Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Dick i Jane: Niezły ubaw (Fun with Dick and Jane)

Dean Parisot
‹Dick i Jane: Niezły ubaw›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDick i Jane: Niezły ubaw
Tytuł oryginalnyFun with Dick and Jane
Dystrybutor UIP
Data premiery3 lutego 2006
ReżyseriaDean Parisot
ZdjęciaJerzy Zieliński
Scenariusz
ObsadaJim Carrey, Téa Leoni, Alec Baldwin, Richard Burgi, Gavin Grazer, Angie Harmon, Clint Howard, Richard Jenkins
MuzykaTheodore Shapiro
Rok produkcji2005
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania90 min
WWW
Gatunekkomedia, sensacja
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Opis dystrybutora
Bohaterami filmu jest pewna para, która nie mając pieniędzy na zapłacenie rachunków, postanawia napaść na bank.
Utwory powiązane
Filmy      



Tetrycy o filmie [5.20]

PD – Piotr Dobry [5]
5 minut niezłej antykorporacyjnej satyry i 85 minut slapstickowych wygłupów. Jim odcina kupony, Tea chociaż ładnie wygląda. Lepsze od oryginału, ale i tak średni ubaw.

WO – Wojciech Orliński [6]
Remake klasycznej komedii z Jane Fondą o małżeństwie z klasy średniej, które zmuszone jest zacząć się parać zbrodnią, by spłacić rachunki. Niby śmieszne, ale zdarzają tu się nieprzyjemne dłużyzny - chwilami miałem wrażenie, że wobec miałkości scenariusza reżyser prosił Carreya "Jim, zaimprowizuj teraz jakąś śmieszną minę". W każdym razie widać było pewną desperację w dokomicznianiu niektórych scen. Po serii wybitnych ról takich jak w "Truman Show", Carrey jakby zrobił tym filmem krok wstecz.

KS – Kamila Sławińska [5]
Znakomicie się zapowiadająca, ale chybiona komedia post-enrowska. Wielka szkoda, że - nie licząc pysznego intro, bliskiego serc każdego, kto na własne oczy oglądał upadek Enronu i inne skandale biznesowe 2001 roku - scenarzystom brakło pomysłów na uwspółcześnienie historii. Odkąd zaczęło się odgrzewanie historii z 1977 roku - już tylko ziewałam, i nie pomógł ani Carrey, ani Leoni, ani Baldwin. Po prostu było nieśmiesznie - ot, jeszcze jeden nieszczególnie udany remake bez charakteru.

BS – Bartosz Sztybor [5]
Najlepsza część filmu, czyli szalone kradzieże, to tylko 15 minut całego seansu. Wydłużony do granic możliwości, a przy tym granic nudności i nieśmieszności, jest wstęp związany ze zwolnieniem bohaterów z pracy i poszukiwaniem przez nich pracy nowej. Carrey jakoś tak bez wiary w swoje możliwości produkuje różne żarty, a że widać ich przymusowo-improwizowane źródło, to i zbyt śmieszne nie są. W nieskończoność można za to patrzeć na Teę Leoni, która oczarowuje pospolitą urodą i sympatycznym wyrazem twarzy. Jest też kilka fajnych żartów słownych. Bodajże meksykańska sprzątaczka, która straszliwie sepleni, zwraca się do Dicka per "Mister Retard". Natomiast Leoni mówi w pewnym momencie "We've got a pickle, Dick", co przetłumaczono na zwykłe "mamy problem", a można było się przecież pokusić o coś lepszego. O coś lepszego mógł też się pokusić Parisot, bo nie wykorzystał potencjału historii, którą za to bardzo fajnie spuentował, wspominając o Enronie.

KW – Konrad Wągrowski [5]
Obiecujace, ale nie wykorzystane. Film krótki, a próbuje się w niego nieco za dużo upchnąć - z jednej strony antykorporacyjne żarty nie są złe, z drugiej strony amatorskie napady zdesperowanych małżonków śmieszą, z trzeciej żart z Enronu przedni - ale jako całość film nie sprawia wrażenia spójnego dzieła. Czasem najwyraźniej próba łączenia komedi slapstickowej i satyrycznej musi dać taki efekt.

Oceń lub dodaj do Koszyka w

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Copyright © 2000-2024 – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.