Cześć Tereska
Robert Gliński
‹Cześć Tereska›
Opis dystrybutora
Bohaterką filmu jest 15-letnia dziewczyna. Mieszka, jak większość polskich rodzin, w blokowisku. Jej rodzice są przeciętni - ojciec czasem zagląda do kieliszka, mama biega do kościoła, a w mieszkaniu gra bez przerwy telewizor. Tereska rozpoczyna naukę w szkole krawieckiej, chce zostać projektantką mody. Zaprzyjaźnia się z nową koleżanką - Renatą.
Utwory powiązane
MC – Michał Chaciński [7]
Z jednej strony przyjemnie, że pojawił się realistyczny i wiarygodny film współczesny. Z drugiej strony - to kolejny film o blokowisku, kolejny filmowy dół i znowu zbiór absolutnie niesympatycznych postaci. Gratulacje dla aktorów (Zamachowski wreszcie w nieco innej roli) i dla Glińskiego za wybór czarno-białej taśmy. Mam wrażenie, że ta czarno-biała konwencja wyniosła film o jeden poziom wyżej. Teraz prosimy o coś mniej dołującego i bardziej 'ludzkiego'.
Gliński pokazuje nam społeczny dół na tej samej zasadzie, co Aaron Spelling pokazał nam niegdyś społeczną górę w „Dynastii”. Po prostu zauważa, że jest. Tyle że wszyscy już to wiedzieli i film ogląda się jak zbiór co bardziej pesymistycznych reportaży wyjętych wybiórczo z telewizyjnego dziennika. Co prawda aktorów ma Gliński o niebo lepszych od Spellinga, ale niewiele to zmienia w nazbyt łopatologicznej wymowie całości.
WO – Wojciech Orliński [6]
Jak na polski film, nie jest najgorzej, da się wytrzymać a nawet rzucić kilka frazesów typu 'prawda o polskich blokowiskach'. Ale 'Fucking Amal' to jeszcze nie jest, oj nie jest.
KS – Kamila Sławińska [6]
Przy wszystkich niewątpliwych zaletach tego filmu, które należy podnosić zwłaszcza na tle wszechobecnej mizerii, ma on jeden poważny mankament. Nie, nie techniczny czy warsztatowy: wszystkie role zagrane są bez zarzutu, historia angażuje widza, wszystko ładnie widać i słychać, co w polskich filmach jest ostatnio ewenementem. Problem w tym, że widać w 'Teresce' jak na dłoni największą wadę rodzimej kinematografii: chorobliwy brak dystansu do samych siebie, a co za tym idzie - poczucia humoru. Gdyby wlać w ten film odrobinę pozytywnej myśli, wytchnienia od całej nędzy i rozpaczy małych miasteczek, miałby szansę wznieść się nad poziom rzeczywistości, którą pokazuje i może nawet pokazać wreszcie coś zrozumiałego dla nie-Polaków. Magia kina polega na tym, aby pięknie kłamać - prawdziwego bólu, rozpaczy i straconych marzeń jest w życiu aż dość. Kino jest po to, by pokazać, że mają one jakiś sens.