Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Tigeroak
‹Living and Living›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLiving and Living
Wykonawca / KompozytorTigeroak
Data wydania24 lutego 2023
Wydawca April Records
NośnikWinyl
Czas trwania36:26
Gatunekjazz, soul
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Anna Prinds Rasmussen, Laurits Steen Møberg, Martine Bak Toldam, Peter Marott, Ditte Warrer Bech, Jakob Marke
Utwory
Winyl1
1) Living and Living04:41
2) Listening for Noises04:18
3) Morning Vitamin04:41
4) People03:32
5) Reflection01:35
6) Place of Possibility04:53
7) I Remember04:03
8) Eyes Finding Eyes04:05
9) Deep in the Forest, Part II04:36
Wyszukaj / Kup

Uduchowieni młodzi ludzie
[Tigeroak „Living and Living” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Anna i Laurits są na tyle młodzi i od niedawna znajdują się na scenie, by nie być zmanierowani. Oby zresztą nigdy nie stali się takimi artystami! W każdym razie w chwili profesjonalnego debiutu – za sprawą albumu „Living and Living” – okazują się być wielką nadzieją dla duńskiego soulu (w większym) i jazzu (w mniejszym stopniu). Choć naprawdę trudno przewidzieć, w jaką stronę podążą w kolejnych latach.

Sebastian Chosiński

Uduchowieni młodzi ludzie
[Tigeroak „Living and Living” - recenzja]

Anna i Laurits są na tyle młodzi i od niedawna znajdują się na scenie, by nie być zmanierowani. Oby zresztą nigdy nie stali się takimi artystami! W każdym razie w chwili profesjonalnego debiutu – za sprawą albumu „Living and Living” – okazują się być wielką nadzieją dla duńskiego soulu (w większym) i jazzu (w mniejszym stopniu). Choć naprawdę trudno przewidzieć, w jaką stronę podążą w kolejnych latach.

Tigeroak
‹Living and Living›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLiving and Living
Wykonawca / KompozytorTigeroak
Data wydania24 lutego 2023
Wydawca April Records
NośnikWinyl
Czas trwania36:26
Gatunekjazz, soul
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Anna Prinds Rasmussen, Laurits Steen Møberg, Martine Bak Toldam, Peter Marott, Ditte Warrer Bech, Jakob Marke
Utwory
Winyl1
1) Living and Living04:41
2) Listening for Noises04:18
3) Morning Vitamin04:41
4) People03:32
5) Reflection01:35
6) Place of Possibility04:53
7) I Remember04:03
8) Eyes Finding Eyes04:05
9) Deep in the Forest, Part II04:36
Wyszukaj / Kup
Pochodzą z Aarhus w środkowej Danii. Jest ich dwoje; są młodzi i piekielnie zdolni. Na dodatek bardzo kreatywni. Wyglądają jakby w nasze czasy przeniesiono ich żywcem z lat 80. ubiegłego wieku, kiedy to specjalizowali się w graniu ambitnego synth-popu. Ona to wokalistka Anna Prinds Rasmussen, on – producent i multiinstrumentalista Laurits Steen Møberg. Nazwali się Tigeoak i właśnie świętują ukazanie się debiutanckiego, wydanego przez April Records albumu – „Living and Living”. Albumu, nad którym pracowali przede wszystkim w Londynie, w studiach Abbey Road (tak! tym rozsławionym przez The Beatles) i Angel. Anna zarejestrowała wszystkie ścieżki wokalne (również chórki), natomiast Laurits zagrał na gitarach (solowej i basowej), instrumentach klawiszowych (syntezatorach oraz w jednym utworze na elektrycznym pianinie Rhodesa) i zaprogramował perkusję. Ale to jeszcze nie wszystko; do listy zasług dopisano mu bowiem także tak zwany Sound Design, czyli coś, co często określa się mianem „malowania dźwiękiem”, a jest najczęściej elementem pracy producenta, który tym sposobem stara się dodać muzyce atmosferę, przyciągnąć uwagę słuchacza, wprowadzić go na wyższy stopień doznań artystycznych, a kiedy daje radę, to i zahipnotyzować.
I rzeczywiście: w przypadku „Living and Living” słychać szczególną dbałość o produkcję i powłóczystość brzmienia, o potoczystość narracji i natchnioną eteryczność, która może kojarzyć się z inspiracjami nordyckim folklorem. W rejestracji albumu Annę i Lauritsa wspomogła przede wszystkim grająca na fortepianach (elektrycznym i akustycznym) Martine Bak Toldam (słychać ją w siedmiu na dziewięć utworach), ale w pojedynczych kompozycjach pojawiają się także trębacz Peter Marott (tytułowy „Living and Living”), flecistka Ditte Warrer Bech („People”) oraz perkusista Jakob Marke („I Remember”). Stylistycznie twórczość Tigeroak lokuje się na przecięciu soulu i jazzu z domieszką elektroniki i – za sprawą automatu perkusyjnego – groove’ów hiphopowych. Muzyka ta okazała się na tyle nowatorska, że w ubiegłym roku zespół zaproszono do udziału w przeznaczonym dla młodych artystów koncercie w ramach konkursu The Danish Jazz Competition (występują w nim cztery podmioty, spośród których po trzech rundach zwycięsko wychodzi tylko jeden).
Do tego doszły też oczywiście liczne koncerty i występy telewizyjne. Dość powiedzieć, że o Tigeroak było w ojczyźnie głośno i pewnie w kolejnych latach – po wydaniu debiutu, jak również przygotowywanej już płyty numer dwa – będzie jeszcze głośniej. Co ciekawe, „Living and Living” to płyta utrzymana w ryzach czasowych. W czasach kiedy muzycy wydają krążki trwające po siedemdziesiąt minut, Duńczycy zdecydowali się na skromny format winylowy. Co ma swoje niezaprzeczalne plusy – przede wszystkim taki, że materiał absolutnie nie ma prawa znudzić się. Nawet gdyby nie był porywający. Ale na szczęście jest, na co wpływ ma nie tylko fantastyczny głos Anny, ale również piękne melodie i cała masa „smaczków” brzmieniowych, o które zadbał Laurits.
Otwierający album numer tytułowy daje idealny przedsmak tego, co czeka nas na całej płycie. Od pierwszych sekund rozbrzmiewają subtelne tony pianina Rhodesa i trąbki, w tle zaś pojawia się delikatna gitara. Włączająca się w główny nurt opowieści wokalistka nie dokonuje rewolucji, lecz wpisuje się liryczną narrację, co potwierdzają jeszcze wyśpiewywane przez nią jak mantra słowa: „slowly” i „close your eyes”. Warto więc posłuchać dobrej rady, opuścić powieki i dać się ponieść nastrojowi, popłynąć za głosem i dźwiękami trąbki. Równie nieśpiesznie toczy się oparty na oszczędnym rytmie „Listening for Noises”, w którym fortepian Toldam przydaje kompozycji romantyczności, a syntezatory Møberga efektów w postaci płynącej wody. Nad wszystkim dominuje jednak głos Anny: z jednej strony urzekający poetyckością, z drugiej – dzięki odpowiedniemu „podbiciu” – brzmiący bardzo mocno.
Dużo dzieje się w trzecim w kolejności „Morning Vitamin”: w pierwszej części zapętlony motyw wokalny powtarzany jest z różnym natężeniem, w drugiej – za sprawą hiphopowego rytmu utwór znacząco przyspiesza, by w finale powrócić do nieśpiesznego otwarcia. Prawdziwie soulową, potoczystą opowieść duet serwuje z kolei w „People”, którego smakowitym dodatkiem okazuje się partia fletu. Zamykający stronę A winylowego wydania albumu zamyka instrumentalna miniatura „Reflection”, w której rolę solistki pełni grająca na fortepianie akustycznym Martine; Laurits natomiast, wykorzystując przeróżne efekty, „maluje” tło. W „Place of Possibility” Tigeroak powraca już na właściwe sobie liryczne tory, aczkolwiek od czasu do czasu Møberg zaskakuje mocniejszym akcentem, dorzuca także w formie sampli męskie głosy w tle.
Zlewający się z dźwiękami syntezatorów i efektem wody głos męski (czy samego Lauritsa?) można usłyszeć również na otwarcie „I Remember”. Z czasem dochodzi jeszcze mocny groove i energiczniejszy niż zazwyczaj śpiew Anny. Na finał z kolei rozbrzmiewa rytmiczny fortepian i stanowiący dla niego zabawny kontrast „kwaczący” syntezator. W „Eyes Finding Eyes” – przynajmniej w warstwie instrumentalnej – więcej jest jazzu niż soulu. Ba! Martine pozwala sobie nawet na stonowaną improwizację fortepianową, która pojawia się po jej dialogu z syntezatorem Møberga. Całość wieńczy „Deep in the Forest, Part II” – nietypowy o tyle, że momentami śpiewającej soulowo, a niekiedy swingującej Prinds Rasmussen towarzyszy jedynie gitara Lauritsa (nie licząc oczywiście innych efektów dorzuconych przez niego na etapie postprodukcji).
Podsumowując: to niezwykle piękna, urzekająca melodiami płyta, która zdradza ogromny talent kompozytorski i wykonawczy dwojga młodych artystów z Aarhus. Naprawdę intryguje to, w jaki sposób będzie ewoluować ich twórczość. Bo coś mi się wydaje, że zaskoczą nas jeszcze wielokrotnie.
koniec
23 lutego 2023
Skład:
Anna Prinds Rasmussen – śpiew, chórki, muzyka, słowa
Laurits Steen Møberg – gitara elektryczna (1,4,9), gitara basowa (1,3,4,8), fortepian elektryczny (4), syntezatory, programowanie perkusji, „projektowanie dźwięku” (Sound Design), muzyka

oraz
Martine Bak Toldam – fortepian elektryczny (1,3,6,8), fortepian (2,5,7,8)

gościnnie:
Peter Marott – trąbka (1)
Ditte Warrer Bech – flet (4)
Jakob Marke – perkusja (7)

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Poezja otwieranych drzwi percepcji
Sebastian Chosiński

30 V 2024

Na „Not a Bootleg 2” trafił koncert, jaki freejazzowy kwartet Ślina zagrał w październiku 2021 roku w krakowskim klubie RE. Dwa lata i dwa miesiące później wrocławianie wrócili na tę scenę i ponownie zaprezentowali występ, który tak bardzo im samym przypadł do gustu, że zdecydowali się go upublicznić w postaci czwartego albumu serii zawierającej „oficjalne bootlegi”.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Podróż w nieznane
Sebastian Chosiński

28 V 2024

„Not a Bootleg” to seria „oficjalnych bootlegów” wrocławskiego kwartetu freejazzowego Ślina. Średnio ukazuje się, jak dotąd, jeden na rok. Trzecie wydawnictwo z cyklu zawiera godzinny występ, jaki zespół dał w mieszczącej się w jego rodzinnym mieście Klubokawiarni Recepcja w listopadzie 2022 roku.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Od gitarowego brudu do morskich głębin
Sebastian Chosiński

24 V 2024

Publikując pod koniec kwietnia „FOS” i „Sekundę”, GAD Records domknął kompaktową reedycję archiwalnej serii SBB „Radio Sessions”. Do znanych już wcześniej wersji winylowych dołączyło tym samym sześć utworów bonusowych powstałych w sierpniu 1975 i marcu 1977 roku. W sumie to – na obu krążkach – pięćdziesiąt minut dodatkowej, chociaż publikowanej już przed laty, muzyki.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Nad piękną i modrą Odrą
— Sebastian Chosiński

Braterski hołd
— Sebastian Chosiński

Jazzowe oblicze noise’u i post-rocka
— Sebastian Chosiński

Kto nie ryzykuje, ten… w spokoju nie żyje
— Sebastian Chosiński

W starym domu nie straszy
— Sebastian Chosiński

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.