Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Zygmunt Zeydler-Zborowski
‹Człowiek o cętkowanej twarzy›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCzłowiek o cętkowanej twarzy
Data wydania1980
Autor
Wydawca KAW
Format176s.
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl

PRL w kryminale: Żona milicjanta musi być poza podejrzeniem
[Zygmunt Zeydler-Zborowski „Człowiek o cętkowanej twarzy” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Trzeba przyznać, że z biegiem lat Zygmunt Zeydler-Zborowski na pewno uczył się jednego – jak wzbudzać większe zainteresowanie czytelników. Intrygi jego kolejnych powieści stawały się coraz bardziej „światowe”, tytuły intrygujące, a okładki… Dość powiedzieć, że obwolutę „Człowieka o cętkowanej twarzy” (cóż za tytuł!) zdobią nagie kobiece piersi. Co ma zresztą swoje uzasadnienie w treści tego kryminału.

Sebastian Chosiński

PRL w kryminale: Żona milicjanta musi być poza podejrzeniem
[Zygmunt Zeydler-Zborowski „Człowiek o cętkowanej twarzy” - recenzja]

Trzeba przyznać, że z biegiem lat Zygmunt Zeydler-Zborowski na pewno uczył się jednego – jak wzbudzać większe zainteresowanie czytelników. Intrygi jego kolejnych powieści stawały się coraz bardziej „światowe”, tytuły intrygujące, a okładki… Dość powiedzieć, że obwolutę „Człowieka o cętkowanej twarzy” (cóż za tytuł!) zdobią nagie kobiece piersi. Co ma zresztą swoje uzasadnienie w treści tego kryminału.

Zygmunt Zeydler-Zborowski
‹Człowiek o cętkowanej twarzy›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCzłowiek o cętkowanej twarzy
Data wydania1980
Autor
Wydawca KAW
Format176s.
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Kiedy w połowie lat 70. ubiegłego wieku dopiero co utworzona Krajowa Agencja Wydawnicza (stanowiąca część partyjnego koncernu RSW „Prasa-Książka-Ruch”) zaczęła publikować – wzorem innych oficyn (vide Iskry, Czytelnik) – rodzime powieści detektywistyczne, naturalnym krokiem jej szefostwa było nawiązanie współpracy z Zygmuntem Zeydlerem-Zborowskim. Warszawski, choć pochodzący z Kielc, prozaik był przecież jednym z najpoczytniejszych twórców „powieści milicyjnych” nad Wisłą. Tym samym w ciągu kilku następnych lat KAW wydał następujące jego książki: „Alicja nr 3” (1975), „Inspektor ze Scotland Yardu” (1976), „Bardzo dobry fachowiec” (1976) oraz – po nieco dłuższej przerwie – „Człowiek o cętkowanej twarzy” (1980). Pomijając pierwszą z nich, chociaż i ona miała pewne zalety i w momencie kiedy ukazała się na rynku, mogła uchodzić za atrakcyjną, pozostałych autor na pewno nie musiał się wstydzić. Owszem, nie były to arcydzieła literatury popularnej, ale – po pierwsze – intryga nie obrażała inteligencji czytelnika, a po drugie – idealnie wypełniała swój cel, czyli dostarczała bezpretensjonalnej rozrywki.
W „Człowieku o cętkowanej twarzy” Zeydler-Zborowski zrobił jednak jeszcze jeden, dodatkowy krok ku temu, by zaszokować czytelnika. Nie mam wątpliwości, że każdy, kto sięgnął po tę powieść krótko po jej wydaniu – przypomnijmy: był to początek tak zwanego „karnawału Solidarności”, poprzedzającego wprowadzenie stanu wojennego – musiał przecierać oczy ze zdziwienia. Przynajmniej po lekturze pierwszych rozdziałów. Na początku poznajemy powracającego z delegacji do domu w Warszawie Stanisława Kornickiego. Nie powiadomił wcześniej o swoim powrocie żonę, ma więc nadzieję, że sprawi Annie i ich synkowi Wojtkowi miłą niespodziankę. Tymczasem niespodzianką dla Kornickiego – i to wcale przez niego nie pożądaną – jest fakt, że mimo bardzo wczesnej pory, mieszkanie jest puste. Ani matka Stacha, ani teściowa, ani najbliższa przyjaciółka małżonki, Krystyna Mroziewicz, do których dzwoni, nie mają pojęcia, co mogło przydarzyć się młodej kobiecie. Sprawia wyjaśnia się dopiero, kiedy pojawia się milicjant i zabiera mężczyzna na komendę. Przy okazji dowiadujemy się, że to jego kolega z pracy, ponieważ Kornicki okazuje się kapitanem MO.
Na komendzie ma miejsce ciąg dalszy niebywałych wydarzeń. Otóż okazuje się, że Anna została zatrzymana przez MO w czasie nalotu funkcjonariuszy na podejrzaną willę w Konstancinie. Milicja od dawna miała to miejsce na widoku, podejrzewając, że mieści się tam nielegalne kasyno i burdel, aż w końcu zdecydowała się wkroczyć. Zaskoczeniem był natomiast fakt, że wśród bawiących się osób trafiła na żonę kolegi z pracy. Jakby tego było mało, w willi znaleziono porzucony aparat fotograficzny, a w nim film – po jego wywołaniu okazało się, że właściciel robił zdjęcie roznegliżowanej Kornickiej. Choć Stanisławowi bardzo zależy na rozmowie z Anną i wyjaśnieniach z jej strony, co się stało – ona odmawia spotkania i wpada w histerię za każdym razem, gdy ktoś jej to proponuje. Sprawa wydaje się nadzwyczaj podejrzana i niejednoznaczna, z tego też powodu komendant, pułkownik Makowski, podejmuje decyzję o zawieszeniu w obowiązkach służbowych kapitana Kornickiego. Przed udaniem się na przymusowy urlop, musi on zdać wszystkie prowadzone przez siebie śledztwa młodszym kolegom – porucznikom Jerzemu Wrończakowi i Wacławowi Górniakowi.
Wśród tych spraw jest jedna szczególna, która nie dawała spokoju Kornickiemu. To samobójstwo Olgi Wierzbickiej, młodej kobiety, redaktorki w jednym z warszawskich wydawnictw, a prywatnie – przyjaciółki Stacha od wczesnej młodości. Kapitan, znając Olgę przez wiele lat, nie mógł uwierzyć w to, by rozstała się ona z życiem w taki sposób. Nie przekonywał go nawet pozostawiony przez Wierzbicką list pożegnalny. Ba! to on właśnie wzbudził największe wątpliwości, ponieważ na odwrocie znalezionej na stole kartki były ślady kalki. A kto w takiej sytuacji myślałby o tym, aby kopiować swoje ostatnie słowa? A nawet gdyby… to co stało się z kopiami listu? Przecież nie wyparowały! Na te nieścisłości zwraca uwagę także Wrończak, który nie wierząc w „szaleństwo” Anny Kornickiej, gotów jest przyjąć założenie, że cała ta afera obmyślana została po to, aby skompromitować Stacha i tym samym uniemożliwić mu dalszą pracę, czyli prowadzenie któregoś z dochodzeń. Może właśnie tego w sprawie Olgi?
Po dość zaskakującym początku w dalszej części Zeydler-Zborowski wraca na stare tory. Im bardziej zagłębiamy się w „Człowieka…”, z tym bardziej klasyczną „powieścią milicyjną” mamy do czynienia. Nie oznacza to jednak, że książka niczym już nie zaskoczy. Pisarz zachował jeszcze kilka asów w rękawie. Przede wszystkim, podobnie jak w swoich wcześniejszych dziełach – vide „Szlafrok barona Boysta” (1959) czy „Laska dyrektora Osieckiego” (1967) – postanowił wzbogacić fabułę o wątki szpiegowskie. Przyznam, że kiedy otwarta została ta furtka, miałem przez moment nadzieję, że na kartach powieści pojawi się, choćby w drobnym epizodzie, pułkownik służb kontrwywiadowczych (a może już generał?) Jan Stasiak. Niestety, trzeba było zadowolić się jedynie kapitanem Chodakiewiczem, który zresztą i tak wielkiej roli nie odegrał. Co może dziwić, bo to raczej mało prawdopodobne, by w komunistycznej rzeczywistości Służba Bezpieczeństwa pozostawiła taką sprawę w rękach wydziału kryminalnego. Zeydler-Zborowski to wprawdzie wyjaśnia, lecz może dlatego, że na głębsze drążenie zależności pomiędzy MO a SB i tak by mu nie pozwoliła cenzura.
Równolegle z wątkiem dochodzenia prowadzonego przez Wrończaka z pomocą Górniaka rozwijany jest drugi, w którym przyglądamy się działalności wrogiej bandy. Aby zbyt wcześnie nie wyjawić tożsamości przestępców autor posługuje się ich pseudonimami, co pozwala utrzymać względne napięcie do samego końca. Jedynie w przypadku niejakiej „Diany” kamuflaż okazuje się mniej udany, ponieważ uważny czytelnik dość szybko skojarzy ją z konkretną postacią. Poza tym w warstwie fabularnej Zeydler-Zborowski zawarł to wszystko, co znaleźć się w niej powinno – są zbrodnie i zdrady, fałszywe tropy i pomysłowe sposoby bandytów na wywiedzenie w pole milicji (jeden z nich wiąże się z zagadkowym tytułem powieści). I tylko jedna rzecz może irytować szczególnie. Że warszawski pisarz nie przepadał za młodymi kobietami, to jest oczywiste dla każdego, kto przeczytał choć kilka jego książek. Ale dlaczego uparł się, by niemal każda z nich pracowała w „Orbisie” i zarabiała na życie (bądź dorabiała do marnej pensji) oprowadzaniem wycieczek zagranicznych?…
koniec
12 lutego 2021

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Marzenia skrojone na miarę
Joanna Kapica-Curzytek

3 VI 2024

„Odlecieć jak najdalej” jest powieścią obyczajową, której akcja rozgrywa się w latach 60. XX wieku. Młodzieńcze marzenia boleśnie konfrontują się tutaj z twardymi realiami Polski za żelazną kurtyną.

więcej »

Mała Esensja: Wspaniałe czasy, które warto lepiej poznać
Marcin Mroziuk

1 VI 2024

W „Od morza do morza” autorzy przedstawiają młodym czytelnikom najważniejsze wydarzenia i osiągnięcia epoki Jagiellonów. Co istotne, większość opowiadań jest na jeszcze wyższym poziomie literackim niż w pierwszym tomie cyklu „Zdarzyło się w Polsce”.

więcej »

PRL w kryminale: Geniusz prowokacji
Sebastian Chosiński

31 V 2024

Skoro nowelę „Cień” Aleksandra Ścibora-Rylskiego postanowił sfilmować Jerzy Kawalerowicz, mający już wówczas znaczącą pozycję w peerelowskiej kinematografii dzięki ekranizacji „Pamiątki z Celulozy” Igora Newerlego, musiało być w niej coś intrygującego. I rzeczywiście: ta historia, rozpięta pomiędzy wydarzeniami czasu okupacji i współczesnością (w kontekście połowy lat 50. XX wieku), zaskakuje dramatyzmem i czyhającą za każdym załomem zagadką.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.