Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Maciej Fortuna Trio
‹Jazz›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułJazz
Wykonawca / KompozytorMaciej Fortuna Trio
Data wydania22 kwietnia 2016
Wydawca Fortuna Music
NośnikCD
Czas trwania30:51
Gatunekjazz
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Żebra żubra03:18
2) Cicha kuna03:27
3) Taniec wiewióra02:51
4) Homo naledi04:53
5) Resume [Raz piąty]05:34
6) For Alice04:52
7) Adelajda03:26
8) Baba03:12
Wyszukaj / Kup

Powtórne narodziny jazzu
[Maciej Fortuna Trio „Jazz” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Kiedy pięćdziesiąt pięć lat temu Ornette Coleman opublikował album „Free Jazz”, w pewnym sensie zdefiniował ten wciąż jeszcze raczkujący styl muzyczny. Czy to oznacza, że wiosną 2016 roku, gdy trio Macieja Fortuny wydało swą czwartą w dyskografii płytę zatytułowaną „Jazz”, zdefiniowało jego współczesne brzmienie? Oczywiście – nie, ale za to dostarczyło półgodzinną porcję wyśmienitego jazzu z domieszką elektroniki.

Sebastian Chosiński

Powtórne narodziny jazzu
[Maciej Fortuna Trio „Jazz” - recenzja]

Kiedy pięćdziesiąt pięć lat temu Ornette Coleman opublikował album „Free Jazz”, w pewnym sensie zdefiniował ten wciąż jeszcze raczkujący styl muzyczny. Czy to oznacza, że wiosną 2016 roku, gdy trio Macieja Fortuny wydało swą czwartą w dyskografii płytę zatytułowaną „Jazz”, zdefiniowało jego współczesne brzmienie? Oczywiście – nie, ale za to dostarczyło półgodzinną porcję wyśmienitego jazzu z domieszką elektroniki.

Maciej Fortuna Trio
‹Jazz›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułJazz
Wykonawca / KompozytorMaciej Fortuna Trio
Data wydania22 kwietnia 2016
Wydawca Fortuna Music
NośnikCD
Czas trwania30:51
Gatunekjazz
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Żebra żubra03:18
2) Cicha kuna03:27
3) Taniec wiewióra02:51
4) Homo naledi04:53
5) Resume [Raz piąty]05:34
6) For Alice04:52
7) Adelajda03:26
8) Baba03:12
Wyszukaj / Kup
Jeszcze dobrze nie ucichły echa po wydanej na początku tego roku (chociaż nagranej w grudniu 2013), a sygnowanej przez formację Maciej Fortuna International Quartet, „Zośce”, gdy do sklepów trafiła kolejna pozycja w dyskografii tego cenionego – i, co równie istotne, wciąż jeszcze bardzo młodego – poznańskiego trębacza. Album zatytułowany po prostu „Jazz” ukazał się pod szyldem tria Macieja Fortuny, jednego z jego wielu projektów muzycznych (nie należy mylić go z recenzowanym wcześniej na łamach „Esensji” wydawnictwem „Jazz from Poland, Vol. 1”, które ukazało się w roku ubiegłym). W składzie trzyosobowym Fortuna grywa od sześciu lat, najczęściej muzykę bardzo klasyczną, mimo że nie stroni też od czasu do czasu od eksperymentów. Podobnie jest w przypadku „Jazzu”, czwartego krążka Tria. Wcześniej ukazały się płyty: „Solar Ring” (2011), „Sahjia” (2012) oraz „At Home” (2013).
Zmieniał się nieco w tym czasie skład formacji. Pierwotnie, obok lidera, grali w niej jeszcze kontrabasista Piotr Lemańczyk oraz czarnoskóry perkusista Frank Parker, który następnie zastąpiony został przez Krzysztofa Gradziuka. W ubiegłym roku bębniarz z Chicago ponownie jednak nawiązał współpracę z Fortuną. Choć może to nie do końca precyzyjne określenie, ponieważ panowie kooperowali ze sobą praktycznie przez cały czas, tyle że pod innymi nazwami, na przykład w Kwartecie – zarówno tym „polskim” (vide „Lost Keys” z 2011 roku), jak i „międzynarodowym” (co dokumentuje wspomniana już wcześniej folkowo-jazzowa „Zośka”). W każdym razie gdy Parker zdecydował się wrócić do Tria, opuścił je Lemańczyk, na miejsce którego Fortuna wprowadził Jakuba Mielcarka (słychać go już zresztą na poświęconej klasykom polskiego jazzu płycie „Jazz from Poland, Vol. 1”). I tym sposobem ukształtowało się trzecie wcielenie grupy, które właśnie zadebiutowało albumem „Jazz”.
Materiał został nagrany w studiu lidera zespołu w kilku rzutach: pierwsza sesja odbyła się w marcu ubiegłego, a kolejne – pomiędzy lutym a kwietniem tego roku. Później nagrania szybko zmiksowano i już pod koniec kwietnia ukazały się na płycie. Jak na współczesne standardy, to bardzo krótkie wydawnictwo; niektórzy mogliby je nawet zaklasyfikować jako EP-kę, trwa bowiem zaledwie (niespełna) trzydzieści jeden minut. Szczerze mówiąc, nie ma to jednak większego znaczenia – liczy się wszak nie czas trwania, ale jakość muzyki. A ta jest, do czego zresztą artysta ten zdołał nas już przyzwyczaić, bez zarzutu. Na „Jazz” trafiło osiem kompozycji, które układają się w bardzo spójną całość; można nawet odnieść wrażenie, że mamy do czynienia bądź to z concept-albumem, bądź też z rozbudowaną, podzieloną na osiem części jaazowo-elektroniczną suitą. Tym łatwiej o to, że wszystkie utwory są tym razem autorstwa jednego tylko człowieka – Macieja Fortuny. Całkiem zresztą możliwe, że dokonując doboru materiału, świadomie wybrał on te kompozycje, które utrzymane były w podobnej refleksyjno-mrocznej (sic!) stylistyce.
Taki właśnie jest początek „Jazzu” – posępny, hipnotyczny, niesamowity (jak opowieści gotyckie), ba! niemal transowy. Odpowiedni nastrój budują efekty elektroniczne, przez które stopniowo przebija się, poddawana modulacjom, trąbka Fortuny. Kto wie, czy nastrojem bardzo zbliżone do siebie „Żebra żubra” i „Cicha kuna” (niech Was nie zwiodą te humorystyczne tytuły, polscy jazzmani w latach 60., a nade wszystko w następnej dekadzie lubowali się w takich abstrakcyjnych szyldach swoich kompozycji, jest to więc w pewnym sensie rodzima tradycja) nie są najmroczniejszymi utworami, które wyszły spod ręki lidera Tria. Zespół ożywia się nieco w „Tańcu wiewióra”, w którym wreszcie szansę wykazania się dostaje Parker, grający bardzo żywiołowo, choć przy tym – jak się okazuje, to się wcale ze sobą nie kłóci – subtelnie. Uwagę przykuwa również, nawiązujący do muzyki ludowej, powtarzany parokrotnie motyw na trąbce. Z kolei „Homo naledi” to powrót do nastroju otwarcia. W senny pochód perkusji doskonale wpisuje się intrygująca improwizacja kontrabasu (brawo Mielcarek!) oraz – to już na finał – wyrastająca z niej przepiękna partia Fortuny na dęciaku.
Jeśli komuś jednak wciąż mało nastrojowego jazzu, powinien szczególnie wyczulić uszy na „Resume (Raz piąty)”, w którym grając tym razem zaskakująco zadziornie na kontrabasie, Mielcarek sięga po smyczek; natomiast solówka lidera przenosi nas w lata królującego w jazzowych klubach Europy cool jazzu. Nie mniej klimatyczna jest kolejna wersja „For Alice” (utwór ten pojawiał się już na wcześniejszych płytach Fortuny), która doskonale wpasowałaby się w nastrój „The Last of the Beboppers” (2014), czyli albumu nagranego przez trębacza z Wielkopolski w Stanach Zjednoczonych do spółki z saksofonistą Mackiem Goldsburym. Posmak „starości” przydają jej jeszcze docierające z daleka szumy typowe dla często słuchanych płyt winylowych. W każdym razie, wsłuchując się w tę piękną balladę, bez trudu można przenieść się w czasie w lata 60. ubiegłego wieku. Lecz to jeszcze nie koniec niespodzianek. Dla odmiany „Adelajda” zaskakuje funkowym groove’em i partią trąbki przypominającą trochę wielki „miłosny” przebój Serge’a Gainsbourga i Jane Birkin „Je t’aime… moi non plus”.
W tym, jak i w zamykającym album utworze „Baba”, Trio gra zresztą dużo bardziej energetycznie, a jakby tego było mało – lider „zabawia” się jeszcze brzmieniem swego instrumentu, modulując je na różne sposoby. Trochę szkoda, że „Jazz” jest tak krótki. To album z gatunku tych, które mogłyby się ciągnąć… może nie w nieskończoność, ale zdecydowanie ponad te pół godziny, które słuchaczom zaoferowano. Wystarczy tylko mieć nadzieję, że na kolejną produkcję Fortuny nie przyjdzie nam czekać zbyt długo.
koniec
12 lipca 2016
Skład:
Maciej Fortuna – trąbka, efekty elektroniczne
Jakub Mielcarek – kontrabas
Frank Parker – perkusja

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Poezja otwieranych drzwi percepcji
Sebastian Chosiński

30 V 2024

Na „Not a Bootleg 2” trafił koncert, jaki freejazzowy kwartet Ślina zagrał w październiku 2021 roku w krakowskim klubie RE. Dwa lata i dwa miesiące później wrocławianie wrócili na tę scenę i ponownie zaprezentowali występ, który tak bardzo im samym przypadł do gustu, że zdecydowali się go upublicznić w postaci czwartego albumu serii zawierającej „oficjalne bootlegi”.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Podróż w nieznane
Sebastian Chosiński

28 V 2024

„Not a Bootleg” to seria „oficjalnych bootlegów” wrocławskiego kwartetu freejazzowego Ślina. Średnio ukazuje się, jak dotąd, jeden na rok. Trzecie wydawnictwo z cyklu zawiera godzinny występ, jaki zespół dał w mieszczącej się w jego rodzinnym mieście Klubokawiarni Recepcja w listopadzie 2022 roku.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Od gitarowego brudu do morskich głębin
Sebastian Chosiński

24 V 2024

Publikując pod koniec kwietnia „FOS” i „Sekundę”, GAD Records domknął kompaktową reedycję archiwalnej serii SBB „Radio Sessions”. Do znanych już wcześniej wersji winylowych dołączyło tym samym sześć utworów bonusowych powstałych w sierpniu 1975 i marcu 1977 roku. W sumie to – na obu krążkach – pięćdziesiąt minut dodatkowej, chociaż publikowanej już przed laty, muzyki.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Nad piękną i modrą Odrą
— Sebastian Chosiński

Braterski hołd
— Sebastian Chosiński

Jazzowe oblicze noise’u i post-rocka
— Sebastian Chosiński

Kto nie ryzykuje, ten… w spokoju nie żyje
— Sebastian Chosiński

W starym domu nie straszy
— Sebastian Chosiński

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.