Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Anna Kłodzińska
‹Dwa włosy blond›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDwa włosy blond
Data wydania1960
Autor
Wydawca MON
SeriaLabirynt
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl

PRL w kryminale: Nie bądź jak kura w Wołominie!
[Anna Kłodzińska „Dwa włosy blond” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Szczęsny to ma klawe życie! Nie nudzi się nawet jednego dnia, ponieważ w peerelowskiej Warszawie zbrodnie popełniane są bez opamiętania. A że jest inteligentny i zawsze dopina swego, wzbudza podziw współpracowników i przełożonych. Miewa też magnetyczny wpływ na kobiety, chociaż nie pozwala sobie zamącać umysłu ich urodą. Dlatego też udaje mu się w końcu rozwikłać w „Dwóch włosach blond” wielce skomplikowaną intrygę kryminalną.

Sebastian Chosiński

PRL w kryminale: Nie bądź jak kura w Wołominie!
[Anna Kłodzińska „Dwa włosy blond” - recenzja]

Szczęsny to ma klawe życie! Nie nudzi się nawet jednego dnia, ponieważ w peerelowskiej Warszawie zbrodnie popełniane są bez opamiętania. A że jest inteligentny i zawsze dopina swego, wzbudza podziw współpracowników i przełożonych. Miewa też magnetyczny wpływ na kobiety, chociaż nie pozwala sobie zamącać umysłu ich urodą. Dlatego też udaje mu się w końcu rozwikłać w „Dwóch włosach blond” wielce skomplikowaną intrygę kryminalną.

Anna Kłodzińska
‹Dwa włosy blond›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDwa włosy blond
Data wydania1960
Autor
Wydawca MON
SeriaLabirynt
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
To niekiedy zadziwiające, jak bardzo peerelowscy stróżowie prawa byli niezainteresowani seksem. Owszem, Zygmunt Zeydler-Zborowski często wspominał o zainteresowaniu majora Stefana Downara kobietami; z kolei bohater Jerzego Edigeya, major Janusz Kaczanowski, ścigał się na podrywy „rudych kociaków” z nie mniej pazernym mecenasem Mieczysławem Ruszyńskim, ale prawdą pozostaje fakt, że w książkach mistrzów „powieści milicyjnej” nie znajdziemy opisów miłości fizycznej. Jakby milicjanci nie mieli prawa do tej przyjemności. Jeszcze gorzej pod tym względem wygląda sytuacja z porucznikiem, a następnie kapitanem Szczęsnym, którego autorka Anna Kłodzińska (1915-2008) uczyniła „pięknym chłopcem”, podkreślając w każdej kolejnej odsłonie serii posiadanie przez niego nadzwyczaj jasnych włosów, lecz jednocześnie wprowadziła mu ostre embargo na jakikolwiek seks.
Do tego stopnia, że kiedy w „Dwóch włosach blond” (swoją drogą, cóż za dwuznaczny w tym kontekście tytuł!) trafił na uroczą ekspedientkę w salonie mody, Kłodzińska nie omieszkała skomentować tego następująco: „[Szczęsny] Bardzo lubił ładne kobiety, ale nie w czasie śledztwa”. Wiadomo, piękna kobieta może zawrócić w głowie i sprowadzić na manowce. Umysł – nawet funkcjonariusza MO – nie pracowałby wówczas należycie, w efekcie czego śledztwo mogłoby zakończyć się fiaskiem. A na to przecież nie mogli pozwolić sobie ani pisarka, ani jej bohater. Bo co powiedzieliby w takiej sytuacji czytelnicy? Choć najprawdopodobniej nie mieliby nawet okazji wziąć do ręki książki z takim pesymistycznym zakończeniem, ponieważ Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej by jej w takim kształcie zwyczajnie nie wydało.
W „Dwóch włosach blond” jest więc „po bożemu”: Szczęsny zostaje uodporniony na kobiecie wdzięki i doprowadza dochodzenie do happy endu. Bandyci zostają ukarani. Jacy bandyci? Akcja powieści rozpoczyna się 1 czerwca 1959 roku. W warszawskiej willi zostaje popełniona zbrodnia. Ofiarą pada mieszkający na parterze sześćdziesięcioletni Stanisław Okołowicz, kierownik jednego ze stołecznych wydziałów finansowych. Zwłoki znajdują natomiast lokatorzy z pierwszego piętra: właściciel sklepu i warsztatu zegarmistrzowskiego Tadeusz Zabielski oraz jego znajdująca się na chorobowym żona Anna. Po sąsiedzku z nimi mieszka wspomniana powyżej dwudziestodwuletnia ekspedientka Danuta Kretz, ale ona, jak twierdzi, nic nie słyszała, chociaż, jak się później okazuje, coś tam słyszała.
Zbrodnia popełniona na Okołowiczu jest, delikatnie mówiąc, dziwna. Zabity leży na biurku. Na pierwszy rzut oka raczej nie ma wątpliwości, że zginął od uderzenia ciężkim przyciskiem do papieru w głowę. Ale później doktor Stern – stary znajomy Białego Kapitana – stwierdza, że został też… zastrzelony. Zresztą ze swojej własnej broni, na którą miał pozwolenie. Rozwiązania tej zagadki są (na pozór) dwa: albo ktoś chciał najpierw ogłuszyć rewidenta finansowego, a dopiero potem dokończył dzieła, albo było dwóch niezależnych od siebie zabójców. Całkiem realne, biorąc pod uwagę, jak w na wskroś skorumpowanym i złodziejskim kraju traktowani byli urzędnicy z peerelowskiej „skarbówki”. Sprawa wygląda nadzwyczaj poważnie, nic więc dziwnego, że zabiera się za nią kapitan Szczęsny, który jeszcze przed wejściem do willi znajduje ważny ślad: na płycie chodnika skrzep krwi z przyklejonymi do niego dwoma jasnymi włosami.
W tym samym czasie kiedy Szczęsny zaczyna szukać zabójcę (ewentualnie zabójców) Okołowicza, dyrektor Centralnego Zarządu Dostaw Materiałów Rolnych Brunon Lewiecki zgłasza zaginięcie swego pracownika, inżyniera Zbigniewa Wolskiego. Człowieka na wskroś uczciwego i pracowitego, ale w wyniku odniesionej w czasie wojny kontuzji mającego poważne problemy psychiatryczne (opis Kłodzińskiej wskazywałby na chorobę dwubiegunową). Wolski to były major II Armii Wojska Polskiego, wielki admirator generała Karola Świerczewskiego „Waltera” – postać, z perspektywy władz PRL-u, kryształowa. A jednak z jego firmowego biurka zniknęły ważne dokumenty; nie ma ich także w mieszkaniu inżyniera. Czyżby ukradł je i zwiał na Zachód? Istotne dla sprawy okazuje się jednak co innego: odciski palców znalezione u inżyniera pokrywają się z tymi z biurka Okołowicza. Diagnoza wydaje się prosta: to ekswojskowy zabił kontrolera i zwiał. Wydaje się to jeszcze bardziej oczywiste, kiedy okazuje się, że to właśnie pracownicy z wydziału zamordowanego rewidenta kontrolowali finanse Centrali.
Kropkę nad „i” stawia natomiast Danuta Kretz, która zeznaje, że późno wieczorem, ale jeszcze przed odkryciem ciała Okołowicza, widziała wychodzącego z willi mężczyznę. Nie może opisać jego twarzy, ale za to ubiór. I okazuje się, że to mógł być Wolski. Szczęsnemu jednak coś się nie zgadza. Nie zgadzają mu się z jego wyobrażeniami zeznania ekspedientki; dziwnie zachowują się współpracownicy kierownika wydziału finansowego; coś wyraźnie kręci zegarmistrz Zabielski. Nie przesądzając wcale o niewinności byłego majora Wojska Polskiego, kapitan Milicji Obywatelskiej postanawia kontynuować dochodzenie wielokierunkowo, w czym pomagają mu podwładni: porucznicy Lucjan Metelski i Kazimierz Kręglewski, a dobrą radą i pomocną dłonią zawsze też służy szef, major Stefan Daniłowicz (znany już ze „Złotej bransolety” i „Srebrzystej śmierci”).
Wczesne powieści Anny Kłodzińskiej (do wymienionych powyżej należy dodać jeszcze jej debiutancki kryminał – „Śledztwo prowadzi porucznik Szczęsny”) były – co tu dużo mówić – fabularnie odważne. Autorka podejmowała tematy kontrowersyjne (jak chociażby handel narkotykami) i nie lukrowała peerelowskiej rzeczywistości. W „Dwóch włosach blond” w jej krytyce posuwa się chyba jednak najdalej. Tu kradną i kombinują niemal wszyscy i to na skalę masową; złodziejstwo jest tak powszechne, że spotyka się z akceptacją na wszystkich szczeblach dowodzenia gospodarką. Kradną dozorcy, woźni, urzędnicy i dyrektorzy; tyle że ci ostatni znacznie więcej. A kiedy komuś grozi wpadka – bez żadnej litości zabija! Czy w kontekście tego dziwią wydane pięć lat później drakońskie wyroki (z karą śmierci włącznie) wydane – nie da się ukryć, że z pogwałceniem prawa – w słynnej „aferze mięsnej”?
Kapitan Szczęsny pod każdym względem jawi nam się jako nietypowy milicjant. To intelektualista z prawdziwego zdarzenia: chodzi do teatru (na „Romulusa Wielkiego” Friedricha Dürrenmatta w reżyserii Jana Świderskiego, którego premiera odbyła się w warszawskim Teatrze Dramatycznym 2 lutego 1959 roku), z wielkim zamiłowaniem czyta również prozę Johna Steinbecka; do kina też od czasu do czasu zagląda – w poprzedniej części cyklu, czyli „Srebrzystej śmierci”, była mowa o tym, że pogwizdywał sobie motyw z „Mostu na rzece Kwai” (1957). To oczywiste, że przed takim gliną nie umknąłby nawet profesor Moriarty, a co dopiero rzezimieszki mniejszego kalibru. Ach! o czymś jeszcze muszę wspomnieć. Jeden z mniej istotnych bohaterów powieści, magazynier Kliczek, opowiadając o bandyckim procederze, wypowiada takie oto profetyczne słowa: „Dla tych z Wołomina zarżnąć człowieka, to tak jak kurę”. Brrr!
koniec
3 maja 2024

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

UWAGA, MILICJA!: Jak własowiec, to musi być bydlę
Sebastian Chosiński

20 V 2024

Milicyjna kariera Władysława Kostienki zaczęła się w 1963 roku od powieści „Trzech z wydziału śledczego”. W swoim debiucie pojawił się on jako oficer w stopniu majora, będący podwładnym pułkownika Sadczikowa. Julian Siemionow postawił przed nimi arcytrudne zadanie: mają dopaść i unieszkodliwić grasującą po Moskwie bandę, która napada, kradnie, a nawet zabija. I oczywiście planuje kolejne „skoki”.

więcej »

Perły ze skazą: Los bezprizornego człowieka
Sebastian Chosiński

18 V 2024

Choć kilka książek Władimira Maksimowa ukazało się w Polsce (także Ludowej), nie jest on nad Wisłą postacią szczególnie znaną. Co zrozumiałe o tyle, że od początku lat 70. istniał na niego w ZSRR zapis cenzorski. Wczesna nowela „A człowiek żyje…”, w dużej mierze eksplorująca osobiste przeżycia pisarza, to jeden z najbardziej wstrząsających opisów losu człowieka „bezprizornego”.

więcej »

PRL w kryminale: Pecunia non olet
Sebastian Chosiński

17 V 2024

Za najohydniejsze dzieło w dorobku Romana Bratnego uznaje się opublikowany po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego „Rok w trumnie”. Siedem lat wcześniej autor „Kolumbów” wydał jednak inną książkę. W kontekście tego, czym inspirował się pisarz, być może nawet ohydniejszą. To „Na bezdomne psy”, w której, aby zdyskredytować postać okrutnie zamordowanego Jana Gerharda, Bratny posłużył się kostiumem „powieści milicyjnej”.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.