Jestem w szoku, że Pan Lesiew tłumaczył zarówno "Gorączkę kości", jak i "Syreni śpiew", ponieważ na nazwisko tłumacza zwróciłam uwagę dopiero przy lekturze "Gorączki kości". Powodem był fakt, ze "Syreni śpiew" czytało mi się bardzo przyjemnie. Książka zawierała angielską, czy też w tym przypadku szkocką finezję, subtelny humor i rewelacyjnie kreowała postacie. Natomiast przy lekturze "Gorączki kości" zwyczajnie cierpiałam. Język i styl zupełnie inne, a wtrącanie określeń typu zaje-kurwa-biście wprost porażało i nie sądzę, żeby wyszło spod pióra Val McDermid. Jak zrozumieć dwa tak różne tłumaczenia? Styl pisarza raczej się nie zmienia, więc Pan Lesiew chyba lekko pofolgował.
01 IX 2011 13:45:08
Spriggana
Nasz błąd, chyba z rozpędu skopiowane zostało nazwisko tłumacza z wczesniejszego tomu. „Syreni śpiew” tłumaczyła Magdalena Jędrzejczak, juz poprawiliśmy wpis w bazie.
07 IX 2011 16:35:41
Lidka
W takim wypadku tylko pogratulować tłumaczenia pani Magdaleny Jędrzejczak. Było wyśmienite.
Jestem w szoku, że Pan Lesiew tłumaczył zarówno "Gorączkę kości", jak i "Syreni śpiew", ponieważ na nazwisko tłumacza zwróciłam uwagę dopiero przy lekturze "Gorączki kości". Powodem był fakt, ze "Syreni śpiew" czytało mi się bardzo przyjemnie. Książka zawierała angielską, czy też w tym przypadku szkocką finezję, subtelny humor i rewelacyjnie kreowała postacie. Natomiast przy lekturze "Gorączki kości" zwyczajnie cierpiałam. Język i styl zupełnie inne, a wtrącanie określeń typu zaje-kurwa-biście wprost porażało i nie sądzę, żeby wyszło spod pióra Val McDermid. Jak zrozumieć dwa tak różne tłumaczenia? Styl pisarza raczej się nie zmienia, więc Pan Lesiew chyba lekko pofolgował.