Pociąg
(Zhou Yu de huo che)
Zhou Sun
‹Pociąg›
Opis dystrybutora
Zhou Yu, młoda artystka tworząca na jednej z chińskich prowincji, wdaje się w romans w Chen Qingiem, mieszkającym o setki klinometrów od niej, wrażliwym i nieśmiałym poetą. Co weekend Zhou Yu wybiera się w długą podróż pociągiem, by móc zobaczyć się ze swoim ukochanym. Pewnego dnia w czasie takiej podróży Zhou Yu poznaje Zhang Qianga, beztroskiego weterynarza, który jest całkowitym przeciwieństwem subtelnego Chen Qinga. Zhou Yu i Zhang Qiang zaczynaja się spotykać, chociaż dziewczyna wie jak niebezpieczny może być ich związek.
Po ekranie snują się woskowe kukły, które poza denerwowaniem widza nie mają jakichś bliżej sprecyzowanych celów. Kino azjatyckie, ale wydumane problemy miłosnego trójkąta rodem z argentyńskiej telenoweli. Mamy tu bibliotekarza-poetę i weterynarza-mędrca, między którymi kursuje tytułowym pociągiem dziewczyna o mentalności popowej gwiazdki. Najbardziej dobijają teksty – bibliotekarz recytuje wierszyki rodem z notesu trzecioligowego rapera, a weterynarz popisuje się stwierdzeniami w stylu licealisty-pocieszyciela z amerykańskiego melodramatu dla nastolatków („ważne jest to, co masz w sercu”, „prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie” etc.). Pod koniec czekałem już tylko na „dopóty dzban wodę nosi, dopóki się ucho nie urwie”. Gdyby był to film niemy, oceniłbym wyżej, bo zdjęcia naprawdę są ładne. I tylko zdjęcia mogą tu stawać w szranki z kinem Wong Kar Waia. Więcej Azji było nawet w Tuhajbejowiczu.