Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 1 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jazz Q
‹Rituál›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRituál
Wykonawca / KompozytorJazz Q
Data wydania15 lutego 2023
Wydawca Studio Budíkov
NośnikCD
Czas trwania43:53
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Martin Kratochvíl, Zdenĕk Fišer, Přemysl Faukner, Filip Janiček
Utwory
CD1
1) Panna nebo orel05:17
2) Chladna z rána03:54
3) Holobyt05:30
4) Fetiš05:54
5) Ranní rituál04:22
6) Provazochodec04:39
7) Tutovka04:20
8) Ranhojič05:22
9) Pečeť04:34
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Artysta syty
[Jazz Q „Rituál” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Jazz Q to jeden z tych zespołów, po którego płyty będę sięgał zawsze. Te sprzed lat – to rzecz oczywista, w końcu są już klasyką. Ale także po te nowe, które mimo nie aż tak wielkich znów oczekiwań – regularnie rozczarowują. Na wydanym w tym roku albumie „Rituál” Martin Kratochvíl zaprezentował wyrafinowany formalnie, ale pusty treściowo jazz-rock. Nic dziwnego, że najmocniej wypada nowa wersja utworu sprzed ponad czterech dekad.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Artysta syty
[Jazz Q „Rituál” - recenzja]

Jazz Q to jeden z tych zespołów, po którego płyty będę sięgał zawsze. Te sprzed lat – to rzecz oczywista, w końcu są już klasyką. Ale także po te nowe, które mimo nie aż tak wielkich znów oczekiwań – regularnie rozczarowują. Na wydanym w tym roku albumie „Rituál” Martin Kratochvíl zaprezentował wyrafinowany formalnie, ale pusty treściowo jazz-rock. Nic dziwnego, że najmocniej wypada nowa wersja utworu sprzed ponad czterech dekad.

Jazz Q
‹Rituál›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRituál
Wykonawca / KompozytorJazz Q
Data wydania15 lutego 2023
Wydawca Studio Budíkov
NośnikCD
Czas trwania43:53
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Martin Kratochvíl, Zdenĕk Fišer, Přemysl Faukner, Filip Janiček
Utwory
CD1
1) Panna nebo orel05:17
2) Chladna z rána03:54
3) Holobyt05:30
4) Fetiš05:54
5) Ranní rituál04:22
6) Provazochodec04:39
7) Tutovka04:20
8) Ranhojič05:22
9) Pečeť04:34
Wyszukaj / Kup
Nie tak dawno legendarny czeski klawiszowiec i kompozytor Martin Kratochvíl obchodził siedemdziesiąte siódme urodziny. Mimo słusznego wieku, wciąż jest bardzo aktywnym muzykiem. W prywatnym studiu Budíkov, które stworzył w miasteczku Mnichovice (w środkowych Czechach) regularnie nagrywa kolejne płyty, które następnie sam sobie wydaje. Raz robi to pod własnym nazwiskiem (vide „Cestou”, 2011; „Piano Solo”, 2012; „No Jazz”, 2014; „Happiness”, 2017; „Siločáry”, 2017; „Letopis”, 2020; „Znĕní & snĕní”, 2020), to znów pod szyldem jazzrockowej formacji Jazz Q, której lideruje od niemal sześciu dekad („Znovu”, 2013; „Talisman”, 2016; „Amulet”, 2020). Przed pięcioma miesiącami dyskografia tej ostatniej wzbogaciła się o kolejne wydawnictwo studyjne – krążek „Rituál”.
Nazwać Jazz Q (na początku kariery Martin Kratochvíl dorzucał do oficjalnej nazwy jeszcze trzeci człon – „Praha”) grupą kultową, to jakby nic nie powiedzieć albo ograniczyć się do banału. Wszak współtworzyła ona historię czechosłowackiego rocka, wznosząc wschodnioeuropejskie fusion na niebotyczne wyżyny (w Polsce z tym praskim zespołem mogły równać się jedynie Grupa Niemen oraz SBB). Wczesne płyty Jazz Q, takie jak „Coniunctio” (1970), „Pozorovatelna” (1973) czy „Symbiosis” (1974) – to arcydzieła, które po dziś dzień wywołują ekscytację wirtuozerią wykonawczą i nadzwyczajną emocjonalnością przekazu. Słychać je również na wydanych po latach w Polsce archiwalnych albumach koncertowych: „Živí se diví: Live in Bratislava 1975” (2013) oraz „Pori Jazz 72” (2020).
Lata 80. nie były już dla Jazz Q tak łaskawe, aczkolwiek wydanych w tamtym czasie krążków „Hodokvas” (1980) i „Hvězdoň” (1984) zespół nie musi się wstydzić. Nie zmieniło to jednak faktu, że boom na tego typu muzykę przeminął. Martin Kratochvíl z czasem wycofał się z aktywnego muzykowania, ale nie przestał tworzyć. Mając do dyspozycji własne studio i inwestując w publikację nagranych przez siebie płyt, wszystko trzymał w garści. Niekoniecznie wyszło mu to na dobre, ponieważ wydawane od momentu reaktywacji krążki Jazz Q są już jedynie cieniem dawnej świetności. Owszem, wciąż zawierają muzykę wysmakowaną, świadczącą o wielkich umiejętnościach kompozytora, ale nie ma w nich tego, co zdecydowało o gigantycznym sukcesie artystycznym zespołu w pierwszej połowie lat 70. – po prostu nie ma w nich ducha, zwyczajnie brakuje emocji. Jest jedynie zimna kalkulacja, matematyczne podejście do nutek; nawet nieliczne improwizacje zdają się być dokładnie wyliczone.
Efekt jest taki, że kolejnych płyt Jazz Q słucha się miło, ale po ich „lekturze” nic nie pozostaje w sercu ani w duszy. Zawarta na nich muzyka wlatuje jednym i wylatuje drugim uchem. I naprawdę nie ma znaczenia to, że przy okazji lider formacji wykazuje się wieloma przymiotami doświadczonego i wszechstronnego klawiszowca – na „Rituál” gra na syntezatorach, organach, fortepianach elektrycznym i akustycznym. Materiał na najnowszy album Kratochvíl zarejestrował w Mnichovicach w czerwcu ubiegłego roku, a wspomogli go w tym dziele muzycy, z którymi współpracuje od dłuższego już czasu: gitarzysta Zdeněk Fišer (wcześniej między innymi w takich grupach, jak Impuls, Pražský Výbĕr, Jazz Celula i Jazz Unity; w Jazz Q od „Znovu”), basista Přemysl Faukner, który do Martina dołączył już w połowie lat 70. (a potem udzielał się w Jazz Celula i własnym bandzie), wreszcie młodziutki – na tle pozostałych – perkusista Filip Janiček (po raz pierwszy można go usłyszeć na wydanym przed siedmioma laty „Talismanie”).
Pod względem stylistycznym „Rituál” zaliczyć można do płyt fusion – bardziej jednak w tym uładzonym, amerykańskim wydaniu z lat 80. ubiegłego wieku, aniżeli europejskim. Co może dziwić, bo przecież pięć dekad temu Jazz Q współtworzyło oblicze jazz-rocka na Starym Kontynencie, przecierało szlaki, sięgając jednocześnie po inspiracje free jazzem, awangardą i bluesem. Obecnie można odnieść wrażenie, jakby Martin Kratochvíl chciał odciąć się od swoich korzeni, jakby zapomniał, od czego zaczynał i jaka muzyka zapewniła mu miejsce w Panteonie najwybitniejszych twórców rockowych w Europie Środkowo-Wschodniej. Na dziewięć kompozycji zawartych na najnowszym krążku uwagę przykuwają zaledwie dwie. I je właśnie zostawię sobie na deser. Z tą drugą jest to o tyle łatwiejsze, iż zamyka ona całe wydawnictwo. Wszystkie wcześniejsze, w stu procentach instrumentalne utwory – od „Panna nebo orel”, poprzez „Chladna z rána”, „Holobyt”, „Ranní rituál”, „Provazochodec”, aż po „Tutovka” i „Ranhojič” – po prostu są.
Płyną sobie. Czasami leniwie, czasami nieco żywszym strumieniem, optymistycznie meandrując. Uwagę najczęściej przykuwa ich kompozytorskie wyrafinowanie i wybijające się na pierwszy plan popisy na klawiszach bądź gitarze (kilka utworów ratuje właśnie Zdeněk Fišer). Jakby lider Jazz Q za wszelką cenę chciał udowodnić, że w duszy gra mu głównie radosna i skoczna muzyka. W sumie to nawet trudno się temu dziwić. Od dłuższego czasu jest już na emeryturze, na jedzenie i lekarstwa zapewne pożyczać od nikogo nie musi, nie wystaje też w kolejkach do lekarzy. Ma wszelkie powody ku temu, by głosić wszem i wobec, że – jak przed laty śpiewał Wiesław Michnikowski w „Kabarecie Starszych Panów” – „wesołe jest życie staruszka”. Ale tu z kolei podeprę się trochę dłuższym cytatem z Kazika Staszewskiego: „Bo artysta syty nie ma nic do powiedzenia / Chce picia i jedzenia, nie chce nic zmieniać / Artysta głodny jest o wiele bardziej płodny”.
Dwa utwory, które przekonują, że po „Rituál” warto jednak sięgnąć (może nie od razu kupować, ale przynajmniej kilka razy odsłuchać i dopiero wtedy podjąć decyzję), to czwarty w kolejności „Fetiš” oraz wieńczący album „Pečeť”. Ten pierwszy zachwyca przede wszystkim powłóczystą, nastrojową gitarą Zdenka Fišera, której wątek z czasem przejmują i rozwijają, na szczęście nie psując go żadnymi „wesołymi” wstawkami, syntezatory Kratochvíla. Z kolei „Pečeť” to klasyk Jazz Q – utwór, który po raz pierwszy wydany został w 1979 roku na singlu z serii „Mini Jazz Klub” (pod numerem 25). W Polsce GAD Records przypomniał tę wersję na wydanej w ubiegłym roku reedycji longplaya „Hodokvas” (1980). Ta z 2022 roku jest może mniej mroczna, ale za to równie subtelna i przejmująca. Od pierwszych tonów gitary i dołączających do niej później syntezatorów słychać, że to zupełnie inna liga. Że wszystko, co słyszeliśmy wcześniej, to była jedynie zabawa formą. Prawdziwą treść dostajemy dopiero na finał!
koniec
13 lipca 2023
Skład:
Martin Kratochvíl – syntezatory, organy, fortepian elektryczny, fortepian
Zdeněk Fišer – gitara elektryczna
Přemysl Faukner – gitara basowa
Filip Janiček – perkusja

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Poezja otwieranych drzwi percepcji
Sebastian Chosiński

30 V 2024

Na „Not a Bootleg 2” trafił koncert, jaki freejazzowy kwartet Ślina zagrał w październiku 2021 roku w krakowskim klubie RE. Dwa lata i dwa miesiące później wrocławianie wrócili na tę scenę i ponownie zaprezentowali występ, który tak bardzo im samym przypadł do gustu, że zdecydowali się go upublicznić w postaci czwartego albumu serii zawierającej „oficjalne bootlegi”.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Podróż w nieznane
Sebastian Chosiński

28 V 2024

„Not a Bootleg” to seria „oficjalnych bootlegów” wrocławskiego kwartetu freejazzowego Ślina. Średnio ukazuje się, jak dotąd, jeden na rok. Trzecie wydawnictwo z cyklu zawiera godzinny występ, jaki zespół dał w mieszczącej się w jego rodzinnym mieście Klubokawiarni Recepcja w listopadzie 2022 roku.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Od gitarowego brudu do morskich głębin
Sebastian Chosiński

24 V 2024

Publikując pod koniec kwietnia „FOS” i „Sekundę”, GAD Records domknął kompaktową reedycję archiwalnej serii SBB „Radio Sessions”. Do znanych już wcześniej wersji winylowych dołączyło tym samym sześć utworów bonusowych powstałych w sierpniu 1975 i marcu 1977 roku. W sumie to – na obu krążkach – pięćdziesiąt minut dodatkowej, chociaż publikowanej już przed laty, muzyki.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.