Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXVI

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Eddy Barrows, Raúl Fernández, Eber Ferreira, Alvaro Martinez, James Tynion IV
‹Batman Detective Comics #1: Powstanie Batmanów›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBatman Detective Comics #1: Powstanie Batmanów
Tytuł oryginalnyRise of the Batmen
Scenariusz
Data wydania11 października 2017
RysunkiEddy Barrows, Alvaro Martinez, Eber Ferreira, Raúl Fernández
PrzekładTomasz Sidorkiewicz
Wydawca Egmont
CyklBatman Detective Comics, Batman, DC Odrodzenie
ISBN978-83-281-2772-2
Format156s. 165×255mm
Cena39,99
Gatuneksuperhero
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Mroczna nietoperzowa rodzinka
[Eddy Barrows, Raúl Fernández, Eber Ferreira, Alvaro Martinez, James Tynion IV „Batman Detective Comics #1: Powstanie Batmanów” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Wraz z kolejnym restartem zafundowanym przez DC Comics wielbicielom opowieści superbohaterskich uniwersum to zostało nieco uproszczone. Uproszczenie polega między innymi na tym, że w seriach połączonych postacią głównego bohatera – w tym przypadku Batmana – przewijają się wciąż te same persony. Czy był to dobry koncept, przekonamy się zapewne już niebawem. W każdym razie tom otwierający nową edycję „Detective Comics” prezentuje się interesująco.

Sebastian Chosiński

Mroczna nietoperzowa rodzinka
[Eddy Barrows, Raúl Fernández, Eber Ferreira, Alvaro Martinez, James Tynion IV „Batman Detective Comics #1: Powstanie Batmanów” - recenzja]

Wraz z kolejnym restartem zafundowanym przez DC Comics wielbicielom opowieści superbohaterskich uniwersum to zostało nieco uproszczone. Uproszczenie polega między innymi na tym, że w seriach połączonych postacią głównego bohatera – w tym przypadku Batmana – przewijają się wciąż te same persony. Czy był to dobry koncept, przekonamy się zapewne już niebawem. W każdym razie tom otwierający nową edycję „Detective Comics” prezentuje się interesująco.

Eddy Barrows, Raúl Fernández, Eber Ferreira, Alvaro Martinez, James Tynion IV
‹Batman Detective Comics #1: Powstanie Batmanów›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBatman Detective Comics #1: Powstanie Batmanów
Tytuł oryginalnyRise of the Batmen
Scenariusz
Data wydania11 października 2017
RysunkiEddy Barrows, Alvaro Martinez, Eber Ferreira, Raúl Fernández
PrzekładTomasz Sidorkiewicz
Wydawca Egmont
CyklBatman Detective Comics, Batman, DC Odrodzenie
ISBN978-83-281-2772-2
Format156s. 165×255mm
Cena39,99
Gatuneksuperhero
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
„Detective Comics” to najdłużej wychodząca pod znakiem DC seria. Pierwszy zeszyt sygnowany tym tytułem ukazał się w maju 1937 roku. Dokładnie dwa lata później natomiast w niej właśnie zadebiutował Człowiek-Nietoperz. Do jesieni 2011 roku, czyli momentu, w którym dokonano wielkiego restartu pięćdziesięciu dwóch najpopularniejszych cyklów wydawnictwa, zachowywano oryginalną numerację kolejnych rozdziałów. Powrócono do niej – dodając przy okazji wszystkie zeszyty, jakie ukazały się w ciągu pięciu lat w ramach Nowego DC – w sierpniu 2016 roku, gdy zdecydowano się na kolejny wielki nowy początek pod hasłem DC Odrodzenie. Jednocześnie jej tworzenie powierzono zaprawionemu w bojach z Mrocznym Rycerzem scenarzyście Jamesowi Tynionowi IV, który wcześniej odpowiadał między innymi za fabułę „Wiecznego Batmana”, „Wiecznych Batmana i Robina” oraz „Szpona”. Stwierdzenie, że tym samym poznał on Gotham od podszewki, byłoby może trochę przesadzone, ale nie ulega wątpliwości, że spośród autorów przysparzających Bruce’owi Wayne’owi wciąż nowych kłopotów Tynion IV jest w tej chwili jednym z najlepiej zorientowanych.
W pierwszym „odrodzeniowym” albumie zbiorczym „Detective Comics” – zatytułowanym „Powstanie Batmanów” – zebrano materiał, który pierwotnie ukazał się w siedmiu zeszytach (od 934 do 940) pomiędzy sierpniem a listopadem 2016 roku. Każdy z nich otrzymał tytuł nawiązujący do głośnego w swoim czasie filmu wojennego: „Młodzi i dzielni” (1963), „Czas apokalipsy” (1979), „Armia cieni” (1969), „Wielka ucieczka” (1963), „Wróg u bram” (2001), „Cienka czerwona linia” (1998) oraz „Szkarłatne godło odwagi” (1951). Nie oznacza to oczywiście, że fabuła komiksu w jakikolwiek sposób nawiązywała do wyżej wymienionych dzieł. Należy to uznać po prostu za zgrabny zabieg komercyjny. Aczkolwiek jeden wspólny mianownik da się wyprowadzić – jest nim wojna! Wojna o Gotham, w której naprzeciw Mrocznego Rycerza i jego nielicznych kompanów staje znakomicie wyćwiczona i dowodzona przez doświadczonego, wysokiego stopniem oficera armia – tak, tak, to nie błąd – Batmanów. Najłatwiej bowiem – do takiego przynajmniej wniosku doszedł nowy zaciekły wróg Człowieka-Nietoperza – pokonać Zamaskowanego Krzyżowca jego własną bronią, czyli… nim samym. Tyle że, dla pewności, zmultiplikowanym.
Ale cofnijmy się do początku. A ten jest zrobiony ze sporym rozmachem. Batman rozprawia się właśnie z wrogim sobie Azraelem, kiedy do akcji wkracza ktoś trzeci, kto dopada łotra w katedrze św. Michała i – w pewnym sensie – wyręcza Mrocznego Rycerza. Gdy Człowiek-Nietoperz odnajduje w końcu przeciwnika, ten ledwo dycha, a na pytanie, kto mu to zrobił, odpowiada z mieszanką wściekłości i zdziwienia: Ty! Czyli kto? Bo przecież nie Bruce Wayne. Jedynym tropem prowadzącym do rzeczywistego sprawcy jest krążący nieopodal dron, za pomocą którego ktoś prawdopodobnie obserwował całe zdarzenie. Batmanowi udaje się złapać maszynę i dostarczyć ją swojej kuzynce Katherine Kane, lepiej znanej jako Batwoman. Ta zaś nie ma wątpliwości, że to bardzo zaawansowana technologia. Co jeszcze bardziej martwi Bruce’a, ponieważ podobne drony od dłuższego już czasu śledzą nie tylko jego, ale i jego bliskich współpracowników. A to oznacza, że ktoś szykuje się do zmasowanego ataku na obrońców Gotham.
Batman nie ma wyjścia. Prosi Kate o przeprowadzenie ekspresowego wojskowego szkolenia dla ekipy, w której znajdują się Red Robin (pod postacią Tima Drake’a), Spoiler (czyli Stephanie Brown), Orphan (wiecznie milcząca Cassandra Cain) oraz… Clayface (to jest nawrócony na praworządność eksaktor Basil Karlo). Batwoman zdaje sobie sprawę, że nie będzie jej łatwo, ale w końcu – w przeciwieństwie do Wayne’a – to ona była kiedyś zawodowym żołnierzem. Ma więc odpowiednią wiedzę i predyspozycje. Musi jednak bardzo się spieszyć, ponieważ Zło nadciąga wielkimi krokami. Zło, które wygląda i działa jak Batman. Więcej nawet: które jest Batmanem. Do bólu skutecznym, bo pozbawionym jego moralności i wyrzutów sumienia. Trzeba przyznać, że James Tynion IV miał kolejny znakomity pomysł na zawiązanie akcji. Na dodatek kapitalnie wprowadził do świata Zamaskowanego Krzyżowca jego kobiece alter ego, czyli Batwoman, która jest w „Powstaniu Batmanów” równoprawnym bohaterem. Relacja łącząca tych dwoje – całkowicie pozbawiona podtekstów seksualnych (wszak są bliską rodziną) – ma ogromny potencjał. Gdyby tylko scenarzysta mógł skupić się na niej w jeszcze większym stopniu…
„Powstanie…” ma całkiem solidną podbudowę psychologiczną, której fundamentem – obok Bruce’a i Kate – jest jeszcze trzecia ważna postać. Za nią też stoją konkretne racje. Ona też walczy o swoją rodzinę. I ma ideały. Z tą różnicą, że – jak przekonuje Człowiek-Nietoperz – jej działania oparte są na fałszywych przesłankach. Ale czy na pewno? Finał opowieści raczej temu przeczy. Oprócz rozbudowanego wątku rodzinnego sporo miejsca zajmują też jednak sceny walk, w których scenarzysta musi więcej uwagi poświęcić ekipie Batmana. I chociaż bardzo stara się jej członkom także przydać głębi psychologicznej – zwłaszcza Red Robinowi i Spoiler – możliwości ma w tym zakresie dużo mniejsze. Za stronę graficzną albumu odpowiadają dwaj rysownicy: Brazylijczyk Eddy Barrows (a w zasadzie Eduardo Barros) oraz Hiszpan Álvaro Martínez. Pierwszy z nich zilustrował cztery zeszyty, drugi – trzy. Znaczących różnic w stylach obu rysowników nie widać; obaj zachowują klasyczny średni poziom superbohaterski. I choć na pewno stać ich na więcej niż to, co zaprezentowali w „Powstaniu Batmanów”, to jednak musimy pamiętać, z czym mamy do czynienia – z komiksową pulpą, od której wydawca (ani większość czytelników) nie oczekuje artyzmu. Najważniejsze jednak, że jest odpowiednio mrocznie. A zapowiada się, że będzie jeszcze mroczniej.
koniec
27 lipca 2018

Komentarze

27 VII 2018   06:31:47

A to nie jest tak że action comics jest wydawane dłużej? I nawet ostatnio dostało z tego powodu wpis w księdze Guinessa?

27 VII 2018   19:50:05

Pierwszy zeszyt "AC" pojawił się w sprzedaży w czerwcu 1938 roku.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Normanie, powtarzasz się
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

2 VI 2024

„Zielony Goblin powraca” to oryginalnie 850 numer „Amazing Spider-Man”. U nas wszedł w skład dziesiątego tomu serii ukazującej się w ramach linii Marvel Fresh.

więcej »

Galaktyczny syndrom sztokholmski
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

1 VI 2024

Marvel to mistrz rozmieniania się na drobne. Jeśli jakiś pomysł zaskoczył, możemy być pewni, że za chwilę powstanie milion kopiujących go komiksów. Tak właśnie stało się z Mroczną Phoenix, której potęga przez kolejne pokolenia scenarzystów jest uszczuplana. Na przykład w takich historiach jak „Avengers: Wejście Feniksa”.

więcej »

Góra, czyli punkt kulminacyjny
Marcin Osuch

31 V 2024

Makoto Fukamachi, japoński fotograf uczestniczący w wyprawach wysokogórskich, podąża śladami Habu Jojiego, jednego z najwybitniejszych himalaistów z Kraju Kwitnącej Wiśni. Spotykając się z kolejnymi osobami, które miały do czynienia z Jojim, Fukamachi odkrywa przed czytelnikami historię tego tajemniczego człowieka. Tom pierwszy „Szczytu bogów” kończy się, gdy wspinacz wchodzi na arenę międzynarodową.

więcej »

Polecamy

Ambasadorka pokoju

Niekoniecznie jasno pisane:

Ambasadorka pokoju
— Marcin Knyszyński

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Dobrze, że to już koniec
— Maciej Jasiński

Multiwersum, które się śmieje
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tajemnice Zakonu Świętego Dumasa
— Maciej Jasiński

Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą
— Maciej Jasiński

Bóg, duch, pancerz i maszyna
— Sebastian Chosiński

Pierwsza ofiara, druga zdrada
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

Nad piękną i modrą Odrą
— Sebastian Chosiński

Braterski hołd
— Sebastian Chosiński

Jazzowe oblicze noise’u i post-rocka
— Sebastian Chosiński

Kto nie ryzykuje, ten… w spokoju nie żyje
— Sebastian Chosiński

W starym domu nie straszy
— Sebastian Chosiński

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.