Renaissance
Christian Volckman
‹Renaissance›
Opis dystrybutora
W 2054 roku Paryż jest labiryntem gdzie każdy ruch jest monitorowany i nagrywany przez ogromną korporacje Avalon, która szuka klucza do wiecznej młodości i piękna. Zadaniem Karasa, oficera policji, jest ustrzec pewna kobietę, która posiadła tajemniczy i pożądany Protokół Renaissance, mogący zmienić dzieje ludzkości.
Całkiem udana ReAnimacja kina noir. Scenariuszowe kalki przysłonięte zostają przez imponującą wizualną oprawę. Świat został zbudowany z białych i czarnych plam. Przypomnijcie sobie „Sin City” Franka Millera (zresztą ciężko nie kojarzyć także z noirowym filmem Rodrigueza), „Punishera: war zone” Johna Romity Jr, czy choćby artworki do gry „Max Payne”. Tyle że w „Renaissance” wszystko jest w 3D (z wykorzystaniem motion capture), a tylko cieniowanie imituje tradycyjny tuszowy rysunek (prawdopodobnie także znaną z gier techniką cell shadeing). Fabuła nasuwa inne skojarzenia – przede wszystkim z „Blade Runnerem”. To oczywiście tylko blady naśladowca klimatu, ale w ostatnich latach, jeden z lepszych. Porządne klasyczne kino w nowej oprawie. I – jak to kino gatunkowe – bez większych niespodzianek.
Christian Volckman obejrzał „Blade Runnera”, „Akirę”, „Sin City” oraz filmy o Bondzie, po czym postanowił połączyć wszystkie podpatrzone pomysły – wizualne i fabularne – w jedną całość. Wyszło nieźle – ogląda się to z podobnym wrażeniem, co komiksy Millera – czarno-biała forma i twórcze operowanie światłocieniem budują fantastyczny klimat noir, który fani 3D, faszerowani dziś głównie mieniącymi się wszystkimi kolorami tęczy amerykańskimi bajkami, powinni docenić. Za to treść, niestety, równie szablonowa co u Pixara czy DreamWorks. Ale przynajmniej bohater nie jest pingwinem.