„Powstanie’44” to kolejny już album z krótkimi komiksami dotyczącymi Powstania Warszawskiego. Od przesytu głowa boli? Niekoniecznie – dobry poziom prac udowadnia, że coroczny konkurs Muzeum Powstania Warszawskiego warto kontynuować.
Konrad Wągrowski
Wielkie roboty w ruinach Warszawy
[różni autorzy „Powstanie '44 - Antologia prac konkursowych” - recenzja]
„Powstanie’44” to kolejny już album z krótkimi komiksami dotyczącymi Powstania Warszawskiego. Od przesytu głowa boli? Niekoniecznie – dobry poziom prac udowadnia, że coroczny konkurs Muzeum Powstania Warszawskiego warto kontynuować.
różni autorzy
‹Powstanie '44 - Antologia prac konkursowych›
Jan Pietrzak swego czasu opowiadał dowcip o tym, że na dorocznym Festiwalu Piosenki Partyzanckiej jest warunek, że mogą stratować wyłącznie zupełnie nowe utwory partyzanckie. Tak mi się to skojarzyło przy okazji lektury kolejnej antologii komiksu poświęconego Powstaniu Warszawskiemu. Cały czas bowiem powstają coraz to nowe komiksy powstańcze i trudno chyba już zliczyć wszystkie wydane albumy.
Były „Epizody Powstania Warszawskiego”, efekt konkursu MPW (chyba ze dwa tomy), były bliżej niezidentyfikowane „Przygody Powstania Warszawskiego”, był zestaw nagrodzonych prac konkurencyjnego konkursu wydawnictwa Print Partner, była antologia „44” w redakcji Przemysława Truścińskiego, teraz mamy wydane przez Egmont „Powstanie’44” i
specjalny zeszyt Tytusa. Na pewno o czymś zresztą zapomniałem. Każdy rok przynosi kolejny zestaw, a organizatorzy konkursu Muzeum nie szykują się chyba do zakończenia swej działalności.
I bardzo dobrze, zresztą. Bo analogia z Pietrzakiem jest chybiona. Tworzenie kolejnych utworów partyzanckich w czasach PRL mogło być niezłym żartem (aby to robić, należy przecież się zbroić i iść do lasu, a tego władza raczej nie chciała), ale kolejne komiksy, wiążące ze sobą historię i nowoczesne medium, nadal mają głęboki sens. Co widać po zmieniającym się poziomie prac.
Bowiem ów poziom stale wzrasta. Początki były ciężkie – pierwsze „Epizody Powstania Warszawskiego” prezentują w większość poziom mocno żenujący. Słabe historie, dramatycznie złe, amatorskie rysunki, fatalna jakość wydania. W kolejnych tomikach mieliśmy jednak ciągły postęp. Antologia „44” to już był zbiór dzieł dojrzałych twórców, niebanalnych, zróżnicowanych tematycznie, graficznie, narracyjnie, potrafiących i zachwycić, i poruszyć. Znaleźliśmy tam m.in. rozbudowaną i ciekawą opowieść „Za garść dolarów” Mieszkowskiego, dobre militarne historie „Pałacyk Michla” i „Na szczęście”, nietypowy „Telefon” Wojdy i Ostrowskiego, niebywale przejmujące i porażające „Ocalenie Niobe” Truścińskiego i Kołodziejczaka, ciekawe formalnie „Przez Kampinos na Starówkę” Nowickiej i Staniszewskiego, nastrojowe „Tajne przejście” Koniora i Janusza i wiele innych solidnych komiksów. To był naprawdę dobry album.
„Powstanie’44” to wynik czwartej już edycji konkursu Muzeum Powstania Warszawskiego i miło stwierdzić, że poziom nadal jest wysoki. Wśród nagrodzonych twórców jest niemało nazwisk już znanych i uznanych w komiksowym światku, ale nie da się ukryć, że konkurs daje też szanse na pokazanie się rysownikom i scenarzystom mniej doświadczonym.
Główną nagrodę konkursu otrzymał Rafał Bąkowicz za komiks „Sierpień” i jest to nagroda ze wszech miar zasłużona. Jego historia – bardzo dobra od strony graficznej – z jednej strony zachowuje szacunek wobec przyjętego bohaterskiego odbioru Powstania, z drugiej, wchodząc w rejony fantastyki, przenosi całą opowieść na poziom pewnej mitologii. Krótko mówiąc – udowadnia, że nawet pokazując zmagania wielkich robotów wśród warszawskich ruin można powiedzieć o Powstaniu coś szczerego i prawdziwego. A przy tym intrygującego i oryginalnego. Wszystko wskazuje na to, że zapowiadany na 2012 r. film Tomasza Bagińskiego „Hardkor’44” pójdzie tym samym tropem.
Rozpatrując stronę graficzną, na drugim miejscu postawiłbym nastrojową opowieść Pawła Piechnika i Tomasza Kontnego „Pamięć walcząca”. Historia o duchach powstańców wychodzących z mgły we współczesnej Warszawie i wciąż przeżywających te sierpniowe dni jest fabularnie prosta, ale bardzo ładnie narysowana z przeplatającym się planem współczesnym i wojennym.
Niebrzydko również prezentuje się historia Wilhelma Hosenfelda, niemieckiego oficera, który uratował niegdyś Władysława Szpilmana (co znamy choćby z „Pianisty” Polańskiego), ale fabuła tej opowieści nie jest zbyt odkrywcza czy złożona, stąd raczej zaskakuje mnie przyznanie jej II nagrody.
Wyżej postawiłbym przewrotne „Chodzące nieszczęście” Ernesto Gonzalesa i Grzegorza Janusza, w którym do walk Niemcami powstańcy używają… czarnych kotów. Jedną z najciekawszych historii wymyślił jednak Tomasz Pastuszka, który, idąc w ślady starego komiksu Jacka Frąsia (publikowanego niegdyś w antologii „wojennej” Egmontu), w komiksie „Legenda o powstaniu” wykorzystuje Bazyliszka, Złotą Kaczkę i Syrenkę. Efekt wykorzystania legendarnych symboli Warszawy jest ciekawy – zaskakujący, patetyczny, smutny i skłaniający do refleksji.
Wreszcie „Kołysanka dla Dziuni” Anny Steliżuk. – najprostsza graficznie, manifestacyjnie nieatrakcyjna, wnosząca jednak kobiecą wrażliwość. Okazuje się, że zamiast pokazywania dzielnych żołnierzy i strzelanin na barykadach, czytelnika można głęboko poruszyć prostym epizodem z życia cywili w czasie powstańczej zawieruchy.
Pozostałe komiksy – „Magnuszewski” Skrzyńskich, „Barykada” Niewiadomskiego i Parowskiego, „Kat” Sambora, „Wyzwolenie” Ordona i Smektały, „Wolna 44” Serkowskiego i Pitury stawiam nieco niżej, co nie znaczy, że są to komiksy złe. Po prostu nieco mniej zapadające w pamięć.
Album uzupełniają dwa komiksy amatorskie, wyróżnione przez Muzeum Powstania Warszawskiego. Rozumiem cel i sens, ale nie da się ukryć, że te prace drastycznie odbiegają poziomem od prac zawodowców i na ich tle prezentują się bardzo ubogo.
W osobistym rankingu antologii powstańczych, najnowszy tomik postawiłbym tuż za albumem „44”. Nie zmienia to jednak faktu, że mamy do czynienia z bardzo solidnym wydaniem, bijącym na głowę większość współczesnej „historycznej” produkcji komiksowej.