Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Esensja czyta: Marzec 2011
[ - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Marzec się kończy, czas na comiesięczne podsumowanie esensyjnych lektur. Tym razem pięcioro recenzentów dzieli się opiniami o jedenastu ostatnio przeczytanych książkach.

Miłosz Cybowski, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Beatrycze Nowicka, Joanna Słupek

Esensja czyta: Marzec 2011
[ - recenzja]

Marzec się kończy, czas na comiesięczne podsumowanie esensyjnych lektur. Tym razem pięcioro recenzentów dzieli się opiniami o jedenastu ostatnio przeczytanych książkach.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Jenna Burtenshaw
‹Wintercraft›
Anna Kańtoch [40%]
Oryginalność w powieściach młodzieżowych najłatwiej znaleźć w scenografii – taka oto, nie nazbyt może odkrywcza refleksja nasunęła mi się po lekturze książki Jenny Burtenshaw (teoretycznie to początek cyklu, choć powieść swobodnie można czytać jako samodzielną całość). Mamy w „Wintercrafcie” Albion, wyspiarski kraj, który pogrążony jest w chaosie wojny, mamy Fume, dawniej nekropolię, a teraz stolicę, a także Nocny Pociąg, niegdyś służący do przewozu zwłok, teraz zaś do transportu ludzi schwytanych podczas przymusowego zaciągu do wojska. I jest jeszcze oczywiście tytułowy „Wintercraft”, książka, której magia wiąże się z zasłoną oddzielającą świat żywych od świata umarłych. Trudno jednak traktować tę całą „mroczność” poważnie, skoro fabularnie jest to zwyczajna przygodówka pełna pościgów, porwań, ocaleń w ostatniej chwili i wzajemnego odbijania się z rąk wroga. Przy czym młodzi, pozytywni bohaterowie są tu bardzo papierowi, śmierć kolejnych ludzi i ich własna, niewesoła sytuacja robią na nich zdumiewająco małe wrażenie – ot, autorka od czasu do czasu gwoli zachowania resztek realizmu rzuca zdanie w rodzaju „nigdy w życiu nie czuła się bardziej samotna” brzmi to jednak niezbyt przekonująco. O fabule będącej entą wariacją na temat „wybrańca obdarzonego magicznymi mocami” nawet nie warto wspominać. Co się więc w książce, prócz scenografii, jeszcze broni? Chyba tylko Silas, jeden ze „złych”, który okazuje się postacią mocno niejednoznaczną – i za niego właśnie „Wintercraft” otrzymuje dodatkowe 10% ekstraktu.
WASZ EKSTRAKT:
70,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Maureen Jennings
‹Ostatnia noc jej życia›
Joanna Słupek [70%]
Pierwszy tom kryminalnego cyklu rozgrywającego się pod koniec XIX wieku w Toronto, którego bohaterem jest detektyw William Murdoch. Młody policjant nie ma łatwej pracy. Jego próby wykorzystywania nowoczesnych metod śledczych – na przykład odcisków palców – nie zawsze spotykają się ze zrozumieniem otoczenia. Jak na detektywa przystało, zmaga się też z prywatnymi problemami. Maureen Jennings nie wybiela realiów – śledztwo toczy się wśród prostytutek i złodziei, choć nie omija także wyższych warstw społecznych. Jak łatwo zgadnąć, to przedstawiciele tych drugich przysporzają większych problemów, bo przecież sama sugestia przesłuchania szanowanego lekarza może zaszkodzić jego reputacji. Sama atmosfera i realia nie udźwigną jednak książki, ale wątek kryminalny również nie rozczarowuje. Wszystko to składa się na satysfakcjonującą lekturę.
Warto też wspomnieć że na podstawie cyklu nakręcono najpierw trzyodcinkowy miniserial dość wiernie oddający nastrój książek, a obecnie emitowany jest już czwarty sezon serialu traktującego literacki pierwowzór o wiele swobodniej.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Tomasz Kołodziejczak
‹Kolory sztandarów›
Miłosz Cybowski [70%]
Wznowienie dylogii „Dominium Solarnego” Tomka Kołodziejczaka daje szansę na przekonanie się, jak mocno zmieniło się podejście do SF przez ostatnie kilka(naście) lat. „Kolory sztandarów” wydane jeszcze w latach 90. nie trąciły tak bardzo myszką jak dzisiaj. W świetle nowych trendów w SF (eksploatowanych choćby przez Hamiltona) świat Kołodziejczaka nie wyróżnia się niczym szczególnym. Na szczęście książkę ratuje fabuła osnuta wokół wątków związanych z utrzymaniem niezależności i niepodległości jednego z układów oraz prób zrozumienia działań obcych, którzy przeprowadzają eksperymenty na porwanych ludziach. W mniejszej skali jest to historia Daniela Bondaree, tanatora (sędziego i egzekutora w jednym), wytypowanego do specjalnej misji polegającej na próbie przedarcia się do bazy obcych i zdobycia jak największej liczby informacji. Jego losy stają się ściśle związane z próbami nawiązania z nimi kontaktu oraz ruchem mającym na celu uwolnienie Gladiusa spod dominacji Dominium Solarnego. Mimo że po „Kolorach sztandarów” wyraźnie widać czas, jaki upłynął od ich napisania, nie umniejsza to faktu, że książka Kołodziejczaka jest przyjemną lekturą.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Sebastian Koperski, Wojciech Stamm
‹Doktor Jeremias›
Joanna Słupek [50%]
W recenzji książki Maureen Jennings napisałam „sama atmosfera i realia nie udźwigną jednak książki”. „Doktor Jeremias” jest świetną ilustracją tej tezy. Realia Poznania z początków XX wieku (konkretnie przełomu lat 1913/1914) oddane są wiernie (autorzy dziękują nawet Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego za umożliwienie prac nad książką), atmosfera też niewątpliwie jest, bardzo przygnębiająca. Mamy też śledztwo w sprawie brutalnego zabójstwa, którego ofiarą była trzynastoletnia Polka. Czego w takim razie brakuje? Ano po pierwsze, bohaterów, którym można by kibicować. Jeśli już nie są antypatyczni, to tak mi obcy, że w żaden sposób nie potrafię się przejmować ich rozterkami. Być może ktoś o bardziej skomplikowanej historii rodzinnej odnajdzie się na przykład w dylematach wychrzczonego Żyda próbującego uchodzić za Niemca – ja nie potrafiłam. Drugim brakiem, według mnie o wiele poważniejszym, jest brak… rozwiązania zagadki kryminalnej. Mamy śledztwo, typowani są kolejni podejrzani, zaczynamy się domyślać przebiegu wypadków – choć wciąż nie wiemy, kto konkretnie był sprawcą. I wtedy nagle przychodzi rozkaz „z góry”, zmieniany jest prowadzący dochodzenie, oficjalnie ogłasza się, że mordercą jest jeden z przesłuchiwanych w śledztwie mężczyzn – szczęśliwie już nieżyjący, a wszelkie wątpliwości zamiata pod dywan. I już. Może jestem staroświecka, ale czytając kryminał, czy to współczesny, czy retro, oczekuję w nim rozwiązania zagadki…
Na deser nie mogę sobie odmówić zacytowania fragmentu, który w całej ponurości książki wielce mnie rozweselił (nie wiem tylko, czy taki był zamiar autorów). Fragment pochodzi ze sceny badania zwłok ofiary: „Przystąpił do oględzin pochwy. Nie wyglądała na często używaną”.
WASZ EKSTRAKT:
80,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Katarzyna Kwiatkowska
‹Zbrodnia w błękicie›
Joanna Słupek [80%]
Klasyczny kryminał w scenerii zaboru pruskiego przełomu wieków. W odciętym przez śnieżycę dworze w Tarnowicach niespodziewanie umiera Zosia Rusiecka, młoda dziewczyna, córka nieżyjącego przyjaciela Tadeusza Tarnowskiego – właściciela majątku. Wyjaśnieniem zagadki zajmuje się inny przyjaciel Tarnowskiego – Jan Morawski, podróżnik, który wraz ze swoim kamerdynerem i przyjacielem Mateuszem właśnie wrócił z Persji. A podejrzanych nie brakuje, bo oprócz Zosi i Jana w Tarnowicach przebywała jeszcze czwórka innych gości, a nie można też zapominać o domownikach i służbie. Autorka sprawnie myli tropy, jednak nigdy nie oszukuje – czytelnik zna wszystkie fakty i poszlaki, którymi może kierować się bohater i wraz z nim próbować dojść prawdy. Dodatkowo fabuła nie jest umiejscowiona w próżni – kilka wątków śledzonych przez Morawskiego bezpośrednio odnosi się do realiów życia pod zaborem. Zwracają też uwagę apetyczne opisy posiłków, przy których często prowadzone są rozmowy: czy to wytwornych dań serwowanych w Tarnowicach, czy prostych jaj na boczku z gospody w pobliskim miasteczku. Nie wiem tylko, czy należy je potraktować jako wadę, czy jako zaletę – faktem jest że podczas lektury niejednokrotnie można nabrać ochoty na niekoniecznie małe co nieco…
WASZ EKSTRAKT:
60,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
David Lagercrantz
‹Grzech pierworodny w Wilmslow›
Joanna Słupek [60%]
Notka na okładce sugeruje sensacyjną fabułę skupioną na odkrywaniu tajemnic z czasów wojny dotyczących złamania kodu Enigmy, a konkretniej udziału Alana Turinga w ich złamaniu. „Grzechowi pierworodnemu…” jednak bliżej do powieści Mankella niż Fleminga – co może (choć nie musi) wiązać się z narodowością autora. W efekcie śledztwo w sprawie samobójstwa Alana Turinga staje się punktem wyjścia do ogólnych rozważań o Anglii lat 50. ubiegłego wieku i nieco spóźnionego dojrzewania Leonarda Corella – głównego bohatera. Niestety, efekt nie do końca przekonuje. Na przykład o ile zmiana poglądów Corella na kwestię homoseksualizmu (dość ważny wątek, biorąc pod uwagę orientację Turinga) wypada dość naturalnie, to postaci tę zmianę wywołujące, jak szef bohatera czy zatroskana obywatelka donosząca na sąsiada, sprawiają wrażenie karykaturalnie wręcz przerysowanych. Takie same zastrzeżenia można mieć do kilku innych bohaterów drugoplanowych. Można też mieć zarzuty do wątku śledztwa Corella (od pewnego momentu prowadzonego przez niego na własną rękę) – otóż nasz bohater na podstawie kilku dość ogólnikowych rozmów ze znajomymi Turinga i lektury jego artykułów w nagłym przebłysku geniuszu odgaduje, nad czym Turing pracował w czasie wojny. Owszem, nie jest to kryminał, ale jakoś przez resztę powieści Corell innych przejawów geniuszu nie zdradzał.
Wedle wydawcy „Grzech pierworodny…” jest uznawany za najważniejszą z dziewięciu powieści Lagercrantza. Być może jest to powieść najważniejsza, ale – według mnie – nie jest do końca udana.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Toni Morrison
‹Odruch serca›
Joanna Kapica-Curzytek [80%]
Dziewiąta powieść Toni Morrison, laureatki Nagrody Nobla, toczy się w siedemnastowiecznej Ameryce Północnej w czasie, gdy nie było jeszcze na mapie Stanów Zjednoczonych. To bolesny okres początków niewolnictwa, ale także współobecności ludzi wielu narodowości i wyznań na tym terytorium, co sprzyjało przejawom rasizmu i nietolerancji, także religijnej. Morrison przypomina, że były to także trudne czasy dla kobiet, skazanych na podrzędną rolę wobec mężczyzn. W świecie, urządzonym tak, a nie inaczej, przypadała im w udziale rola ofiar. Morrison próbuje wyjaśniać tę rzeczywistość za pomocą biblijnych odniesień i kontekstów. Powieść – choć być może niezbyt łatwa do czytania – jest posępna, pełna bólu i strachu, a jednocześnie poetycka, niemal baśniowa. Jest opowieścią o poszukiwaniu okruchów człowieczeństwa wśród mroku otaczającego zła.
WASZ EKSTRAKT:
60,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Rod Rees
‹Demi-Monde. Zima›
Joanna Słupek [60%]
Nie bardzo wiem, co myśleć o tej książce. Z jednej strony porządne czytadło z rzetelnie skomplikowaną akcją, z drugiej – założenia początkowe niezbędne do zaistnienia tej akcji wymagają zawieszenia niewiary na kołkach z adamantium. I nie mówię tu o tytułowym Demi-Monde czyli wirtualnym świecie wykreowanym w kwantowym (czytaj: magicznym) komputerze, tylko o radosnej postawie wojskowych wysyłających do owego najwyraźniej nie do końca przetestowanego świata żołnierzy w celu ich wyszkolenia. I o wielkim zdziwieniu, gdy okazuje się, że żołnierze nie mogą wrócić. Nie próbujmy też zrozumieć, jakim cudem niepostrzeżenie do owego świata przedostała się córka prezydenta USA, skoro wejście do Demi-Monde wymaga dość skomplikowanych urządzeń… No ale bez uwięzionej w Demi-Monde córki prezydenta nie byłoby książki, bo to właśnie próba jej wydostania zawiązuje cała akcję. Do Demi-Monde przechodzi agentka wyposażona w podręczną składnicę wiedzy o świecie, jednak szybko okazuje się, że wirtualny świat jest jeszcze bardziej skomplikowany, niż się to nam wydawało. Jak już wspomniałam, akcja jest miło skomplikowana, śledzimy losy kilkorga bohaterów, zarówno realnych, jak i wirtualnych. Na plus autorowi należy zaliczyć brak specjalnych różnic między tymi dwoma „klasami” bohaterów – wszelkie zarzuty, jakie można mieć do konstrukcji postaci, odnoszą się zarówno do ludzi z krwi i kości, jak i wirtualnych kukieł (oryg. ‘avatar’). A dla polskich czytelników autor przygotował bonus – jednym z ważniejszych wydarzeń w książce jest… Powstanie Warszawskie.
Na koniec jeszcze trochę dziegciu. Nieco irytowała mnie maniera nazewnicza w Demi-Monde, polegająca na zniekształcaniu nazw znanych z naszego świata (HerEtykalizm, HimPerializm, UnFunDaMentalizm) – sprawia to wrażenie, jakby autor co chwila musiał przypominać „to symulacja, nie pomylcie się!”. Zadania nie ułatwia tłumaczenie zacierające czasem powiązanie brzmieniowe z pierwowzorem (cierpiętnik – Suffer-O-Gette, męskaAgresja – MALEvolence). Do białej gorączki doprowadzał mnie zaś wybór polskiego słowa oddającego oryginalne ‘solution’ (mieszanka krwi z alkoholem). Ponieważ autor w jednym miejscu pozwolił sobie wykorzystanie gry słów (‘solution’ oznacza zarówno roztwór, jak i rozwiązanie), to przez całą książkę czytamy o manierce z rozwiązaniem czy butelce dwudziestoprocentowego rozwiązania… Ale pewnie kupię drugi tom, tyle że może tym razem w oryginale?
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Oliver Sacks
‹Mężczyzna, który pomylił swoją żonę z kapeluszem›
Beatrycze Nowicka [90%]
Gdyby ta książka dotyczyła innego tematu, określiłabym ją jako zbiór anegdot. Sprzyja temu charakter wypowiedzi autora, częstokroć uporządkowany na zasadzie skojarzeń, pełen dygresji i cytatów oraz styl, jakim została napisana – potoczysty, żywy, wciągający czytelnika. Tyle że Oliver Sacks jest neurologiem i psychiatrą, zaś „Mężczczyzna…” stanowi zbiór historii dotyczących jego pacjentów dotkniętych rozmaitymi, zazwyczaj bardzo poważnymi schorzeniami i uszkodzeniami układu nerwowego. Krótsze z nich dotyczą pewnych szczególnych przypadków, natomiast dłuższe są próbami nakreślenia portretów chorych, oddania im głosu. Sacks burzy przy tym stereotyp psychiatry, kojarzący się z „Lotem nad kukułczym gniazdem”, elektrowstrząsami i lobotomią. Jak sam podkreśla, marzy mu się bardziej „humanistyczna” psychiatria – nie tylko skupiająca się na medycznej analizie przypadku, ale także zwracająca się ku pacjentowi. Próbująca zrozumieć zarówno biologiczne podłoże choroby, jak i umysł samego chorego. Pamiętam słowa, które wiele lat temu usłyszałam z ust osoby, przez pewien czas przebywającej w szpitalu psychiatrycznym: „oni tam nie chcą, żebyś wyzdrowiał, oni chcą, żebyś przestał mówić”. Narrator książki pozwala swoim bohaterom mówić. Szanuje ich. Dostrzega w nich ludzi. Ba, jest nawet w stanie zrozumieć, czemu ktoś nie chce zostać wyleczony, albo krytykuje postępowanie mające na celu „przystosować chorego do społeczeństwa”, jeśli odbywa się to kosztem skrzywdzenia pacjenta. Sacks kojarzy mi się przy tym z „dawną inteligencją” – jest człowiekiem wszechstronnie wykształconym. Historie pacjentów przeplatane są dzięki temu licznymi nawiązaniami – odniesieniami do filozofii, literatury i sztuki. Próbując przybliżyć pewne kwestie, zwłaszcza dotyczące subiektywnego postrzegania, autor przytacza fragmenty utworów, bądź wspomnień poetów i pisarzy (np. w rozdziale dotyczącym epilepsji znajduje się wypowiedź Dostojewskiego). Przedstawione w książce przypadki są także dla Sacksa punktem wyjścia do rozważań na temat człowieczeństwa, tożsamości, pamięci, subiektywizmu postrzegania. Sylwetki pacjentów pozwalają przy tym spojrzeć na te problemy z zupełnie innej strony – coś, co zdrowym ludziom wydaje się oczywiste, jak się okazuje wcale oczywiste nie jest. Jedyną wadą, jaką jestem w stanie wymienić jest to, iż czasami osobowość autora zanadto wysuwa się na plan pierwszy. Poza tym „Mężczyzna…” jest książką wartą uwagi – miejscami przerażającą, czasem budującą (opisy ludzi, którzy nie poddawali się chorobie), skłaniającą do refleksji i otwierającą czytelnikowi oczy.
PS. Powyższa recenzja została napisana z punktu widzenia laika, nie podejmuję się merytorycznej oceny książki.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Scott Smith
‹Ruiny›
Anna Kańtoch [70%]
Książkę Smitha uznałam za najlepszy survival horror, jaki w życiu czytałam, co być może związane jest z faktem, że jest to także jedyny survival horror, jaki w życiu czytałam. Co ciekawe, gdyby opowiedzieć komuś fabułę, reakcja brzmiałaby prawdopodobnie „Jaka to sztampa”, bo też w „Ruinach” jest wszystko to, czego po tego typu produkcjach oczekujemy. Jest więc grupa rozbawionych dwudziestolatków, wśród których rozpoznać można kilka charakterystycznych typów (przywódca, wesołek, tajemniczy nieznajomy itp.), jest jedna niemądra decyzja, która sprawia, że kończy się okres radosnego pijaństwa oraz seksu a zaczyna mordercza walka o życie, są miejscowi ostrzegający młodzież przed Niebezpiecznym Miejscem i jest czające się w owym miejscu… przedwieczne? kosmiczne? w każdym bądź razie bardzo niesympatyczne Zło. Siła książki Smitha tkwi jednak nie w fabule, a w wykonaniu. Bohaterowie są jak już wspomniałam raczej prości, ale bardzo wiarygodni w swoim lęku i bezradności, nie ma tu miejsca na bohaterstwo rodem z sensacyjnych filmów czy fałszywą nadzieję – powieść jest konsekwentnie brutalna, przygnębiająca i, no cóż, w pewien sposób paskudnie życiowa. Co ciekawe, stopniowe załamywanie się kolejnych bohaterów, ich walka z głodem, pragnieniem i poczuciem beznadziejności budzą tu większą grozę niźli owo Zło, które co prawda jest dość oryginalne, ale przy tym na tyle dziwaczne, że balansuje na granicy groteski – a tłumacz, niestety, dołożył do tego trzy grosze, przekładając „vines” jako „winorośl”.
WASZ EKSTRAKT:
90,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Wojciech Żukrowski
‹Porwanie w Tiutiurlistanie›
Joanna Słupek [90%]
Powrót sentymentalny. Z dzieciństwa zapamiętałam garść oderwanych scen i niejasne wrażenie „dziwne, ale mi się podobało”. Powtórna lektura po latach nie rozczarowała. Żukrowski pisze dla dzieci, ale nie moralizuje, nie stroni też od scen z pogranicza horroru, jak np. śmierć Cygana z rąk (?) Siedmiu Grzechów Głównych. Dodajmy, że dziś scena ta mnie zachwyciła, podobnie jak kilka innych – na przykład opis wsi Skąpice ze szczególnym uwzględnieniem wójta Kutwy-Centusika czy dłuższy fragment wyjaśniający, dlaczego jeden z bohaterów, kot Mysibrat, został wypędzony z młyna. Trudno jest mi ocenić, jak „Porwanie…” mogą odebrać współczesne dzieci albo dorośli, którzy nigdy wcześniej książki nie czytali. Dla tych pierwszych problemem może być lekko staroświecki język, ci drudzy nie mają motywacji do lektury ksiazki dla dzieci w postaci wspomnień z własnego dzieciństwa. Nie zmienia to jednak faktu, że dla mnie „Porwanie w Tiutiurlistanie” jest odkryciem lekko zapomnianej perełki. Pozostaje mieć nadzieję, że Wydawnictwo Babaryba ma w planach wznowienie „Na tronie w Blabonie” – kontynuacji „Porwania…”.
koniec
31 marca 2011

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

UWAGA, MILICJA!: Jak własowiec, to musi być bydlę
Sebastian Chosiński

20 V 2024

Milicyjna kariera Władysława Kostienki zaczęła się w 1963 roku od powieści „Trzech z wydziału śledczego”. W swoim debiucie pojawił się on jako oficer w stopniu majora, będący podwładnym pułkownika Sadczikowa. Julian Siemionow postawił przed nimi arcytrudne zadanie: mają dopaść i unieszkodliwić grasującą po Moskwie bandę, która napada, kradnie, a nawet zabija. I oczywiście planuje kolejne „skoki”.

więcej »

Perły ze skazą: Los bezprizornego człowieka
Sebastian Chosiński

18 V 2024

Choć kilka książek Władimira Maksimowa ukazało się w Polsce (także Ludowej), nie jest on nad Wisłą postacią szczególnie znaną. Co zrozumiałe o tyle, że od początku lat 70. istniał na niego w ZSRR zapis cenzorski. Wczesna nowela „A człowiek żyje…”, w dużej mierze eksplorująca osobiste przeżycia pisarza, to jeden z najbardziej wstrząsających opisów losu człowieka „bezprizornego”.

więcej »

PRL w kryminale: Pecunia non olet
Sebastian Chosiński

17 V 2024

Za najohydniejsze dzieło w dorobku Romana Bratnego uznaje się opublikowany po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego „Rok w trumnie”. Siedem lat wcześniej autor „Kolumbów” wydał jednak inną książkę. W kontekście tego, czym inspirował się pisarz, być może nawet ohydniejszą. To „Na bezdomne psy”, w której, aby zdyskredytować postać okrutnie zamordowanego Jana Gerharda, Bratny posłużył się kostiumem „powieści milicyjnej”.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Cztery razy Oliver Sacks
— Dominika Cirocka, Miłosz Cybowski

Esensja czyta: Październik 2011
— Jędrzej Burszta, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Joanna Słupek, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Z tego cyklu

Luty 2018
— Dawid Kantor, Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Katarzyna Piekarz, Konrad Wągrowski

Styczeń 2018
— Dawid Kantor, Joanna Kapica-Curzytek, Jarosław Loretz, Beatrycze Nowicka, Konrad Wągrowski

Grudzień 2017
— Dominika Cirocka, Joanna Kapica-Curzytek, Konrad Wągrowski

Listopad 2017
— Miłosz Cybowski, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Joanna Słupek, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Październik 2017
— Miłosz Cybowski, Dawid Kantor, Joanna Kapica-Curzytek, Beatrycze Nowicka, Konrad Wągrowski

Wrzesień 2017
— Dominika Cirocka, Dawid Kantor, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka

Sierpień 2017
— Dominika Cirocka, Miłosz Cybowski, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Joanna Słupek, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Lipiec 2017
— Dominika Cirocka, Miłosz Cybowski, Jarosław Loretz, Beatrycze Nowicka, Katarzyna Piekarz, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Czerwiec 2017
— Miłosz Cybowski, Dawid Kantor, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk

Maj 2017
— Miłosz Cybowski, Dawid Kantor, Joanna Kapica-Curzytek, Magdalena Kubasiewicz, Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk, Katarzyna Piekarz

Tegoż twórcy

Cztery razy Oliver Sacks
— Dominika Cirocka, Miłosz Cybowski

Kajtek i jego magiczny miecz
— Beatrycze Nowicka

Koszmary przeszłości
— Marcin Bukalski

On
— Daniel Markiewicz

Potwory zachodu i wschodu
— Konrad Wągrowski

Detektywa boli ząb
— Magdalena Kubasiewicz

Elfy lubią oglądać westerny
— Konrad Wągrowski

Krwawo i z kamienną twarzą
— Jakub Gałka

Tegoż autora

W świecie pdf-ów: See you Space Cowboy
— Miłosz Cybowski

Alchemia
— Joanna Kapica-Curzytek

Przeżyj to jeszcze raz
— Miłosz Cybowski

Odtrutka na szkolną traumę
— Joanna Kapica-Curzytek

Sukcesy hodowcy drobiu
— Miłosz Cybowski

W krainie Wojennego Młota: Kwiecień 2024
— Miłosz Cybowski

Fakty i wyobraźnia
— Joanna Kapica-Curzytek

Krótko o książkach: Komu mogłoby zależeć?
— Joanna Kapica-Curzytek

Krótko o komiksach: Zimno i do Wrót Baldura daleko
— Miłosz Cybowski

Ten okrutny XX wiek: Budowle muszą runąć
— Miłosz Cybowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.