inna sprawa, że Gordon początkowo wcale nie jest takim nieskazitelnym stróżem prawa i porządku publicznego (ale to już wiemy); z biegiem czasu zmienia się jednak, a ta przemiana ma związek z osobą jego nowego partnera – przeniesionego do Gotham z Los Angeles policyjnego celebryty Harveya Bullocka.
Pragnący rozgłosu Bullock, choć kierują innym całkiem inne przesłanki, ma ten sam cel co Batman – chce dopaść, najlepiej w świetle reflektorów, zabójcę Thomasa i Marthy Wayne’ów (co ciekawe, na Ziemi Jeden matka Bruce’a jest potomkinią rodu Arkhamów, co nie jest jedynie kolejnym udziwnieniem, ale ma żelazne umocowanie w fabule). To pozwoliłoby mu odzyskać utraconą popularność. Kiedy przybywa do Gotham, nie zdaje sobie jednak jeszcze sprawy, z jakimi potwornościami będzie musiał się zmierzyć. „Batman. Ziemia Jeden” – co jest (a przynajmniej było na wstępie) założeniem całego cyklu – stanowi zamkniętą całość, od początku pomyślaną jako zwarta, rozpisana na ponad sto stron, a nie na pojedyncze zeszyty, historia. Napisania scenariusza, co było niemałym wyzwaniem, podjął się Geoff Johns, mający ogromne doświadczenie zarówno w superbohatrerskiej branży komiksowej (współtworzył między innymi opowieści o Supermanie, Hawkmanie, Green Lanternie i Aquamanie), jak i filmowej (odpowiadał za odcinki seriali „Smallville”, „Arrow”, „The Flash”). Jako autor po raz kolejny odświeżający uniwersum Batmana poradził sobie bez zastrzeżeń. Sięgając po, zdawałoby się, zgrane do cna elementy, stworzył nową jakość, uczłowieczając Mrocznego Rycerza tak bardzo, jak tylko było to możliwe.
Do sukcesu batmanowskiej „Ziemi Jeden” w takim samym stopniu, co scenarzysta, przyczynił się jednak również autor rysunków – Anglik Gary Frank, w Polsce znany przede wszystkim z wymyślonej przez J. Michaela Straczynskiego serii „Midnight Nation. Plemię cienia” (2000). Zanim nawiązał współpracę z DC Comics, tworzył dla Marvela (Avengers, Hulk). Jego Batman graficznie nawiązuje do najmroczniejszych odsłon cyklu – i nie tylko dlatego, że większa część akcji rozgrywa się po zmroku i w nocy. Mrok jest w duszy bohatera, co wyraźnie uzewnętrznione zostaje na jego marsowym, skrywającym nieodłączny ból obliczu (także wtedy, gdy jest „tylko” Bruce’em Wayne’em). Wiecznie zafrasowane są również twarze Jima Gordona i Alfreda Pennywortha, a i z facjaty Harveya Bullocka zaskakująco szybko znika szelmowski, hollywoodzki uśmieszek. Cóż to Gotham robi z ludzi! Wróćmy jednak jeszcze na moment do rysunków Gary’ego Franka. Są bardzo realistyczne, pełne dynamiki i – co jest skutkiem obu tych składników połączonych w jedno – równocześnie przejmujące i przerażające (zwłaszcza w sekwencjach bliskich stylistyce horroru, których w „Ziemi Jeden” za sprawą pewnego wyjątkowo odrażającego typa nie brakuje). Co nie mniej istotne, alternatywna wersja przygód Mrocznego Rycerza spodobała się tak bardzo, że już niebawem światło dzienne ujrzy jej kontynuacja. I jest to powód do radości!
koniec
18 maja 2015

Komentarze

19 V 2015   13:39:48

"Tyle że Batman z Ziemi Jeden nie posiada ponadnaturalnych mocy swego protoplasty". Ale przecież Batman-protoplasta nie posiada "ponadnaturalnych" mocy.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Plateau
Marcin Knyszyński

12 V 2024

Erica Slaughter nadal poluje na potwory czające się w mroku i karmiące się ludzkim (a właściwie dziecięcym) strachem. Formuła cały czas ta sama, tematyka również, grafika oczywiście także. Znamy to – coś, co sprawdza się od zawsze, zazwyczaj (choć nie zawsze) sprawdzać się będzie w przyszłości. W przypadku omawianej dziś serii ta reguła działa bez błędu.

więcej »

Napoleon i jego cień
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

11 V 2024

Czy jeśli założymy, że Napoleon Bonaparte był siłą Yang, to gdzieś istniała odpowiadająca mu siła Yin? Odpowiedź na to pytanie przynoszą "Dwie maski", spory objętościowo album wydany przez Lost in Time.

więcej »

Drugi etap zemsty
Maciej Jasiński

10 V 2024

Po wielu dekadach królowania na ekranach, westerny straciły mocno na popularności. Jednak ostatnio można zaobserwować powrót do tego gatunku nie tylko w Hollywood, ale też w komiksach europejskich. W Polsce komiksowych westernów nie powstaje obecnie zbyt dużo, a tak naprawdę jedyną serią jest „Wounded”, której autorem jest Mikołaj Spionek.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Zepsuty zegar
— Andrzej Goryl

Teoria wszystkiego
— Marcin Knyszyński

Zainteresować zainteresowanych
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Drugie odwiedziny w świecie alternatywnym
— Sebastian Chosiński

Streets of Philadelphia
— Sebastian Chosiński

Krótko o komiksach: Październik 2002
— Marcin Herman, Tomasz Kontny

Wyprawa po duszę
— Tomasz Sidorkiewicz

Tegoż autora

Kto nie ryzykuje, ten… w spokoju nie żyje
— Sebastian Chosiński

W starym domu nie straszy
— Sebastian Chosiński

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.