Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Bobo Stenson, Arild Andersen, Jon Christensen
‹Underwear›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułUnderwear
Wykonawca / KompozytorBobo Stenson, Arild Andersen, Jon Christensen
Data wydania1971
Wydawca ECM Records
NośnikWinyl
Czas trwania39:38
Gatunekjazz
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Bobo Stenson, Arild Andersen, Jon Christensen
Utwory
Winyl1
1) Underwear07:38
2) Luberon09:18
3) Test03:37
4) Tant W.08:52
5) Untitled03:56
6) Rudolf06:16
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Jakżeż ważne jest to, co nosimy pod spodem

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj solowy debiut szwedzkiego pianisty Bobo Stensona, którego wspomogli dwaj Norwegowie – Arild Andersen i Jon Christensen.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Jakżeż ważne jest to, co nosimy pod spodem

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj solowy debiut szwedzkiego pianisty Bobo Stensona, którego wspomogli dwaj Norwegowie – Arild Andersen i Jon Christensen.

Bobo Stenson, Arild Andersen, Jon Christensen
‹Underwear›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułUnderwear
Wykonawca / KompozytorBobo Stenson, Arild Andersen, Jon Christensen
Data wydania1971
Wydawca ECM Records
NośnikWinyl
Czas trwania39:38
Gatunekjazz
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Bobo Stenson, Arild Andersen, Jon Christensen
Utwory
Winyl1
1) Underwear07:38
2) Luberon09:18
3) Test03:37
4) Tant W.08:52
5) Untitled03:56
6) Rudolf06:16
Wyszukaj / Kup
Chociaż od paru miesięcy zajmuję się w tej rubryce głównie jazzem norweskim, to jednak przy tej okazji od czasu do czasu przewijają się również muzycy z innych krajów skandynawskich bądź – szerzej – europejskich. Jednym z nich był szwedzki pianista Bobo (a właściwie Bo Gustav) Stenson. Urodził się on w 1944 roku w Väseterås. Naukę gry na instrumencie rozpoczął jako ośmiolatek, a siedem lat później trafił pod skrzydła niemieckiego muzykologa i krytyka Wernera Wolfa. W 1963 roku zrobił kolejny krok w karierze, stając się akompaniatorem znanych amerykańskich jazzmanów, którzy postanowili na krótko osiedlić się na Starym Kontynencie i przy okazji zahaczyć o Skandynawię. Dzięki temu Stenson mógł później w swoim curriculum vitae wpisać współpracę między innymi z saksofonistami Sonnym Rollinsem i Stanem Getzem, trębaczem Donem Cherrym czy wibrafonistą Garym Burtonem. To była najlepsza z możliwych szkół, w jakich Bobo mógł pobierać naukę. Zdobyte w tamtym czasie doświadczenie promieniowało bowiem na całą późniejszą karierę Szweda.
Kolejnym przełomem okazał się 1971 rok, kiedy to praktycznie przeniósł się do Norwegii i w ciągu kilku miesięcy wziął udział w nagraniu czterech ważnych dla jego dorobku albumów (trzy z nich zarejestrowano w studiu Arnego Bendiksena w Oslo). W kwietniu z towarzyszeniem saksofonisty Jana Garbarka, gitarzysty Terjego Rypdala, kontrabasisty Arilda Andersena oraz perkusisty Jona Christensena pracował w norweskiej stolicy nad longplayem „Sart”, w maju – w tym samym miejscu dokonał nagrań, jakie złożyły się na jego debiut solowy, czyli krążek „Underwear” (w czym wspomogli go Andersen i Christensen), w lipcu – na zaproszenie Amerykanina George’a Russella dołączył w Kongsbergu do ekipy realizującej album „Listen to the Silence” (znaleźli się w niej między innymi wszyscy muzycy znani z płyty „Sart”), natomiast w sierpniu wrócił do Oslo na zaproszenie Rypdala, który dopinał właśnie swój nowy projekt, to jest longplay „Terje Rypdal” (przy okazji po raz kolejny zetknął się także z Janem, Arildem i Jonem).
Trudno dziwić się więc, że po tak intensywnej i udanej pod względem artystycznym kooperacji Garbarek zaproponował Stensonowi utworzenie zupełnie nowej formacji; w efekcie ich działań powstał kwartet, który pozostawił po sobie dwa niezłe albumy: „Witchi-Tai-To” (1974) oraz „Dansere” (1976). Ja chciałbym jednak dzisiaj cofnąć się do początków norweskiej misji Bobo Stensona i jego pierwszego krążka sygnowanego własnym nazwiskiem, choć na okładce jako równorzędne widnieją również nazwiska Arilda Andersena i Jona Christensena. Sesja nagraniowa zajęła muzykom dwa dni – 18 i 19 maja 1971 roku; jej owocem stała się zawierająca sześć kompozycji, wydana przez monachijską wytwórnię ECM Records płyta „Underwear”. Cztery utwory wyszły spod ręki lidera projektu, jeden („Rudolf”) dorzucił Andersen, ostatni – choć na płycie pojawiający się jako piąty – był dziełem amerykańskiego mistrza free jazzu Ornette’a Colemana („Untitled”).
Zawarta na krążku muzyka jest mieszanką free jazzu z obfitującym w improwizacje, typowym dla przełomu lat 60. i 70. XX wieku jazzem modalnym. Po tej samej orbicie krążyli wówczas i Jan Garbarek, i Terje Rypdal – muzyka Szweda wpisywała się więc w ogólniejszy trend skandynawski. I pewnie dlatego była tak dobra. Cała pierwsza strona jest wypełniona utworami Stensona; pierwszym na liście jest – tytułowy. „Underwear” zaczyna się od dynamicznej, ale nie szalonej, improwizacji fortepianu, którą dodatkowo podkręcają kontrabasista i bębniarz. Co jednak najistotniejsze: od pierwszych sekund czuć olbrzymią radość wspólnego grania, co zapewne wynikało także z doskonałego zrozumienia panującego między muzykami. Bobo z czasem rozkręca się więc, ale jednocześnie pilnuje się, aby nie wyjść poza granice klasycznego jazzu (nie przekracza ich również wybijający się w pewnym momencie na plan pierwszy Andersen). Ten numer jest bardzo mocno zakorzeniony w latach 60. I może dlatego także – w końcówce – tchnący tak mocno zawadiackim optymizmem.
„Luberon” to niemal całkowite przeciwieństwo „Underwear”: subtelny i nastrojowy, podniosły i romantyczny – i nie ma znaczenia fakt, czy akurat podziwiamy solówkę pianisty, czy też duet kontrabasisty z bębniarzem. Wszyscy stawiają tu na delikatność, nawet jeżeli na kilkanaście sekund podkręcają tempo, to zaraz też tonują emocje i powracają do urokliwego lejtmotywu. Stronę A winylowego krążka wieńczy krótka kompozycja o nieco zaskakującym tytule – „Test”. I rzeczywiście można odnieść wrażenie, że skandynawskie trio testuje nią wytrzymałość słuchacza, oferując mu zdecydowanie awangardowe dźwięki. Mamy tu zatem i preparowany fortepian, i zgrzytliwe tony kontrabasu, na którym Arild gra smyczkiem. Wprawdzie pod koniec sytuacja klaruje się, lecz pierwsza część „Testu” może przyprawić o rozstrój nerwowy. Zwłaszcza tych, którzy dali się ukoić poetyckiemu „Luberonowi”.
Co wrażliwsi słuchacze powinni jak najszybciej przełożyć album na stronę B, ponieważ otwierający ją utwór „Tant W.” (ostatnie dzieło Stensona) z pewnością ukoi ich nadszarpnięte nerwy. Początek jest bowiem nie tylko poetycki, ale i kontemplacyjny. Muzyka delikatnie „płynie”, co jakiś czas zyskując wprawdzie na intensywności, lecz nie do tego stopnia, aby wytrącić z lirycznego nastroju. Zrobi to natomiast „Untitled”, w którym szwedzko-norweskie trio, idąc szlakiem wytyczonym przez Ornette’a Colemana, pozwala sobie na freejazzowy odlot. Andersen i Christensen mogą sobie wreszcie pohulać, nikt ich nie strofuje, nie przywołuje do porządku. Coleman, słuchając tej wersji swego kawałka, musiał czuć się usatysfakcjonowany. A wielbiciele skandynawskich jazzmanów na pewno poczuli satysfakcję, wsłuchując się w „Rudolfa”, w którym Arild pozwolił sobie na odważną wycieczkę do świata… bluesa. Bluesowy jest tutaj zarówno „knajpiany” fortepian, jak i snujący się leniwie kontrabas, dopiero w końcówce Stenson decyduje się na dynamiczną i pełną rozmachu improwizację, która bardziej pasuje do świata free jazzu.
Jak więc widać i słychać, „Underwear” to nieodrodne dziecko swoich czasów i… miejsca, w którym powstało (trudno bowiem sobie wyobrazić, aby taki jazz powstał poza Skandynawią, może jedynie w Polsce…). I jednocześnie kolejny dowód na to, że w pierwszych latach swego istnienia wytwórnia ECM potrafiła otwierać się na muzykę nieoczywistą i nie ograniczała awangardowo-improwizatorskich zapędów artystów trzymanych w swojej stajni. W drugiej połowie lat 70. wyglądało to już trochę inaczej.
koniec
9 lipca 2022
Skład:
Bobo Stenson – fortepian, muzyka (1-4)
Arild Andersen – kontrabas, muzyka (6)
Jon Christensen – perkusja, instrumenty perkusyjne

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Non omnis moriar: Gdyby Corea urodził się w Słowacji…
Sebastian Chosiński

1 VI 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj solowy debiut słowackiego pianisty jazzowego Gabriela Jonáša.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Odlicz jeszcze raz: Eins, zwei, drei, vier, fünf…
Sebastian Chosiński

27 V 2024

Przed tygodniem zachwycałem się w tym miejscu koncertowym albumem Can „Live in Brighton 1975”. Dzisiaj chronologicznie przyszła kolej na zarejestrowany mniej więcej pół roku później „Live in Stuttgart 1975”. Niestety, tym razem zachwytów nie będzie. Zwłaszcza nad drugim dyskiem w tym dwupłytowym zestawie.

więcej »

Non omnis moriar: „Praska Wiosna”, praska jesień
Sebastian Chosiński

25 V 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj album z „trzecionurtowymi” kompozycjami Pavela Blatnego w wykonaniu Orkiestra Jazzowa Radia Czechosłowackiego.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.