Stateczny mężczyzna zapisuje się na lekcje tańca i ma nadzieję, że pomogą mu one stać się szczęśliwszym. W szkole tańca jego instruktorką zostaje piękna, młoda tancerka.

Ta trója jest wyłącznie za przezabawnego Stanleya Tucci w wersji latino, bo na sam film – „Dirty Dancing 3: Andropauzę” – szkoda klawiatury.

Film w sumie niegroźny, ale zaskakujące jak do tak banalnej produkcji udało się pozyskać aż trójkę, było nie było, znanych nazwisk. "Zatańcz ze mną" cierpi na przesadną skrótowowść fabuły, przez ci cierpi psychologiczny wizerunek postaci i straszną banalność treści. Ale nie zgodzę się, że to inna wersja "Dirty Dancing 2". Tutaj w scenach tańca nie ma przynajmniej cięć montażowych co pół sekundy.