Brüno
Dan Mazer
‹Brüno›
Opis dystrybutora
Bruno to kolejna fikcyjna postać stworzona przez Sachę Barona Cohena. Tym razem wciela się on w homoseksualnego reportera z austriackiej telewizji interesującej się przede wszystkim modą, gwiazdami show biznesu i...homoseksualnością samą w sobie. Zobacz jak Bruno wywraca świat mody i sław do góry nogami i zadaje pytania, na które nie ma odpowiedzi. Nikt nie jest w stanie mu sprostać!
Teksty w Esensji
Filmy – Publicystyka
Filmy – Wieści
Utwory powiązane
Filmy
Pamiętam, że mi się podobało, ale niepokoi mnie, że nie jestem już sobie w stanie przypomnieć, dlaczego…
Ecce homo!
MO – Michał Oleszczyk [6]
Jako fan „Borata”, muszę oprotestować „Bruna”. Konstrukcja całkowicie rozsypana na epizody – mniejsza o to. Problem w tym, że jest to satyra z nadmierną ilością ostrzy; jak szwajcarski scyzoryk z wszystkimi narzędziami wysuniętymi na raz. Homofob ubawi się na tym filmie bardziej, niż rzekomo targetowany liberalny odbiorca, bo Bruno jako postać nie ma żadnego ludzkiego wymiaru, żadnej kruchości: a one właśnie sprawiały, że Borat był takim dynamitem. Bruno jest pustym miejscem, w który każdy może wpisać własne dogmaty.
WO – Wojciech Orliński [8]
Brawurowa parodia homofobicznych lęków przed gejami, którzy przyjdą nas wydupczyć i adaptować nasze dzieci.
MW – Michał Walkiewicz [8]
Überśmieszne, za wyjątkiem sceny, w której gwiazdy pokroju Bono i Chrisa Martina błogosławią Cohena pieśnią. Paradoksalnie, sprawiają, że jego prowokacja traci na sile.
KW – Konrad Wągrowski [6]
Podobna sytuacja, jak w przypadku „Borata” – są tu fragmenty genialne (pytania do rodziców, na co są gotowi się zgodzić, by ich dziecko zaistniało na ultracool sesji zdjęciowej), są niezłe (grupa focusowa, finałowa konsternacja) i są bardzo takie sobie (wątek adopcyjny). Ładnie film odsłania różne reakcje, Cohen bywa naprawdę odważny (nawet w kontekście ryzykowania własnej skóry), ale czy mówi cokolwiek naprawdę odkrywczego?