Miód
(Bal)
Semih Kaplanoglu
‹Miód›
Opis dystrybutora
Ostatni z filmów w trylogii Semiha Kaplanoglu′a. Yusuf właśnie zaczął uczęszczać do szkoły podstawowej. Jego ojciec Yakup, pracuje zbierając miód w ogromnym lesie, który budzi w chłopcu grozę. Pewnego dnia Yusuf opowiada Yakupowi o swoim śnie, stanie się on ich wspólnym sekretem. Wkrótce mężczyzna zmuszony jest udać się po miód dalej niż zazwyczaj, a podczas jego nieobecności Yusuf przestaje się odzywać.
Teksty w Esensji
Filmy – Publicystyka
Utwory powiązane
Filmy
BH – Błażej Hrapkowicz [9]
Najlepsza część znakomitej trylogii Kaplanoglu: trzymająca w napięciu rama fabularna pozwala reżyserowi szkicować na poły mityczny, na poły rzeczywisty świat dzieciństwa, w którym tajemnica kryje się w każdym jeździe kamery, kadry uwodzą zagadkowymi kompozycjami, a magia stopniowo ulatnia się wraz z niewinnością. Rodzicielska miłość (inna ze strony matki, inna w wydaniu ojcowskim), ból utraty, odkrywanie świata, wreszcie sen, po którym nastąpi okres dojrzewania i dorosłość, rewelacyjnie sportretowane w poprzednich ogniwach trylogii – „Jajku” i „Mleku”. Zasłużony Złoty Niedźwiedź w Berlinie.
UL – Urszula Lipińska [8]
Z całą „Trylogią Yusufa” mam takie – zapewne niecelne, ale zaryzykuję – skojarzenie. Opowiadając losy swojego bohatera od końca, reżyser przyjmuje konwencję jakby opowiadał o zbrodni i cofając się szukał powodów jej zaistnienia. Ten wyjątkowy sposób konstrukcji daje każdej z części tryptyku drugie życie, ale przede wszystkim sumuje się w bardzo mocną refleksję opowiedzianą delikatnymi słowami. Interpretacja tylko pozornie należy do wąskich. Cały film można odczytać zarówno lokalnie, jak i globalnie. Jedna z wysuwających się na pierwszy plan myśli mówi o „złym systemie”, który od środka rozwala więzi rodzinne, bo jest wbrew naturze i odnieść ją można do właściwie każdych narzuconych reguł za którymi podąża się bezkrytycznie. Przy tym, w „Miodzie” najpełniej objawia się znakomity reżyserski fach Kaplanoglu, który jeszcze w „Mleku” nie do końca przekonywał.
MO – Michał Oleszczyk [7]
Film jest tak wizualnie dopracowany, że zostawia mało miejsca dla widza: mamy cmokać i smakować. Na szczęście jest też znakomita główna rola dziecięcego aktora i pomysł narracyjnej klamry, która ściska nas za gardło cały czas – wiemy coś, czego chłopiec i jego matka jeszcze nie wiedzą. Gdyby tylko utemperować narzucającą się zbyt mocno „ładność”, byłby to film wybitny.